Otóż ogłaszam to wszem i wobec, że … napierdzielam. Pisząc kolokwialne „napierdzielam” mam na myśli to, że skończyły się już czasy zbijania bąków i tłumaczenia sobie, że jeszcze mam czas. Skończyły się również czasy tłumaczenia sobie, że bolą mnie kolana/że cesarskie cięcia/że cośtam cośtam.
Przyszedł czas napierdzielania. Czyli naparzania z ćwiczeniami. Jakkolwiek to zwać. Jak długo można szukać wymówek, żeby nie ćwiczyć, cholera jasna?! Przecież to samooszukiwanie się. Ściemnianie samej siebie, że czegoś nie można, a tak naprawdę to można, tylko się … nie chce!
No jasne, że bolą mnie kolana, ale podczas biegania, a nie „orbitrekowania” czy „hulahopowania”. W przypadku powyższych moje stawy wcale nie są aż tak obciążane jak podczas klasycznego biegania. A od cesarskiego cięcia minęło już 15 miesięcy i czuję, że moja blizna po cesarskim cięciu spokojnie przeżyje ćwiczenia na orbitreku czy zasuwanie z hula-hop po salonie.
Także wszem i wobec ogłaszam (a publiczne ogłaszanie światu jakby pomaga w tym, aby z obietnic się wywiązywać, choć w polityce to jakby nie działało :D), że koniec zbijania bąków.
Ogłaszam to, bo miałam ochotę sobie dzisiaj rano odpuścić, ale pomyślałam, że ooooo nieeee, Magda! Ty musisz babo jedna walczyć! Walczyć o to, żeby na starość nie wyglądać jak pączek, który ledwo wstaje z kanapy. Ja chcę być niczym Jane Fonda :D No to raz jeszcze – donoszę, że ja mój orbitrek odkurzyłam! Od dobrych kilku tygodni nie zbiera się już na nim kurz. Wsiadam na gamonia i zasuwam. Czasami tylko 20 minut a czasami 40, ale nie ma że boli!
A jak odkurzyłam orbitrek, który służył do składowania prania, to za cholerę teraz nie można usiąść na fotelu, bo to on przejął po orbitreku dyżur składowania prania czekającego na poskładanie :D
Żeby nie było, to liczę skrycie, że może uda mi się może kogoś jeszcze tym ćwiczeniem zmotywować! Ujawnijcie się też, jeśli już ćwiczycie. Bo w grupie, kupie, z innymi po prostu raźniej. A jak nie macie orbitreka i nie planujecie jego zakupu, bo brak kasy czy miejsca w domu, to już nie powiecie mi, że nie dacie rady ogarnąć hula-hop! Takie niepozorne hula-hop, które kosztuje kilka dyszek, to też idealna okazja do ruszenia 4 liter i złapania bakcyla ćwiczenia!
Powiem Wam, że po pół godzinie kręcenia hula-hop czuję to kręcenie i w talii, i w tyłku i w nogach. Zaczynam dochodzić już do takiej wprawy, że nie tylko pracuję dolną częścią ciała, ale i dorzucam do tego ręce! Hantle w dłoń i góra i dół, góra i dół. Może nie jestem w tych akrobacjach i zestawach ćwiczeń żadnym pro, a raczej amatorkę uprawiam, ale nikt mi nie powie, że nie czuję później zmęczenia! Leje się ze mnie pot, dzieci patrzą na mnie jak na wariata, mąż chyba nie wierzył, że zbiorę się w sobie, ale oto jestem!
Odkąd mam zdiagnozowaną insulinooporność, biorę leki i trzymam się diety, ubyło mi już ponad 15 kg. Chcę jeszcze zrzucić 10. Spooooro! ;-)
No właśnie. Ale ja się nie dam. Doszło do tego, że teraz jestem z bambrami w Bieszczadach i upewniłam się, że ośrodek, w którym jestem, też ma orbitrek na stanie :D Zapomniałam z domu tylko wziąć hula-hop, ale kupiłam na allegro za grosze i jutro już u mnie będzie :D Nie ma odpuszczania. Trzeba spinać dupencję i lecieć z koksem. Trzydziecha z hakiem zobowiązuje ;-)
Także jestem i napierdzielam! :D ;-) #CogitoErgoNapierdzielam ;)
Kto dołączy? :D
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Jeśli macie ochotę puścić go dalej w świat lub nie chcecie zgubić informacji w nim zawartych możecie go udostępnić – z góry dziękuję! :*
6 komentarzy
aj tam, aj tam, chwalisz sie.
Bardzo fajnie, ze sie chwali – jest czym!
Trzymam kciuki i kibicuje! Ja osobiście nie mam co rzucać ale uwielbiam ćwiczyć tylko czasu brak. Nie dawno wróciłam do pracy po macierzyńskim i raczej nabawię się niedowagi ale wiem jak to jest mieć za dużo kilogramów bo podczas pierwszej ciąży przytyłam ponad 20 kilo i przez prawie rok dodatkowe kilogramy nie chciały znikać, zapału było mało a takie dodatkowe kilogramy potrafią nieźle na psychikę wpływać. Dasz radę!!! Po przez sport wydzielają się endorfiny i gdy jesteś tak zmęczona to i szczęśliwa no bo w końcu jesteś „SZCZESLIVA” 😉 BUZIAKI 😚😚😚
Właśnie wykonałam trening ;) Też już mi si nie chciało ….Małymi kroczkami do celu :)
Mam taką metodę że jak mi się bardzo, bardzo nie chce to mówię sobie, że tylko zacznę. Że zrobię 5 minut i koniec. Z reguły robię już potem pełny trening bo jak się ubiorę i położę na macie to szkoda czasu marnować :) Mózg oszukany ;)
ja jeździłam na orbitku az mi kość w stopie pękła wiec na razie siedzę i odpoczywam, a stary narzeka ze nic nie robie – eh zycie