post archiwalny maj 2017
Wczorajszy dzień spędziliśmy co prawda na domowych porządkach, bo M. wrócił ze swoich zagranicznych wojaży, ale udało mi się wyjść na chwilę z domu, aby chociaż odrobinę uszczknąć tej majowej i komunijnej atmosfery.
Dziewczynki i chłopcy ubrani na biało i ta dziecięca beztroska, którą tak dobrze pamiętam sprzed lat! Bukiety białych kwiatów w dłoniach, kwiaty we włosach, biel wszędzie! Ach! Pięknie wszyscy wyglądali a pogoda sprzyjała temu, aby nie zakrywać komunijnych strojów, tylko je ładnie eksponować. Aż mi się łezka w oku zakręciła i wycierałam ją dłonią, aby nikt nie widział ;-)
Im matka starsza, tym częściej się wzrusza ;-)
Pewnie większość rodziców i gości, których widziałam wczoraj, w ostatnich tygodniach głowiła się, jaki prezent dać dziecku na komunię. Część doszła do wniosku, że prezent na komunię musi być skromny, a inni chcieli wyprawić imprezę „na bogato”. Ja mam w tej kwestii swoje zdanie, o czym zresztą pisałam już tutaj. Wiele osób postawiło na kwiaty, Biblię i pewnie jakiś łańcuszek. Jak dla mnie prezent i to ile dać dziecku na komunię, i czy w ogóle dawać, to indywidualna sprawa każdego gościa. Grunt tylko, aby prezent nie okazał się być czymś, co nie przyniesie dziecku żadnego pożytku, a jeszcze (oby nie!) zaszkodzi.
Wczoraj wieczorem dostałam wiadomość od Marysi, której córka miała w niedzielę swój wielki dzień. Niestety ich niedziela skończyła się dość niefortunnie. Powiedziałabym nawet, że zakończyła się i tak dość szczęśliwie biorąc pod uwagę okoliczności. Zresztą, ja i mój syn też mieliśmy kiedyś doświadczenie związane z bardzo analogiczną sytuację, kiedy matki fanaberia okazało się być, niebezpiecznym wybrykiem…
Marysia napisała:
„Pani Magdo,
Piszę ku przestrodze dla innych rodziców i gości komunijnych.
Wczorajszy dzień był cudowny. Córka była wniebowzięta. Udało nam się zorganizować skromną komunię w rodzinnym gronie. Bez szaleństw w kwestii prezentów. Zdecydowaliśmy się na religijne podarunki, które sama sobie wybrała nasza Patrysia. […] Była zachwycona tym, że wszyscy gości przybyli. Jeszcze nigdy nie widziałam jej tak szczęśliwej. […]
Miała skromną sukienkę, rozpuszczone włosy, trzymała w dłoni bukiet konwalii, który otrzymała od chrzestnej. Wyglądała przepięknie i tak dziewczęco! […]
Po mszy jednak zaczęła niewyraźnie się zachowywać. Powiedziała mi, że jest jej słabo i zbladła w oczach. Pomyślałam najpierw, że to z emocji. Poprosiła nas, żebyśmy jechali już do domu, bo boli ją brzuch a ona musi się położyć. Oszczędzając Ci szczegółów: w aucie córka zasłabła, pojechaliśmy od razu na pogotowie, gdzie zaczęła wymiotować. A tam po krótkim wywiadzie i gdy zapytali ją co jadła, przyznała się, że zjadła kilka kwiatuszków konwalii!
Z nudów i chyba stresu dziobała tę konwalię w trakcie mszy świętej nie wiedząc, że konwalia jest bardzo trująca.
Jesteśmy już w domu. Patrysia czuje się dobrze. Piszę do Ciebie, żeby ostrzec rodziców, aby uważali z konwaliami podczas komunijnego świętowania. Warto dzieci uczulić, że nie wolno jeść konwalii, ani bawić się nimi. Na pogotowiu powiedziano nam, że zjedzenie nawet małej ilości kwiatu może być śmiertelne, dlatego warto z tych kwiatów w ogóle zrezygnować z uwagi na obecność małych dzieci podczas świętowania!
Podobno przypadków takich jak nasz było już na pogotowiu kilka.[…]”
Współczuję Marysi przeżyć. Mądry Polak po szkodzie, coś o tym wiem. Znam temat toksyczności konwalii, bo kiedyś opublikowałam zdjęcie mojego Syna, który wącha konwalie i jedna z Was uczuliła mnie, że konwalie są bardzo niebezpieczne i trujące. I tyle mojego, bo wcześniej o tym nie wiedziałam, a wybierając wcześniej prezent na komunię dwukrotnie podarowałam dziecku właśnie konwalie.
W konwalii zawarte są glikozydy nasercowe, które mogą doprowadzić do uszkodzenia serca a nawet śmierci dziecka. Zdarza się, że niektóre dzieci wypiły wodę z konwalii, co również skończyło się szpitalem. Trujące właściwości mają także wody perfumowane na bazie konwalii. Każda część tej rośliny wykazuje właściwości toksyczne i jest ona niebezpieczna nawet dla czworonogów.
Także ja konwalii od trzech lat nie kupuję i bardzo pilnuję, aby moje dzieci nie miały z nimi styczności. Moje dzieci są wszystkożerne i to dosłownie, dlatego wolę dmuchać na zimne.
A co do kwiecistych prezentów na pierwszą komunię świętą, to może profilaktycznie zamiast jako prezent konwalii warto po prostu postawić na inne, tradycyjne polskie białe kwiaty? Jak widać w momentach stresu czy wielkich emocji, nawet starsze dzieci zamiast ogryzać paznokcie to mogą skubać swoje bukiety kwiatów.
Ku rozwadze.
30 komentarzy
to taka straszno-śmieszna historia. konwalie owszem są trujące, ale dziecku w tym wieku można już coś wytłumaczyć… rozumiem obawę przed wpuszczaniem pełzającego niemowlaka w łany konwaliowe, ale człowiek 8-9 letni zrozumie, jeśli mu się wytłumaczy, że te kwiatki nie są koperkiem i nie robią dobrze na brzuszek :) podsumowując: uważać – tak, panikować – nie :)
Czasem i tłumaczenie nie pomoże, bo dziecko może w całych tych emocjach zwyczajnie nie zwrócić uwagi na to co robi ;-)także bukiet dziecięcy może być z innych kwiatów a te na stole z konwalii i po problemie ;-)
Z tekstu wynika ze dorośli nie wiedzieli o toksycznych właściwościach konwalia(zreszta ja tez pierwszy raz o tym słyszę a mam już trochę lat)wiec jak mili uczyli dziecko by nie wachalo czy podgryzalo.
Roomrebel, masz pewnie dużo racji..ale mam mieszane uczucia co to tego czy taka rozmowa wystarczy. Dziecko „zrozumieć” to z pewnością zrozumie, ale w sytuacjach, które są dla dzieci nowe a więc często stresujące – mogą one robić różne rzeczy dla rozładowania napięcia (w tym również niekontrolowane). Obgryzanie paznokci, zrywanie skórek przy przy palcach, oblizywanie ust itd. to są zjawiska, które obserwujemy również u dzieci szkolnych. I tu wchodzimy w sferę radzenia sobie dzieci z emocjami a to grubszy temat. Dlatego mam wątpliwosci czy taka rozmowa z dzieckiem by w tym przypadku wystarczyła. Z drugiej strony, co do paniki, to oczywiście jak najbardziej nie przesadzajmy – chociaż szczerze mówiąc, utrata przytomności przy takiej małej dawce brzmi trochę niepokojąco. Pozdrawiam. Karola.
A miałam plan posadzić w ogródku konwalie. Dziękuję za wpis :)
Ja też…
przestańcie się jeszcze kurwa myć bo dziecko w stresie może nieświadomie wypić butelke szamponu….
o matko :( to mieli sporo szczęścia….
A ja na rolkach skręciłam nogę ?:P
Ja złamałam rękę, ale nie chciałabym żeby mi rodzice zabronili roweru rolek łyżew czy hulajnogi po tym że miałam wypadek.
Do Roomrebel. Owe glikozydy, znajdujące się w tych pięknych i cudownie pachnących roślinach mogą być stosunkowo niebezpieczne nawet bez spożycia. Owszem, nie ma co popadać w paranoję, ale samo wąchanie tych kwiatków może spowodować mdłości i osłabienie (nie wolno trzymać bukietów konwalii w pokojach osób starszych, z problemami sercowymi, w kuchni etc.). Rzadko bo rzadko, ale nikt nie chciałby żeby jego dziecko źle się poczuło w trakcie czy po Mszy. Plus trucizna znajdująca się na dłoniach, które nie zawsze jest gdzie umyć wodą z mydłem :-) „Najlepiej” tłumaczyć ośmiolatce: miej, ale nie wąchaj, nie dotykaj, nawet nie patrz na te konwalie ;-)
Bardzo wiele popularnych roslin jest silnie trujaca. Np zjedzenie nawet jednego nasiona cisu może dla malego dziecka skończyć sie smiercia, zreszta kazda część tej rosliny, poza smaczna osnowka owocu jest trujaca. Pokrzyk wilcza jagoda, bieluń dziedzierzawa in datura, tojad mocny, miłek wiosenny, naparstnica, trzmielina pospolita, ostrokrzew. Zanim zasadzicie cos w ogrodzie poczytajcie, czy to nie zrobi krzywdy waszemu dziecku.
Pracuje na SOR i widzę różne historie. Skoro macie dzieci, to nie uzywajcie np. Przyklejanych do muszli żeli, bo widzialam wielokrotnie jak silnie parzacy moze byc dla śluzówki taki żel. A wyglada super smacznie. Zresztą najlepiej w ogóle odpuścicie sobie zrace substancje w domu. Mówię poważnie. Poparzenie przelyku, to sutuacja, która okalecza do końca życia. Leki trzymajce jak najwyżej i najlepiej pod kluczem. Wiem, że dla niektórych brzmi to nadwrazliwie, ale każdy zmieniłby zdanie, gdyby zobaczył choć jedno dziecko po takim „wypadku”. Chrońcie swoje dzieci, proszę.
nie..!małymi dziećmi trzeba się po prostu opiekować…a całkiem niebezpieczne rzeczy zamykać na klucz,ale 9 latka jedząca kwiatki w kościele, to debilizm, jak by nie było kwiatków to pewnie obgryzła by lakier z ławki.
Weź się człowieku lecz lepiej pewnie dzieci nie masz i niech tak zostanie
MIałam 8 lat idąc do komunii i jakoś nie przyszło mi do głowy jeść kwiatków. Trzeba dzieci pilnować i już, bo byśmy zwariowali i wszystko musieli usunąć ze stołu bo trujące
no – kulą w płot ! kilkanaście lat temu córeczka znajomych dostała rolki … śmignęła na nich , potrącił ją samochód – kilkudniowa śpiączka i niestety, już jej nie ma wśród nas . Od tego czasu – hulajnogi, rolki , łyżwy , rowery wykreśliłam z listy ewentualnych prezentów… a tak , na wszelki wypadek… Dziewczynce zawsze można podarować coś z biżuterii , chłopcu aparat foto , gadżety elektroniczne ….(dziewczynkom też !)
O rany, nie wiedzialam… A tak lubię konwalie. I miałam plan, żeby je wykorzystać na przyszłorocznej uroczystości komunijnej mojej córki. Chyba zrezygnuję, na wszelki wypadek. A swoją drogą uczulę gości, żeby komuś nie wpadł ten pomysł do głowy.
jak by nie było kwiatków to by obgryzła lakier z ławek w kościele…?dzisiejsze 9 latki nie maja mózgu…?trujący czy nie to kwiatek z wystroju kościoła nie jest do jedzenia…
Hmm… w dzisiejszych czasach czytanie ze zrozumieniem stanowi dla wielu problem. Dziewczynka dostała konwalie od chrzestnej, a więc ze swoimi rzeczami może robić co chcę. Nie był to dobry pomysł, ale zważywszy, że była to dla nie stresująca sytuacja… a w takich sytuacjach różnie bywa z myśleniem logicznym. Całe szczęście, że dobrzy zakończyła pozytywnie. :3
zetka–>jest też dużo wypadków samochodowych więc może zrezygnuj z jazdy wszelkiego rodzaju samochodami…What a fuck,,?
Nie dziwię się że trujące. Mają cieszyć oko i zmysł węchu, a nie podniebienie.
ku przestrodze warto zapamiętać!
Jak ja szłam do komunii to miałam wianek ze stokrotek, jakoś bardziej mi się z tym świętem kojarzyły stokrotki :) ale to kwestia tradycji, zwyczaju i innych. Jednak nie wiedziałam o trujących właściwościach konwalii, warto wiedzieć i dziękuję za ostrzeżenie :)
Wszystkie pięknie pachnące lub wyglądające są przeważnie trujące
podobnie jak cudownie kolorowe węże strasznie jadowite!
To nie znaczy ,że mamy je wyrzucać z ogrodu!Czerwone jagódki cisa,
datura,rycynus,konwalia i wiele innych są okropnie trujące ale dzieci to powinny wiedzieć a nie brać do ust,kto to widział?
Również dziekuje o ostrzeżenie nie wiedzialam ze są trujace. W ogrodzie je mamy co prawda teściowej, u ktorej mieszkamy. Chyba nie zdaje sobie z tego sprawy muszę z nia o tym porozmawiać. A tak w gwoli komunijnych kwiatkow moja chrzesniaczka dostala ode mnie bukiet co prawda zrobilam go z żelek i byla bardzo zadowolona ?
Gdyby słuchały babć i tych wyszydzonych starszym matek, które się tak wzruszają to nie żarłyby wszystkiego. To tak brutalnie. A na łagodniej no to cóż… ciekawe czemu starsze pokolenie wie, że konwalie są trujące? A poza tym konwalie leśne są pod ochroną i za zrywanie ich w lesie można dostać mandat. To tak ogólnie w temacie konwalii.
” nie żarłyby wszystkiego” jak tak można napisać a zastanowila się Pani że dziecko zrobiło bezwiedny gest skubania pod wpływem np.stresu.
Konwalie są trujące – ja też wiem to od babci, ale jakim cudem w kościele miała konwalie? Przecież dzieci stoją ze świecami…
A prezent w postaci nowoczesnego telefonu? W ME są dostępne może nie za złotówkę, ale w naprawdę atrakcyjnych cenach. :)
Konwalie nie są do jedzenia, a rozemocjonowane dziecko zjadło bezwiednie kilka kwiatków – po prostu wypadek, ale to nie powód, żeby konwalii się bać, wyrzucać je z ogrodu i nie trzymać w wazonie. Rzeczywiście, na komunijny bukiecik bardziej nadają się inne kwiaty, ale kilka konwalii wplecionych w wianek już nikomu nie zaszkodzi.