Myślałam, że te mity na temat ciąży i macierzyństwa pochodzą od nas samych, czyli matek. Że to my jesteśmy głównym powodem obecnej sytuacji, do której zalicza się m.in. wybitnie błędny pogląd na temat karmienia piersią i benefitów z tym związanych.
Tymczasem sytuacja wcale nie jest taka różowa, jak by się nam mogło wydawać i jestem prawie pewna, że to nie tylko my kobiety, matki jesteśmy winne tego, że bywamy atakowane bez względu na to, czy karmimy butelką czy też piersią. W dużej mierze to niestety środowisko pielęgniarsko-lekarskie powiela bzdurne mity i próbuje przekonać kobiety do rzeczy, które w ogóle nie mają odzwierciedlenia w wytycznych sugerowanych chociażby przez Światową Organizację Zdrowia. Nie mówiąc już o praktyce, która weryfikuje wszystko, z czym przyjdzie się nam matkom i kobietom zmagać. Dlatego wytyczne wytycznymi, ale praktyka pokazuje nam, gdzie nasze miejsce w szeregu.
Ale do rzeczy, bo zapędzę się za daleko i nie dojdę do sedna. Mam wrażenie, że najwięcej do powiedzenia w kwestii karmienia piersią, bo o tym chcę dzisiaj napisać, mają zazwyczaj lekarze i pielęgniarki, którzy zatrzymali się na wytycznych mniej więcej z początku drugiej połowy minionego wieku. I za jasną cholerę nie chcą pójść dalej. W dupie mają to, że świat, wiedza i znajomość zachowań ludzkich idzie do przodu. Negują w ogóle publikacje zagraniczne, które często wskazują prawidłowe trendy i sugerują właściwą ścieżkę. Zamiast tego kurczowo trzymają się tego, czego nauczyli się kiedyś i nie chcą pójść dalej. Co zresztą za moment rozwinę, bo jestem na świeżo po totalnym szoku w jednej z najbardziej renomowanych placówek w kraju, gdzie głupota i niewiedza części personelu mnie poraziła.
Ponieważ w temacie karmienia byłam po jednej i drugiej stronie barykady, doszłam do wniosku, że mogę w miarę obiektywnie ocenić to, jak wygląda sprawa karmienia piersią i karmienia mieszanego. Jako matka dwójki dzieci, których początek drogi mlecznej był wybitnie wyboisty, mogę powiedzieć tylko jedno – z tym naturalnym karmieniem bywa pod górkę! Moje maluchy były na początku karmione butelką. Mimo moich wielkich chęci, starań i wypruwania sobie flaków o karmienie naturalne, moje dzieci nie współpracowały. Na nic zdała się pomoc doradców laktacyjnych, którzy mogli tylko rozłożyć ręce. Pierwszy Syn miał problem z chwytaniem brodawki a moja znikoma ilość mleka nie pomagała w tym, aby on chętnie próbował. Dopiero po dwóch miesiącach przepełnionych zrezygnowaniem, potem, krwią, bezsennymi nocami, nieustanną walką z laktatorem udało się moją laktację rozhulać tak, że i syn później zaskoczył. Co nastąpiło dopiero w trzecim miesiącu! Z drugim ancymonem były podobne problemy i ssanie piersi wyszło mu dopiero, gdy miał prawie trzy miesiące. Nie każdy ma tyle siły, determinacji i mocy przerobowych, aby walczyć do końca, jak np. ja to robiłam. Doskonale rozumiem, że niektórzy poddają się. Ja takich momentów, w których padałam na pysk i wypruwałam sobie flaki za te cenne mleczne krople, miałam setki! Wiem, natomiast że czasami po prostu nie da się wytrzymać tej presji i nie wystarcza sił o naturalne karmienie. Ja to doskonale rozumiem, bo byłam o milimetry od poddania się! Więc, gdy ktoś mi pieprzy, że każda kobieta musi karmić piersią to powiem jedno – nie, kurfa. Nie każda musi i nie każda będzie. I to niekoniecznie z jej własnego wyboru! Po prostu czasami okoliczności nie sprzyjają i pozostaje nam sięgnąć po flaszkę z mieszanką. Sorry, ale byłam o krok od tego i aż dziwne, że nie skończyło się u nas 100% karmieniem mlekiem sztucznym z moim pierwszym i drugim synem.
A teraz przykład z drugiej „mańki”!
Mój drugi Syn ma już półtora roku, a my nadal jesteśmy typem „KP” (czyli karmimy się piersią, chociaż na dniach planujemy odstawianie). Smak mieszanki mój Syn zna, bo dla mojej wygody i ze względu na to, że jestem aktywna zawodowo, zdecydowałam, że kiedy ja jestem to Syn jest karmiony piersią, a kiedy mnie nie ma albo karmić z jakiejś przyczyny nie mogę – to dostaje „flaszkę”. Ale do rzeczy!
Kiedy lekarka w Szpitalnym Oddziale Pediatrycznym pieprzy mi w żywe oczy głupoty, to mam ochotę wydrukować jej te wszystkie strony publikacji medycznych i naukowych, których nie przeczytała a do jasnej cholery powinna była je przeczytać! Bo nie zatrzymujemy się erze kamienia łupanego, psze państwa drodzy lekarze czy pielęgniarze, a douczamy się, bo taki jest obowiązek każdego, którego profesja wymaga dokształcania we własnym zakresie. Obowiązek, który polega na informowaniu a nie powielaniu bzdur, którymi karmicie kobiety – Wasze pacjentki!
Siedziałam sobie na krześle z moim Teośkiem. Na kolanach rogal do karmienia. Na rogalu leży on a obok niego moja pierś i on do niej przyssany. Podchodzi lekarka i zaczyna gęgolenie:
– Taki duży i jeszcze na cycku? Za dłuuuugooo!
– Że WTF? – nie pamiętam nawet co jej na początku odpowiedziałam, bo byłam w szoku jakbym ducha zobaczyła. Kobiecina tą bzdurą zaskoczyła mnie bardziej niż mój M., który czasami kupi mi bukiet kwiatów bez okazji ;-) Ale kochany jest tak czy siak, więc mu wybaczam! ;-)
– Taki chłop duży a Pani karmi? Tam już nie ma mleka. To tylko woda. Proszę sobie odpuścić. Nie trzeba się przytulać przy piersi. Niech Pani sobie odpocznie. Przecież kroplówkę dostaje.
– Pani tak na poważnie? Dziecko odwodnione, właśnie pije mleko i uspokaja się przy okazji, bo miało dzień pełen wkłuć i niepotrzebnych wrażeń, a Pani mówi, że zna się na rzeczy? Kto Pani takich dyrdymał naopowiadał? Chyba nie Światowa Organizacja Zdrowia?
– Wam młodym to się przewraca w głowach! – zawinęła chodaki i poszła sobie. Pewnie, że mogłam grzeczniej. Ale i tak powiedziałam to najdelikatniej, jak mogłam.
Psia mać, bo inaczej chyba się nie da! Jak krowie na rowie! Światowa Organizacja Zdrowia zaleca karmienie piersią przez 6 pierwszych miesięcy życia. Po szóstym miesiącu dieta dziecka powinna zostać rozszerzona o owoce i warzywa, które stanowią uzupełnienie jego diety. Natomiast ŚOZ mówi też o tym, że warto karmienie piersią kontynuować do ukończenia przez dziecko 2 lat lub dłużej. W piersiach mamy nie ma wody, jak to mówią niektórzy. Tam jest pełnowartościowy zestaw wielu cennych składników, a jego skład można śmiało sprawdzić w naukowych publikacjach medycznych.
I do wykucia na blachę, cytowane ze strony naszego Ministerstwa Zdrowia:
” Wyłączne karmienie piersią przez okres pierwszych 6 miesięcy życia dziecka jest najlepszym rozwiązaniem dla dziecka i celem, do którego należy dążyć, ale częściowe karmienie piersią, jak również krótszy czas karmienia piersią również są cenne. „
Czyli nawet jeśli nie karmiłyśmy długo, bo nastąpiły np. komplikacje, to każda kropla mleka matki, była cenna! I możecie być z siebie dumne! :-)
” Lekarze powinni szanować wybór kobiet, które rezygnują z karmienia piersią ze względów innych niż medyczne, informując je jednocześnie o ryzyku zdrowotnym związanym ze sztucznym karmieniem oraz upewniając się, że matki są świadome konsekwencji zdrowotnych i ekonomicznych takiego wyboru.”
Nie wszystkim kobietom dane jest karmić piersią. Byłam o krok od tego i wiem, co mogłyście przechodzić! Przypadków jest tyle, ile jest kobiet na świecie. To że nie karmimy naturalnie nie znaczy, że nasze dzieci będą mniej szczęśliwe! Będą równie szczęśliwe jak dzieci karmione mlekiem matki :-) Niech każda kobieta dokonuje wyboru najwłaściwszego dla siebie i swojego dziecka. Kropka. Nic nam do tego, jak kto decyduje.
” Po wprowadzaniu pokarmów uzupełniających Europejskie Towarzystwo Gastroenterologii, Hepatologii i Żywienia Dzieci ESPGHAN zaleca kontynuację karmienia piersią tak długo, jak długo jest to pożądane przez matkę i dziecko. „
Czyli wara z tymi bzdurnymi tezami o tym, że po szóstym miesiącu w piersiach mamy jest woda. Niech każdy karmi tak długo, jak uzna to za stosowne! Ja nikomu do piersi nie zaglądam i tego samego oczekuję od innych.
Moje piersi, moja sprawa! A od środowiska medycznego oczekuję co najmniej poprawnej znajomości zaleceń, a nie powielania głupot! Piąteczka! ;-)
45 komentarzy
Ja karmię mojego synka już rok i dwa miesiące i na chwilę obecną nie zamierzam z tego rezygnować, bo wiem że daje dziecku to co najlepsze. Ostatnio spotkałam przemiłą Panią doktor która spytała mnie ogólnie co dziecko je i jakim mlekiem jest karmiony, więc odpowiedziałam że jest cały czas na cycku bo innego mleka nie chce, i Pani doktor powiedziała tylko „to bardzo dobrze” wiec jak widac sa jeszcze normalni lekarze. Pozdrawiam ?
Oczywiście, że są :) Ja sama jestem lekarką i chcę córkę karmić tak długo, jak się będzie dało – choć oczywiście nie zapominam o rozszerzeniu diety, bo to równie ważne. Pediatra mnie w tym karmieniu wspiera. Ginekolog stwierdziła, że jeśli tylko mi to odpowiada (wiadomo, karmienie to też pewne ograniczenia) to mam karmić jak najdłużej. Koleżanka z pracy, też lekarka, karmiła swoje dziecko chyba ze dwa lata. Więc chyba nie jest tak źle z tymi lekarzami ;)
Amen!!!!
W tych szpitalach są tacy geniusze… Jak urodziłam córkę na drugi dzień nie miałam jeszcze pokarmu (rzecz normalna a porod przez cc sprawy raczej nie ułatwiał) cały dzien siedziałam z nią przy cycku. Miała ataki placzu bo nic nie leciało i wykończone byłyśmy obie ale dzielnie przystawialam dalej. W koncu tak sie darla ze przyszła pielegniarka od noworodkow i zaproponowala mieszankę dla uspokojenia a cały czas dzielnie mnie wspierała w mojej determinacji. Dałam jej mm. Nagle wpada położna i sie drze co ja robie że dziecko trzeba przystawiac i do dziecka trzeba mówić (mówiła to takim tonem jakbym była idiotką) na co jej odpowiedzialam ze nic innego cały dzień nie robie a dziecko zwyczajnie jest głodne. Nie odpowiedziała. Jej „kompetencje” potwierdził przypadek mamusi z łóżka obok, ktorej to przy walce z zastojami pomogla wyciskajac na chama mleko z cyckow tak ze dostała drgawek i gorączki…
Moim zdaniem nie powinna pani atakować lekarki za wyrażenie własnego zdania. Tym bardziej w taki sposób.
Ja wyraziłam swoje zdanie na temat jej absolutnej niewiedzy, która ją sama powinna zawstydzać.
lekarka nie wyrazila swojego zdania tylko przekazala dalej nieprawdziwa informacje, a tego lekarzom robi nie wolno
Lekarz nie ma przedstawiac „wlasnego zdania” tylko aktualna wiedze medyczna. Czy chcialaby Pani, aby Pani dzieci uczyly sie na geografii, ze Ziemia jest plaska, bo nauczycielka ma takie zdanie? Osobom z autorytetem nie wolno powielac glupstw! To szkodliwe!
dokladnie Mama Jakuboviczka!
Ja swoją córę karmiłam rok i 7mscy, mimo że nie chciałam tak długo szkoda mi jej strasznie było. Zęby wychodziły jeden po drugim, w nocy co 30 minut pobudki i tylko przy cycku czuła się bezpieczniej. 4-ki wychodziły wszystkie na raz. W efekcie i wylądowała u mnie w łóżku bo na rzęsach chodziłam. Aż nastał dzień, że powiedziałam, że nie mam, przytaknęła i bez kłopotu. Byłam w szoku. Nie chciałam jej za długo karmić, żeby nie uzależnić jej od siebie a niestety taki przypadek znam.
Karmiłam trójkę dzieci każde ok.2 lata.Widzę same korzyści: rzadko chorują są śmiali i bystrzy.Jestem zdania że pokarm matki to najlepsze co może być dla dziecka.Niestety mam wiele koleżanek które mimo iż mają laktację podają butelkę bo wygodniej,bo dziecko dłużej pośpi.W dobie gdy odchodzi się od żywności modyfikowanej mleko MODYFIKOWANE z ładnym bobasem reklamuje się jako tak samo dobre albo lepsze od mleka matki.Smutne???Kobiety myślcie
Gdzie widzisz reklamy mleka modyfikowanego? Chyba żyjemy w innych światach. Tak się składa, że mimo usilnych starań musiałam swoją córkę dokarmiać mm – na opakowaniu pierwsze co rzuca się w oczy to napis, że najlepsze jest mleko matki. Wchodzę na stronę na temat żywienia niemowląt – pierwsze co widzę to wyskakujące na cały monitor okienko informujące (zresztą zgodnie z prawdą), że dziecko do 6 miesięcy powinno odżywiać się wyłącznie mlekiem matki. Więc to raczej matki, które z różnych przyczyn nie karmią piersią mogą się czuć gorsze (wiem, bo też czułam wyrzuty, że mam pokarmu za mało i muszę dokarmiać butelką). I nie krytykuj proszę innych matek. Po pierwsze, butelka wcale nie jest taka wygodna, zwłaszcza, jak się spędza dużo czasu poza domem. Po drugie: owszem, mleko matki jest lepsze od modyfikowanego – ale wypoczęta mama jest lepsza od takiej, co zasypia na stojąco.
Droga Igo, skąd wiesz, że „mają laktację”, że nie walczą lub nie walczyły, że nie mają wyrzutów sumienia, bo bardzo by chciały, ale nie wychodzi? Albo po prostu zdecydowały się na mm, taki był ich wybór z powodów, o których nie muszą informować całego świata. Ty karmiłaś dwa lata, super! Ale nie oceniaj innych kobiet, bo nie masz do tego prawa. Jeśli nie chcesz wspierać, przemilcz, najpierw pomyśl, potem mów.
Moja mała ma 4 miesiące ale jak dziś pamiętam jak zaczynałam dostawiać ją do piersi. Płakałam co dwie godziny, bo mniej więcej co tyle mała chciała jeść. Piersi Emilia nie chciała zassać i płakała a mąż krzyczał „daj jej mleko, co ty robisz z tym dzieckiem” i ja wyłam jak głupia. Ale się nie poddałam i udało się, mała ssie piersi i wiem, że to jest najlepsze co mogłam dla niej zrobić, że się nie ugięłam. Moje ciężkie doświadczenia utrwalają mnie, że KP to jest strasznie trudna sprawa a zatem jak już się uda to niech ta dzidzia je ile chce, nie dość że zdrowo to jeszcze ekonomicznie dla domowego budżetu.
Córka ma 9 miesięcy, początek karmienia był kiepski, ale twardo przystawialam i udało się… Na miesiąc. Po miesiącu pokarm zaczął zanikać, przystawialam, piłam herbatki, femaltiker, byłam w poradni laktacyjna a pokarmu było coraz mniej. Doszło do tego że mała była karmiona mieszanie, raz z cyca raz z butelki. Sprawy nie ułatwiało to że córka ogólnie miała awersję do jedzenia, do tej pory tak jest (nie chce jeść, odmawia picia mleka, kolacji już prawie wcale nie je, nie mogę jej do tego zmusić, przybiera na wadze i rośnie zdrowo ale nie chce jeść tyle ile myślę powinna a napewno nie tyle ile inne dzieci moich znajomych). Ostatecznie karmienie piersią skończyło się w 4 miesiącu z dnia na dzień. Po prostu nagle jakby mi ktoś kurek zakręcił… ciekawe co na to powiedzieli by „specjaliści”. Najgorsza w tym wszystkim była presja że muszę karmić piersią. Po prostu muszę i koniec a jak przejdę na butelkę to będę zła matka. Koniec. Do tej pory jak o tym myślę to mi przykro.
też mnie wqqqrwia brak wiedzy o laktacji w środowisku medycznym,zwłaszcza u pediatrów, wrrrrr!!!!!!
Karmiłam córkę równo 2 lata i 2 tygodnie , po czym trafiłam do szpitala z powodu odwodnienia i odmineralizowania, co w dużym stopniu było spowodowane właśnie karmieniem, a co dowodzi tego, że mleko mamy to nie tylko woda, ale również cenne minerały :) co prawda po tym incydencie karmienie zostało zakończone, ale ponad 2 lata to i tak sukces :) z czego pierwszy rok córka jadła – uwaga – TYLKO pierś (w upalne dni czasem troche czystej wody) i nie chciała niczego więcej , a mimo to przybierała na wadze, nie chorowala i normalnie się rozwijała . Czyli przez cały rok mleko mamy dostarczało jej wszystkiego co było potrzebne.
Magda pomoz! Czytam Cie nalogowo, codziennie wypatruje nowych wpisow i koduje wszystkie rady w glowie. A dzisiejszym wpisem jakbys mi poniekad w myslach czytala! Sciagam mleko dla malej praktycznie od pierwszych chwil. Z cyckiem nie chciala sie zwiazac, ja tego rowniez nie czulam. Siedze i sciagam i sciagam i kazdego dnia jest coraz mniej. Marze by karmic przez chociaz 2 msc jeszcze, moglabys podpowiedziec w jaki sposob pobudzilas laktacje laktatorem? Blagam, uratuj moje marzenia!
Duzo piłam, staralam się wypoczywać (wiem, glupio to brzmi przy dziecku, ale szukałam kazdych 15 minut drzemki), jadłam zdrowo, obiecalam sobie nie stresowac sie tym mlekiem (jak bedzie mleko, spoko, jak nie bedzie trudno, wyluzowalam dnoczesnie wiare w to, ze sie uda). I czesto dostawialam. Nawet jak mlody marudzil. Dostawialam go chociaz na pare minut mimo jego grymaszenia. Dzieco najlepiej pobudza laktacje. Zagladnij na blog http://www.hafija.pl. Obczaj tam posty. Duzo cennych rad. Wyluzuj a ja trzymam kciuki! :***
Dziekuje, dziekuje, dziekuje! :*
A może dzięki nakładką uda się nakarmić? Ja tak karmie juz 3miesiac a od początku młoda wogole nie chciala łapać sutka
Hej ja również borykam sie z problemem laktacji. Obecnie karmę mieszanie. Jeszcze troche walcze ale z coraz mniejsza nadzieja. Twoja historia rozbudzila moje nadzieje. Ja juz walczę dwa miesiące. Mam pytanie czy oprócz przystawiania pobudzalas tez laktatorem? Stosowalas jakies suplementy?
Wiki nie poddawaj się! Mój mały załapał też bardzo późno. Miał prawie 3-miesiące, odpoczątku pod górkę, dostawał histerii na widok piersi. Teściowa powtarzała żeby mu dać spokój bo tak płacze, mąż był nastawiony że skoro jego siostra karmiła mm to nasz wcale z piersi jeść nie musi a rodzice moi terroryzowali mnie że będę złą matką jeżeli on nie będzie jadł z piersi. Laktator chodził non stop. W kóło zapalenie piersi i kapusta. Nawet doradca laktacyjny powiedziała mi że tak upartego malucha nie widziała. Walczyłam walczyłam. Synek ma 17,5 miesiąca. Do tej pory na piersi. I jestem pełna wiary że warto walczyć nawet jak wydaje ci się ze sprawa jest przegrana.
Moje dzieci też nie chciały ciągnąć cycka, więc ciągnęłam laktatorem (polecam elektryczny, ja mam Medela Swing). Też walczyłam o laktację. Trzeba ciągnąć w systemie 7-5-3 (7 minut jedna pierś, 7 minut druga, 5 minut pierwsza, 5 minut druga, 3 min pierwsza i 3 minuty druga). Nie rzadziej niż co 3 godziny, w dzień i w nocy. Tak się pobudza laktację. Do tego dużo pić, co chwilę po parę łyków (ja miałam dzbanek z wodą cały czas koło siebie). Piłam Femaltiker, melisę żeby się nie stresować. Jak się da, to przystawiać dziecko do piersi (moje się nie dawały ;) ) Jak już będziesz miała wystarczająco mleka to można już ściągać normalnym systemem (np. po 10min z każdej piersi i koniec). Ja karmiłam ściąganym mlekiem pierwszego synka 15 miesięcy (im był starszy tym mleka było mniej, bo rzadziej ściągałam a i on rzadziej pił, bo jadł też inne rzeczy. No i później włączyłam też mleko modyfikowane, a jak uzbierałam porcję mojego to dostawał moje. Teraz ma prawie 3 lata i uwielbia mleko, pije już krowie. Rzadko choruje. Jego młodsza siostra ma 10 miesięcy, też dla niej ściągam. Dodatkowo mleka starcza też dla Banku Mleka w Krakowie. Życzę Ci powodzenia i pamiętaj, najlepsza mama, to szczęśliwa mama, nieważne w jaki sposób karmi.
Dziekuje, dziekuje! :*
Spróbuj Piulatte Plus. Nie jest najtańszy, ale bardzo dobrze działa! Urodziłam córeczkę w 35tyg przez cc i w szpitalu na tym środku bardzo szybko udało mi się rozkręcić laktacje. A jak Twoje dziecko ma problem z uchwyceniem brodawki to przetestuj nakładki – nam to bardzo pomogło, inaczej moja Mała nie chciała ssać piersi. Dopierow domu, na spokojnie „uczylyśmy” się karmić bez. Grunt to sie nie poddawać :)
Beti Su jesli moge polecic to poczytaj sobie bloga http://www.Hafija.pl kobieta uratowala niejedna laktacje swoimi poradami;)
P.S. Szczesliva, super wpis! Trzeba mowic glosno o takich sprawach!
Dziekuje bardzo! :*
https://www.mlecznewsparcie.pl/2016/05/power-pumping/
Skończyłam karmić piersia jak Jaś miał 10 miesięcy. Zdecydowaliśmy tak z mężem bo chcieliśmy jak najszybciej zajść w druga ciążę, a to był sposób który szybko pozwolił na powrót owulacji. Bardzo cierpiałam psychicznie ,synek po 3 dniach nie pamiętał co to pierś i zniósł to rozstanie cudownie. Ja płakałam jeszcze parę tygodni. Czulam sie winna,wybrakowana, niespelniona. Brakuje mi tego do dziś. . Wszyscy znajomi klaskali i twierdzili ze juz dosyć tego karmienia, „odzyskasz wolnosc”, „on już nie potrzebuje twojego mleka ” po pol roku pokarm to juz woda „,”wychowasz mamisynka przez długie karmienie „, ” długie karmienie wygląda obrzydliwie „, ” to jest chore”, ” daj mu krowie, ja dawałam „.. takie komentarze które słyszałam na codzien miałam globoko w tyle, bo ufałam intuicji i mądrym artykułom na temat kp. Chciałam podjąć ta trudna decyzje z mezem, i jakie było moje zaskoczenie i zawód, gdy wg mojego męża za długo karmić tez nie można, bo jak to będzie wyglądało? !.. jak nóż w serce ; (, teraz jestem w kolejnej ciąży, będę chciała karmić jak najdłużej, ale nie wiem ile to będzie trwało, może pociecha sama zdecyduje ze ma dość. . Nie wiem -ale jak można tak wchodzić z butami do czyjegos serca? Duszy? Bo to juz już nie tylko karmienie, posilek.. to kontakt, relacja, obdarowanie miłością. . Dlaczego ktokolwiek chce nam, matkom to odbierać? Dlaczego ktokolwiek daje sobie pozwolenie na komentowanie, krytykę, dyktatorstwo? Szczesliva, dzięki za ten tekst. Może pokaże mężowi. . Bo tylko na zmianie jego poglądu mi zależy. .
Owulacja jest przez cały okres karmienia ;)
tak woda w piersiach… boże jest rozwiązanie dla braków wody pitnej w Afryce, niech tam pojadą te wszystkie matki karmiące ponad 6 m-cy i niech się tą wodą z piersi podzielą…. Skąd ci niby wykształceni ludzie mają takie bzdury w głowie… propaganda producentów mm zatacza szerokie kręgi w gronie personelu medycznego. Szkoda, że doradztwo laktacyjne wśród nich jest tak słabo praktykowane
Ja niestety poddałam się po 8 tyg walki o laktację i by córka przestała kojarzyć pierś z głodem. Resztki woli walki zabił we mnie pobyt 2 tyg z córką w szpitalu z zapaleniem płuc. Co do uporu i skrajnych podejść fo kp powiem, że Tuż po porodzie położne wraz z doradcą laktacyjnym upierali się przez 48h że musi jeść z piersi. Efekt: ogromny spadek wagi, odwodnienie, hipoglikemia, całkowita niechęć do piersi. I to wszystko u dziecka urodzonego z niską wagą.
Świetny tekst! Podziwiam, że mając takie problemy na początku nie poddałaś się. Myślę, że wiele kobiet by już odpuściło. I wcale tego nie oceniam. Jedna osoby są bardziej zdeterminowane i wytrzymałe, drugie mniej. U mnie z karmieniem akurat udało się bardzo prosto przy pierwszym dziecku (mam nadzieję że tak samo będzie przy drugim – rodzę równo za miesiąc :)) choć też pamiętam chwile frustracji – pierwszy dzień po porodzie kiedy nie mogłam wydobyć z piersi ani kropli czy później przepełnione bolące piersi, mały nie chce jeść a laktatora nie ma w pobliżu. Rozumiem to wkurzenie. Lekarze nie mają pojęcia o tym co zdrowe niestety. Też po 2 latach karmienia usłyszałam – „jeszcze pani karmi? przecież to bez sensu”. Ja karmiłam prawie do 3 roku życia – nie podałam dziecku nigdy żadnego innego mleka i dalej nie podaję.
Skoro organizm ludzki jest tak przystosowany że właśnie do 3-4 roku życia trawi mleko – to oznacza, że najlepiej karmić właśnie do tego czasu i jest to jak najbardziej zgodne z naturą.
Długie karmienie jest zdrowe dla dziecka ale też dla mamy – im dłużej karmisz tym mniejsze ryzyko zachorowania na raka piersi.
A tu coś ciekawego w kwestii dostosowywania się mleka do potrzeb dziecka:
https://noemidemi.com/najlepsze-lekarstwo-dla-twojego-niemowlaka/
Byłam w podobnej sytuacji. Mój syn ma teraz 17 miesięcy. Kiedy skończył 14 miesięcy dopadło mnie okropne przeziębienie…gorączka, okropny ból gardła, samopoczucie równe zeru. Wytrzymałam tydzień lecząc się domowymi sposobami…oczywiście karmiąc przy tym synka piersią. Po tygodniu zwątpiłam i udałam się do Pani doktor. Wydawała się bardzo inteligentna, poza tym młoda, miła. Stwierdziła że potrzebny jest antybiotyk. Ja na to że oczywiście ale karmię piersią 14miesiecznego syna. A ona rozdziawiła oczy wielce zdziwiona i z uśmiechem mi na to po co karmię piersią roczne dziecko skoro tam jest tylko woda. Myślałam że jej przypierd… i w końcu zejdzie jej ten uśmieszek z twarzy. Ja na to że to jest mój wybór i moje prawo a ona jeśli jest tak miła to proszę o antybiotyk przy którym będę mogła karmić nadal..
Po prostu ręce mi opadły. Lek przepisała a ja postanowiłam że więcej do niej nie pójdę…flądra niedouczona. Na szczęście pediatra mojego synka myśli zupełnie inaczej i wręcz namawia matki aby karmiły jak najdłużej. Mój syn jest alergikiem…nie je nabiału bo nie może a jedyne mleko jamie dostaje to moje mleko i jestem z siebie MEGA dumna że nadal mam pokarm. A mój 17 miesięczny syn kocha tego cycusia nad życie i jest najszczesliwszy kiedy go dostaje :-) PS w czasie choroby zaraziłam w domu wszystkich oprócz synka. Pozdrawiam mamy karmiące.
Mojego syna.. Pomimo walki karmią tylko 2miesiace.. Cezar ka.. Waga startowa 4,900 nie ulatwily mi tej roli.. Teraz też zamierzam walczyć.. Karmić.. I nikomu nie pozwolę decydować ile to będę robić
ja r,ównież miałam problem z karmieniem piersia, karmiłam krótko 1,5 miesiaca w bólach i ze lzami kapiacymio po policzkach i z kapusta w biustonoszu… a najgorsze bylo gapienie sie innych kobiet na to jaj karmie i gapienie sie zeby tylko zobaczyc sutki…masakra
Zazdroszcze wszystkim mamom, ktore moga karmic piersia swoje dzieci. Ja niestety nie mam takiej mozliwosci. Nie chodzi o brodawki czy ilosc mleka. Brodawki duze, dziewczyny ladnie lapaly, mleka duzo. Chodzi o wartosc mojego mleka, ktora jest znikoma. Dziecko lezac 3h przy piersi caly czas ciagnelo piers i nadal bylo glodne. Dwa razy bylo to samo. Jak tylko jedna czy druga dostaly butelke zaczely spac. Nareszcie byly najedzone a nie tylko napojone.
Córkę karmiłam 2 lata i 3 miesiące. Miałam to szczęście, że od początku miałam sporo mleka i zero problemów z przystawianiem, mała wiedziała o co chodzi ? Mąż od początku mnie wspierał, jak była malutka to przynosił mi ją do karmienia, aa jak nauczyła się chodzić to sama przebiegała i spadała mi na kolanach ? A na takich „mądrych” lekarzy nie trafiłam. Wręcz przeciwnie, i pediatrzy i mój lekarz twierdzili, że bardzo dobrze robię cały czas karmiąc piersią. Nawet stare ciotki, o których tyle się słyszy, w mojej rodzinie są wyjątkowe. Ich komentarze były cudowne: „jeszcze karmisz? Pokarm nie zanika? To świetnie, oby jak najdłużej” Wszystkim życzę takiej drogi mlecznej i takiego wsparcia ze strony otoczenia ?
Pod koniec mojego karmienia piersią to można powiedzieć była woda…..mleko mało treściwe, a karmiłam 4 miesiące.
Jestem jak najbardziej za kamieniem piersią. Ja moją córkę odstawiłam, gdy miała 3 lata… i tu zaczęły się schody…. Pierwsze trzy lata życia prawie nie chorowała, po odstawieniu (a ostatni rok karmiła tylko rano i wieczorem) zaczęły się ciągle choroby. W tym momencie małą ma 7 lat i astmę. Alergolog stwierdził, że mój upór w karmieniu tylko „odroczył ” rozwój astmy, ale czy nie było warto….. ?
Czytam te wpisy i nie czuje sie w temacie sama. Ostatnio chciałam odstawic od piersi mojego 1.5 rocznego Syna. Codziennie ok 2 lub 3 w nocy budzi się i po wypiciu 2 piersi nie może zasnąć. Zmeczenie i podpowiedzi ze już czas aby odstawić jeszcze bardziej mnie zdolowaly. Dlatego dzieki dzięki za te wpisy bo karmienie piersią to najpiękniejsze co można dac dziecku. Widocznie mój Syn nie jest jeszcze gotowy na odstawienie od piersi.
Moją 1 córkę karmiłam piersią przez 2,5 roku, trudno było odstawić. Wszyscy się ze mnie śmiali – ale życzliwie. 2-gą córkę karmiłam przez 1 rok- bo miałam wracać do pracy. 3-cią przez 1,5 roku- najmłodsza była karmiona i cycem i butelką ( pracowałam). Wszystkie wyrosły nad podziw. Nie były i nie są otyłe, nie mają problemów z mową / seplenienie/, nie ssały smoczków, nie mają wad zgryzu- nad podziw zdrowe i odporne na infekcje. Intelektualnie powyżej normy. Najgorszy był dla mnie dzień, gdy trzeba było zakończyć ten etap. Biustu nie mam do pasa. Powiem tak – najlepszy, najtańszy, najwygodniejszy sposób karmienia. Wszystko takie jak trzeba. Do tego ( w moim przypadku) środek na powrót do wagi sprzed ciąży i naturalny środek antykoncepcyjny.
Polecam wszystkim mamom. Wiem, że mam szczęście, że pokarm był, dzieci bez problemów obłaskawiały cyca od pierwszego razu. Aha, jestem / byłam/ taką mamą, która nie bacząc na miejsce i okoliczności zawsze zaspokajała potrzeby dziecka. Nawet na korytarzu pociągu / 20 lat temu/ , gdy nie było dla nas miejsca w przedziale. Nikt mojego cyca nie oglądał / osłaniał go płaszcz/ , za to widzieli co się dzieje- nagle znajdowały się cudem miejsca w przedziale. Czułam satysfakcję, że odezwały nie w nich ludzkie odruchy jeśli chodzi o kobiecość i macierzyństwo.
Najlepsze jest to, że aktualnie na medycynie uczą, że kp ma sens przez pół roku, bo potem to już mleko matki nie ma żadnych wartości. Tak mi powiedziała bratowa, która jest na 4-roku medycyny, tego ją uczą… Mówiłam jej żeby poczytała aktualne publikacje, to mi powiedziała, że mam nie wierzyć w to co piszą w Internecie. Tak im mówił profesor i Tak on przecież wie lepiej, także tego…
Poszło jej w pięty…
I uważam, że na takie „dyrdymały” odpowiedź była właściwa.