Najlepsza decyzja podjęta na czas wakacji, której się w ogóle nie wstydzę!

napisała 05/07/2017 Moim zdaniem, Szczesliva po godzinach

Ba! Powiedziałabym nawet, że jestem z siebie dumna, że wbrew okolicznościom postanowiłam zawalczyć o coś, co przyniesie nam więcej korzyści niż by się mogło wydawać!

Do podjęcia tej decyzji zainspirowała mnie moja Kasia, z którą znamy się już wiele lat. Mamy dzieci w podobnym wieku, mężów równie często podróżujących i kobiece aspiracje do podróżowania po całym świecie niczym Martyna Wojciechowska :D Gorzej tylko z wolnym czasem i funduszami, aby z całą familią ogarniać dalekie Nowe Zelandie, Wyspy Cooka czy Madagaskary :D

I tak podczas naszej ostatniej wspólnej kawy Kasia znowu marudziła mi, że z ich wypadu do Nowej Zelandii pod koniec roku nici, bo ich auto zostało ukradzione a oszczędności znacznie się uszczupliły. Trzeba było ogarnąć nowy pojazd, którym będzie maluchy bezpiecznie zawozić do przedszkola i żłobka. Ja z kolei marudziłam jej, że nasz plan dwutygodniowego urlopu nad polskim morzem też został anulowany, bo mojemu Mężowi wypadł niespodziewany wylot z Polski akurat w zaplanowanym terminie. Kolokwialnie to ujmując – szlag trafił nasze plany, czyli nic tylko zapłakać gorzko z butelką jakiegoś pysznego likieru albo kilkoma tabliczkami czekolady ;-)

Zaczęłyśmy wspólny koncert marudzenia, że nasze dzieci znowu nie zobaczą morza, że znowu nie nauczą się grać w mini-kosza, co im obiecywałyśmy. Że nie będzie morskiego piasku i nie zbudujemy ogromnego zamku. Że nic tylko usiąść przed telewizorem i zgnuśnieć.

Wnet przypomniałam sobie pewne dwa lata mojego dzieciństwa!

Ja miałam pięć lat a mój brat cztery lata. Tata wtedy kolejne lato przebywał w Kanadzie a moja mama została z nami w Polsce. Próbowała połączyć pracę z wychowaniem chorujących dzieci. Szacun i czapki z głów, bo my byliśmy z bratem chorzy na zakładkę co 2 bite tygodnie! Co ja pamiętam z tamtego okresu, kiedy koleżanki z przedszkola jechały całą familią nad polskie morze albo do Bułgarii a my wakacje spędzaliśmy we Wrocławiu?

Czy pamiętam gnuśnienie z mamą przed telewizorem? Nie! Ja pamiętam parki, niezliczone place zabaw, wycieczki rowerowe za miasto, próby nauczenia nas grania w badmintona i ping ponga, karmienie kaczek nad stawem, naukę gwizdania na źdźbłach trawy!

Czy moja mama załamała się faktem, że kolejne wakacje siedzi z dziećmi w mieście? Zupełnie nie! Ona postanowiła wykorzystać ten czas najlepiej, jak tylko mogła! Aktywnie wzięła się w garść i pokazała nam piękną stronę spędzania wakacji w mieście i na jego obrzeżach! :-)

Postanowiłam pójść w jej ślady, nie załamywać się brakiem urlopu nad polskim morzem i zaczęłam odkrywać miejsca, w których są boiska do mini-kosza! W których można zrobić naszą encyklopedię ususzonych liści! Miejsca, gdzie zbudujemy wiele zamków z piasku i nauczymy się chodzić po plenerowych ścianach wspinaczkowych! A co! Ja mam się załamywać? Za nic w świecie!

Zdecydowanie podjęłam najlepszą decyzję dla nas, której zupełnie się nie wstydzę! Zdecydowałam, że spędzimy aktywne wakacje w naszym mieście i na jego obrzeżach :-)

Wakacje w mieście to żaden wstyd! Wakacje nad polskim czy zagranicznym morzem poczekają! My w mieście wyciśniemy aktywnie z tego lata tyle, ile się tylko da! Takie wakacje to powód do kreatywnego myślenia, które włączyłam tego lata. Aktywnie, rodzinnie, bez żalu! Poczyniliśmy już pierwsze kroki w nauce gry w mini-kosza, uczymy się kolejny weekend nowych sztuczek na hulajnodze a za tydzień zaczynamy naukę jazdy na rowerze na dwóch kółkach! Trzymajcie kciuki! :-)

Tego lata razem z Kubusiem mocno wspieramy akcję „Rusz się z Kubusiem” i wraz z ambasadorami i ikonami sportu: Kamilem Grosickim, Bartoszem Kapustką, Michałem Pazdanem i Kamilem Glikiem zachęcamy do ruszenia się z kanapy i wyruszenia w plener.

Bez znaczenia, czy ruszymy się w mieście czy na końcu świata! Po prostu zacznijmy się ruszać! 

Przy okazji warto doładować się podczas tego ruszania się i ugasić pragnienie.  U nas podstawą jest bezsmakowa woda Waterrr, soki 100% i musy. Mój najmłodszy Teodor nie wyobraża sobie życia bez musu truskawkowego od Kubusia (który ratuje mnie kiedy nie ma sezonu na te owocowe cuda) a starszak nie rozstaje się z wodą, która jako jedyna nigdy nie zawiodła i nie rozlała mi się w torebce ;-) Poręczne, szczelne i super w podróży. Tak na marginesie, nawadnianie organizmu podczas ruchu to mega ważna rzecz – moje dzieci potrafią wypić 2-3 litry podczas upałów, czego powinnam się od nich uczyć! Ja ledwo dobijam do jednej szklanki w okolicach południa…

Udanych i bezpiecznych wakacji!

P.S. Wakacje to nie gotowa recepta i bilet lotniczy dookoła świata! Wakacje to stan umysłu! ;-) Ja mój umysł właśnie przełączam na nowy tryb myślenia!

Piąteczka!

„Nie sztuką jest marudzić, że czegoś nie mamy. Sztuką jest wstać i zacząć szukać sposobu, aby to dostać.”

Podobne wpisy

6 komentarzy

  • Reply Marta Pajak 06/07/2017 at 22:27

    zainspirowalas mnie :) dziekuje :)

  • Reply Ania Majewska 07/07/2017 at 09:01

    fajnie, ale generalnie dla mnie najwazniejsza jest zmiana klimatu…chociaz 2 tyg pooddychać wiejskim powietrzem lub morskim, a nie wrocławskim przez cały rok.

    • Reply jakaja 08/07/2017 at 09:03

      Dokladnie! Nie chodzi nawet o to ze wspolne morze tylko zeby zmienic powietrze na czystsze i spokojniejsze. Im starsza jestem i dluzej w miescie zyje tym bardziej jestem zmeczona miastem.. a moje najlepsze wakacje to nie byly w miescie tylko na wsi albo na dzialce! Tam gdzie byla przestrzen, cisza, zielen i kontakt z natura (gdzie mozna chodzic na boso i sie ubrudzic od stop do glowy). Wiec owszem – nie musza to byc wakacje nad morzem. Ale zdecydowanie poza miastem (jakimkolwiek) by sie przydalo…

  • Reply Małgosia 07/07/2017 at 09:05

    Czytam i wspominam?też tak miałam, kiedy bliźniaki były małe, ze starszym synem też tak spędzaliśmy czas, a było to około 12 lat temu i na terenie miasta nie było za dużo rozrywek, kiedy rosły jeździłam z nimi pociągiem nie za daleko, co raz dalej na miarę ich sił. Później pierwsze wakacje za granicą, bo tatuś pracował, Bułgaria z dwójką 7-latków i 13- latkiem, było super do dziś moi chłopcy wspominają ze łzą w oku, ja zresztą też, bo ile się nadenerwowałam już nie pamiętam ?mamy muszą sobie radzić, ojcowie pracują, zresztą ja też pracowałam i pracuje, ale mam unormowany czas pracy. Dziś chłopcy już wyrośli, ale nadal chcą ze mną zdobywać świat i spędzać wolny czas na wyjeździe na ile puszczają nas fundusze.
    Pozdrawiam wszystkie młode mamy, wielkie wyzwania przed Wami, ale być kreatywnym to podstawa. Uwieżcie mi, warto, dorosłe dzieci to pamiętają.
    Całusy i wytrwałości❤

  • Reply jakaja 08/07/2017 at 09:10

    Da sie – tak samo jak w miescie. Maz moze zawiezc a pozniej przywiezc. Moze byc tez tak, ze wroci sama pociagiem – dla dzieci frajda!:) W miescie tez sama musiala by byc z dwojka dzieci. Kolezanka z kolejnymi dziecmi tylko zwieksza ilosc dzieci :)

  • Reply Magda 09/07/2017 at 00:33

    Witam. Mój szescioletni syn dzisiaj przed zaśnięciem …mama ja nie pamiętam co bylo dzisiaj rano. Nie mam możliwości lub nie doroslam do kilkudniowego wyjazdu i wakacje spędzamy w domu. Na wsi. Dzisiejszy dzien:w południe kąpiel w basenie, potem zabawa na wiejskim placu zabaw, potem wyjazd na otwarcie w okolicy Sadu Klemensa-serdecznie polecam,potem pizza i powrót do domu tzn na jazdę na rowerze wokół domu. Niby takie banalne,ale po przeczytaniu tego postu jakieś takie wyjątkowe. A i w markecie wybiera napój, to woda smakowa Kubuś jablkowa. Proszę aby wybrał inną bo jabłkowa wodę mamy w domu. Zmienił na wodę truskawkową Kubuś. Ja mówię weź jakiś inny sok, wodę często kupowałam Ci do przedszkola. To wziął sok-też Kubusia. Wszystko w temacie. A wybór był spory.
    Kazdemu życzę takiego wykorzystania tego co w okolicy i czerpania z tego radości. Pozdrawiam.

Odpowiedz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.