Opowiem Wam, jak wygląda mój wieczór. Nie zdziwię się, jeśli spędzamy ten czas bardzo podobnie. Ba, ja bym się nawet rozczarowała, gdyby się okazało, że jest inaczej! ;-) Chociaż … może nie rozczarowałabym się? Kto wie ;-)
Ale po kolei! Dzisiejszy dzień naprawdę dał mi w dupę. Gdybym miała go ocenić w dziesięciopunktowej skali, to pewnie cwaniak dostałby trójeczkę. Lekko wkurwiająca ta cyfra, no bo jak zawsze, mogłoby być lepiej, na przykład takie 5,5! Ale ponieważ mój mąż właśnie przebywa w Australii, to same wiecie, że raczej nie leżę kołami do góry całymi dniami :-D Zapierdzielam jak motoreczek aż się za mną dymi!
Ale, ale! Kto by pomyślał, że kobieta potrafi być o wiele lepiej zorganizowana, gdy jej mąż jest daleko, co nie? Tymczasem ja mam nawet w chacie względny porządek. Oczywiście, są kąty do których za cholerę jasną nie zaglądam, bo wkurzenie miałabym gwarantowane. I tak dla przykładu nieposkładane pranie leży sobie za fotelem. Walnęłam je bezczelnie za niego, a co! Niech sobie dojrzewa ;-)
W kuchni dla przykładu mam taka swoją deseczkę w okolicach zlewu. Ba! To nie deseczka, to decha! I jak mi się syf zbiera i zmywarka jeszcze nie ogarnięta, to ta deska o wymiarach 30-50 zasłania wsio, co potrzeba! To mój cholernie potrzebny parawan, który ratuje mnie od tego, aby mnie przypadkiem szlag nie trafił z samego rańca. Te naczynia i inne pokrywają się tam za tą deseczką niewidzialnym mchem i jak już znajduję w sobie siłę, aby je stamtąd wydostać, to udaję, że wcale ich tam nigdy nie było. Takam bezczelna! :D
No więc, rozgadałam się zaczynając zdanie od niepoprawnego „no więc” i powiem Wam zupełnie bez ściemy, że teraz dzieje się rzecz niebywała! Coś, na co czekałam cały kolorowy dzień! Coś, o co się modliłam już mniej więcej, gdy wybiła 13.00! Moje dzieci, enerdżajzery o mocy miliarda watów, pewnie mega zbliżonej do mocy Waszych diabełków, [pewnie korzystają cwaniaki z tej samej stacji ładująco-dokującejj! ;-)], no właśnie – one zasnęły!
Za-kur-de-snę-ły! Co prawda to zasypianie trwało cholernie długo. Dwukrotnie miałam ochotę wyjść z pokoju i sprawdzić, czy nie powinnam być dla przykładu gdzieś na jakiejś romantycznej kolacji z mężem. Okazało się jednak, że ni chu chu. Że lepiej, abym została z nimi na tych metrach kwadratowych, bo inaczej zginiemy wszyscy marnie!
Ale zasnęli! Stało się! W pozycjach dziwnych, co prawda. Ale zanim wyszłam z pokoju, upewniłam się, że oddechy miarowe, że oczy zamknięte, że nie ściemniają, jak to czasami bywa, i naprawdę poszli pod kołdrę i dali mi wolne! Wolne! :D Ekstaza!
Pewnie teraz podobnie jak Wy, albo jak Wy za momencik [bo i Wasze zasną za chwilę!], leżycie na sofie. Nogi w górze i czujecie tę niesamowitą ulgę! Boski odpoczynek! Część z Was pewnie jeszcze dostaje w tyłek, bo nocki kiepskawe, ale to minie, zobaczycie! Niebawem minie, jak i moje minęło! I przyjdzie czas względnej laby! To takie wakacje w środku zimy! Wakacje, bez których trudno o lepszy kolejny dzień! Wakacje, podczas których czasami nawet można się do męża przytulić. Mega!
Zostawcie ten syf na blacie, jeśli sprzątanie jego miałoby trwać godzinę. Nie róbcie wszystkiego na błysk, jeśli trwać miałoby to wieki! Po prostu z największą przyjemnością, z bezczelną premedytacją walnijcie się na sofę! Pieprznijcie się na nią jak stutonowy słoń. Ja czasami nawet biorę rozpęd. I jebutne buuum! Nogi w górze i krew w końcu zaczyna dopływać do mózgu!
To jest ten czas! Kilka głębokich wdechów, zamknijcie oczy i cieszmy się, bo co innego nam zostało. Cieszmy się, że przetrwałyśmy i że mamy potencjał ogarnąć jutrzejszy dzień również! Chwilo trwaj. Jak najdłużej!
P.S. Twój mężczyzna też patrzy [o bezczelny! ;-)] , kiedy robisz to wieczorem? ;-)
Piękne to życie z leżącej perspektywy, co nie?! ;-)
Piona! :*
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu. Jeśli macie ochotę puścić go dalej w świat – z góry dziękuję! :* ❤
7 komentarzy
ja nigdy tylko nie patrzę. przyłączam się do wspólnej zabawy, aż wszystko lśni;)
Haha uwielbiam Cię kobieto!
Boskie!uśmiałam się do łez leżąc na kanapie z nogami w górze ?mój mały diabelek od pół godziny w łóżku ?
Piękna zabawa słowami :)
Potwierdzam – jak nie ma męża, jestem super zorganizowana i wszystko zrobione w krótszym czasie. Wieczorami jednak to on leży ciężko na sofie, ja relaksuję się na siedząco z obawy o to, by za wcześnie nie zasnęła XD
wdrodzedonikad.blogspot.com
O tak, to uczucie błogiej radości, gdy dzieci zasną jest mi bardzo dobrze znane! Uwielbiam ten moment. Lepiej bym go nigdy nie opisała.
Moment kiedy dzieci zasną – bezcenny. Gdy po całym dniu mogę wreszcie spocząć, ani mysle ruszać do naczyń. Rowniez czekają na przypływ chęci kolejnego dnia?.
Polecam wpis u mnie związany z tym tematem „nadciąga matka frustratka” ?
Pozdrawiam,
Odnova.net
Magda, uśmiałam się jak to czytałam:) śmiałam się i śmiałam leżąc na sofie, dopóki mój wzrok nie padł na stertę prasowania, która zapomniałam schować. I to przypomniało mi o nierozwieszonym praniu. Mina zrzedla Kurde. Ale zaraz pomyslalam: a niech kisnie :)