Już wiele razy rozpisywałam się na blogu na temat tego, że moje dzieci są niereformowalne i co jakiś czas muszę szukać nowych sposobów, aby pomóc im w zasypianiu i spaniu do samego rana.
Do tej pory świetnie sprawdzało się nam ograniczenie oglądania bajek na dobranoc, naturalne wyciszanie się, wyłączenie niepotrzebnych bodźców i wprowadzenie audiobooków, które również mi dawały chwilę odpoczynku i relaksu wieczorami. [W ciąży szukam dosłownie każdej okazji, aby choć na chwilę walnąć się w pozycji leżącej i chwilę robić szumne „nic” ;-) ]
Jednak ostatnio bywały momenty, że chłopcy przechodzili samych siebie. Szczególnie wtedy, gdy odwiedzamy naszą rodzinę rozsianą po całej Polsce. Nie mam wtedy w zanadrzu wszystkich niezbędnych nam „instrumentów”, które przyspieszają zasypianie i wydłużają sen. Do tych instrumentów zaliczam np. szczelne rolety czy zasłony, które mamy w sypialniach, i które wyjątkowo skutecznie ograniczają poranne światło i nawet moją pobudkę sporo opóźniają. Jeśli jeszcze nie próbowaliście, to bardzo polecam takie rozwiązanie w sypialni. Kiedyś zupełnie z tego nie korzystałam, a teraz, kiedy mam dzieci, widzę same plusy.
Jednak całkiem niedawno, niewiele ponad tydzień temu, mój Mąż, który jest patenciarzem i właściwie to specjalista od wszelkich rozwiązań potrzebnych do życia, postanowił wprowadzić w nasze życie drobny rytuał, za który mam go ochotę ozłocić, szczególnie, że wykonywanie tego rytuału wziął w całości na siebie! ;-) Niby wszystkim jest on doskonale znany i moi rodzice też go stosowali względem mnie i mojego rodzeństwa, ale dziwnym trafem ja wieczorami nigdy nie miałam okazji przekonać się o jego skuteczności. Może głównie dlatego, że kiedy jestem sama z chłopcami, to wieczorami padam na twarz i ani myślę o tym, aby jeszcze wyściubiać nos z domu i próbować „jakiegoś patentu”.
A ponieważ kiedy mój M. jest w kraju, to wieczorna opieka nad chłopcami przypada właśnie jemu, a on jak to facet, szuka rozwiązań łatwych i skutecznych, to zaczął nasze małe bąki … zabierać wieczorami na plac zabaw. Podobno starsze kolenie patrzy na niego jak na dziwoląga i dopytuje, czy to przypadkiem nie pora oglądania dobranocki a nie biegania po drabinkach :D Facet olewa te aluzje, bo wie, co robi ;-)
I żeby było jasne – zabiera ich na plac zabaw nie po to, aby grzebali sobie na kucaka grabkami w trybie slow-motion w piachu, a on w tym czasie siedzi na tyłku i obserwuje ich z ławki. Zabiera ich po to, aby biegali, szaleli i zjeżdżali motywowani przez niego do tego, aby cały czas byli w ruchu. Jednym słowem – aby każdego wieczora aktywnie wypruwali sobie flaki i po powrocie do domu nie mieli na nic innego siły jak na szybkie i długie kimono :D
I wiecie co? To działa! Pół godziny (a w trudniejszych przypadkach godzina) biegania wieczorem i … chłopcy padają w domu jak muchy! :D Ledwo żywi wchodzą pod szybki prysznic, dostają jakąś szamę pod nos na kolację i z wywieszonymi jęzorami zasypiają!
I śpią o wiele dłużej niż wcześniej! Junior przestał w końcu budzić się o 5.30, a po wczorajszej dwugodzinnej szarży z bratem i tatą spał dzisiaj do 8.00 z minutami, co dla niego jest wyczynem niebywałym!
Czyli wieczorne wyszumienie się i bieganie na całego działa! A matka może przez chwilę odpocząć sama w domu od krzyków ;-)
P.S. Dziewczyny, nie pozostało nam nic innego jak wyganiać dzieciaki z domu z ojcami i cieszyć się błogą ciszą wieczorem… i długim porankiem! :P
P.P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Jeśli macie ochotę puścić go dalej w świat lub nie chcecie zgubić informacji w nim zawartych możecie go udostępnić – z góry dziękuję! :*
9 komentarzy
Tia… moje dzieci biegaja codziennie wieczorem ze mna albo jezdza na rowerach a ja biegam za nimi? i woesz co? U nas nie dziala? biegamy ok godziny wracamy wrzucam ich pod prysznic kolacja i ok 21.30 spac i co? Pobudka 5.30 no czasem 6 przy dobrych wiatrach?
Serio? Dajesz im jakiś doping z obiadem na 100%! :D Moje padają i dobudzić ich rano nie można :-)
Serio ? dopingu nie dostaja a i slodycze maja mocno ograniczone, no chyba ze akurrat siedza z dziadkiem? teraz i tak daja mi pospac, jeszcze z rok temu starszy (wtedy3 lata) budzil sie ok 4-4.30? niezbyt podobalo sie to mlodszej latorosli a mi to juz w ogole nie przypadlo do gustu?
moi tez biegaja i biegaja a rano i tak ok 5,30-6 pobudka..
Zgubiło się „po” w słowie pokolenie ( podobno starsze kolenie).
U nas czasem działa, a czasem nie zależy od dnia, ale też dzieci starsze od twoich.
Niestety nie na każdego dziecko takie wymęczenie pomaga. Moje dziewczyny właśnie po większych szaleństwach jeszcze bardziej miały energię i nici ze spania. Jak to pokazuje, że każde dziecko jest inne i nie ma jednego sposobu.
My polecamy wieczorne wyjścia na basen. Nasz kochany półroczniak, który ma w zwyczajach zabawy do 23, zasypia już przy wychodzenia w szatni ;-)
Mój mąż tę samą metodę stosuje wobec mnie- kobiety w ósmym miesiącu ciąży:D miałam typowe problemy z bezsennoscia, ale odkąd wyprowadza mnie na wieczorne spacery, śpię całą noc jak zabita, przerywając sen tylko raz (!) na siusiu. Polecam!:D
Tak. Potwierdzamy. Zmęczony wariatek śpi szybciej i dłużej. Odkąd smoczek poszedł sio pojawiły się schody ze snem ale i tak jest względnie dobrze bo śpi 12 godzin ciągiem ale bywało lepiej. Teraz już trochę ciemno więc męczymy w domu do oporu albo w przypływie naszego zmęczenia bierzemy małego na wieczór do parku rozrywki i efekt jest podobny. Jak o to nie zadbamy to zasypianie jest trudniejsze bo nasze dziecko nie lubi światła, bajek i kołysanek na dobranoc a typowej wieczorynki na oczy w domu nie widział więc zostaje mizianie po plecach aż padnie.:(