Nie uważacie przypadkiem, że część społeczeństwa odrobinę się zagalopowała? Ja co prawda dupę mam twardą i durne aluzje spływają po mnie jak po kaczce, ale pewnie jestem wyjątkiem. Widzę jednak, że ofiarą padają niewinne kobiety, które mają nikłe szanse obrony, bo są atakowane znienacka i bez powodu a łudzą się, że świat jest życzliwy…
Oj, świat bywa cholernie nieżyczliwy i momentami paskudnie zawistny…
Nie uważacie przypadkiem, że część towarzystwa okołomacierzyńskiego (i nie tylko zresztą), z którym przyszło nam się na codzień mierzyć, dała sobie jakieś odgórne prawo do tego, aby komentować nasze poczynania i wpieprzać się z aluzjami w nasze życiowe wybory?
Cokolwiek zrobimy, to okaże się, że znajdzie się jakaś przybłęda, której będzie nie w smak i podkreśli to z całą stanowczością, że jesteśmy w błędzie?
Mam nieodparte wrażenie, że towarzystwo tak się rozhulało, że bez względu na to, czy będziesz karmić piersią czy też butelką, czy urodzisz naturalnie czy też przez cesarskie cięcie, to znajdzie się taki komentujący patałach [tak by go kolokwialnie określił mój dziadek], który będzie miał czelność podważyć Twoją decyzję i zacznie klasyczne ocenianie. W imię Twojego dobra i wytykając Twoją niewiedzę zmiesza Cię z łajnem po to tylko, aby podkreślić swoją nieomylność i nieskazitelność.
Nie znając Twojej historii przyklei Ci łatkę niedouczonej, nieświadomej, błędnie myślącej i pogubionej matki czy też kobiety, którą należy nawrócić na ścieżkę prawdy objawionej. Nie znając Twojej życiowej filozofii i przyczyny Twoich wyborów stanie sobie na podium i zacznie wytykać paluszkiem punktując, co robisz źle i co nie jest akceptowalne. Z każdym wypowiadanym zdaniem zacznie dopisywać minusiki podliczając Cię w imię powszechnego dobra. Pal licho jeśli ocenia Cię tylko jedna sztuka! Zazwyczaj jednak do takiej sztuki przyklejają się kolejne pijawki, które zaczną publiczny lincz tylko dlatego, że w grupie im raźniej.
Jak to miało miejsce całkiem niedawno, gdy jedna z dziewczyn na moim profilu zdradziła imię swojego dziecka, które to imię okazało się dla niektórych fatalnym wyborem. Swoją drogą imię było przepiękne, ale nie przypasowało jednej z komentujących i poleciała laska po bandzie. Aż żałuję, że nie zdążyłam w porę zareagować – w rezultacie mama chłopca wolała skasować wątek, aby nie fundować sobie nerwów i nie tracić cennego czasu. Wiem jednak, że zabolało ją to, że stado objawionych postanowiło swój jad wylać właśnie na niej. Nie dziwię się jej bo i mnie by zabolało. Wiem jednak, że otrzepała skrzydełka i poszła dalej, bo tak się właśnie robi, gdy w paradę wpieprzają nam się niechciani goście. Grubą krechą oddziela się ziarno od plew.
Postawmy sprawę jasno. Istoto wiecznie oceniająca, punktująca i wydająca wyroki: jeśli przez przypadek przeczytasz moje wywody – skończ już z tym teatrzykiem jednego aktora, w którym publika nie ma ochoty na bicie brawa takim ocenom. Skończ, zanim zaczęłaś, i zajmij się sobą. Skończ również dlatego, że trafi kiedyś kosa na kamień i zrówna Cię z ziemią, co zaboli, oj bardzo zaboli. Zamiast tracić mój i innych czas na próbę obrony, skup się na sobie albo kulturalnie wyraź swoje zdanie próbując jednocześnie zrozumieć to, że co dla Ciebie dobre, to dla innych niekoniecznie!
Stań z boku, weź głęboki wdech i zacznij przyglądać się sobie. Przestań oceniać zerojedynkowo. Wytęż wyobraźnię i zrozum, że tyle ile kobiet, tyle życiowych scenariuszy. I drugie tyle wyborów. Czy słusznych? Nie Tobie oceniać.
Daruj sobie zbędną ocenę, bo to naprawdę nieistotne, jak Ty mnie oceniasz. Nieistotne również, jak oceniasz innych.
Cholernie istotne jest dla mnie tylko to, jak kiedyś będą mnie oceniać moje dzieci, bo cokolwiek robię – to nie robię tego dla Ciebie. W imię miłości robię to dla NICH. A ponad wszystko prawdą jest, że:
” Najważniejszą formą ludzkiej inteligencji jest umiejętność obserwowania bez oceniania. „
– Serena Rust
3 komentarze
Bardzo mądre słowa. Niby powinno byc to oczywiste ale nie jest. By the way blog kapitalny jak dla mnie. Nir za słodko , fajnie mowisz jak jest bez kolorowania i idealizowania.
Zgadzam się z tobą w 100%!!! Sama byłam i jestem oceniana przez innych, ale pochwały to chyba żadnej nie dostałam od nikogo, że coś robię dobrze. Najbardziej jednak irytuje mnie to jak ocenia mnie osoba nie mająca dzieci, a tak się zdarzało niestety…
ech… mając 35 lat i zapieprzając teraz po 14 godzin dziennie, dopiero zrozumiałem ile włożyła moja Matka, swego czasu trudu w swoje dzieci. Obserwując otoczenie, dopiero zobaczyłem jak ona musiała się czuć, kiedy nikt nie zauważał i nie doceniał jej trudu, a dzieciaki cieszyły się kiedy zostawała na noc w pracy, że chata będzie wolna… Niestety wiele dzieci nigdy nie zrozumie i nie doceni wielu spraw… Ale czy to ważne? Mi satysfakcję daje fakt, że robię wszystko, żeby mój syn był szczęśliwy.