Lubię je.
Te małe marzenia lubię. Lubię je za to, że nie są takie duże i nie każą na siebie czekać. Mogę tak po prostu, małym szybkim „pstryk”, uruchomić cała machinę tych najdrobniejszych pragnień. Tych, o których często zapominam na co dzień, ale przypominam sobie, gdy codzienność przygniata.
Bo, gdy my się tak rozpędzimy w tych naszych chceniach.
I o drewnianych domu zaczynamy marzyć.
O kuchni nowej z całym osprzętem.
Skórzanej torebce z pobliskiej wystawy.
Pralko-suszarce, co pierze, suszy i kręci piruety.
I gdy zaczniemy marzyć o tych wakacjach na lądach dalekich.
O randce przy świecach w czerwonej bieliźnie.
O złotym pierścionku z diamentem. Tym co karatów ma tysiąc pięćset.
O czystej kuchni każdego ranka.
Albo o dzieciach, które zawsze punkt 19.00 do łóżka się kładą. Zupełnie same, bez marudzenia.
I wszystko migusiem zjadają z talerza, gdy rano podano śniadanie do stołu.
No właśnie. Gdy się tak rozpędzimy, tak fruuuuu przed siebie! I marzyć zaczniemy, o wszystkim, czego nie mamy. A mieć byśmy chcieli! Już! Teraz! Od razu!
To lepiej zwolnijmy. Zarzućmy ręczny. Hamujmy z gracją.
Bo dobrze wiemy, że na to wszystko musimy poczekać. Cierpliwie wystać w kolejce życia.
Bo te nasze większe chcenio-pragnienia są czasochłone.
I nie zawsze jest nam do nich po drodze. I smakiem musimy się wtedy obejść.
Ale to nic nie szkodzi, słowo Ci daję!
Gdy tak jak teraz leżę bezwładnie. Przygnieciona brakiem sił przy słonecznym wtorku. I gdy jeszcze chwil temu parę modliłam się, by dziecko moje poszło na drzemkę. I cudem jakimś, w końcu zasnęło przy moim boku.
A on jak na komendę, z lekkim grymasem, wtulił się chłopak i zamknął oczyska! Dał matce odpocząć. I w tym momencie, gdy zasnął, poczułam tak wielką ulgę i radość! Jakby się spełniało największe marzenie! Niedoścignione i tak odległe… A wydawać się mogło, że razem na resztkach sił będziemy musieli dotrwać do nocy..
Więc ja szybciorem, tak tu i teraz, jak siedzę z Wami tego wieczora! Te małe marzenia konstruować zaczynam! I te na jutro i na pojutrze!
Chcę z nim stokrotki zbierać przy drodze. Na przykład jutro, tuż po śniadaniu!
A później kupię nam bajgla i razem na ławce będziemy szamać go na potęgę.
Piknik przy lesie też mi się marzy. Ten na kocyku. Ze twarogiem wiejskim i owocami. Domową lemoniadą i muffinami.
Spacer wzdłuż Wisły. Przy Słońca zachodzie.
Lód truskawkowy. Taki prawdziwy, ten z kawałkami. Ciurkiem kapiący po jego brodzie.
Poranek z kawą też mi się marzy. I z dobrym ciachem.
Z muzyką w tle, kobiecą prasą i Himilsbachem…
Wieczór z herbatą i Tym Jedynym,
Który nakręca te moje rymy ;-)
13 komentarzy
Jak to ktoś wyśpiewał… z marzeń powstał świat…. ;)
Ja teraz marzę np. żeby Zosia przesłała całą noc i żebym mogła zanurzyć się w dobrą książkę ze szklanką zimnej coli.
Dobrze że marzenia się spełniają :)
Olu, życzę Ci tej zimnej coli i spokojnej nocki z książką w dłoni :-) :*
:*
Ja teraz marzę , żeby moja Lilianka zasnęła a ja mogła w spokoju wziąść długą , gorącą kąpiel :-) ojj to mi się właśnie marzy :-)
długą, spokojną kąpiel, bez ciągłego nasłuchiwania i strachu, że maluch zaraz się obudzi! ;-)
Niania elektroniczna będzie w pogotowiu :-) bo mała ma 2 miesiące i nigdy nie wiadomo ile razy jeszcze się przebudzi ;-) spokojnej nocy również dla Was :-*
Przypomniałaś mi o znalezieniu w domowym bajzlu naszej niani elektronicznej! :-) To było wybawienie!
Dziś cały dzień (no może poza czasem spędzonym u dentysty) spełniałam takie małe marzenia, marzeniątka. Był i spacer brzegiem jeziora i kilka chwil sam na sam z Młodszym i kawa mrożona i lody. Jestem trochę zmęczona, ale było warto. Życzę wszystkim spełniania marzeń :)
Och! Tego spaceru nad brzegiem jeziora Ci zazdroszczę!
uwielbiam. też tak mam.. doceniać chwilę. nie najnowsze BMW w garazu, nie wycieczka do NY, nie cichy od Prady.. ale czas, zdrowie i rodzina. to moje marzenia. Doceniam każdego dnia
<3
Czesc Dziewczyny :)
Tak sobie czytam ten post i komentarze pod nim… Jakie MY wszystkie MAMY mamy podobne marzenia :) Podobnie jak u Was, moje codzienne marzenia siegaja tylko tyle, a moze i az tyle… spacer, wesolo czas spedzony z dziecmi, kawa o poranku, a wieczorkiem kiedy o 20 zasypiaja biore szybki prysznic parze zielona herbatke i spedzam czas na swoich malutkich zajeciach, ktore mnie relaksuja i odprezaja:) Czytam ksiazki, przegladam ulubione strony internetowe, jesli Mąż jest akurat w domu to wspolny wieczor przy filmie, albo bieganie. Takie moje malutkie marzenia daja tyle radosci, ze o tych wiekszych marzyc mi sie nawet nie chce :) Pozdrawiam wszystkich :)
Też mi się wydaje, że mamy podobne marzenia… Takie przyziemne i często związane z codziennością :-)