Jeszcze 3 miesiące temu powiedziałabym, że to niemożliwe, ale dzisiaj już wiem, jak schudnąć 10 kilogramów w niewiele ponad miesiąc.
Właściwie to nie wiem, od czego mam zacząć to moje krótkie „opowiadanie”, bo jestem tak strasznie podekscytowana (a jednocześnie próbuję zachować względną skromność, bo wiem, że bywa i tak, że nadmierna szczęśliwość nie jest czasami mile widziana..)
Jednak ja głęboko wierzę, że i Wy będziecie cieszyć się moim szczęściem, bo ja mam tę cudowną pewność, że są tutaj ze mną dobre i życzliwe dusze! Za co bardzo dziękuję!
Jeśli są tutaj jeszcze osoby, które pamiętają Szczęśliwą sprzed czterech lat, to pamiętacie doskonale, że było mnie wtedy jakby … „mniej”. Mniej fizycznie, a dokładniej to mniej „kilogramowo”. Nigdy nie byłam szczuplakiem, ale kiedy waga po pierwszej ciąży ustabilizowała mi się, to wyglądałam jeszcze lepiej niż… przed ciążą.
A później z każdą kolejną ciążą było mnie coraz więcej.
Jestem typem, który stroni od ćwiczeń. To znaczy raz na jakiś czas przypominam sobie, że mam w domu orbitrek, ale po dwóch tygodniach zwykle o nim zapominam ;-) Dlatego też moje ciało i moja waga była w dużej mierze uzależnione od tego, ile zjadam i ile mam aktywności w ciągu dnia.
I tak po urodzeniu Gai moja waga to był jakiś kosmos! Kosmos kosmosów. Udawałam na początku, że nic się nie stało. Że to pewnie samo spadnie. Ale samo, kurczę, nie chciało spadać za cholerę! A ja nie wiedziałam, czy kiedykolwiek będzie mi dane schudnąć 10 kilogramów, o 20 kilogramach nie wspominając.
I tak przebimbałam prawie cały 2018 rok, kiedy to mojego ciała było aż nadto a ja nie miałam pomysłu, jak rozpocząć proces odchudzania!
Aż w końcu w październiku podjęłam decyzję, że czas udać się do dietetyka, endokrynologa i sugerowano mi nawet diabetologa, który posprawdza, jak się ma moja tarczyca i czy przypadkiem nie mam insulinooporności!
I tak też trafiłam do dwóch specjalistów, którzy baaaardzo dużo mi pomogli! Z początkiem grudnia zaczęła się moja przemiana i trwa do dzisiaj, czyli niecałe 45 dni pyknęło wczoraj.
A ja przez ten czas schudłam prawie 10 kilogramów i … chudnę nadal.
Niektórzy powiedzą, że to jest zbyt szybko w za krótkim czasie – ale to nie jest prawdą, przy insulinooporności i odpowiednim farmakologicznym leczeniu a także diecie i ruchu fizycznym. Zresztą informacje te potwierdził mój diabetolog.
Mam co prawda jeszcze 10 kilogramów do zrzucenia, w idealnym wypadku 12 kilo i będę przeszczęśliwa, ale nie będę aż tak cisnąć do tego wyniku, bo mój organizm sam mi powie, jak on się z tym wszystkim czuje ;-) Nadal nie mogą w to uwierzyć, że chudnę, serio. Bywały momenty w zeszłym roku, że zaczęłam już godzić się z faktem, że pewnie będę „przytyta” już do końca życia, bo taka moja natura i kropka, że geny, że starość nie radość i inne pierdoły :D
Tymczasem nie! Ja walczę dalej! Przede wszystkim wykluczyłam z diety jakiekolwiek mąki i zboża, w tym pieczywo. Cukier również. Głównymi składnikami moich posiłków jest białko i warzywa, a także niektóre owoce.
Miałam co prawda przyzwolenie od diabetologa na przekąski z suszonych owoców zamiast owoców świeżych po śniadaniu i obiedzie, jagły i chleb żytni, ale jadłam je maksymalnie do pory obiadowej. A wszystkie suszone owoce głównie bio, niesiarkowane i niekandyzowane.
Na początku nie mogłam przyzwyczaić się do tego, że nie jem pieczywa! Jak to – śniadanko bez bułeczki?! Ano tak!
A teraz – pestka! Nawet już mnie do chleba nie ciągnie. Także trzymajcie za mnie kciuki. Jak uda mi się schudnąć tyle, ile zamierzam (a pamiętajcie, że jestem pod kontrolą dietetyka a także endokrynologa i diabetologa, który przepisał mi na insulinooporność odpowiednie leki i takie spadki wagi uważa za bezpieczne przy tym schorzeniu), to opiszę moją dietę i jadłospisy na blogu. Może i Wam wtedy będą pewnego rodzaju wskazówką, choć od wizyty u specjalistów nie możecie uciekać. Lekarze, którzy znają się na rzeczy powinni ogarnąć w mig, dlaczego nadprogramowe kilogramy Wam ciążą (oczywiście jeśli takowe macie).
Ale zanim Wam wszystko opiszę, to najpierw chcę sama przejść przez ten cały proces, aby mieć pewność, że wszystkie zalecenia mi służą a mój organizm się nie buntuje.
Trzymajcie za mnie kciuki – bardzo mi się one przydadzą! Bardzo się cieszę, że udało mi się wyrwać z tej mojej „wagowej” matni, gdzie czułam się fatalnie, bo kilogramy przeszkadzały w codzienności i czuję, że jest nadzieja dla wielu osób borykających się z kilogramami, tylko brakowało im na ich drodze odpowiednich lekarzy, którzy zmotywują i powiedzą, że pomogą.
Uściski! Będę raportować moje zmiany! :-)
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Możecie go też udostępnić swoim znajomym. Dziękuję! :*
16 komentarzy
❤❤❤
Kurczę, ale super 😍💪 gratuluję i trzymam kciuki 👍 ja jestem również na diecie, ale dopiero tydzień, używam aplikacji, która wyliczyła na podstawie moich pomiarów ile kalorii powinnam przyjmować, aby chudnąć pół kilo tygodniowo i ten pierwszy tydzień się udało 😁 niby tylko pół kilo, ale satysfakcja ogromna 😊 powodzenia Madzia 💪😊
Czy mogłabyś podać nazwę tej aplikacji?
Nie wiem z czego korzysta p. Małgorzata – ze swojej strony polecam Fitatu. Ogromna baza produktow (a jak czegos nie ma to mozesz dodac, jesli czesto uzywasz) dobre wyliczenia (mowie to znajac metody wyliczania zapotrzebowania, gdyz mialam o tym w szkole) 2 lata temu schudlam z nia 10kg. Potem przestalam sie kontrolować, weszły słodycze, jednocześnie odeszły treningi i dupa, ale od stycznia wróciłam i zmierzam ku lepszemu, lżejszemu życiu :)
super! to ogormny sukces :) ja marze by schudnąć 15kg ale nie moge sie jakoś do twgo zabrać :) ale czas najwyższy! jesteś dla mnie mega i wspaniałym przykładem :)
Gratuluję SERDECZNIE. Ja od 2016 ” godze” sie ciagle z tym ze jest mnie zdecydowaaaaaanie za duzo…. Ehhhh , muszę skrócić listę wymówek… Ściskam!
Gratuluję i jestem bardzo zainteresowana twoją przemianą! Mam to samo, trochę więcej lat ale próbowałam bez lekarzy i poleglam 😣Bede śledzić twoje wpisy. Może najpierw coś o tych lekarzach napisz? 🙄pliss
Po urodzeniu córeczki oraz po długotrwałym leczeniu antybiotykami z powodu wrednej bakterii wysiadla mi tarczyca, mam zspalenie tarczycy i niedoczynnosc. Stad moje pytanie, czy u Ciebie insulinoopornosc powstala w zwiazku z ciazami, czy masz problemy z tarczyca?
Gratuluje. Też muszę się wziaść za siebie ale ja muszę zakończyć leczenie. Wtedy udam się do specjalistów i schudne mądrze
Ufałam Twoim wpisom dosc mocno, ale dziś coś mi tu nie gra….piszesz że wykluczyłaś wszystkie zboża, a kilka dni temu czytałam tu wpis gdzie wspominasz o przekąskach DayUp Wake & Joy, które z tego co wiem ( a mam w domu spory zapas więc raczej wiem na pewno) zawierają kaszę jaglaną…Czyżby proso nie było zbożem??? Swoją drogą owoce suszone przy insulooporności też raczej nie są wskazane. Nic już z tego nie kumam…
Może nie doczytałaś, ale tak jak napisałam – miałam od diabetologa przyzwolenie na jagły (w sensie kaszę jaglaną, ale tylko do pory obiadowej i suszone owoce zamiast świeżych, ale tylko wybrane). Akurat Wake&Joy mnie ratował w wielu sytuacjach i na niego miałam zielone światło. Ale nie jest to wpis reklamowy, dlatego nie umieszczam tutaj nazw produktów, z których korzystałam, chociaż przy następnym wpisie nie wykluczam jeśli to się okaże pomocne.
Dzięki za odpowiedź. Trzymam kciuki za sukces, choć przyznam że sceptycznie podchodzę do diet wykluczających ( a kilka ich za sobą mam😉). Póki lekarz nad tym czuwa to będzie dobrze. Pozdrawiam.
Tę insulinooporność chyba ma kazdy w naszych czasach… Wykluczyli Ci w ogóle celiakię?
tak, celiakia wykluczona.
Wow. Gratuluję. Super !! Oby tak dalej. A mam pytanie o której jesz kolację? I co w takim razie jesz na kolacje skoro nie możesz jeść pieczywa?
Jeśli dobrze się z tym czujesz, to gratuluję. :)