Od kiedy pamiętam popełniam błędy. Nie tylko na ścieżce życiowej czy partnerskiej, popełniam je również jako matka moich dzieci!
Jako matka walę życiowe byki, które później sobie wypominam, za które się cholernie wstydzę i później biję się w pierś prosząc samą siebie o wybaczenie. Zdarzyło mi się już kilkukrotnie zrobić coś, czego żałowałam i co dnia następnego albo za pół roku wydawało mi się totalną klapą, jakąś porażką, występkiem, który wydawał mi się być totalnie wyjęty z rzeczywistości.
Dochodzę jednak do wniosku, że mam prawo popełniać błędy, nawet jako matka, choć niektórzy zdają się nie dostrzegać tego faktu, że „matka też człowiek”. Mam do nich prawo, co nie znaczy, że chcę koniecznie go korzystać, o nie! I ja bywam zmęczona, rozstrojona, pogubiona w rzeczywistości, niezorganizowana, zapominalska i nie do życia. Staram się popełniać ich jak najmniej, jednak nie ukrywam, że to one są dla mnie największą lekcją, z której wynika moje późniejsze doświadczenie.
Od kiedy jestem matką i zaczęłam obracać się w kobiecym kręgu zdominowanym przez mamy dzieci w wieku lat 0-5, to moje zdolności obserwowania świata jakby się wyostrzyły i poszły o krok dalej. Mam to szczęście, że ci, z którymi jestem najbliżej, to wspaniałe kobiety, kochające swoje dzieci, starające się kierować intuicją w swoim macierzyństwie, nie działające pod wpływem tego ogromu poradników, które zalały rynek księgarski. Pomału przez tą poradniczą plagę tracimy ogląd i nie wiemy, którego eksperta wypadałoby słuchać najpierw, ponieważ każdy wg samego siebie jest dyrektorem ekspertyz w swojej dziedzinie.
Jednocześnie, po pewnych konsultacjach z nimi, tymi normalnymi matkami, dochodzimy do konkluzji, która zaczyna nam mrozić krew w żyłach, a która zdaje się cisnąć na usta części społeczeństwa:
„Spoko, bądźcie sobie matkami, jednak niedajpaniebosze popełnijcie jakiś błąd, a zostanie on wam wypomniany po wsze czasy.”
Znacie to? Choćbyście nie wiadomo jak się starały, to znajdą się tacy, którzy dadzą Ci odczuć, że robisz coś źle, nie tak jak oni by sobie to wyobrażali. Wcale nie musisz przejmować się ich zdaniem, jednak zapali Ci się w głowie lampka kontrolna i zaczniesz analizować swoje postępowanie.
Spróbuj swoje dziecko zamotać nieprawidłowo w chuście, a nikt nie powie ci, że to wspaniale, że nosisz maluszka i starasz się być z nim blisko, tylko wytknie ci złe chustowe wiązanie próbując niejako stłumić twoje dobre chęci.
Upiecz dziecku chleb z bananów, to zaraz odezwie się ten, który stwierdzi, że połączenie owoców i cukru jest niezdrowe.
Kup do domu nawilżacz powietrza, to odezwą się ci, który powiedzą, że niestaranne jego mycie prowadzi do plagi pleśni i grzybów w mieszkaniu.
Podaj dziecku rybę, to usłyszysz za moment, że to niebezpieczne, bo od ości dziecko może się zadławić.
Wyjedź na wakacje w góry, to usłyszysz, że nad morzem lepiej się dzieci hartują i nawdychają się zdrowego jodu.
Ubierz dziecko za chłodno, to dostaniesz łatkę tej, która nie potrafi posługiwać się aplikacją newmeteo.
Mogłabym tak do końca świata wymieniać te nasze „błędy”, lekcje codzienności tak naprawdę, których się dopuszczamy. Muszę zaznaczyć, że biorąc pod lupę nasze ewentualne błędy, a właściwie moje bo o waszych mi nic nie wiadomo ;-), a nie mam na myśli tych patologicznych zachowań, daleko wychylonych od norm, od których huczy telewizja i wszelkie programy typu „uwaga”. Ja koncentruję się na tych normalnych matkach, które znają podstawowe potrzeby swojego dziecka i starają się jak mogą, aby stworzyć swoim maluchom normalne, spokojne i szczęśliwe dzieciństwo. Niekoniecznie ociekające luksusami, a właśnie takie przyziemne, które pozwoli im zasmakować tych aspektów życia, które warto zaakcentować. Jednocześnie podczas kreowania tej dziecięcej normalności zdarza im się walnąć jakąś gafę, chociażby taką jak niezwrócenie uwagi na brudne uszy, długie pazury i brudne portki. Albo posadzenie brzdąca w przeciągu, nieposmarowanie go kremem z filtrem przez nieuwagę, czy inne kwiatuszki, które są klasykiem wśród klasyków i z pewnością zdarzyły się każdej z nas.
Żaden rodzic nie jest alfą i omegą. Nikt z nas ma monopolu na prawdę. Jako rodzice naszych dzieci uczymy się przes doświadczenie, a często i one nas zawodzi, co okazuje się przy drugim, trzecim albo nawet czwartym dziecku. Nie bójmy się popełniać błędów i nie zwracajmy uwagi na tych, którzy na każdym kroku chcą nam udowodnić, że świat mógłby być lepszy gdybyśmy zrobili coś po ichniemu. I zachowajmy dystans.
Jestem amatorem, w tym co robię, w byciu Mamą. I nie boję się tego słowa, bo ono świadczy w moim przekonaniu o ciągłej świeżości i chęci doskonalenia się. Jednak jestem mistrzem w tej amatorce i robię ją najlepiej jak potrafię! Skupiam się na otaczaniu moich najmłodszych miłością, bo to dla nich największy fundament. Nie dostałam czarnego pasa w byciu mamą i nikt mi takiego nigdy nie ofiaruje. Dlaczego? Bo ja go nie potrzebuję!
Co dostaję od tych, którzy są dla mnie jedynymi ważnymi sędziami?
Uśmiech, miłość i tony czułości! Nie mogłabym chcieć więcej.
3 komentarze
Podpisuje się rękami i nogami…???łatwo jest być mama gdy sie nie nie ma dzieci i udziela przecudownych rad…łatwo jest wytykać innym błędy nie widząc swoich..łatwo jest zagubić się w wyidelizowanym świecie ,który przeciez nie istnieje…wiec lepiej żyć normalnie. .popełniając błędy. .ucząc się wszytskiego na sobie i niestety I swoich dzieciach..ale dla naszych dzieci to my mamy jesteśmy idealne. ..jeden uśmiech. ..jeden zasliniony całuski. .jedno kocham Cię przed snem..i mam gdzieś. .to że czasem nie jestem idealna..kocham moje dzieciaki…i to jest jedna rzecz,która robie bezbłędnie ?
Bejbe, no mi się też zdarza tak mało terapeutycznie, poczytaj wpadki wielkiego kalibru Matki Medyka ;) http://www.vojta-gorlice.pl tytuł wpisu: pax, drogie Panie, pax :)
Czytając twój tekst zastanawiam się czy te wymienione przez ciebie rzeczy np. „Ubierz dziecko za chłodno” to błędy ? Każdy jest inny, każdy zachowuje się inaczej, każdy też inaczej wychowuje swoje dzieci. Jednemu w sweterku będzie za zimno innemu za ciepło. Ja czasami mam żal do siebie że mogłam postąpić inaczej. Ale życie polega na doświadczaniu. Przez moje decyzje doświadczenia nabiera też moje dziecko i myślę sobie że może nie do końca trafne decyzje przeżyje je mocniej i przez to będzie mądrzejszy. Jak większość osób mam skłonność do oceniania innych i wtedy myślę ja bym zrobiła tak a nie tak. Ale to ich życie i ich doświadczenia więc nie próbujmy przeżyć życia za kogoś . I podejmować za kogoś decyzji. Nie pcham się butami w życie innych mimo że czasami chcę kogoś dobra. Ale to jest dobro dla mnie a nie dla kogoś. Nie umiemy akceptować tego że ktoś postępuje inaczej, dobrze ale inaczej niż my. Bo uważamy że nasze „dobro” jest najlepsze. No i znowu wracamy najlepsze dla nas, niekoniecznie dla innych .