Doskonale wiecie, że często publikuję fragmenty maili, które od Was dostaję.
W 95% przypadków zgadzam się z Wami i jestem poruszona Waszymi historiami. Te pozostałe 5% to zazwyczaj kwestie, które nijak nie idą w parze z moim rozumowaniem. I chociaż próbuję doszukiwać się drugiego dna, rozpatrywać temat od wielu stron, to wychodzi na to, że jednak nie ma szans, abym trzymała Waszą stronę w konkretnym, opisanym temacie.
W tym przypadku dokładnie tak było. Powiem nawet więcej – poczułam się tą wiadomością dotknięta. To tak jakby ktoś próbował mnie uświadamiać w kwestii, w której uświadamiania w ogóle nie potrzebuję.
Jakby ktoś próbował mi wmawiać, że ja robiąc dobrze jednak robię źle i daję fatalny przykład.
Czego dotyczył mail od Oli? Po publikacji zdjęć na blogu, na których moje dzieciaki bawiły się klockami, jedna z Was zapytała mnie, skąd mój starszak ma „taki fajny kombinezon z dinozaurem”. Zgodnie z prawdą odpisałam, że to była moja zdobycz z lumpeksu. Zresztą jak większość ciuchów, które moi chłopcy mają w szafie. Oczywiście, w naszych ciuchowych zbiorach są również rzeczy, które kupiłam w klasycznych sklepach, jednak spokojnie 90% wszystkiego, co chłopcy mają, jest z drugiej ręki.
I Ola wyhaczyła ten komentarz na Facebooku i napisała do mnie, a ja o mało nie spadłam z krzesła:
„Magdo,
Widziałam twój komentarz na blogu o tym, że kupujesz swoim synom ciuchy w ciucholandzie. Czy nie uważasz, że chwalenie się tym na forum publicznym jest drobnym nietaktem i tak naprawdę powinnaś trzymać takie informacje dla siebie? […]
Osobiście brzydzę się ciuchami z second-handów i dziwię się, że ty jako popularna blogerka nie wstydzisz się publikować takich informacji na swoim blogu. Dla mnie to szczyt obciachu przyznawać się do tego a ty powinnaś dawać przykład. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy mówić głośno o tym, że moje dzieci ubieram w ciuchy z drugiej ręki. Jakoś nie wydaje mi się, żeby nie było Cię stać na kupienie nowych.
Mam nadzieję, że nie odbierzesz mojej wiadomości personalnie. Bardzo mnie tym zaskoczyłaś, ale mam straszny niesmak po tamtej informacji, dlatego postanowiłam do Ciebie napisać. […]”
Droga Olu, to widzę, że obie jesteśmy cholernie zniesmaczone! Ty mną a ja Twoim mailem…
Czy ja mam w tym temacie cokolwiek do powiedzenia? Kupowanie rzeczy z drugiej ręki uważam za ostatnią rzecz, jakiej powinnam się kiedykolwiek wstydzić! Nigdy, ale to nigdy nie przyszłoby mi do głowy uważać, że kupowanie w lumpeksach i mówienie o tym wprost jest jakimkolwiek nietaktem!
Nieskromnie powiem, że jestem z siebie dumna, że udaje mi się wyhaczyć w „lumpach” jakieś perełki, i zamiast płacić za nie 100 PLNów, jakbym to zapłaciła w tradycyjnym sklepie, to płacę często 1,2,5 czy 10 złotych! Kupuję w sklepach tradycyjnych, kupuję online, kupuję też np. na limango czy zalando lounge, ale nie będę ściemniać, że wszystko co mają w szafach to nówki sztuki, bo byłaby to nieprawda!
Część rzeczy moi chłopcy posiadają z drugiej ręki. Dlaczego?
1. Po pierwsze – może to niektórych zdziwi, ale mam głębokie przekonanie, że nie stać mnie na zaopatrywanie się w 100% w sklepach z nową odzieżą.
Stawiam na porządne buty i staram się kupować wyłącznie nowe, ze względu m.in. na to, aby wkładka dopasowywała się indywidualnie do stopy każdego dziecka. Ale co do reszty garderoby to hmmm… Ciuchowa wyprawka jednego syna na zimę, począwszy od butów skończywszy na kurtce i czapce, to kupa forsy gdybym chciała wszystko kupować nowe! Nie stać mnie na to, aby szastać kasą. Należę do osób, które liczą się z każdym groszem i starają się żyć w miarę oszczędnie. To chyba normalne?
2. Po drugie – jakość rzeczy w lumpeksach jest wysoka! Często wyższa niż w sklepach tradycyjnych.
Oczywiście mam na myśli te ciuchy, które nie wyglądają jak szmaty, a właściwie jak nówki-sztuki, bo zazwyczaj takie właśnie upolowuję w lumpeksie.
Jestem wybredną istotą i czasami kiedy wchodzę na zwiady do znanych odzieżówek i patrzę na metkę, na skład materiału i na szwy, to wiem, że będąc o zdrowych zmysłach nie zapłacę 150 złotych za coś, co w produkcji kosztowało 1 dolara. A takie ciuchy w lumpeksach często przeżyły już pierwsze prania i nadal wyglądają świetnie! Nie stać mnie również na zaopatrywanie się wyłącznie w polskich sklepach, gdzie co prawda producent dba o jakość, ale cena też mnie lekko powala na kolana. Czasami wyhaczę jakieś nowe sztuki z polskich sklepów, ale później mam wyrzuty sumienia, że mogłam te pieniądze wydać lepiej.
3. Po trzecie – dla mnie kupowanie w lumpeksach to żaden obciach!
To raczej świadczy o tym, że jestem gospodarną matką i dbam o domowy budżet.
Może jestem durna i to dla wielu osób obciach kupować rzeczy w lumpeksach. Nie wiem. Trudno, jeśli okaże się, że jestem w znakomitej mniejszości. Dla mnie to nigdy nie był i nie będzie żaden obciach! :-) To naprawdę ostatnia rzecz, jakiej miałabym się wstydzić i którą miałabym ukrywać przed światem.
Mówię to jako matka, której dwaj chłopcy właśnie biegają boso po domu w portkach z ciucholandu i dobrze im w nich :D ;-)
Piąteczka!
P. S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Możecie też go podać dalej. Dziękuję! :*
28 komentarzy
I nie zapominaj, że po czwarte kupowanie używanych ubrań zamiast nowych, to jednak zdecydowanie bardziej ekologiczne rozwiązanie, bo dzięki temu nie przykładasz się do powstawania nowych śmieci, a zamiast tego dajesz drugie życie już istniejącym rzeczom.
Sama długo brzydziłam się lumpeksami dopóki nie odwiedziłam kilku z przyjaciółką. Jak każdy sklep są z lepszym i gorszym towarem. Są takie w których połowa rzeczy jest nowa, a są takie gdzie przez sam 'zapach’ nie wejdę. Córce kupiłam sporo rzeczy w najmniejszych rozmiarach tak w razie czego gdyby urodziła się mniejsza i okazało się, że właśnie w tych rzeczach chodziła najdłużej, bo były niezniszczalne. Mogłam je 'gotować’, prasować i nic im się nie działo :)
Pozdrawiam
Piateczka ;) zgadzam się w 1000% sama ubieram dzieci w lumpeksach zresztą siebie i męża też, stwierdzam że te rzeczy są dużo lepszej jakości niż niektóre rzeczy znanych marek.
100% prawda!
Kupowanie w lumpeksach obciachem?
A jak nazwać korzystanie z używanych ubranek, które dostaje od znajomych?
Moje dzieci są prawie najmłodsze wśród dzieciaków w rodzinie i u znajomych, często dostajemy ubranka po starszych dzieciach, i to za darmo..
A co więcej, ubranka po moich dzieciakach też pakuje w kartony i oddaję dalej.
Może nie są stanie idealnym, ale dlaczego mam je wyrzucać skoro mogą jeszcze komuś posłużyć?
Autorka tamtego maila chyba trochę zapomniała gdzie jej miejsce skoro zaczyna mówić innym co powinni zachowywać dla siebie. Już nie mówiąc o tym, że najeżdżanie na ciuchy z second-handów było modne prawie dekadę temu. Sama od jakiegoś czasu nie kupuje w sieciówkach, bo jakość tamtejszych ubrań jest kompletnie nieadekwatna do ceny. Wolę za te standardowe 50 zł kupić kilka kilogramów dobrych jakościowo perełek, których nie będzie miało zaraz pół miasta, zamiast jednej bluzki, która zmechaci się po 2 praniach.
Nietaktem to jest mówienie komuś że” Cię stać na coś nowego”. No f*u*c*k! Ja aż się zagotowałam. A ja Ciebie przepraszam Madziu ale no same niecenzury misie cisną na ustach. Ja uwielbiam „kop-ciuszki” czy „U Żywaniego”. Jak wychodze to siata moja ważynie mniej jak 1.5kg.
Moje dzieci mają dużo ubrań po starszych kuzynach i z lumpeksów. Jako mama małej modnisi wyszukuję głównie piękne sukienki, niebanalne markowe ubrania, czy też koszule dla syna- to drogie rzeczy w „normalnych” sklepach, a rzadko się je zakłada, więc są w dobrym stanie. Dodatkowo przebrania na karnawał, czy też piżamki- pajace, których u nas w sklepie się nie znajdzie w rozmiarze powyżej 92, a tam jest tego masa.
Ostatni mój nabytrk z lumpa, to płaszczyk w rozmiarze 110 z next za 12 zł (cena w sklepie to 249 zł) https://uploads.disquscdn.com/images/bf099c87649781af5d8b3c0292a8f93eecf0c75fac7c58578ed474d861500d48.jpg
Obciachem jest to co napisałaś Olu do Magdy.
Ja kocham lumpeksy. Mam takie dwa najulubieńsze blisko miejsca zamieszkania z których nigdy nie wyjdę z pustymi rękami. My dwójka dorosłych i trójka dzieci jesteśmy ubrani w lumpeksowe ciuchy. Oczywiście nie kupuję w lumpeksach bielizny i obuwia z zrozumiałych powodów. Ciuchy i pościel. Tak pościel też, ostatnio kupiłam pościel 200×220 z poduszkami z Ikei nic nie zniszczone i nie poplamione za niecałe 16 zł. Tak jak pisze Magda naprawdę można kupić super niezniszczone a nawet czysto białe markowe rzeczy. Mi również osobiście jest szkoda kupować ciuchy za grubą kasę skoro można mieć te same markowe ciuchy za grosze, a zaoszczędzone pieniądze spożytkować na coś innego. Nie wstydzę się tego absolutnie i gdy ktoś zapyta gdzie kupiłam to czy tamto mówię bez ogródek, że w lumpeksie. Zresztą tam naprawdę można znaleźć ekstra piękne ciuchy tylko trzeba pochodzić po kilku i wyczaić gdzie mają najlepsze ciuchy. Mnie to nawet koleżanki proszą żebym od czasu do czasu ich dzieciakom coś kupiła a bo to jedna nie umie szukać a to druga nie ma czasu na lumpeksy bo praca a ja z chęcią im pomogę bo kocham to.
Kiedyś był program w tv o ciuchlandach i jakiś specjalista wypowiadał się odnośnie tego dziwnego zapachu, więc podsumował, że to dobrze, że śmierdzą bo znaczy to, że spełniły wymóg wjazdu do kraju tzn zostały zdezynfekowane i chyba odgrzybione jak dobrze pamiętam. Ja osobiście zakupione rzeczy piorę ( jeśli można to w wysokich temperaturach) na długich programach z dwoma kapsułkami do prania Ariela lub Vizira i zawsze mój ukochany niebieski płyn do płukania Lenor i wszystko czyściutkie i pachnące a my w markowych ubraniach za grosze.
Nie chwaląc się to niektórzy myślą, bo widzą jak się ubieramy w jakie ciuchy to, że tracimy majątek na ich zakup. Niektórzy nawet nam nie wierzą, że jest inaczej bo chyba nie wierzą w to, że w lumpiku można kupić tak zajebiste ciuchy. Tymczasem z czystym sercem oświadczam, że jestem lumpeksoholiczką , kocham lumpeksy!!!
Hehehe,mam tak samo?
Droga Olu – może nie jesteś świadoma ale Twoja postawa propaguje ocenianie ludzi kupujących używane ubrania, często takich których nie stać na super extra drogie i modne ciuchy a chcących wyglądać schludnie i z klasą jako gorszych od Ciebie? Z pewnością żadne ubrania nikogo nie czynią gorszym od kogoś innego. Więc niestety ale wstydem jest w ogóle wspominać komukolwiek, że się brzydzi takich ubrań. Nie każdy może sobie pozwolić na wysokie wydatki ubraniowe. Dodatkowo o wiele zdrowiej jest przeznaczyć zaoszczędzone w ten sposób pieniążki np na zdrowe jedzenie które jest równie drogie często a o wiele sensowniejsze niż bluzka z metką która spierze się po pierwszym praniu często.
Mój synek też jest w 90% ubrany w ciuchy z secondhandów i dzięki temu m.in. nie panikuję gdy się brudzi, dobrze bawi, bawi jedzeniem czy w jakikolwiek inny sposób będąc dzieckiem niszczy ubranka co by zapewne działo się gdyby zakładał jedną bluzę za kilkadziesiąt złotych.
Poza tym – to tylko ubrania… Straszne, że ktoś aż tak się nimi „przejmuje” by próbować narzucać takie – przepraszam ale muszę to tak ująć – bzdury, po prostu bzdury innym osobom
Trzymaj się i mam nadzieję, że kiedyś dojdziesz do tego typu dojrzałości by nie patrzeć na secondhandy i osoby w nich kupujące w taki sposób
Madzia.W takim razie ja też jestem w tej grupie która powinna się wstydzić ? A nie zamierzam się wstydzic ??? jestem „lumpiara” i uwielbiam kupować w tych fajnych sieciowkach ? moja trójką dzieci też ma wyhaczonych wiele perełek którymi chętnie pochwalę się Pani Pani Oli ? piątka dla wszystkich którzy powinni się wstydzić ?
Tak trzymaj Magda! Ja dostałam dla syna mnóstwo ubrań i od urodzenia kupiliśmy mu niewiele rzeczy. A mój 3 latek nosi marki typu: Lacosota czy Adidas… oryginalne, które po pierwszym właścicielu mimo wszystko wyglądają jak nowe i jeszcze nie jedno dziecko je założy… my też często szukamy okazji. . Wolimy kupić używane, a lepszej jakości niż nowe z sieciowki o marnej jakości. .. zaoszczędzpnę pieniądze można wydać na przyjemności dla pociech.. i nic nie trzeba sobie odmawiać przy takim układzie
Nie wiem, gdzie tu wstyd.. To, że kogoś obrzydzają sacond-handy, nie upoważnia go do wydawania osądu o kimś ani stwierdzeniu, że kogoś stać na nowe – to jest po prostu nietakt i za takie hasło powinno się wstydzić! A co kogo obchodzi czy kogoś na to stać czy nie, w czym chodzi… U nas szafy równie dobrze uposażone w ciuchy w drugiej ręki – albo z lumpeksów albo odkupione bezpośrednio od kogoś.. Magda ma rację – jakość ubrań, które już przeszły pranie jest ewidentna. A jak się taka jedna Ola z drugą Aleksandrą zniesmaczyła, to niech czyta Journale z Paryża ;)
Wstydzę się do szpiku kości. Będąc w 5 miesiącu ciąży cieszę się jak głupia kiedy przyjaciółki podrzucają mi ubranka po swoich dzieciach. Właściwie to po wielu historiach i sytuacjach których byłam świadkiem wierzę, że każda „szmatka” przyda się by dziecko po prostu miało w czym leżeć i spać. Na markowe rzeczy przyjdzie czas gdy mała przestanie z nich wyrastać w trybie prędkości światła. Sama często zaglądam do „second handow” szukając okazji. I wielokrotnie udaje mi się wyłapać perełki, które robią szał w towarzystwie. Poza tym, wyobraźcie sobie te tony ubrań wyrzuconych na śmietnik. Szkoda środowiska i naszych portfeli. Powodzenia dziewczyny ;)
witajcie ,mieszkam we Wloszech i mam 2 còrki 5 i 7 lat ,przez te wszystkie lata bardzo malo kupilam moim dziewczynom. w miejscowosci gdzie mieszkam razem z innymi mamami zalozylysmy grupy na fb wymiany ciuchòw i nie tylko,wymieniamy sie czym sie da…3 razy do roku robimy spotkania grupowe gdzie wszyscy przynosz ubrania co nie potrzebuja i biora to co im trzeba,nie placimy za te rzeczy ani centa .ubrania nieraz sa z 3 i 4 reki byle byly w dobrym stanie i na czasie.niestety dzieci nie „wynosza” ubran i szkoda wyzucac..tak trzymaj Magda.PS.Wzystkie mamy pracuja i stac ich na kupno nowych ubran,ale po co,lepiej wydac na week end za miastem <3
Wstyd to kraść, a nie że ktoś oszczędza na wakacje dla dzieci.
W 100% popieram Panią Magdę, moja mama zaraziła mnie chodzeniem po lumpeksach gdy byłam jeszcze nastolatką i teraz jeśli wybieram się na shopping to jest to tylko i wyłącznie chodzenie po second-handach i dla mnie jest to wielka frajda, już dawno nie byłam w tradycyjnym sklepie. Poza tym jeśli chodzi o ubieranie dzieci – dla mnie jest to najbardziej rozsądne, bo dzieciaki rosną tak szybko, że nazwałabym wręcz marnowaniem pieniędzy kupowanie ubrań w zwykłym sklepie za dużo dużo większe pieniądze, bo za chwilę te rzeczy będą za małe i trzeba będzie kupować większe a te odłożyć. Piąteczka dla Pani Magdy :)
Madzia tak trzymaj i mów o tym ja jestem tego samego zdania po co wydawać miliony jak można kupić za złotówki . Fstydzą się tylko ludzie któży mają kąpleksy . A teraz ominie jakieś ok 20 lat temu moja mama też mnie ubierała w ciucholadzie między dziećmi każdy chwalił się ile ma bluz dresowych firmowych ja miałam 6 szt a dziewczynka która zawsze mi dokuczała że noszę używane ciuchy bo ja się nie krylam nie miała żadnej jak wróciłam do domu zapytałam mamy czy mogę się z nią podzielić w tedy mama mi powiedziała że tej dziewczynki mama pracuje w banku więc ona też wie gdzie można kupić takie bluzy tylko się fstydzi tam wejść. Miałam wtedy 8 lat
Ja wiem, że nie na temat, ale „fstydzi” i „kąpleksy”?
A co do kupowania w lumpeksach to mam sporo takich ciuchów :) Można tam znaleźć rzeczy z niezłym składem, a nie 100% akryl za 300 zł. A co do kupowania ubrań w lumpkach dzieciom, to biorąc pod uwagę tempo w jakim rosną, to kupując nowe ubrania można pójść z torbami. tym bardziej, że te małe ciuszki wcale nie są tańsze od tych dla dorosłych.
Brawo Pani Magdo!:* Trafiłam tu pierwszy raz,ale aż nie mogłam się powstrzymać,żeby nie napisać.Wszystko o „lumpkach” zebrane w pigułce,perełki nierzadko nowe z metkami,zachodnich marek,za grosze.W dodatku ja takie kupuję w ostatni dzień,gdzie jest najtaniej za kilo :) Mój czteroletni synek aż piszczy z radości na widok „Spiderman’ow”,”Minionków”,” Star Wars’ow” i tak dalej.W polskich niby tańszych sklepach,towar z Chin,szmaty po pierwszym praniu nie nadają się do niczego. A co do tej pani Oli,to widzę,że Jej głównym problemem nie jest sam fakt kupowania w tych sklepach,ale to,że ktoś się do tego przyznaje,obłuda…
Pani Magdo,popieram zakupy w Lumpku,tanio i solidnie-zawsze tam kupuję-pozdrawiam.
moja córka też w 90% chodzi w używanych ciuchach, po dzieciach znajomych itp. też kupuję nowe buty, bieliznę itp. co do kupowania w lumpeksach polecam poczytać trochę w internecie na temat produkcji bawełny i chemikaliów których się do tego używa, oraz tego jak długo one się wypłukują z tkanin, a co za tym idzie, o ile te ciuchy z lumpeksów są paradoksalnie bezpieczniejsze i bardziej przyjazne dla naszych dzieci. Okazuje się, że to nie tylko kwestia ceny…
Lumpeksy, szmateksy jak zwał, tak zwał Ja uwielbiam:) Dla córki tworze takie stylówki że ludzie zaczepiaja na ulicy i pytaja skąd takie ciuchy W drodze drugie dziecko i tez bedzie stylizowane w secound handzie Ubrania ciążowe też ekstra SZTUKĄ JEST SIĘ UBRAĆ ZA NIEWIELKIE PIĘNIĄDZE
Popieram? Ja też zaopatruję dzieciaki w lumpku i wcale się tego nie wstydzę. Przeciwnie, jestem mega zadowolona, jak uda mi się upolować super ciuszki za niewielką cenę, a w mojej miejscowości graniczy to z cudem /3 lumpki, kupujących multum/. Mam troje dzieci, a ubrania kosztują i ich jakość często poraża (np. prucie na szwach – b.często, rozciaganie…).Jedynie buty i bieliznę kupuję nowe. Też wolę fundusze spożytkować na inne cele, dziś nic tanie nie jest, a ja muszę liczyć się z groszem.
Zgadzam się?
Też uważam, że nie ma się czego wstydzić, szczególnie gdy dzieciaki z tych ciuchów wyrastają w mgnieniu oka. I jeszcze zwracać uwagę o tym, co za kraj… :)
Ja uważam, że lumpku można trafić czasem fajne rzeczy, więc dlaczego by nie?
Magdo ja tez lubie rzeczy z lumprksu??
Dla siebie i mojego Mlodego.A czasem i dla kuzynki cos wypatrzę?
Ania