Niech ten list od Marysi* (imię zmienione na prośbę Czytelniczki) będzie przestrogą dla nas, jeśli nas kiedykolwiek podkusi, aby zakończyć jakiekolwiek święta w takim tonie, jak to opisała Marysia :( Właściwie to nic chyba nie muszę (ani nie chcę…) dodawać do tego apelu.
Mogę sobie tylko wyobrazić, jak czuli się siostrzeńcy Marysi i co w ich głowach wybrzmiewało, gdy piękny świąteczny dzień zamiast zakończyć się radośnie, to zostanie zapamiętany, jak każdy inny, kiedy ich rodzice toczą wojnę :(
Poniższy list nie był przeze mnie edytowany. Na prośbę Czytelniczki zmieniłam jedynie jej imię i imiona jej siostrzeńców.
” […] Nie mam w zwyczaju komentować tego co robi moja siostra bo ja zawsze byłam tą gorszą, głupszą i nikt nigdy nie słuchał mojego zdania. Może dla niektórych mam tylko dwadzieścia lat i co to ja wiem o życiu i dzieciach ale nie mogę już dłużej patrzeć na moich siostrzeńców którym rodzice fundują kolejny rok koszmarne święta a właściwie to ich codzienność niczym się chyba nie różni od tych świąt.
Już sama nie wiem czy ja mogę jakoś im pomóc bo prawda jest taka że nikt i tak mnie nie słucha a matka z ojcem każą mi się zamknąć i nie wtrącać bo to nie moje dzieci a Gośka wie podobno najlepiej, co dobre dla nich. […]
Nie boli mnie to, że wydają na prezenty dla swoich dzieci kupę szmalu a w tym roku moi siostrzeńcy dostali quady, jakieś nintendo i tysiące zabawek, które nie mieściły się pod choinką i dzieciaki nawet specjalnie się nimi nie zainteresowały tylko same chyba zaczęły ogarniać, że rodzice mają ich w dupie a pokoje już nawet nie mieszczą tych ich kolejnych gratów. Prawda jest taka, że oni rekompensują im to że ich całymi dniami nie ma w domu a nie ma ich w domu bo znieść nie mogą swojej obecności i uciekają w pracę, bo chyba tylko to im zostało, bo w domu rzucanie talerzami na porządku dziennym. Tylko boli mnie to, że tuż przed samą Wigilią moja siostra po raz kolejny zaczęła wyzywać szwagra od idiotów a on nie pozostawał jej dłużny i krzyczał przy dzieciach, że jest największą pomyłką, jaką w życiu zrobił. Wszystkiego przysłuchiwały się dzieciaki niczemu winne rozumiesz, jaka sytuacja.
Werka ma tylko cztery latka schowała się do łazienki i zaczęła wyrywać sobie włosy z głowy. Ona zawsze tak reaguje, gdy mama z tatą się kłócą. Ja wtedy próbuję ją od tego odciągnąć, zająć czymś innym, ale jest trudno. Ma na głowie już łyse placki od tego wyrywania włosów bo tak odreagowuje te kłótnie starych. Czteroletnie dziecko a już ma zaburzenia spowodowane tym, co się w domu dzieje. Mówiłam im że powinni przestać kłócić się przy dzieciach ale nikt mnie nie słucha. Tydzień temu Wercia powiedziała mi, że chciałaby, żebym była jej mamą. Rozumiesz to? Co ja mam jej powiedzieć? Mówię, że mama bardzo ją kocha i że nie może tak mówić, bo mamie zrobi się przykro. Co innego mogę mówić dziecku? A kiedy powtórzyłam to siostrze to powiedziała, żebym przestała bajki opowiadać. Z kolei Krzyś powiedział przy Wigilii, że on kiedyś nie wróci do domu. Gośka zaczęła się wtedy śmiać a ja myślę sobie, że nikt tego nie traktuje teraz poważnie, ale jeśli dziecko ma takie myśli, to trzeba z nim rozmawiać, wysłuchać go. Siostra ze szwagrem mają w dupie. Dzieci są tylko ozdobą ich rodziny. A co ja mogę serce mi pęka, czacha dymi a mam tyle lat co nic, niby studiuję ale nikt tych moich studiów na poważnie nie traktuje a sobie obiecałam, że jak kiedyś stanę na nogi to chciałabym wziąć siostrzeńców pod moją opiekę, bo rodzice krzywią im psychikę. Daleko szukać nie trzeba. Moi starzy też zryli mi i siostrze beret. Ojciec adwokat, ale z niego taki adwokat jak z koziej dupy trąbka pije na umór i tak odreagowuje pracę a matka szkoda gadać. Usługuje ojcu całe życie bo woli to od pójścia do roboty i tak całe życie się miga.
Piszę do Ciebie, bo jesteś blogerką i jest jakaś mała szansa, że to opublikujesz i powiesz innym rodzicom, że nieważne są te wszystkie prezenty na święta. One są ważne tylko przez krótką chwilę a na koniec dnia liczy się, że to że dzieciaki czują się kochane i czują się bezpiecznie. Największy skarb mieć starych, którzy nas kochają i kochają siebie. Ja jestem dzieckiem rodziców, którzy są ze sobą tylko dlatego, że im tak wygodnie. Przyzwyczajenie, kłótnie na codzień a siostra poszła ze szwagrem w ich ślady. Powiedziałam sobie, że nigdy nie zrobię tego moim dzieciom jeśli je będę mieć.
Jak widzę radość na twarzy Werki i Krzysia jak czytam im Dzieci z Bullerbyn to jest to nie do opisania. Ale nikt mnie i tak nie posłucha bo jestem gówniarą i co to ja wiem o życiu a czasami mi się wydaje, że wiem więcej od mojej siostry która zgrywa zawsze najlepszą matkę roku a gdyby ktoś zgłosił te ich kłótnie, to by im dzieci odebrano taka jest prawda.
No to ja zaciskam zęby i mam takie życzenie na Nowy Rok żeby wszystkie dzieci miały kochających się rodziców i nigdy nie dostawały najgorszego prezentu na święta czyli wyzwisk i kłótni swoich starych. Powiedz, że czytają twój blog właśnie tacy rodzice a nie jamochłony w typie mojego szwagra i siostry. „
Głęboko wierzę, że my tutaj zebrani każdego dnia walczymy o to, aby nasze dzieci miały szczęśliwe dzieciństwo! Bywają gorsze dni, jak u wszystkich, bywają i kłótnie, ale z tyłu głowy wiemy przecież, co dobre dla naszych skarbów …
To drugi list, jaki otrzymałam od młodej osoby w ostatnich miesiącach. To cholernie krzepiące, że młodzi ludzie widzą rzeczywistość często o wiele bystrzej niż niektórzy ze starszego pokolenia…
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Możecie go też udostępnić swoim znajomym. Dziękuję! :*
Brak komentarzy