Nie wnikam w jaki sposób pary organizują sobie życie i rozdzielają swoją bliskość, seksualność i godzą to z byciem rodzicem. Dochodzę do wniosku, że to wszystko naturalnie każdemu przychodzi.
Co więcej, nie ma sensu zakładać na początku naszego rodzicielstwa, że na 100% nie będziemy czegoś się dopuszczać, bo w praniu może się okazać, że zmienimy diametralnie zdanie i wylądujemy na drugim biegunie!
Pamiętam, kiedy w trakcie ciąży byłam pewna, że nie dopuszczę do sytuacji, w której w naszym łóżku wyląduje nasze dziecko. Byłam pewna, że choćby kolokwialne s…kały …s…rały, nie pozwolę na to, aby nasz maluch zawładnął naszym prześcieradłem, kołdrą i poduszką. Opowiadałam o tym wszem i wobec, że dla mnie jest to sytuacja niedopuszczalna. Wg mnie łóżko należało tylko do mnie i do męża. Traktowałam je jako nasz bastion. Naszą twierdzę, której trzeba bronić za wszelką cenę :D
Kiedy patrzę na siebie z tamtego okresu, to śmieję się na głos, bo właściwie wszystko, co sobie wtedy obiecywałam, okazało się nie mieć przełożenia w rzeczywistości. Także sami widzicie – można planować, a co z tego wyjdzie, to może pozostawmy rzeczywistości, a nie sferze naszych wyobrażeń ;-)
Ja szybciuteńko zeszłam na ziemię, kiedy okazało się przy moim pierworodnym Synu, że on co godzinę budzi się na nocne karmienie. Po pierwszym miesiącu byłam totalnie wykończona. Ostatkiem sił próbowałam trzymać się kurczowo myśli, że koniecznie muszę go odkładać do swojego łóżeczka. Aż w końcu pewnego pamiętnego wieczoru mój Mąż przemówił mi do rozsądku i powiedział:
„A może rzeczywiście to będzie lepiej dla Ciebie, jak weźmiemy młodego do siebie, co? Przestań się upierać. Spróbuj. Tak dłużej być nie może, że przypominasz zjawę …”
I rzeczywiście! Z żalem w sercu, że nie dotrzymam sobie słowa [o, głupia ja!] a jednocześnie jakąś wewnętrzną ulgą, postanowiłam zasnąć wspólnie z maluchem. Co się okazało? Że nareszcie jego sen zaczął się wydłużać! Z pobudek co godzinę zaczęliśmy przestawiać się na pobudki co dwie godziny! Tylko matki wiedzą, jaki to ogromny komfort móc budzić się „zaledwie” 4 razy w ciągu nocy, zamiast 8 razy! Dlaczego zaczął spać spokojniej? Bo czuł moją bliskość, moje ciepło. W końcu spędził w moim łonie 9 miesięcy, podczas których był otulony i zawsze przy mnie. Czy to nie jest naturalne, aby swoim ciepłem „ogrzewać” nasze dzieci, jeśli właśnie tego potrzebują?
Nie wszystkie dzieci mają takie duże potrzeby bliskości. Jednak moje chłopaki zawsze należeli do bardzo wymagających i potrzebujących bliskości. To takie kochane pisklaki, które muszą wtulić się w swoją mamę, aby czuć się bezpiecznie i dobrze. Dlaczego miałabym im tego odmawiać, skoro widzę ich potrzeby i chcę je zaspokajać! Tym bardziej, że są naturalne! Czy małe psiaki wtulają się w swoją mamę, kiedy jest noc i są głodne? No pewnie! Nie ma czegoś takiego jak „nadmiar bliskości” dla małych dzieci!
Zagotowałam się w środku, kiedy napisała do mnie Małgosia i powiedziała, że jej rodzice nie dają jej spokoju i piętnują ją, kiedy zorientowali się, że ona śpi z dzieckiem i mężem w jednym łóżku. Zaczęło się klasyczne nękanie:
„Chcesz z dziecka zrobić dewianta?!”
„Do osiemnastki będzie z Wami spał i zrobisz z niego mamisynka! Opamiętaj się! Jeszcze tego brakuje, żeby kiedyś Was przyuważył podczas 'wiesz-czego’! „
„Teraz tylko czekać, aż P. Cię k … zostawi, bo już nie będziesz dla niego żoną, a zostaniesz tylko matką jego dziecka. Ja bym na takie wspólne spanie nigdy się nie zgodziła!”
To są klasyczne bzdury, które fundują Ci, którzy nie mają zielonego pojęcia o tym, czego małe dziecko może potrzebować. Najlepiej takich zamknąć w jaskini i poczekać aż dojrzeją, co prawdopodobnie jednak nigdy nie nastąpi. Mam powyżej uszu takich bzdur, w których inni próbują zbawić świat i przekonać nas do jednej i słusznej racji.
Żeby dolać oliwy do ognia, powiem jeszcze, że nasz trzylatek do tej pory śpi z nami w łóżku. Pewnie niebawem przyjdzie czas, że stworzymy mu jego własną przestrzeń, w której ze swoim bratem będą rządzić. Na razie jednak obserwujemy bacznie jednego i drugiego, i z pełną świadomością możemy powiedzieć, że nasze dzieci potrzebują tej bliskości! One jej wręcz łakną! Nie chcę zabierać im niczego na siłę. W swoim czasie, małymi krokami zacznę przygotowywać ich do samodzielnego spania. Nic na siłę.
Przy okazji: seksualność i bliskość rodziców nadal jest możliwa! Przecież chyba nie musimy się ograniczać w tym temacie tylko do małżeńskiego łóżka, co nie? ;-) Kreatywności nigdy za wiele.
Szanujmy wybory innych. Wsłuchujmy się w potrzeby naszych maluchów. Tylko tyle i aż tyle.
15 komentarzy
Spoko. Ja miałam tak samo. Też broniłam łoża jak twierdzy, a od momentu pojawienia się problemow z brzuszkiem tzn ok. 6-8 tyg młody spi ze mną do dzisiaj tzn 8mego miesiaca. Mama blisko to lekarstwo na zęby, brzuszek, głód, przytulanie i i mnostwo innych problemow. Spimy w trojke. Kupilismy sobie duza rozkladana kanape do pokoju obok i tam harcujemy
Moja córka kończy za miesiąc 3 lata i dalej zdarza jej się dosyć często spać z nami :)
Moje dzieci mają tak samo. Syn ma dwa lata i spi ze mną. Potrzebuje mnie i mojej bliskosci a corka ma 7 i tez lubi byc przytulana
U nas akurat udało sie ze nasz maly śpi od poczatku śpi w swoim łóżeczku a ma 13 miesięcy. Zawsze konsekwentnie odkładamy go do jego łóżka ? przez te czas ani on ani my nie umiemy spać razem mimo ogromnego łóżka jest nam ciasno ?. Owszem zdążają się sytuację, gdzie w masakrycznych nocach bierzemy go do siebie nie mowie nie ale rzadko się to zdarza?. Denerwuje mnie jak ktos poucza innych. Niestety dziadków czas na wychowywanie juz minął teraz pora na nas ?
Haha :-D moj Mlody tez do tej pory spi z nami (ma 3 lata). Tez poczatkowo upieralam sie, ze ma swoje lozeczko, ale szybko odwidzialo mi sie wstawanie na karmienie co godzine :-D Do ukonczenia 2 lat zasypial sam w lozeczku i dopuero w nocy wedrowal do nas, pozniej juz potrzebowal jednego z nas do zasypuania i tak jest do dzis. Lozeczko musielusmy oddac mlodszemu kuzynostwu a przeprowadzka do nowego domu czeka nas za miesiac, wiec wtedy mam nadzieje zaakceptuje nowe „dorosle” lozko juz w swoim wlasnym pokoju. To nam bedzie trudniej odwyknac od Jego cudownego ciepelka, zapachu i kopniakow w nos w srodku nocy. A tarmosic z mezem to mozna sie wszedzie:-D
Nie wyobrażam sobie, aby dla zasady tylko pozbawiać siebie przyjemności jaką jest spanie z własnym dzieckiem. Aczkolwiek powinnam jako, że zajęło mi to 7 lub 8 miesięcy! Dodam, że piersią karmiłam 2 lata i miesiąc. Pod koniec już tylko w nocy (po kilka razy!). Raz – mega wygoda przy nocnym karmieniu piersią, dwa – ta bliskość z dzieckiem. To jest ta jedna z przyjemności (i wygód) macierzyństwa.
Mój synek ma 5 lat ale też często w nocy przychodzi do mnie do łóżka. Czasem dzieci potrzebują bliskości. U mnie do tego pewnie też dochodzi stres dziecka z powodu rozwodu rodziców. Widzę, że obecnie potrzebuje więcej czułości.
Ja też najchętniej spalabym z Frankiem -5mcy a on ze mną, ale ponieważ miał epizod bezdechu to z ciężkim sercem odkładam go do łóżeczka, bo mam tam monitor oddechu… Ale i tak najlepiej śpi przytulony do mnie jak ja nie śpię i czuwam czasami ?
A ja spie w osobnym pokoju z dzieckiem
Tez mi z tym zle ale nie mam wyjscia
Maz wstaje o 5 do pracy i wraca ok 20 codziennie
Ma czasem wolna sobote i jedna niedziele w miesiącu
I nie cierpi na tym nasza bliskosc
To kwestia ulozenia sobie zycia
A inni nie powinni sie wtracac w nasze zycie
Tylko ludzie prozni wchodza innym w „majtki”
To ja jestem lepsza bo moja 6 letnia córka spi z nami i czasami też 8 latka przyjdzie.i wiecie co nie narzekamy z mężem na brak bliskości
pozdrawiam
My początkowo również odkładaliśmy córeczkę do łożeczka, ale kilka razy została po karmieniu przy mnie i… tak zostało. ? Córka ma co prawda „dopiero” 5miesięcy, po kąpieli i karmieniu zasypia u siebie, a w nocy ląduje u nas. Nie wiem kiedy zacznie sypiać zupełnie sama, w obecnej chwili potrzebuje tej bliskości i my również. ?
Najtrudniej nam wszystkim pamiętać o ostatnich trzech zdaniach – szanujmy innych i ich wybory. O ile łatwiej by było…
U nas dziecko NIGDY nie spało i nie śpi z nami w łóżku. Bałam się, że później się nie wyprowadzi do swojego. Poza tym ja z mężem potrzebujemy swojej strefy…
U nas synek usypia w łóżeczku. Przy nocnych przebudzeniach mąż zabiera go do nas do lozka. Jak karmilam piersia, spal z nami cale noce, przebudzal sie co chwile. Ja również uwielbiam ciepelko mojego synka, jak sie wtula we mnie. Tym wszystkim ktorzy uwazaja ze wiedza lepiej jak mam zyc juz dawno „podziekowalam” :D na brak bliskosci z mężem nie narzekam:) Dzięki za wpisy, podoba mi się ze zyjesz jak chcesz i nie przejmujesz sie ludzkim gadaniem!;)
znowu się zgadzam