W temacie operacji plastycznych i zabiegów kosmetycznych, które mają na celu poprawę wyglądu danej części ciała, aby podobała się ona nam i otoczeniu, jestem wybitnie liberalna.
Co prawda inne standardy przyjmuję dla otoczenia a inne dla siebie, niemniej jednak nie jestem zagorzałym przeciwnikiem korygowania naszego ciała w celu jego upiększenia.
Za moment zacytuję Wam list Lidki, która jest po operacji powiększającej biust, ale najpierw powiem Wam, co i czy w ogóle zmieniłabym u siebie i dlaczego.
Tak naprawdę, to wiem gdzie mam czegoś za dużo, gdzie za mało, gdzie zwisa i co bym chciała poprawić. Pewnych rzeczy w ogóle nie widać na zdjęciach i wiem o nich tylko ja i pewnie mój Mąż również, tylko on z tych wyrozumiałych chyba i mi o moich defektach nie mówi. A spróbowałby tylko! :D W każdym razie na swój wygląd czasami narzeka. Dupa nie taka, uda nie takie, piersi nie takie. Staram się zaakceptować siebie taką jaka jestem, ale wiem, że można popracować nad swoim wyglądam. Nasze ciała są jak plastelina. Wkurwiam się na siebie, że zamiast się za siebie wziąć raz a dobrze, to znaczy ćwiczyć, zadbać o dietę, to mam okresy, kiedy naparzam na siłowni jak dzika, a później przychodzi czas kiedy mam bardzo dużo pracy i siłownia odchodzi w odstawkę, jak teraz. No, ale wszystkiego ćwiczeniami sobie nie poprawię, spójrzmy prawdzie w oczy…
Jestem trzydziechą.
To jest jeszcze ten wiek, gdzie twarz wygląda całkiem spoko. 5-10-15 zacznie się dopiero pewnie w okolicach czterdziestki, gdzie do szewskiej pasji doprowadzą mnie bruzdy nosowo-wargowe, kurze łapki i zmarszczki na czole. Oprócz tego, że jestem trzydziechą, to jestem też po mega intensywnym okresie dojrzewania. Wspomnieniem jego jest mooorze rozstępów na całym ciele. Grunt, że już są blade. Ba! Jestem też po dwóch ciążach, z których zostały mi kilogramy, cellulitis i parę innych gratisów. Jestem też matką karmiącą posiadającą od zawsze niemały biust. Pierwszego Syna karmiłam ponad 18 miesięcy więc raczej możecie sobie wyobrazić, że ja i Pamela Anderson raczej nie mamy brodawek na tym samym metrze nad poziomem morza ;-)
I gdy tak czasami się rozmarzam i wyobrażam sobie, że wygrałabym w totka, albo że nagle jakaś góra kasiory spłynęłaby na mnie, to …
chyba jednak poprawiłabym sobie te piersi!
Nie znam się zupełnie na tym, do kogo powinnam się udać, ile forsy musiałabym tam zostawić i jaki byłby czas rekonwalescencji, ani efekt końcowy, ale zdecydowanie podniosłabym sobie biust i może nawet go powiększyła. Nie zrobiłabym tego dla faceta. Choć mogę odnieść wrażenie, że by się nawet ucieszył. W końcu są podobno chirurdzy, którzy na rzeczy się znają, i robią to tak, że kobiety mają ochotę od momentu operacji nago chodzić po domu i po ulicy ;-)
Bo tak między nami, chętnie poparadowałabym sobie latem bez braffiterskiego stanika. Cholernie zazdroszczę dziewczynom z rozmiarem B i C, które latem przy 35 stopniach nie zaparzają się w bieliźnie, tylko narzucają T-shirt i hulaj dusza, piekła nie ma ;-) Dobra, zostawię jednak temat w marzeniach, bo nie zanosi się na to, abym w tego totka wygrała :P Tak sobie głośno myślę skrycie licząc, że odezwą się tutaj dusze, choćby anonimowo, które mogę opowiedzieć swoją historię.
Powiększanie biustu to dla wielu temat tabu, fanaberia. Tymczasem operacja powiększenia piersi może w życiu kobiety wiele zmienić!
Natchnął mnie do rozmyślań mail od Lidki, która napisała do mnie jakiś czas temu maila i pozwoliła mi opublikować jego fragmenty tutaj:
„Pamiętam jeden z Twoich postów o tym, dlaczego zaczęłaś ćwiczyć. Madzia, i ja ćwiczyłam! Durna, nawet uwierzyłam, że są ćwiczenia dzięki którym nie tylko schudnę, ale i powiększy mi się biust. Nie wiem, czy wiesz jak to jest. Człowiek brzytwy się chwyta […] Zawsze byłam pulchna. Od dziecka byłam nabitą dziewczynką i pogodziłam się już z tym, że nigdy nie będę szczuplakiem. Niedoczynność, wahania hormonalne nie sprzyjają mi w ogóle. No i jeść lubię. […]
Ale oprócz wagi moim największym kompleksem były piersi. Po trzech ciążach i karmieniu piersią nie przypominały już tych sprzed ciąż. Zresztą, nigdy szału nie robiły. Asymetryczne, zamiast w kształcie piłki to takie gruszkowate. Zupełnie nie mój typ, jak mam być szczera. Dobranie stanika graniczyło z cudem, nawet w większych braffiteriach.
[…] Musisz wiedzieć, że ja nie z tych szalonych, co to złapią się kurczowo jakiejś myśli i po trupach do celu. Jestem spokojną duszą, farmaceutą z wykształcenia, twardo stąpającą po ziemi. Nie żadną tam matką, która to chce na egipskich plażach się pokazać i mężulkowi dogodzić, choć i w tym nie widzę niczego złego. Ja te piersi chciałam zrobić dla siebie, przede wszystkim!
Pewnego dnia mąż zapytał mnie, co chciałabym dostać od niego na moje czterdzieste urodziny. Data całkiem poważna. Dostał pół roku wcześniej awans i rzucił hasłem, że mogę zaszaleć z tym prezentem. Już od dwóch lat odkładałam z mojej pensji co miesiąc kwotę na operację, ale wiedziałam, że do celu dużo mi jeszcze brakuje. I krzyknęłam jak szalona, kiedy on tym hasłem rzucił: „Chcę powiększyć sobie biust! Co Ty na to?!”
Zaniemówił! […] Nie wycofał się z obietnicy i do piersi dołożył się w ponad połowie! Powiedział, że robię to na własne ryzyko, że on woli moje piersi takie jakie są, ale przystał na mój pomysł.
[…] Magda, jestem półtora roku po zabiegu! Nigdy nie byłam pewniejsza siebie niż teraz! To była jedna z lepszych decyzji w moim życiu. Nie śmiej się! ;-) Mój mąż powiedział, że nigdy by nie przypuszczał, że to cokolwiek zmieni, ale przyznał co i ja przyznaję, że w łóżku jestem teraz demonem seksu! Przypuszczałby kto :D […]
[…] No nic, wiem nie zanudzam! To tak w ramach uzupełnienia jednego z Twoich postów, co można czasami zrobić, aby związek nabrał 1000% dodatkowych mocy! Nasz związek, mimo że zawsze szczęśliwy, naprawdę nabrał teraz mocy a ja wreszcie czuję się świetnie! ;-)”
„Może wydam się pretensjonalna, ale jestem przekonana, że trzeba podążać za swoimi marzeniami, jakiekolwiek by one nie były, inaczej stajemy się obojętni i zgorzkniali. Trzeba próbować. „
– Audrey Tautou
7 komentarzy
podzielam twoje zdanie w temacie operacji plastycznych- wszystko jest dla ludzi, choć trzeba uważać, żeby nie popaść w przesadę.
Z całym szacunkiem, ale biust o rozmiarze C (nie brafitterskim, tylko przykładowo z sieciowki typu H&M) jest zdecydowanie za duży na chodzenie bez stanika :) fakt faktem, że mogę ten wspomniany pierwszy z brzegu stanik z H&M kupić, leży i podtrzymuje dobrze, nie muszę wydawać miliona monet na stanik, ani jeździć za nim cholera wie gdzie:) ale bez stanika umarlabym z niewygody podczas chodzenia.
Zgadzam się z tym ze wszystko jest dla ludzi. Tym bardziej, jeżeli taka operacja ma poprawić samoocenę i pozwolić lepiej czuć się we własnej skórze:-) sama jestem mamą, młoda bo mam 23 lata. Niesamowicie cieszę się, ze mam syna, jednak te piersi… Patrząc do lustra staram się ich nie zauważać.
Moja koleżanka zrobiła sobie operacje i też dokładnie tak mi to opisała jak w tym poście i jak w komentarzach (np u Asi) :) Jej koleżanka sobie zrobiła i też miała takie odczucia :) Jedyne co, to ta druga dziewczyna po czasie stwierdziła, że jednak ciut za duży sobie ten biust zrobiła i teraz ma problemy z kupowaniem bluzek/koszul, bo za ciasne w biuście (a jest dość szczupła) – także to na pewno warto sobie dwa razy przemyśleć i przede wszystkim posłuchać lekarza i tego co doradza, bo on nie jedne cycki widział :)
Czytałam gdzieś jeszcze o opcji powiększania metodą wstrzykiwania własnego tłuszczu (nie dam sobie za to ręki uciąć ale tak mi się po głowie kołacze), który się pobiera z ud itp. Nie ma tu tak spektakularnych efektów (max piersi można powiększyć o jeden rozmiar), ale na pewno jest to zabieg tańszy, bezpieczniejszy, mniej bolesny. Wszystko pewnie zależy od tego jakiej korekcji oczekujemy.
Wiekszosc kobiet chce powiekszyc biust. A ja sie strasznie mecze z moim zbyt dużym. Chcialabym go zmniejszyc. Operacji jednak boje sie panicznie a ćwiczenia znajduje tylko na jego zwiekszenie :( Czasem czytam wypowiedzi kobiet że po karmieniu zmniejszył im sie rozmiar -mam jakąś skromną nadzieję, że moze będzie tak i u mnie. Dlatego postanowiłam karmić jak najdłużej. Trzymajcie kciuki!
Najważniejsze to czuć się dobrze w swoim ciele :) Moja siostra właśnie jest świeżo po takim zabiegu, robiła go w specjalistycznym szpitalu Lux med, trafiła na znakomitego lekarza i wszystko się udało, ładnie zagoiło itd. Biust ma w końcu jaki chciała a miała maciupeńki :) Też lata nosiła się z takim zamiarem.
No i super! Właśnie o to chodzi, by robić operacje dla siebie, dla własnego dobrego samopoczucia, nie przejmując się opinią innych :) Sama jestem po powiekszeniu biustu, chociaz baardzo sie stresowalam powiklaniami itd. Na szczescie wszystko przebiegło zgodnie z planem, wybralam implanty mentor, efekt jest taki, ze piersi są o dwa rozmiary wieksze, ale mimo wszystko nie wyglądam sztucznie, proporcje są zachowane.