Historia Gosi skończyła się całe szczęście pozytywnie, chociaż jak sama wspomniała na własne życzenie zafundowała dziecku gehennę, czego teraz się wstydzi.
Duże dzięki Gosia za to, że podzieliłaś się Waszą historią i masz odwagę mówić o tym otwarcie. Mało kto potrafi dzielić się z innymi swoimi błędami i wiem, że wymagało to od Ciebie dużej odwagi! A ja mam przestrogę na przyszłość, że to co mówi lekarz to nie jest medyczne ple-ple . W przypadku wielu leków muszę się w 100% stosować do lekarskich zaleceń, aby leczenie miało sens.
Gosia napisała:
„[…] Madziulka, będzie krótko bo piszę jedną ręką a drugą trzymam Maciusia za uszko, bo tylko tak właśnie usypia, dlatego jak będę jakieś błędy, to przepraszam! […]
Maciek już czwartą noc w szpitalu ze mną odkąd nas zabrało z domu pogotowie, to znaczy ja na podłodze na karimacie a on w swoim łóżeczku. Taki mamy szpitalny klimat w Polsce, ale ja dzisiaj chciałam o czymś innym, to znaczy, że to ja tym razem, matka kochająca swoje dziecko na zabój zbagatelizowałam coś, do czego miałam się stosować dekalogowo, ale wyszło, jak wyszło, że przeze mnie dziecko teraz cierpi.
Maciuś miał 5 dni gorączkę i zupełnie ona nie spadała. Poszłam do naszego pediatry i po zebraniu wszystkich informacji, zbadaniu go i zrobieniu CRP niestety wskazał na antybiotyk, bo gorączka zamiast spadać to rosła a Maciek robił już przezroczysty i było coraz gorzej.
I już na drugi dzień po antybiotyku gorączka minęła jak ręką odjął! Kaszel i katar został, ale była tendencja, że jest coraz lepiej i miałam wrażenie, że już wyzdrowiał. Został nam jeszcze 1 ostatni dzień antybiotyku, ale jakoś to wyszło, że przyjechała do nas rodzina, ja zapomniałam mu dać poranną dawkę a później ta wieczorna też mi jakoś umknęła w tym całym zamieszaniu. Myślałam, że to nic nie szkodzi, bo on już wyzdrowiał przecież.
A następnego dnia Maciek od rana znowu rozgorączkowany tak, że po zmierzeniu temperatury znowu 38,7 i dostał drgawek gorączkowych! Nigdy ich nie miał i nie życzę tego żadnemu rodzicowi, bo człowiek wtedy truchleje i nie wie, co robić. Do przychodni nie mogłam się dodzwonić, to zadzwoniłam na pogotowie. Przyjechała karetka i wzięła nas do szpitala. […]
Co powiedział lekarz? Że to bardzo powszechny błąd, że rodzic odstawia antybiotyk w momencie, gdy stan jego dziecka ulega poprawie i że może to doprowadzić do nawrotu choroby a nawet wytworzenia się tzw. stanu nosicielstwa, czyli że dziecko nosi w sobie bakterie, które mogą ujawnić swoją obecność w organizmie w momencie obniżenia odporności. […]
Jak ja zapomniałam o tym ostatnim dniu, to u nas właśnie przez to nastąpił nawrót choroby :( Ale już wychodzimy na prostą, z Maciusiem coraz lepiej! Tyle dobrego w tej całej naszej szpitalnej historii. […] „
Czyli pomimo że nasz brzdąc wydaje się być już zdrowy, to NIE MOŻNA przestać nagle podawać antybiotyku, choćby to była ostatnia dawka!
Co jest mega ważne i zawsze mówił mi to pediatra – kolejne dawki antybiotyku należy podawać w ściśle określonych przez lekarza odstępach czasu, czyli najczęściej jest to co 12 albo 8 godzin. To po to, aby utrzymać we krwi stałe stężenie leku, co daje największą skuteczność leczenia. A gdyby się zdarzyło tak, że przez przypadek pominiemy którąś z dawek leku, to należy wtedy podać dziecku dopiero kolejną dawkę leku, natomiast tą, o której zapomnieliśmy, trzeba przesunąć na koniec leczenia, czyli kuracja się wtedy automatycznie wydłuża.
Zdrowia dla Was! I oby te antybiotyki nie były Wam nigdy potrzebne!
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, i zgadzacie się z jego przesłaniem, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Możecie też go podać dalej. Dziękuję!
Brak komentarzy