Ostatnio dzieciaki dają nam zdrowo popalić. Najstarszy przechodzi bunt prawie pięciolatka. Junior przechodzi bunt dwulatka a Gaia przechodzi chyba bunt siostry dwóch buntowników. Nie byłabym sobą, gdybym nie dodała, że mój mąż również przechodzi bunt. Bunt ojca dzieci, które przechodzą bunt :D
Ja z kolei przechodzę bunt żony ojca dzieci, które przechodzą bunt :D
Czyli do syta!
Jak wygląda nasz dzień? Wstajemy wszyscy skoro świt. Każde z nas próbuje zabrać się za pracę, którą ma danego dnia do wykonania plus do tego standardowe obowiązki rodzica. Czyli zrobienie śniadania, obiadu, przewinięcie ładunku, studzenie fochów, łagodzenie kłótni, karmienie, przytulanie, liczenie do dziesięciu, gryzienie się w jęzor, kiedy kolejny talerz spada dziecku na podłogę i roztrzaskuje się na milion kawałków, tłumaczenie, że nie wolno dotykać gorącej wody i nie wypada ściągać majtek, kiedy akurat matka otwiera panu kurierowi drzwi :D Czyli jednym słowem multitasking pełną parą, który trwa od rana do wieczora, który pewnie doskonale znacie ;-)
Kiedy zbliża się mniej więcej godzina 18.00 to ja i mój mąż padamy na nasze dwa rodzicielskie pyski. Matko i córko dziękuję Ci za to, że istnieją urządzenia, które np. za nas odkurzają, bo czasami nie mamy czasu podrapać się po tyłkach, a co dopiero dbać o względy porządek i nieprzyklejanie się wszystkiego do stóp czy kapci, o co z kolei dba Junior, bo jak nie ślina mu spadnie na podłogę i zacznie kreślić paluchem esy floresy, to wgniecie chrupka w dywan i poprawi kremem, który znajdzie w łazience.
Z kolei kiedy jest już 21.00 i jesteśmy tak przeorani, że małopolskie i podkarpackie pola mogą śmiało odpuścić sobie z nami konkurowanie w stopniu zaorania, to marzymy tylko o jednym. I założę się, że większość rodziców, których dzieci robią bonanzę w ciągu dnia ma prawdopodobnie takie samo marzenie. Pieprznąć się do łóżka! :D
I ja wtedy karmiąc Gaię i włączając pilotem ostatkiem sił jakiś serial odpalam jeszcze jakiś serwis internetowy, gdzie sprawdzam wieści ze świata i okolic. Oczy ledwo trzymam otwarte, ale czytam co tam w politykolandii i zahaczam o jakieś krótkie artykuły dotyczące zdrowia i nauki na BBC News. I wczoraj właśnie wpadł mi w oczy taki jeden o podobno nowej kobiecej strefie erogennej, którą odkryli naukowcy.
I ten artykuł BBC news był dla mnie jakiś kosmosem biorąc pod uwagę to, że cała nasza rodzina przechodzi właśnie bunt a autor w tymże artykule obsmarowywał kobiety, że są mało proaktywne w temacie seksu :D Mało co nie parsknęłam śmiechem, bo o 22.00 to ja w tym tygodniu rzeczywiście też odkryłam moją nową strefę erogenną! :D
Zwie się ona sypialnia :D
Moja największa strefa erogenna, w której tylko raz na ruski rok mam święty spokój i wręcz upajam się do nieprzytomności błogą ciszą! :D Taką bezczelną ciszą, że nikt mi dupy nie zawraca, nikt jeść nie woła i wreszcie mogę pieprznąć się jak długa robiąc dosłownie NIC! :D Trzymam się wtedy łóżka kurczowo, aby mi go nikt nie zabrał przedwcześnie i pomruków szczęścia nie ma końca :D
P.S. Jak tam Wasze strefy erogenne? ;-)
P.P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Jeśli macie ochotę puścić go dalej w świat lub nie chcecie zgubić informacji w nim zawartych możecie go udostępnić – z góry dziękuję! :*
2 komentarze
Oj tak!
identycznie. Choć nie narzekam bo mam chwile oddechu jak dzieci są w żłobku :) ale nie ukrywam. libido na poziomie -100 :)