Przyznam się Wam dzisiaj do czegoś, o czym może i nie powinnam w ogóle pisać. Ale kiedy człowiek się uzewnętrzni, to wtedy jakoś te swoje troski dzieli i one stają się lżejsze. Jakby mniej ważyły, a każde słowo otuchy albo poklepanie po plecach uspokaja wtedy.
Poród za niewiele ponad tydzień. Za chwilę w sensie!
Czy się stresuję? Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nic a nic mnie to nie rusza. Właściwie to miewam takie chwile, że bezsensownie zastanawiam się, jak to się tym razem zacznie. Czy zamelduję się na oddziale zgodnie z planem, czy może skurcze wywołają mnie do tablicy pierwsze. Ta niewiadoma robi mi dziurę w brzuchu ;-)
Czy znowu będę się trzęsła ze stresu na stole operacyjnym jak galareta, czy może tym razem uda mi się zapanować nad nerwami. Czy ekipa medyków, która będzie asystowała przy cięciu będzie tak radosna i pozytywna jak przy moim drugim porodzie, czy może jednak wszystko odbędzie się w ciszy, a ja będę nasłuchiwać z utęsknieniem tego pierwszego kwilenia, które pamięta większość matek.
Każde moje dziecko doskonale pamiętam w tych pierwszych sekundach.
Te drobne usteczka, rączki i małe podkulone nóżki. To małe ciałko, które przystawiane jest do mojego ciała i które zupełnie jeszcze nie rozumie, że właśnie zaczyna swoje pierwsze sekundy życia po drugiej stronie mocy. I wtedy właśnie w tych sekundach dochodzi do mnie, że oto kolejna istota dołącza do naszej rodziny i zaczniemy tę naszą miłość mnożyć, choć wydawałoby się niektórym, że trzeba będzie ją dzielić, a to nie jest tak.
Czy człowiek przed trzecim porodem mniej się stresuje?
Na moim przykładzie mogę Wam powiedzieć, że to chyba nie do końca tak jest, że człowiek mniej się martwi. Człowiek martwi się chyba po prostu innymi rzeczami. Bardziej mnie zastanawia, jak chłopcy zniosą tę krótką rozłąkę niż czy się dokładnie ogoliłam :D Bardziej mnie zastanawia, jak szybko dojdę do siebie po cesarce niż jakie śpiochy założę młodej jak temperatury spadną poniżej zera ;-)
Ta cała logistyka rodzinna jest dla mnie jedną wielką niewiadomą, chociaż doskonale wiem, że poradzimy sobie wyśmienicie. Bo jak człowiek ma ręce i nogi, i głowę całkiem sprawną, to wszystko można, a niemożliwe wtedy jest tylko w naszej głowie i trzeba te ograniczenia sobie skutecznie z myśli wyperswadować ;-)
Toteż staram się nie myśleć o porodzie, ale …
… się nie da! ;-)
Niby dekoruję mieszkanie na święta. Skombinowałam pod choinkę kosz wiklinowy, który nareszcie sprawił, że choinka nabrała charakteru. Ale cały czas zastanawiam się, czy zapakowałam do torby wystarczającą ilość majtek poporodowych ;-) Niby przygotowałam już obrus na wypadek gdyby zabrakło mnie na Wigilii, żeby M. nie musiał go szukać godzinami, ale liczę w myślach, ile wkładek laktacyjnych mam wziąć ze sobą ;-) Niby zamówiłam sernik nowojorski na sobotę, ale już się martwię, czy cholera jasna aby na pewno zjem chociaż kawałek, czy może skurcze wcześniej mnie wywołają :D
Takie właśnie są schizy za moment potrójnej Matki Polki, która niby powinna wyluzować, ale nie wyluzowuje, bo chciałaby, aby wszystko było dopięte na ostatni guzik :D
Chociaż mimo wszystko staram się wyluzować, dlatego łykam te wszystkie nospy jak skurcze mnie nawiedzają. Popijam właśnie melisę, aby nie wkurzać się o byle pierdołę na dzieci i męża (choć czy ta melisa coś w ogóle daje?! oto jest pytanie) i udaję, że jestem zwarta, gotowa i przygotowana, choć tak naprawdę to z tyłu głowy zawsze coś człowieka niepokoi! ;-)
Pięknego wtorku, laski! Nie dajmy się świątecznemu szaleństwu sprzątania. To znaczy róbmy, ile chcemy, żeby nie było! Ja też lubię ład i porządek i chcę mieć fajnie udekorowaną chatę, ale nie zajeżdżam się do nieprzytomności, aby starczyło jeszcze sił na błogie świętowanie.
Uściski! No i trzymajcie kciuki za mnie, żebym jednak zjadła ten sernik na święta (kurdemol!) a na porodówkę wybrała się o czasie! ;-)
18 komentarzy
Powodzenia! Ja rowniez ,,na dniach” zostanę mamą, jednak po raz pierwszy (też w Krakowie- może się spotkamy na jednej sali?;)). Łączę się zatem myślami -wszystko będzie dobrze!
Mnie czeka mój pierwszy poród i też cc za jakieś 1,5 miesiąca. Boję się i stresuję jak nie wiem :D Powiedz mi proszę, czy oni podają coś na uspokojenie jakbym też się trzęsła jak galareta na tym stole? :)
To też coś o mnie.. Chociaż przede mną niespełna miesiąc do porodu (pierwsza ciąża) , to chyba zaczynam trochę panikować. Próbuję odwrócić od tego swoją uwagę nadchodzącymi Świętami, ale no nie da się! Pozostaje czytać takie artykuły innych mam w podobnej sytuacji i wspólnie łączyć się w 'bólu’ :) pozdrawiam! ?
Rok temu bylam w podobnej sytuacji ;) tylko córcia zamiast 19-tego przyszla na swiat 4-go grudnia ;) stara ze mnie mateczka bo 44-letnia. Córcia to trzecie dziecko, dwoje juz dorosłych jest ze mną. Taki oto cud zycie mi podarowało. Z mężem już nie jesteśmy razem ale mam te trzy szczęścia …na szczęście.
Trzymam mocno za Was kciuki i pozdrawiam przedświątecznie.
Magda to już?! W sensie że zaraz po świętach ?! OMG ??? trzymam kciuki, nie daj się zwariować. Chociaż ja 2 razy rodziłam SN i nie mam pojecia jakie to uczucie po CC, wierzę że będzie dobrze ?No bo kto ma dać radę jak nie ty. A chłopaki napewno pokochają siostrę ?.
Ps: Podzielisz się z nami swoją radością ??
Masz oba moje kciuki :D trzymam mocno zebys zjadla ten sernik i żeby wszystko poszlo gladziutko! Powodzenia! :*
Szczesliva Ty za tydzien rodzisz a ja wyprawiam coreczce 2 urodzinki a tak niedawno , zdaje sie ze zaledwie wczoraj, przezywalam to samo co Ty, czy uda mi sie zjesc te swiateczne dania w domu, no i udalo sie:) coreczka urodzila sie 27 grudnia:) tak wiec trzymam kciuki za Ciebie!!! Pojedz sobie jeszcze spokojnie tych pysznosci:* Wesolych Swiat !!!:)
A macie już wybrane w końcu imię? Czy dalej jest „dziewczynka”? :D
W moim przypadku było podobnie, 3 razy cięcie cesarskie miałam, 2 z przyczyn odemnie nie zależnych, 3 planowane. Przy 3 cc nie dotrwalismy do terminu cięcia, gdyż na tydzień przed planowym cieciem słabo czułam ruchy corci. Stawilismy sie do szpitala to było 12 czerwca bieżącego roku jak sie okazało byl to fałszywy alarm. Juz nas nie wypuścili dopiero po porodzie, cc zrobili gdy sie skonczyl pelen 38 tc więc tydzień czasu sobie lezakowalysmy w szpitalu. 16 czerwca po obchodzie zostałam wezwana fo gabinetu lek. Ordynator oznajmił, że rozwiążą ciążę jakież było moje zdziwienie, co? Teraz? Już? Poszłam do swojej sali i wyplakalam się w ramię do koleżanki, z którą dzielilam salę. Nie wiem czy to były łzy szczęścia czy strachu wiem ,że panicznie sie bałam wchodząc na salę operacyjną miałam łzy w oczach, to były łzy ze strachu lecz mąż był za ścianą i wiedziałam, że to mi da otuchy. Przed operacją kilka minut razem z personelem czekaliśmy na lekarzy, pielęgniarki robiły wszystko by mnie odwieźć od czarnych myśli i rzeczywiście dużo mi to dało bo moje nerwy były spokojniejsze juz podczas zabiegu nie trzaslam sie tak okropnie jak przy poprzednich cieciach. Gdy bylo po wszystkim nie moglam uwiezyc, ze to juz sie dokonało i mamy naszą 3 córeczkę na świecie. I w Pani przypadku będzie dobrze.
mój drugi syn to nowy roczek więc wiem co przechodzisz i trzymam kciuki!
3 miesiące temu witaliśmy na świecie naszego synka :) Pamiętam ten moment gdy pierwszy raz mogłam złożyć całusa na tej malutkiej, słodkiej buźce :) Dlatego, mimo że jest nieraz ciężko i ma się wszystkiego po dziurki w nosie, to okropnie Ci zazdroszczę, że kolejny raz doświadczysz tego cudu i tej wspaniałej chwili :) Życzę Ci wszystkiego najlepszego, oby wszystko poszło zgodnie z planem :) No i tego sernika na święta :D! Radosnych Świąt :)
Czy robiłyście plan porodu przy planowanym CC ? szukam i czytam i nie mogę nic napisać. A lekarz prowadzący sugeruje, że powinnam go napisać. Wzorów do planu porodu naturalnego jest sporo ale w przypadku CC wiele rzeczy jest nieaktualnych. W moim przypadku termin już za 2 tyg. też staram się wyluzować ale się nie da :)
hej! pamiętam, że też przed trzecim porodem martwilam się jak to będzie z dziećmi. I cała ta reszta. najstarszy w szkole. ja w domu z dwulatkiem. maz w pracy. A mi od około 10 odchodziły wody. tak do 14 -oddałam dzieci pod opiekę. maż o 15 wrócił. ale musiał zjeść bo wiedziałam co się szykuje. o 16.30 byliśmy na porodówce. Po 17 miałam już śliskiego golaska.
To był mój trzeci najpiękniejszy dzień. ❤ ❤ ❤
A te dni po porodzie w szpitalu to było cudo. tylko potem trzeba było wyjść do domu….;)
dasz radę. jak ja dałam. lekko nie będzie, chociaż kiedy w ogóle jest lekko.
trzymam kciuki i ogromnie zazdroszczę. jeszcze mam motyle w brzuchu jak sobie przypomnę to oczekiwanie.
pozdrawiam.
och, jak ja Cię rozumiem :)
też będę za chwilkę Matką Potrójną, choć moje dwa pierwsze Szczęścia, to już zdecydowanie starszaki dorosłe prawie ;) termin na zaraz po świętach, wiele wskazuje, że cc… ja niby spakowana, gotowa i zwarta, ale myśli z tyłu głowy mam dokładnie takie jak Ty :-)
no i co prawda sernika nie zamawiałam, ale ciut martwię się, czy choć łyk barszczu dam radę siorbnąć i pierogiem poprawić, czy jednak Mała mnie na porodówkę pogna z nagła ;-)
kciuki trzymam za Ciebie i ten sernik!
i myśli pozytywne posyłam…. damy radę, prawda? :-*
Mój kolejny poród dopiero za 4 miesiące, ale też się stresuję bardziej o to jak syn zniesie to, że mnie z nim chwilę nie będzie (nie planuję rodzić w szpitalu, ale wszystko może się zdarzyć…). To moje największe zmartwienie związane z całym tym przedsięwzięciem.
Monika, gratulacje! Pamiętam Cię ;-)
Fajnie, że będzie Was więcej. Maks da radę. Duży chłopak! Pozdrawiam!
Pewnie, że da radę :)
Życzę abyś zasiadała z rodzinką do wigilii A po niech się dzieje wola nieba :) wesołych i pogodnych świąt oraz wspaniałego porodu :*