Środa wieczór. Wybiła godzina dwudziesta. Najmłodszy już zdążył zasnąć. Starszak jak zwykle odmawiał w tej kwestii współpracy. W końcu poddałam się i włączyłam mu bajkę na dobranoc.
Totalnie wyczerpana po całym dniu gonitwy od przychodni do przychodni, bo a to najpierw pediatra, a to później laryngolog, miałam ochotę walnąć się na fotel i w niego wtopić. Skomlące maluchy domagające się od matki uwagi, która czuje się niczym wdeptana w asfalt guma balonowa, wytrącały mnie tylko z równowagi.
Najpierw jeden do inhalacji, później drugi. W międzyczasie odciąganie kataru, przemywanie i zakrapianie oczu. Kolejne inhalacje tym razem z innym lekiem. Te cyferki, tubki, słoiczki, buteleczki zaczęły mi wirować w głowie, dlatego jak już udało mi się położyć juniora do spania, to odetchnęłam z ulgą. Jeszcze jeden mały obywatel czekał na rutynowe zasypianie, ale on się opierał mojej nieudolnej wieczornej sile perswazji.
Kiedy włączyłam mu bajkę, zaczęłam na szybko ogarniać, co było porozwalane po całym mieszkaniu. Tysiąc kartoników po lekach na blacie, naczynia jeszcze nie sprzątnięte po kolacji, kawałki jabłka rozdeptane w jeden z dywanów. Klocki na całej długości przedpokoju. Część zakupów aptecznych jeszcze nie rozpakowana. Buty nieogarnięte z piasku. Krok po kroku zaczęłam rozprawiać się z każdą z tych rzeczy.
W rezultacie przypomniało mi się jeszcze, że pranie z rana nadal kisi się w pralce a w łazience można obserwować efekt bomby atomowej, jak zresztą co wieczór, kiedy moje dzieci dokonują inwazji na tę część mieszkania. Ogarnęłam i tamto pomieszczenie. Poszłam do kuchni, zaczęłam wyjmować czyste naczynia ze zmywarki, aby oszczędzić sobie pracy rano, i słyszę nagle ciche:
– Mamoo..
– Skarbie, jeszcze chwilkę.
– Ale ja chciałem Ci coś powiedzieć.
– Momencik, zaraz mi powiesz. – odpowiedziałam w pośpiechu.
– Mamo, naplawdę chciałem Ci coś powiedzieć.
Trochę zniecierpliwiona wyszłam z kuchni i usiadłam koło niego na sofie.
– Co chciałeś mi powiedzieć?
– Powiem Ci to na ucho, dobla?
– Dobra. Może być na ucho.
Ukucnął przy moim uchu, zwinął prawą rączkę w trąbkę, wtulił się we mnie i powiedział najsłodszym szeptem, który momentalnie przywrócił mnie do pionu:
– Nie będziesz zła? Usiadziesz tutaj ze mną na chwilkę, plosę? – wyszeptał najciszej jak się tylko dało.
I łza kapnęła mi na prawy a za moment na lewy policzek. Usiadłam, przytuliłam. Zwolniłam! Ukochałam go najmocniej, jak się tylko dało. Przykryłam kocem. I za moment tak właśnie usnął we mnie wtulony…
Jedno zdanie wyszeptane do ucha i nagle priorytety ustawiły mi się do pionu. Gonię, sprzątam, układam a na drugim końcu mieszkania po cichutku siedzi ktoś, dla kogo jestem całym światem. Kto potrzebuje ciepła, bliskości. Potrzebuje mamy, nie której nie ma, a tej która jest…
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤
12 komentarzy
Piękne jacy Ci mali ludzie są mądrzy
Piękne są takie momenty i jednocześnie przypominają nam, dorosłym co się w życiu liczy. Ja dziś pomiędzy dawkami kolejnych leków usłyszałam od mojej 5latki: mamo, dziękuję, że się tak o mnie troszczysz. Mam najlepszą mamę na cały świat.
Mój synuś w ubiegły weekend gdy leżeliśmy sobie w łóżku zapytał „mamo, czy Ty jak byłaś dzieckiem też miałaś takie fajne dzieciństwo?”
Tym pytaniem sprawił mi ogromną radość. Tym bardziej, że to było akuratnie w dniu moich urodzin.
Piękniejszego prezentu nie mogłam sobie wymarzyć :-)
Mój mały synek dostał w prezencie tablicę magnetyczną, bo lubi rysować wszystkim i po wszystkim. Natomiast moje starsze córki wykorzystały ją i napisały na niej: „mamo i tato dziękujemy za wszystkie wasze troski” i zostawiły ją na naszym łóżku w sypialni po czym poszły spać. Kiedy znaleźliśmy ją kładąc się spać także łezki zakręciły mi się w oku. Musiałam jeszcze iść je ucałować i poszłam z bananem na twarzy spać. Bezcenne momenty.
Dziękuję Ci. Mam 3letniego syna łaknącego mojej uwagi nieustannie, moment bajki to chwila aby zrobić dokladnie to,o czym piszesz. Od kilku dni wściekam sie ze nie umiem prowadzic domu, ze nie daje rady miec w nim perfekcyjnie poukladane. Mysle,ze kazda Matka poddawana presji tesciwowej,mamy czy dziadkow chce byc idealna gospodynia ale jest to bardzo trudno polaczyc z idealna troska i uwaga dla dziecka. U mnie zawsze wygrywa SYN ale nierzadko doluje sie pozniej i mam zly nastroj, smuce sie i denerwuje ze mam tak nieporzadny dom. Dziekuje Ci ze Ty doceniasz moj wklad w mojego malego czlowieczka. Moze powinnam przestac troskac sie o perfekcyjny dom skoro mam perfekcyjne dziecko bo kochane wrazliwe i dobre dzieki wlasnie tej poswieconej mu uwadze.
Jakbym o sobie czytała… Tez tak latam i zbieram a tu pranie, zmywarka itp a dziecko zamiast mamy ma gosposię :-( U mnie starsza ma zapalenie ucha a młodsza zapalenie płuc dzisiaj zdiagnozowane. Jestem totalnie zalamana… Pozdrawiam ciepło.
Dziękuję za ten post i zapraszam do siebie.
To jest przerażające i piękne jednocześnie. Dzieci widzą nasze zaangażowanie w codzienne życie, ale faktycznie im brak Nas do zabawy, wspólnych rozmów. Mam dwuletnią córkę i czasami totalny brak czasu na spędzenie z nią choćby chwili. Potrafi bawić się lalką i wołać „Mamusiu, psyjdzies do nas?”. I wtedy rzucam wszystko w cholerę, siadam i zastanawiam się po co stawać na rzęsach :)
Mnie rowniez poplynela łza po policzku… bo to tak bardzo o mnie i mojej trójce.. Daję rade na co dzien swietnie, jakoś leci, ogólnie jestem dość zorganizowana i dni mijają dość płynnie, ale w srodku czuję duży dyskomfort bycia wiecznie rozdarta miedzy 500 czynności i ten wieczny niedoczas. Skreślenie 5 pozycji z listy nie powoduje jej skrócenia, bo w miedzyczasie dopisane zostało 7 kolejnych. Wieczorem rozgladam sie dookola i pytam sie siebie- cały dzien w biegu,a ja o tej 21 i tak siadam odpocząć w bałaganie i czuję się jak leń- to frustrujące. Syzyfowa Praca.
Dlatego ja nie gonię, jak nie sprzątnę naczyń wieczorem to nic się nie stanie. Jak nie odkurzę codziennie, nie umyję podłogi, nie posprzątam…ba! nawet jak obiadu nie będzie, to NIC się NIKOMU NIE STANIE! Takiego odkrycia dokonałam jakiś czas temu :) Zabawa i czas dla dziecka są dla mnie ważniejsze niż posprzątanie/upranie i milion innych czynności. My- rodzice musimy wyluzować, za dużo chcemy zrobić, a dzień ma tylko 24h i to jeszcze z 8 trzeba by przespać. Jak podłoga będzie brudna, to nikomu to krzywdy nie zrobi, a jak dziecko nie będzie miało rodziców (bo wiecznie zabiegani) to krzywda się stanie. Zwolnijmy i cieszmy się życiem z tymi naszymi małymi dziadami póki są małe :D
Nic dodać nic ująć.
No właśnie ciągła gonitwa i komentarzy „czym Ty jesteś zmęczona? ” A w Ty. Całym chaosie tracimy to co Najcenniejsze,Nasze Pociechychoc są tak blisko. Rok 2018 pod znakiem ślimaka. Zwalniamy