Już kolejną godzinę płaczę. Chowam się przed dziećmi, żeby nie widziały, że cokolwiek się zmieniło. Mama przecież nie może płakać. Przecież to z radości chcę budować ich wspomnienia. Nie z cierpienia, nie z bólu, nie z łez.
Już kolejny miesiąc docierają do mnie wiadomości z tamtego miejsca. Dzień w dzień dostaję nową porcję informacji i nic z tym nie robię! Miotam się. Rozkładam ręce. Zastanawiam się: „Po co?”, „Dlaczego?”, „Kiedy to się w końcu skończy?”, „Jak mogę pomóc?”.
Kolejny dzień mija. Widzę na ich twarzach cierpienie. Widzę przeklęty strach. Widzę ich drżące usta i ogromny ból. Niezrozumienie! I mam ochotę krzyczeć. Mam ochotę powiedzieć całemu światu, żeby to wreszcie się skończyło. Że nie tędy droga! Chcę wypowiedzieć soczyste i rozrywające mnie od środka „Kurwa!”, „Stop!”.
Wiem jednocześnie, że i tak nikt by tego mojego krzyku nie usłyszał.
Ja jestem tylko pionkiem. Pionkiem, który łka w nocy w poduszkę, próbuje zapomnieć, ale to wszystko wraca. Dlatego dochodzę w końcu do wniosku, że choćbym nawet była pionkiem, to dłużej bezczynnie tak trwać w jednej pozycji nie mogę! Coś z tym muszę zrobić. Nie potrafię wiele, ale potrafię „coś”. A „coś” to już więcej niż „nic”! I choćby to moje „coś” było dla kogoś „niczym”, to dla mnie jest chociaż „działaniem” a nie bezczynnością!
Powiem Wam krótką historię. Mogłaby ona dotyczyć każdego dziecka. Każdego, naprawdę. I oby ona nigdy nie dotyczyła naszych skarbów. Byle nigdy nie była częścią naszego życia. Historia oparta na urywku nagrania, które zobaczyłam dzisiaj. Pisząc te kilka poprzednich zdań naprzemian drżę i płaczę, dlatego otwieracie ten link wyłącznie na swoją odpowiedzialność.
Wiecie, co się stało ze mną, gdy obejrzałam to po raz pierwszy? Ta moja przeklęta kurtyna, za którą się zasłaniam od dawna, ta bańka bezpieczeństwa, w której się chowam i do której nie docierają ludzkie tragedie, ona nagle się otworzyła. I dopiero wtedy zobaczyłam, że świat to przeklęta loteria! To pieprzona loteria i niesprawiedliwość rzucana w różne miejsca globu. Ja już nie mogę dłużej chować się w tej mojej bańce, bo widzę cierpienie ludzi, małych dzieci, którzy nigdy nie powinni znać bólu. Nigdy!
Wyobraźcie sobie, że ten mały chłopiec wyszedł z domu. Równie dobrze mógłby być moim lub Twoim Synem. Albo Twoją córką. Tydzień temu stracił ojca. Tydzień wcześniej mamę. Dzisiaj stracił w bombardowaniu brata a sam został zaatakowany bombą chlorowodorową, która powoduje krztuszenie, duszenie i wypala mu właśnie przełyk. Wypala przełyk temu małemu niewinnemu dziecku! Ale jeszcze nie na tyle, aby przestać oddychać. Klnę właśnie w duchu po raz setny! Ten mały chłopiec przeszedł wszystko to, co jest największym koszmarem, który obudziłby Cię w środku nocy i zlałby Cię potem. Jednak na koniec zorientowałbyś się, że to był tylko sen.
A ten chłopiec nie spał smacznie i nie obudził go żaden sen. Jego obudziło życie! Został znaleziony przez ratowników, którzy założyli mu maskę tlenową a on szlochając i cierpiąc zadaje ratownikom pytanie:
– Czy ja umieram?!
Rozumiecie to? Ten mały człowiek pyta, czy to już jest ten moment, że będzie umierać. Nikt go wtedy nie trzymał za rękę. Nie było jego mamy ani taty. Nikt nie ocierał łez. Nikt nie przytulał. Kurwa, no nikt…!
Mój świat właśnie wtedy runął. Tak jak stał do tej pory w miarę stabilnie, bo nie dopuszczałam do siebie informacji o tym, że gdzieś na świecie ktoś cierpi, tak oglądając tego małego chłopca, nie mogę się pozbierać. W stale bombardowanym Aleppo jest mnóstwo takich dzieci, które zderzają się z rzeczywistością, której w ogóle nie powinny się nigdy znaleźć.
Zadałam sobie pytanie, czy ja mogę im jakoś pomóc? Ja – jako matka dwóch chłopców, jako żona, która ma przy swoim boku męża. Ja, która nie muszę drżeć o ich zdrowie, życie. Czuję się bezradna a jednocześnie wiem, że łatwo jest wytłumaczyć samemu sobie bezradność, i nic z tym nie robić.
Ja chcę pomóc. I jeśli Wy też macie ochotę pomóc potrzebującym w Aleppo, zostawiam Wam poniżej kilka linków. Ja wiem, że samo zrobicie z tych informacji użytek. Ja dojrzewałam do tego kilka miesięcy, aż dzisiaj doszłam do momentu, w którym nie mogłam dłużej udawać, że mnie to nie dotyczy. Jestem człowiekiem i nie godzę się na cierpienie. To wystarczający powód, że to dotyczy również mnie.
W bombardowanym Aleppo nie pomagają przesyłane dary, bo potrzeby tam stale się zmieniają. Tam pomagają pieniądze, które na miejscu są rozdysponowywane wg aktualnych potrzeb. Tutaj znajdziecie więcej szczegółów i potrzebnych linków do wielu organizacji. Pod tym linkiem znajdziecie też petycję na rzecz zaprzestania bombardowań w Aleppo, którą można podpisać a podpisało ją już ponad 1,5 mln. ludzi. Można zrobić to „coś”.
- Bezpośrednie wparcie dla lekarzy w Aleppo i innych miastach Syrii
- Organizacja Save the Children
- Organizacja People in Need
- Międzynarodowy Czerwony Krzyż działający w Syrii
- Fundacja Wolna Syria
- Fundacja Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej
- Unicef
- PAH
- Młodzi Światu
Sytuacja jest dramatyczna. To jest przedsionek piekła, jak jedna z osób to określiła. Każdego dnia umierają na ulicach dzieci. Nawet mała kwota regularnie wpłacana na jedną z poniższych organizacji przyniesie realną pomoc potrzebującym. Nie szukajmy wymówek.
Wymówka jest gorsza od kłamstwa, bo jest kłamstwem, przy którym obstajemy.
– Aleksander Pope.
Ja właśnie dzisiaj przestałam dłużej okłamywać samą siebie.
13 komentarzy
<3
Gdy tylko zaczęłam czytać ten wpis- od razu wiedziałam o czym będzie. Mam dokładnie to samo. Od kilku dni nie mogę przestać myśleć o tych dzieciach, rodzinach, niewinnych ludziach. Oczyma wyobraźni widzę (choć nie chcę) moje dziecko w tych sytuacjach i jest mi jeszcze gorzej. Bo to się dzieje tu i teraz, niedaleko nas. I też się czuję pionkiem, bezsilnym. Nawet pomyślałam, żeby nie obchodzić w tym roku hucznie świąt (bo co to za radość, gdy tam cierpią i umieraja ludzie), a każdy pieniądz, który wydałabym na okołoświąteczne „pierdoły” wpłacę czy to na Unicef czy jakiejś fundacji. Nie mogę sobie wytłumaczyć w jakim celu cierpią ci bezbronni, niewinni ludzie.
Zobaczyłam niedawno zdjęcia wcześniaków powyciaganych z inkubatorów i ogrzewanych kocami przez personel medyczny ze szpitala zbombardowanego w Aleppo. Jestem mamą takiego wcześniaka. I ryczę jak Ty.
Wystarczy, że USA przestanie finansować ISIS i sytuacja ulegnie diametralnej zmianie. A to już wkrótce, zaraz po zmianie administracji… Na marginesie – w Afryce codziennie umiera więcej dzieci z głodu, ale teraz to już nikogo nie szokuje…
Nie oglądałam i nie zamierzam nie mam serca z kamienia i oczywiście jestem zdania że należy pomóc tym dzieciaczkom serce by mi pekło ale powiedz mi jedno Szczęsliva dlaczego dlaczego w tych ośrodkach dla uchodźców jest tak mało dzieci dlaczego ich rodzice spierdol… i zostawili dzieci na pewną śmierć dlaczego oni mogą żyć jak paczki w maśle w Niemczech austri czy innym państwie tak na pewno jakąś część tych rodziców nie żyje ale jeśli państwa potrafią zorganizować ośrodki transport i wszystko inne to dlaczego nie potrafią ściągnąć tych którzy najbardziej potrzebują tej pomocy tych bezbronnych niewinnych dzieci które cierpią przez pierdoloną rządze władzy
Sorki ale się nie da nie kląć mieszkam za granicą codziennie przechodziłam koło namiotów z imigrantami i wiesz co mały ułamek tych osób to były dzieci i kobiety smutne ale prawdziwe.
Moje zdanie było jest i będzie takie pomagać przyjmować rodziny z dziećmi reszte (czyt. Facetów)wypieprzyć do walki o swój kraj bo w prawie każdym kraju były wojny ale (mało) kto uciekał od walki.
Pzdr. Aga
Jak „dobrze” ze nie jestem w tym sama. Ostatnio tak płakałam na widok małego Syryjczyka wyrzuconego na brzeg morza… czując jego samotność, niesprawiedliwość tego świata, świata dorosłych. Niedawno płakałam nad losem 4letniej dziewczynki skatowanej przez konkubenta. Tej co ją matka nieżywa ubrała i zaniosła na pogotowie. Widząc jej kucyczka, rajstopki podciągnięte na brzuch…nie mogłam sie doczekać az córka pojdzie spac i wybuchnęła takim płaczem ze sie zanosilam… my matki zastanawiamy sie czy przytulać czy nie przytulać te nasze dzieci, ba! Nawet nie waham sie wątpić w to ze przytulanie jest najlepsze. A co czuje dziecina ktora za swój płacz dostaje kopa w swoje małe ciałko? Kto ukoi jej płacz i ból? No k*** kto???
O Boże, mam to samo.Ciągle beczę oglądając te dzieci i ciągle się zastanawiam co JA mogę zrobić. Ale masz rację -trzeba COŚ zrobić, a nie tylko myśleć.
https://m.youtube.com/watch?v=jRGBpUd1bUU
Widziałyście to nagranie?
Choć sama straciłam Synka gdy miał zaledwie 2,5 miesiąca i wiem jaka to tragedia…jak bardzo za nim tesknie wwkazdej kazdej minucie swojego zycia to pomimo cudu, którego dokonano zastanawiam się jakie życie będzie miało to biedne, uratowane dzieciątko w kraju ogarnietym wojną…
Brakuje mi słów zeby opisać niemoc wobec takiego cierpienia dzieci, tez mam ochote krzyczeć!! Po części odbiera mi to dosłownie radosc z cieszenia sie tym co ja dostałam od losu, bo z tylu głowy wciąż tłucze sie myśl ze gdzieś tam jest dziecko bez rodziców, płaczące z bólu i samotności…
Jest też fajny program Caritasu, Rodzina rodzinie. Można wesprzeć rodzinę z Aleppo całą kwotą lub dorzucić się do zbiórki.
I weź tu wierz w sprawiedliwego boga, co nie?
Niestety większa część ludzie wypiera to wszystko, bo to nie ich sprawa, bo to daleko, bo to sa terroryści. Nikt nie zwraca uwagę, że w tym wszystkim uczesniczą dzieci. Czemu one są winne?
Wojny zawsze były i zawsze będą. Na świecie codziennie ginie mnóstwo dzieci, dzieciaki są porzucane przez niedojrzałych rodziców, maltretowane psychicznie i fizycznie. Zamiast starać się zmieniać cały świat, zacznijmy od siebie i własnego ogródka. W naszej klatce może być potrzebujące dziecko, którego Rodziców nie ma, które jest opuszczone, samotne. Nasze własne dzieci mogą czuć się opuszczone, albo tracą grunt pod nogami, bo my nie dogadujemy się z Mężem. Dlatego zamiast płakać nad niesprawiedliwością tego świata, która zawsze była i zawsze będzie, jestem za tym, żeby skupić się na tym jak możemy najlepiej pomóc tym potrzebującym, którzy są na wyciągnięcie ręki. Jest ich tak wiele, tylko się o nich tak nie mówi w mediach. W Afryce dzieciaki głodują, w Afryce są też podobne zgrupowania co ISIS, a po prostu nie jest o nich głośno.
Wpłacić pieniądze zawsze można. I super, też jestem za tym, żeby wpierać różne organizacje. Ale niech to nie przysłania nam tego na co możemy mieć realny wpływ. Budując piekną relację z własnym Mężem, kierując się w życiu cnotami, wychowując Dzieci w miłości i dając im jak najlepszy przykład.
Zmieniając świat w okół siebie budujemy fundament, który może być podstawą dla dobrego rozwoju przyszłych pokoleń. Za to bierzmy odpowiedzialność. Na to mamy realny wpływ.
Na tak wielkie tragedie nie można się uodpornić… To rozrywa moje serce na milion kawałków z każdą taką historią, każdą łzą, dokąd zmierza świat? :(
Nie działa załączony film. Proszę o podanie linka!