Jeśli gramy w tej samej drużynie, w której każdy z zawodników śpi zaledwie kilka godzin na dobę, często snem przerywanym a jego dzieci wstają wcześniej od wiejskich kogutów, to ten post przygotowałam specjalnie dla Ciebie. I dla siebie również ;-)
Wiadomka, że nic nie zastąpi ośmiogodzinnego snu, który może mieć zbawienny wpływ na regenerację po takiej felernej nocce. Mój organizm po czasie przyzwyczaił się do pewnego stopnia niewyspania. Natomiast to, że się przyzwyczaił nie oznacza, że ja z rana wyglądam jak skowronek. Muszę się wtedy posiłkować co najmniej kilkoma podpunktami z tej listy. Inaczej przypominam klasyczne skrzyżowanie zombi i muchy znalezionej zimą na zapomnianym parapecie. Słaby widok ;-)
Najbardziej skuteczny sposób na zmęczenie i niewyspanie a także fatalny wygląd, to połączenie tych wszystkich punktów z dziesiątym w ilościach hurtowych! ;-) No to lecimy, bez zbędnego przedłużania! Częstujcie się tą listą, zapisujcie na czarną godzinę i dorzućcie do niej swoje sposoby.
1. KOREKTOR POD OCZY
Powiem Wam bez ściemy, że ja ostatnio raczej nie wychodzę z domu bez make-upu. Po pierwsze jesienią i zimą moja skóra wygląda gorzej, a po drugie ja nie dosypiam już dobre 15 miesięcy, co odznaczyło się zdecydowanie na wyglądzie mojej skóry. A jeśli wychodzę bez makijażu, to muszę chociaż zaaplikować pod oczy korektor! Nie wiem, czy stosujecie tego rodzaju specyfik. Jeśli jesteście za pan brat z make-upem, to na pewno bez niego nie ruszacie się z domu.
Korektor pod oczy jest w stanie nie tylko odjąć nam 10 wiosen, ale ukryje też większość śladów zmęczenia na twarzy. Rozświetli okolice oczu, doda im świeżości. Poleciłabym go nawet osobom, które na codzień się nie malują. Jest mnóstwo fajnych i niekoniecznie drogich korektorów. Ja lubię te wykręcane z pędzielkiem bądź z taką gąbeczką. Szukajcie wśród marek: Inglot, Catrice [dzisiaj używałam, jakieś 15 plnów], NYX, MAC, Art Deco, Estee Lauder i nie tylko. Dobrze dobrany kolor korektora robi robotę. O to warto zapytać sprzedawcę a pomoże! Także jeśli nie korektorujecie a macie „zmęczone oczy” i worki pod oczami, to po korektor marsz! :-)
2. PEELING ENZYMATYCZNY
To z reguły delikatny peeling na bazie enzymów bromelainy i papainy, rozpuszczających te zrogowaciałe warstwy naskórka. Peeling enzymatyczny zaaplikowany rano tak jakby dodawał mojej cerze blasku. Ponadto delikatny masaż z rana w momencie nakładania tego peelingu też poprawia koloryt cery. Od kiedy kupiłam na Aliexpress taka masującą silikonową gąbeczkę, to robię z niej użytek.
Ja przetestowałam wiele peelingów enzymatycznych i większość, które posiadałam, była bardzo dobra. Obecnie mam w łazience peeling eznymatyczny z Biochemii Urody [za jakieś 15 plnów], ale miałam również rosyjski Natura Siberica, peeling enzymatyczny z Ziaji, Flosleku, i wiele innych. Wszystkie są na bazie wyżej wymienionych enzymów. Czyli najpierw rano robimy peeling enzymatyczny, zaraz po szczotkowaniu zębów, później krem, a następnie wspomniany wyżej korektor pod oczy, jeśli czasu na full delikatny make-up nie ma. To działa!
3. PREPARAT Z ŻEŃ-SZENIEM
Srutututu majtki z drutu powiedzą niektórzy, a mnie żeń szeń budzi do życia. Łykam go ostatnio w preparacie witaminowym, bo kiepściutko ostatnio u mnie chyba ze zbilansowaną dietą, co widzę po włosach i paznokciach. A najbardziej po tych pierwszych. Dostaję po nim delikatnego powera, jakby podnosił mi ciśnienie. Już sam fakt, że go połknęłam wyzwala we mnie dodatkowe siły witalne. Tak mój mózg działa i tyle :-) Po słabiutkiej nocce zawsze o tym żeń-szeniu pamiętam.
4. OLEJEK AROMATERAPEUTYCZNY
Jeżeli nie macie dyżurnego zapasu olejków eterycznych na różne dolegliwości, to polecam Wam pomału wdrażać się w temat. Nie chcę robić tutaj za Ciocię Dobra Rada, ale małymi krokami możecie śmiało skomponować sobie aromaterapeutyczna apteczkę, która będzie Was wspomagać w drobnych niedyspozycjach. Ja do kominka aromateraputycznego [już za dyszkę wyhaczycie prosty kominek do aromaterapii w jednej z najbardziej znanych drogerii] na zmęczenie wkraplam najczęściej olejek grejpfrutowy. On tak odświeża mieszkanie, że to jest aż niesamowite. To mi przypomina moment rozkrajania pomarańczy albo grejpfruta – aż tryska z nich świeżość i cytrusowość!
Jeśli bawicie lub chcecie się bawić w aromaterapię, to polecam skomponowanie dwóch mieszanek na zmęczenie, które mi bardzo pomagają:
ZESTAW 1
2 krople olejku o aromacie bazylii, 1 kropla olejku o aromacie cyprysa, 2 krople olejku o aromacie grapefruita
ZESTAW 2
2 krople olejku o aromacie mięty pieprzowej, 1 kropla olejku o aromacie jałowca, 2 krople olejku o aromacie cytryny
Czynią cuda!
5. WIETRZENIE MIESZKANIA
Szczególnie zimą dobrze wywietrzone pomieszczenia pomagają mi przetrwać dzień. Jeśli pogoda nie jest odpowiednia na spacer, to co kilka godzin wietrzę pokoje. Po takim wietrzeniu zapalam kominek aromaterapeutyczny. Warto też pamiętać o nie za wysokiej temperaturze w domu i odpowiednim nawilżeniu. To z pozoru banalne rady, ale prawda jest taka, że często zapominamy, że powietrze, które wdychamy, ma na nas ogromny wpływ.
6. ZIMNY PRYSZNIC
Jak mam totalny zjazd energetyczny a jestem z dziećmi w domu sama, to często wbiegam pod prysznic, juniora zabieram ze sobą do krzesełka do karmienia. Raz ciepły, raz zimny i kończę zawsze chłodnym strumieniem. Umycie twarzy zimną wodą z rana też pomaga i poprawia ukrwienie. Bardzo polecam! Do tego jakiś cytrusowy albo rabarbarowy żel po prysznic i jest lepiej!
7. WODA Z CYTRYNĄ Z RANA
Nie wiem, czy to działa czy też nie działa. Wiem jedno! Jak wypiję rano szklankę wody z cytryną, to działa ona na mnie bardzo pozytywnie! Nawodnienie organizmu to mega istotna sprawa a ja z regularnym uzupełnianiem płynów mam problem od zawsze. Poza tym, kurczę! Ta krystaliczna woda z plasterkiem i sokiem z cytryny wygląda obłędnie świeżo. Mega motywacja do rozpoczęcia dnia w zdrowym stylu ;-)
8. KONIEC Z PIŻAMOWANIEM
Ja jestem jedną z tych osób, które do niedawna snuły się do południa w piżamie. Bo a to przewijanie, ścielenie łóżek, a to śniadanie. Cały czas coś wytrącało mnie z tego, aby przestać chodzić po domu w piżamie a zacząć wyglądać od rana jak człowiek. Największą różnicę to zrobiło w mojej głowie. W ogóle mam ochotę kupić sobie jakiś dyżurny zestaw ciuchów domowych, w którym będę fajnie wyglądać. Może na święta? Bo na chwilę obecną to pożyczam T-shirty od M. albo chodzę w dresach z dziurami. Ogarnę się, obiecuję!
9. ZIELONA I BIAŁA HERBATA + KOC + BAJKI DLA DZIECI
Podczas ostatniego wyjazdu mojego M. mieliśmy z dziećmi przedpołudniowy rytuał. Dopadał mnie zjazd energetyczny w okolicach 11.00. Młodego kładłam na drzemkę a starszakowi włączałam bajkę. Zaparzałam sobie herbatę, wchodziłam pod koc i robiłam sobie 15 minut resetu. Przestałam się biczować, że dziecko znowu ogląda bajkę, że obiad znowu będzie z gotowców. Po prostu po fatalnej nocy musiałam znaleźć kolejny sposób na regenerację. To zadziałało.
10. MĘŻCZYZNA
I to już zupełnie na sam koniec i to jest mega skuteczne. Co prawda nie praktykowałam tego przy pierwszym dziecku, bo więcej mojego Męża nie było w Polsce niż był, ale ostatnio rzadziej wylatuje, dlatego ja nie ma skrupułów, aby po pobudkowej nocce obudzić mojego Męża o szóstej rano.
Pakuję mu pod pachę juniora i bezczelnie idę spać dalej. Zaczynam się szanować, bo coraz więcej mam obowiązków w ciągu dnia i ta dodatkowa godzina jest dla mnie balsamem. Czy mam wyrzuty sumienia, że go budzę? Nie, nie mam najmniejszych. I wiecie co? Nawet gdyby musiał wstawać rano do pracy, choć nie musi, bo pracuje zdalnie, to prosiłabym go o to, aby wieczorem szedł spać o godzinę wcześniej, aby na tę dodatkową godzinę przejąć rano naszego juniora.
Jak to powiedziała kiedyś moja babcia:
„Mężczyzna się sprawdzał kiedyś na wojnie. To od czasu do czasu możemy temu współczesnemu dać namiastkę takiej wojny…” ;-)
A teraz już zupełnie serio: trzeba sobie pomagać! Piąteczka! :*
2 komentarze
szkoda, ze i tak nic nie zastąpi przespanej nocy:)
Fajne sposoby. Chyba namowilas mnie na aromaterapie…. Może spróbuję ;)