To jeden z tych postów otrzymanych od Czytelników, do których nie dopiszę mojego komentarza. Postanowiłam opublikować go w całości, korygując jedynie imiona, aby autorka i jej rodzina czuli się anonimowo.
Wierzę, że otworzy on oczy niektórym z Was i zmotywuje do podjęcia działania przekonując, że odejście partnera może być nowym początkiem, a nie końcem.
„Magdo,
Pozwoliłam sobie opisać historię mojego byłego małżeństwa. Nikomu z rodziny ani znajomych nie mogę jej opowiedzieć, bo nikt nie potraktuje mnie poważnie a mam wielką potrzebę podzielić się moimi doświadczeniami z innymi kobietami. Teraz już wiem, że nas zdradzonych przez swoich partnerów jest więcej niż by się mogło wydawać. Społeczeństwo ten temat spycha w podziemia a nasze rodziny udają, że nie mają pojęcia, co tak naprawdę się stało. […]
Nigdy nie sądziłam, że znajdę się w punkcie, w którym będę mówić o moim byłym związku w czasie przeszłym. A jednak. Stało się coś, co zawsze wyśmiewałam na głos. Rozstanie? Jakie rozstanie! Będziemy żyć długo, szczęśliwie i dostatnio – tak zawsze sądziłam. Myślałam kiedyś, że razem z Markiem tworzymy związek idealny i nic ani nikt nie jest w stanie stanąć nam na drodze.
Tak bardzo się wtedy myliłam. Ale do rzeczy. Razem z Markiem byliśmy ze sobą od czasów licealnych. On wysoki brunet oczarował mnie już od pierwszego dnia w szkole. Ja, nieśmiała blondynka o wiecznych rumieńcach na policzkach, wpatrzona w niego jak w obrazek ośmieliłam się kiedyś pożyczyć od niego długopis. I tak to wszystko się zaczęło. […]
Wszystko robiliśmy razem. Razem szliśmy na zajęcia, razem wracaliśmy do domu. Już od klasy maturalnej mieszkaliśmy razem – raz u mnie i raz u niego. Nawet do naszych rodziców zwracaliśmy się per mamo i tato. Wszyscy wiedzieli, że nic i nikt nie jest nas w stanie rozłączyć. Było wiadomo, że Anka i Marek zawsze będą razem.
Poszliśmy nawet na ten sam kierunek studiów. Prawo. Ukończyliśmy je z taką samą średnią i zrobiliśmy aplikację w tej samej kancelarii. Magdo, sielanka, mówię Ci.
Nigdy nie nudziliśmy się ze sobą. Śmialiśmy się z tych samych rzeczy, łzy kapały nam w tych samych momentach filmu. Łapaliśmy się nawet na tym, że wiedzieliśmy o czym myślimy i rozpoczynaliśmy zdanie w tym samym momencie od dokładnie takich samych słów.
Mieliśmy czasami wrażenie, że jesteśmy dla siebie bratem i siostrą bliźniakiem. Niektórym wydawało się, że jesteśmy jak rodzeństwo a nie małżeństwo.
Pojawiły się nasze dzieci. Czas płynął, lata mijały. Rodzina jak z obrazka, aż do momentu, w którym czas stanął dla mnie w miejscu. Szukając późnym wieczorem walizki na weekendową konferencję natrafiłam na jego bagaż nie do końca rozpakowany. Pomyślałam, że opróżnię neseser i w ten sposób natrafiłam na tomik wierszy z dedykacją dla Marka i odręcznie namalowanym sercem. Serce mi zamarło.
Podeszłam do niego od razu i zapytałam, co to ma znaczyć. Najpierw nic nie odpowiedział. Poprosił mnie, żebym usiadła. Uwierz mi, że gdybym miała wtedy w ręce nóż, to zrobiłabym z niego użytek. Opowiedział mi całą swoją ckliwą historię pokrzywdzonej kobiety, którą postanowił zaopiekować się przed pięcioma laty. Przed pięcioma laty – rozumiesz?!
Tak jak wtedy siedziałam, tak wstałam w jednym momencie i spakowałam wszystkie moje podręczne rzeczy. Adrenalina zrobiła swoje. Wyszłam bez słowa. Nie miałam ochoty słuchać tych bredni próbując tłumaczyć sobie lata okłamywania mnie. Mnie i dzieci. Oszczędzę Ci opisów sprawy rozwodowej i prób manipulacji mną i dziećmi, których próbował się dopuszczać. Nie wdałam się w żadną z jego gierek. Poniekąd jestem z siebie dumna, że nie wmanipulował mnie w te wszystkie swoje kłamstwa.
Wiesz w co nie mógł uwierzyć? Że ja się otrzepałam i zawalczyłam o siebie. Że nie rozpaczałam i postanowiłam udowodnić samej sobie, że jestem warta więcej niż jemu się mogło wydawać.
Tak jak wtedy wyszłam z domu z walizkami, tak postanowiłam, że nie złamię się i zawalczę o nowy dla mnie początek. Czemu to wszystko Tobie piszę? Pomyślałam, że będziesz miała ochotę opublikować moją historię. Historię zdrady małżeńskiej, po której kobieta jest szczęśliwsza niż była wcześniej.
Jestem obecnie w związku z wyjątkowym mężczyzną, który pokochał mnie taką emocjonalnie pokiereszowaną i pokochał moje dzieci. Tworzymy co prawda patchworkową rodzinę, ale to nie ma żadnego znaczenia. Kochamy się, a to przecież jest najważniejsze! Chciałabym powiedzieć kobietom, że nasza wiara w siebie czyni cuda. Nie pozwalajmy na to, aby drugi człowiek nas krzywdził. My kobiety jesteśmy warte więcej niż ci mężczyźni, którym wydawało się, że dwulicowość będzie ich sposobem na życie a swoją zdradę będą próbować tłumaczyć tak, abyśmy to my były winne zaistniałej sytuacji.
W kobietach jest siła, o której często nie mają pojęcia. Wystarczy często jedynie wiara w to, że możemy powalczyć o więcej niż mamy obecnie.
Anka „
Siła człowieka nie polega na tym, że nigdy nie upada, ale na tym, że potrafi się podnosić…
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Możecie też go podać dalej. Dziękuję! :*