24Zdaję sobie sprawę, że większość kobiet w naszym kraju decyduje się na przyjęcie nazwiska swojego Męża. Właściwie to nie ma co ukrywać, że dla większości kobiet i mężczyzn jest to sprawa tak naturalna jak poranne mycie zębów.
Wiem, że są wyjątki. Np. panowie decydują się na przyjęcie nazwiska po swojej żonie, bo np. lepiej brzmi albo ich nazwisko jest np. wstydliwe (znam takie przypadki). Jednak statystyki ewidentnie pokazują, że to my kobiety przyjmujemy częściej nazwisko naszego faceta.
Przyznam szczerze, że wcale mnie to nie dziwi. Większość dziewczyn, które znam, zdecydowała się na ten krok i żadna tego nie żałowała. Bo właściwie czego tutaj żałować? Utarło się, że można tak właśnie postąpić i jest to w pewnym sensie ukłon w stronę naszego partnera i znak, że od tej chwili stanowimy w pewnym sensie jedność. Myślę, że wśród osób wierzących przyjęcie nazwiska po mężu jest nawet powszechniejsze niż wśród osób niewierzących czy niepraktykujących, choć znam oczywiście odstępstwa od tej reguły.
Mega mnie ciekawi, czy Wy też przyjęłyście nazwisko po swoim mężu. A jeśli nie i nie jest to tajemnicą, powiedzcie dlaczego nie zdecydowałyście się na tej krok i co było tego przyczyną. A może zdecydowałyście się na nazwisko dwuczłonowe? To też dość częste rozwiązanie w naszym kraju.
A jak wyglądała sprawa w moim przypadku?
Ci, którzy obserwują mój prywatny profil na FB (klik) wiedzą, że w sieci funkcjonuję nie tylko jako Szczęśliva (czy też Szczesliva bądź Szczęśliwa), czyli pod moim blogowym pseudonimem, ale również pod moim prawdziwym imieniem i nazwiskiem.
Skracając to i Was nie zanudzając urodziłam się jako Magdalena Wałęcka, córka mojego Taty i mojej Mamy (która posiada dwuczłonowe nazwisko). Kiedy poznałam mojego męża i zdecydowaliśmy się „zaobrączkować”, miałam pewien dylemat, czy chcę przyjąć nazwisko mojego męża czy może będę kontynuować tradycję zainicjowaną w mojej rodzinie, i zdecyduję się na nazwisko dwuczłonowe.
Myślę, że ku niewielkiemu rozczarowaniu mojego Męża [skubany, nie dał po sobie wtedy poznać, że jest tym jakkolwiek przejęty ;-) ]) zdecydowałam, że zostawię sobie moje nazwisko panieńskie (Wałęcka) i przyjmę również nazwisko po moim mężu (Kogut). Ale, że jestem kombinatorką, to postanowiłam zmienić tradycyjny szyk przyjmowania nazwiska i nazwisko „mężowskie” dałam sobie jako pierwsze a moje panieńskie jako drugie, czyli jestem Kogut – Wałęcka.
Dlaczego zdecydowałam się na taki krok?
Byłam o to już wielokrotnie pytana i bardzo często ten temat poruszają również moi starzy znajomi, których ciekawi ta sprawa. W sumie nie widzę powodu, aby jej nie wyjaśnić, bo liczę skrycie na to, że Wy też zaspokoicie moją babską ciekawość i powiecie mi o powodach Waszego dwuczłonowego nazwiska albo nieprzyjęcia nazwiska po mężu :-)
Jaki był główny, wg niektórych tajemniczy powód, że jestem Kogut – Wałęcka a nie po prostu Kogut, po mężu?
Nie było specjalnego tajemniczego powodu, jak to insynuują niektórzy. Na tamten moment, w trakcie ogarniania spraw ślubnych, nie chciałam się jakoś rozstawać z moim panieńskim nazwiskiem na zawsze (od przedszkola już byłam „Wałęsa-kupa mięsa”, „Wałęsa-bez mięsa” tudzież po prostu „Wałęcka”). Większość moich znajomych mówiła do mnie per „Wałęcka”, czy to w pozytywnym kontekście czy odrobinę pejoratywnym, a mi było z tym po drodze :-) Jednocześnie też chciałam przyjąć nazwisko po mężu, bo uważałam, że to i naturalne i fair. Stąd ta moja dwuczłonowość, która … uwaga!
… odrobinę zaczyna mnie wkurzać! :D
To podpisywanie się na dokumentach, to wypełnianie formularzy. Te wszystkie ceregiele zaczynają mnie irytować i serio, bez ściemy, dojrzewam do tego i jestem skłonna pożegnać się z moim panieńskim nazwiskiem a co za tym idzie przyjęłabym nazwisko mojego małżonka, który byłby tym faktem uradowany. Ja to wiem! :D
Ale jeszcze go odrobinę dla żartów potrzymam w niepewności ;-), poszantażuję i takie tam, podroczę się po prostu, żeby nie było! Ale skoro mogę mu tą moją decyzją zrobić dzień, to pewnie się na ten krok zdecyduję, wszak niczego nie tracę, oprócz kilku literek po moim imieniu, z którymi tak naprawdę nie utożsamiam się już tak jak kiedyś. Co prawda ściemniam mojego męża, że zamiast „Kogut” rozważam jeszcze „Kurkę”, ale to tylko tak dla beki ;-)
P.S. A Wy co wybrałyście? Jakie jest Wasze nazwisko po ślubie – panieńskie, po mężu czy może jednak dwuczłonowe? ;-)
Uściski!
PS. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu. ❤ Dziękuję!
Magda vel Szczęśliva [jeszcze dwuczłonowa ;-) ]
51 komentarzy
Mialam trzech mężów i zawsze przyjmowałam ich nazwiska obecnie jestem w trakcie rozwodu a po nim chce wrocic do panienskiego
Mam nazwisko męża. Od początku je lubiłam i nie miałam żadnego problemu z „przestawieniem się”. Poza tym stare i nowe ma po 3 sylaby i to dla mnie za dużo.
Mam nazwisko tylko męża I ok :)
Ja mam nazwisko dwuczłonowe, ze względu na to że bardzo do nazwiska panieńskiego jestem przywiązana, trochę przez pamięć po zmarłym tacie, zdecydowałam się połączyć obydwa nazwiska. Gdybym miała podejmować decyzję ponownie być może przez chwilę zawahałabym się ale myślę że wybrałabym tę samą kombinację. Początkowo miałam pozostać przy swoim nazwisku panieńskim ale małżonek miał nietęgą minę słysząc mój pomysł :) więc poszłam na kompromis. Żeby było ciekawiej przedstawiam się raz panieńskim, raz mężowskim a raz obydwoma. To zależy od sytuacji.
ja, jeśli kiedyś odważę się na małżeństwo, chciałabym zostawić panieńskie nazwisko, ze względu na jego wyjątkowość i niespotykalność (nie funkcjonuje poza członkami naszej rodziny). Ewentualny mauż może przyjąć moje :-)
Mojego męża poznałam jako „panna z dzieckiem” gdzie Syn nosi moje nazwisko Rodowe ?. Po kilku latach wspólnego życia,zaszłam w upragnioną ciążę i zawarliśmy po cichutku ślub cywilny, Syn chodził do liceum i nie było nawet cienia zastanowienia czy wachania, normalnie oczywiste było, że do swojego nazwiska dołączę nazwisko Męża. Oczywiście w rodzinie, wśród znajomych burza, ale ja zawsze mówię, że u Syna jestem Mus…ł ,a u Córki Podleż..ka ? Od trzech lat podpisuje się 26 literkami, jak ktoś poprosi jeszcze o imię ? na kartach bankowych jestem nadal „panna”? całość się nie mieści ?
A ja mam tylko panieńskie nazwisko z jednej strony z tego powodu ze bardzo mi się podoba i zawsze chciałam przy nim zostać, po drugie mój mąż nie miał nic przeciwko, po trzecie mój tato miał same córki (jestem najmłodsza) i postanowiłam przedłużyć nazwisko rodowe :), a po czwarte prowadzę działalności gdzie przynajmniej w jednej jest przywiązanie do nazwiska i ciężko byłoby mi to zmienić. Co najlepsze mój mąż zgodził się żeby nasze dzieci nosiły moje nazwisko… choć myśle, że odkąd zbliża się ta chwila zostania przez niego „tatą” chciałby tą decyzje zmienić… myśle że jesteśmy w stanie się w tej kwestii dogadać, ale potrzymam go jeszcze w niepewności:)
Nie przyjęłam mężowego nazwiska, bo po 1. wcale mi się nie podoba, a po 2. moi rodzice mają nas dwie córki i tak jakoś mi smutno było na myśl, że jak obie wyjdziemy za mąż to rodzinne nazwisko pójdzie w las… Siostra pomyślała tak samo xD
A ja postanowiłam zostawić swoje panieńskie nazwisko, mąż ma swoje, dzieci podwójne. Dlaczego? Zbyt długo by opowiadać ;)
Ja zdecydowałam się na nazwisko męża, chociaż początkowo rozważałam dwuczłonowe. Kiedyś jednak jedna z mam moich przedszkolaków (notabene pani o dwuczłonowym nazwisku) doradziła mi, abym tego nie robiła, a argumentowała to właśnie ilością pisania, wszędzie trzeba te dwa człony pisać, a ona naprawdę miała i jedno i drugie długie. Zatem nazwisko mam meżowskie i z tego jestem zadowolona ?
Od razu wiedziałam, że przyjmę nazwisko swojego męża bo krótkie. A podpisywać się dwoma – obawiam się że na niektórych drukach brakłoby kartek:
Barchańska-Sikora :D Chociaż znam osoby o jeszcze dłuższych.
Ja też mam dwa, swoje i po mężu. Ale podpisywanie się jest na prawdę wkurzajace. Nie mówiąc o problemach z wypowiedzeniem mojego pełnego nazwiska przez obcokrajowców. A od 5 lat mieszkamy za granicą. Ale nie zmienię tylko na jedno. Za bardzo się przywiazalam do takiej wersji
Ja mam nazwisko meża bo nie wyobrażałam sobie innej smożliwości. A z długiej strony jak bym miała mieć dwa panieńskie i męża to by było zdecydowanie za dużo mało że mam długie imie to jeszcze nazwisko męża także długie i mało tego oba nazwiska łatwo przekręcić co sie niestety czesto zdarza. Także nosze nazwisko po mężu jest mi z tym dobrze i szczerze nie postąpiła bym inaczej jak bym mogła podjąć jeszcze raz decyzję.
Ja mam nazwisko dwuczłonowe , pierwsze moje, drugie męża … choć często uzywam tylko Lopes ( czyli męża ) . Ale teraz uwaga, mój mąż ma tez dwuczłonowe, ja przyjęłam tylko drugi człon ( pierwszego nie mogłam, jest dziedziczone tylko z krwią ). Moje dzieci natomiast maja trzy członowe nazwiska , czyli moje plus dwuczłonowe męża , w tym to dziedziczne ma przedrostek De ;)
Portugalska tradycja w Polsce wywołuje niezła konsternację :) zawsze brakuje miejsca w rubrykach
Na codzień jednak jesteśmy wszyscy Lopes, dla uproszczenia
Ja mam nazwisko po mężu ponieważ bardziej mi odpowiadało gdyż moje od dziecka mi się nie podobało niestety i jeśli kiedyś chociaż tego sobie nie życzę rozwiodlabym się z mężem to nie powrócę do panienskiego tylko pozostanę przy tym które mam teraz ? Pozdrawiam serdecznie ?
Ja zostawię panieńskie że względu na miłość i szacunek do mojego taty. Chociaż tyle chce po nim mieć. Poza tym jest ładne i dość rzadkie. :)
U mnie najlepsza historia zycia. A wiec moja pra babcia wyszla za mezczyzne o nazwisku kozieł, moja babcia rowniez, moja mama nie miala nigdy męża a wiec ma panienskie kozieł, i teraz najlepsze… a z kim ja zyje od 9 lat?? Tak, z mezczyzna o nazwisku kozieł!! Swoje nazwisko mam po ojcu ktory zginal w wypadku gdy mialam 1,5 roczku wiec dlatego mama nie zdarzyla wyjsc za mąż. A ja mam na nazwisko Herman . I nie zmienie go chyba nigdy albo dodam drugie :D a teraz brawa :p PS1. Mam corke 1,5 roczna. Ciekawe co ją spotka . Oby nie Kozieł. :D Bo juz ma tak na nazwisko. Ciekawe czy mozna przyjac dwa np. Kozieł-Kozieł. :)
PS.2 sprawdzalismy nie jestesmy rodziną . Gdyby ktos sie zastanawial czy nie jestesmy dalekimi krewnymi. Ot tak czysty przypadek.
Dla mnie zmiana nazwiska w sumie zawsze byla naturalna i oczywista, tak tez zrobiłam po ślubie.
Mąż i tak nie pozostawił mi wyboru. Była to sprawa wręcz honorowa.
Ale jeśli mocno bym się uparła to w luźnej rozmowie na ten temat, przytoczyłam mu argument o moich uczuciach, że ciężko rozstać się z nazwiskiem, bo to jednak duża część Ciebie, od małego już w szkole codziennie powtarzano Justyna H…., obecna? Moja matura podpisana tym nazwiskiem, pierwszy paszport, dowód czy inne ważniejsze dokumenty. I raptem jakaś Justyna S… bez żadnej historii.
Mam dwu-członowe nazwisko. Wybrałam tak, ale nie miałam jakiś.konkretnych powodów
Po mężu, ale fakt że do panieńskiego nie byłam w ogóle przywiązana, bo z ojcem nie miałam kontaktu i w sumie nikt w domu nie miał takiego nazwiska jak ja, co mnie bolało jako dziecko.
Ja przyjełam nazwisko meza, a że z przyszlym mężem mielismy tak samo na nazwisko nie mialam z tym wiekszych problemow :P
Ja mam tylko nazwisko po mężu. Ze względu takiego że jest krótsze. Teraz szybciej się podpisuje i dziecko w przyszłości nie będzie miało problemów z tym jak kto się nazywa. Pozdrawiam
Również mam nazwisko dwuczłonowe. Było mi żal mojego panieńskiego nazwiska, które jest „słodkie” bowiem wywodzi się od pewnych cukierków ? nazwisko mojego męża również jest dość specyficzne od którego wzięło się jego przezwisko „szwagier”. O tym że będę nosić podwójne nazwisko mój mąż dowiedział się w USC gdy wypełnialiśmy dokumenty. Nie był tym faktem zachwycony, ba nawet się na mnie obraził i nie odzywał się całą drogę do pracy ? Oczywiście według mojej teściowej to głupota mieć dwa nazwiska, tym bardziej że nie jestem kimś ważnym …
Przyjęłam nazwisko meza, prawie dwa lata temu.. obecnie chcialabym wyjechac do USA z córką na miesiac, gdyz posiadam jeszcze 5 lat ważną wizę.. no i kilka dni temu załatwiając wize poltorarocznej corce, dowiedzialam sie w konsulacie ze moja wiza jest nie wazna gdyz jest na stare nazwisko.. i jak sie celnik USA uprze to moze mnie odesłać do Polski… jestem zirytowana tym faktem, ze nikt wczesniej ani w biurze podrozy, ani w starostwie gdzie wymienialam paszport na nowy nie poinformował mnie o tym fakcie mimo, iz mowilam ze w wizie jest stare nazwisko.. kazdy mowil ze wystarczy miec ze sobą dwa paszporty..
Wszystko by bylo pieknie, wize moge wyrobic nowa.. tylko koszt takiej wizy to 166$ plus koszty kuriera, zdjec, itp.. pierwszy raz sie spotykam z taka sytuacja gdzie nazwisko moze sprawić tyle klopotow.. szukajac informacji na ten temat, spotkalam sie tez z tym, ze kobiety normalnie braly fwa paszporty i ewentualnie akt slubu po angielsku.. ale czy warto ryzykowac lecąc tak daleko z dzieckiem?
Można spokojnie polecieć do USA z dwoma paszportami i aktem ślubu po angielsku. Nie chciałam tracić czasu i pieniędzy na wyrabianie nowej wizy więc spakowałam dokumenty i bez problemu wjechałam do kraju, razem z 9 miesięcznym dzieckiem. Nie było żadnych pytań.
Czy podróżowała Pani w 2018 roku już? Kontaktowałam się z Ambasadą i rekomendują wyrobić nową wizę. Podobno to są nowe zalecenia (kiedyś wystarczył akt ślubu po ang.).
Mam już zaplanowany wyjazd w bardzo niedługim czasie. Jestem w kropce.
Nie ryzykowała bym zwłaszcza, że wybierasz się z dzieckiem.
Ja co prawda mam podwójne, ale też byłam w Stanach z dwoma paszportami nikt się nie „przyczepił”. Zanim poleciałam sprawdziłam na stronie Ambasady czy muszę wyrabiać nową wizę, ale była informacja, że po prostu trzeba mieć oba paszporty (co ma sens, bo pozostałe dane się nie zmieniły).
A informacja, że możesz mieć problemy pochodzi z Ambasady, czy od osoby postronnej?
Czy wyjechała Pani w końcu do USA na podstawie starej wizy?
haha kochana witam w klubie :) Miałam przez pierwsze 2 lata po ślubie podwójne nazwisko właśnie panieńskie i mężowskie, po 3 latach formalnie już udało mi się w urzędzie zmienić i zostawić jedynie mężowskie :) dokładnie jak mówisz – w chwili ślubu nie byłam gotowa na utratę mojego własnego, „rodowego” (gdzieś tam niby wygrzebali herb rodowy, ile w tym prawdy któż to wie, nikt nie sprawdzał ;) ) , pięknego itd., a później jak zaczęło denerwować coraz mocniej i coraz mocniej, i coraz mocniej, coraz bardziej też zaczął człowiek zapominać dlaczego chciał zostawić sobie i panieńskie im bardziej stawaliśmy się odrębną, własną rodziną. Więc trochę starań i mąż przeszczęśliwy bo nagle przejęłam całkowicie jego, bez żadnych namów czy insynuacji z jego strony, dopiero wtedy się okazało, że tyćkę gdzieś go to kłuło, że „nie chciałam” jego ;)
Ja przyjęłam nazwisko dwuczłonowe po ślubie. Po „byłym”-nie podobało mi się, dlatego chciałam mieć też swoje. Po rozwodzie zaraz wróciłam do swojego(kazał mi oddać jego nazwisko, uważał że”poleciałam”na nie ?). A żeby dziecko miało to samo nazwisko,co ja(gdzie mnie od dawna prosiło), zatem i jemu zmieniłam ?. Jeśli(w co wątpię) przyjdzie kiedyś mi ponownie wyjść za mąż, pozostanę przy swoim nazwisku.
Mam swoje. Można powiedzieć, że z nim się urodziłam i małżeństwo to dla mnie żaden powód do zmiany nazwiska. Zmiana nazwiska przyjęła się w dawnych czasach kiedy kobieta po ślubie należała do męża i miała mu być posłuszną. Teraz mamy XXI wiek i na szczęście nie jest już to przymus natomiast czesto ja się dziwię ludziom gdy oni się dziwią, że nie zmieniłam. Mój mąż uwierzył mi, że nie zmienię dopiero w USC bo do końca myślał, że żartuję. Trochę się obraził nawet ale jak powiedziałam, że może zmienić na moje jeśli chce żebyśmy mieli takie same to powiedział, że nie, ale już nie był w stanie powiedzieć dlaczego nie zmieni na moje.
Zawsze marzyłam o podwójnym nazwisku, ale gdybym miała sie nazywać Aleksandra Checinska-Ściubilecka to klękajcie narody? dlatego nazwisko mam po mężu, bardzo mu zależało. Teraz mieszkamy za granica i Holendrzy nie są w stanie wymówić naszego nazwiska co jest zabawne i przy okazji zaczątkiem rozmowy?
Mam nazwisko dwuczłonowe. Pierwsze po byłym mężu a drugie po obecnym. Zdecydowałam tak ze względu na córke z 1 małżeństwo i mniejsze problemy natury papierkowej.
Ja też planuje mieć dwa nazwiska z tego powodu… Córeczka ma moje panieńskie nazwisko i chciałabym żeby mogła się ze mną utożsamić, żeby inny mogli wiedzieć że to moja corka.
Ja mam dwuczłonowe. Zostawiłam swoje i dodałam męża. Gdybym przyjęła tylko męża, to sprawiało by mi to trochę kłopotów, bo teściowa, z którą jeszcze mieszkamy tak samo by się nazywała oraz szwagierka, ponieważ wszystkie mamy na imię Anna.
Mój mąż przyjal po mnie. Nie chciałam zmieniac swojego ze wzwzglę na moje publikacje.
Ja natomiast mam nazwisko po mężu. Zdecydowanie przerażało mnie pisanie Barbara Zubkowicz-Nowakowska. A dlaczego nie samo Zubkowicz? No cóż, co prawda uważam, że moje nazwisko panieńskie jest zdecydowanie ciekawsze i mniej pospolite, ale chciałam uniknąć zbędnych pytań. Poza tym pracuję w urzędzie i z doświadczenia wiem, że nawet łatwiej jest zaadresować i napisac list, z poprawną odmiana, do małżeństwa o tym samym nazwisku. Zresztą gdy moja siostra miała przez chwilę pomysł na pozostawienie sobie dwuczłonowego nazwiska pani w urzędzie stanu cywilnego powiedziała że ok 70% kobiet wraca w ciągu 3 miesięcy zmienić na jedno nazwisko. Ot taka najzwyczajniejsza wygoda mną kierowała w podejmowaniu tej decyzji :)
Ja przyjęłam nazwisko po mężu bo dla mnie to naturalne jeśli zdecydowałam się z nim być. Osobiście nie rozumiem za bardzo tłumaczenia, że chciało się zostawić nazwisko panieńskie na pamiątkę. Przecież nazwisko panieńskie/ rodowe zawsze z nami będzie, widnieje w dokumentach i wogóle, nie znika. A posiadanie podwójnego nazwiska kojarzyło mi się za młodu, że podwójne nazwiska to noszą magistry, adwokaci ci bardziej uczeni. Tak kiedyś myślałam.
Osoby, które znam mające podwójne nazwiska niestety właśnie narzekają na długie i denerwujące ich już podpisywanie się podwójnym nazwiskiem.
Ogólnie nikogo nie oceniam każdy robi jak chce czy uważa.
Mnie rodzice próbowali przekonać, żebym została przy swoim, albo żeby mąż przejął nasze. Syna nie mają, a mąż ma dość powszechne nazwisko. Ja jednak od dawna już twierdziłam, że biorę jego. Dlaczego?
Po 1 – wydawało mi się to takie naturalne i oczywiste,
po 2 – z 10 – cio literowego nazwiska przeszłam na pięcioliterowe – dużo wygodniej.
Nie raz droczę się z moim M. że wzięłam jego nazwisko, żeby mieściło się w tabelce rysunkowej na projektach :D
Hej ja wcale jeszcze nie dojrzałam do ślubu pomimo że ja i mój partner jesteśmy rodzicami 5 letniej Jagody to i tak nie decydujemy się na ślub. Ale jakby do tego doszło w przyszlosci to i tak nie roztalabym się z moim nazwiskiem Przybylska i mój partner o tym wie i to akceptuje. Zna powód tej decyzji i jakby moja córeczka chciała nosić nazwisko po mamie to będzie jej decyzja. Dzięki ze jesteś bo uwielbiam twój blog. Pozdrawiam nadal Przybylska
Ja mam nazwisko dwuczłonowe, bo wiedziałam, że nie ma szans na to, żebym się utożsamiła z nazwiskiem męża. Do tej pory czasami zapominam je dopisać ? a w pracy też pytali czy mogą skrócić na liście dla wygody i oczywiście mam tam tylko panieńskie. Wiedziałam też, że kiedyś pojawi się dziecko i przyjmie nazwisko po tacie, dlatego, żeby nie mieć zupełnie innego, to nie zostałam przy samym panieńskim.
Ja mam podwójne z podobnych powodów, a w pracy (zwłaszcza podczas zagranicznych delegacji) nadal często przedstawiam się samym panieńskim (może nie jest najprostsze, ale w mężowskim i ą i ż, więc dla cudzoziemców radość o poranku:)
mam po mężu :) A powód to tak się utarło :) rodowe mam niedługie i terwz też nie mam :) jedynie wydaje mi się że lepiej „brzmię” z nazwiskiem meza ;)
Ja też zostawiłam sobie po ślubie dwa nazwiska ale też wkurzało mnie to wypełnianie papierów, podpisywanie się czy przedstawianie i zmieniłam na tylko męża. I nie żałuję. Wygodniej.
Ja od razu przyjęłam nazwisko męża, w sumie oprócz z tradycyjnego powodu to najnormalniej w świecie chciałam pozbyć się mojego panieńskiego nazwiska, które nosiłam przez 27 lat i na palcach jednej ręki mogłabym policzyć ile razy ktoś nie zrobił w nim błędu czytając je po raz pierwszy… Ale żeby było śmiesznie (z mężem chodziłam razem do klasy w liceum i na studia) nigdy nie słyszałam, żeby ktoś się mylił w nazwisku męża, ale po przyjęciu okazało się, że też muszę literować bo ludzie zamiast „w” na początku słyszą „b”. Zastanawia mnie to bardzo – jak oni to robią 😂😂😂
Pozdrawiam
Ja pozostalam przy swoim nazwisku i moje dzieci mają też moje nazwiska.Maz wziął moje nazwisko ale przy rozwodzie on będzie miał łatwiej bo zawsze bez problemu wróci do swojego kawalerskiego nazwiska 😁😁😁😁
Ja nie lubiłam swojego panieńskiego nazwiska, było po dziadku, który rozwiódł się z babcią (z którą jestem blisko i różne historie z udziałem dziadka mnie bolą), ojca swojego nie poznałam, choć to nazwisko pewnie opuściłabym jeszcze chętniej… Za to przed ślubem dorobiliśmy się córki, która miał nazwisko po swoim Tacie, a ja, postanowiłam zacząć trochę od nowa :)
Dwuczłonowych nie lubię, zostawiła bym swoje panieńskie tylko jeśli byłabym pod nim szerzej rozpoznawalna, lub osiągnęłabym z nim coś większego :)
Ja nazwisko dwuczłonowe, nie chcę się rozstać z panieńskim.
Dla mnie od zawsze było wiadomo, że przyjmę nazwisko po mężu, o ile nie będzie jakimś „przypadkiem szczególnym” ;) Moje nazwisko mi się nigdy zbytnio nie podobało, nie jestem do niego przywiązana + już samo w sobie jest dość długie, przez co często brakuje mi miejsca gdy muszę się gdzieś podpisać. Nazwisko mojego chłopaka mi się podoba i jestjest krótsze, dlatego jak dojdzie do ślubu to chętnie je przyjmę :D
A ja zostawiłam swoje panienskie.mi się moje podobalo przez 35 lat z nim się obyłam, nie jest popularne jak kowalski i inne takie więc wolalam zostawić. Drugi powod ekonomiczno praktyczny, ale chyb jednak bardziej praktyczny nie musialam po ślubie latać po tych wszystkihc urzedach, bankach itd by wszędzie uaktualnić ze juz sie nie nazywam tak tylko inaczej. Wymiana dowodu, prawka, paszportu, jeden bank drugi bank trzeci, karta przejazdowa, zameldowanie, akty własności, i pewnie jeszcze tysiace innych rzeczy gdzie mam umowy, konta i trzeba poinformować. Na samąm myśl już mi się robi gorąco.
Ps znam osoby ktore mimo podwojnego nazwiska podpisują sie pierwszym. Podpis to podpis Twoji to ty decydujesz co tam w nim masz 🙂.