Tych roślin o właściwościach zdrowotnych jest wiele, ale jedna z nich jest wybitna! I o niej właśnie za moment. Większość kobiet zna ją doskonale. Panowie natomiast średniawo w tym temacie, oj średniawo. Część z nich o niej wie, a druga część udaje, że nie ma o niej pojęcia. Albo rzeczywiście nie mają o niej pojęcia, stąd te moje dzisiejsze wynurzenia.
A propos roślin prozdrowotnych. Kilka dni temu na jednym z portali po raz kolejny trafiłam na artykuł, w którym pisano o roślinach, dzięki którym powietrze w naszym domu będzie czystsze. Tych roślin jest całkiem sporo i znam je doskonale. Natomiast w moim domu z racji mojej sklerozy na przetrwanie ma szansę tylko skrzydłokwiat ;-) On niepodlewany albo przelewany (jedno i drugie zdarza mi się nagminnie) jest w stanie przetrwać takie ekstremalne warunki ;-) U mnie obóz przetrwania gwarantowany :D
Z kolei dzisiaj na przykład trafiłam na artykuł, w którym mowa była o rozmarynie, który podobno ma właściwości, dzięki którym ludziom łatwiej jest się skoncentrować. Ktoś tam na jakimś tam uniwersytecie rozpylił bodajże ekstrakt czy hydrolat rozmarynowy i koncentracja osób, które tenże ekstrakt poczuły, poszybowała maksymalnie w górę! Ciekawe, nie powiem ;-) Ale podobno udowodnione, także zapisuję sobie, aby temat zgłębić.
I ja czytam te artykuły o roślinach i czytam.
Drapię się po głowie … orientuję się, że nikt, dosłownie nikt jeszcze nie napisał o roślinie, która naprawdę ma niebywałe właściwości zdrowotne i moim zdaniem powinna być zawsze w każdym domu!
Świeża, zawsze na widoku. Najlepiej w ilościach hurtowych, chociaż może bez przesady, bo zaraz nam powiedzą, że zgłupiałyśmy i nam się w dupach poprzewracało. Dlatego przyjmijmy, że w jednym miejscu ta roślina wystarczy.
Nie tylko koi nerwy, czyli nawet powiedziałabym, że jest lepsza niż melisa i lawenda razem wzięte. Ale również podobno rozwiązuje wszelkie waśnie i sprawia, że rysy kobiety stają się jakby łagodniejsze. Nie wiem dokładnie jak to działa, ale u mnie ten efekt jest niemalże natychmiastowy. Nawet chyba lepszy niż kremu przeciwzmarszczkowego. Ostatnio nawet jak postawiłam ją na stole w kuchni to i gotować mi się chciało, czyli można powiedzieć, że wpływa na apetyt.
RÓŻE, panowie!
Po polsku i dużymi literami napisałam, żeby nie było, że trzeba się domyślać! Cholera, ile razy mamy Wam powtarzać, że nie ma rośliny, która lepiej działa jak właśnie róża, a może być i róża w towarzystwie kilkunastu swoich koleżanek, bo w stadzie wyglądają i działają one jakby skuteczniej!
Ja nie wiem, czy to trzeba jakby przypominać o tych różach i podsyłać jakieś dowody naukowe? Nie wystarczy po prostu spojrzeć na kobietę, która przed sekundą dostała bukiet róż? Kurde, no przecież, że wystarczy! Nie tylko jesteśmy wtedy młodsze, ale i radośniejsze. Wszystko się zaczyna składać do kupy. Zmęczenie mija. Wku..wienie też. Uśmiechamy się więcej. Nie marudzimy tyle. A regularne jej eksponowanie co tydzień powiedzmy, to nawet prowadzi do tego, że to marudzenie jest niemalże zerowe!
Panowie, no. Ile razy mamy powtarzać, że najlepszą rośliną o właściwościach prozdrowotnych jest właśnie róża! :D
1 komentarz
Boskie! :)))) uśmiałam się do łez:))) a dodatkowo to najprawdziwsza prawda ;)