Strach towarzyszący mi odkąd jestem mamą, o którym tak trudno jest mówić.

napisała 04/07/2018 Moim zdaniem, Szczesliva po godzinach

Jest późny wieczór.

Wszystkie moje dzieci  już smacznie śpią w łóżkach. Znowu czuję ten strach, który odwiedza mnie co jakiś czas i boję się o moje szkraby. Powtarzam sobie jednak bez ustanku: Magda, #niebojsiebac ! Dasz radę!

Gaia, najmłodsza nasza iskierka, też już śpi. Wpatruję się w te jej małe usteczka i widzę, że dziewczyna musi śnić o czymś cudownym. Lewy kącik jej ust unosi się do góry i widzę na tej małej, śpiącej twarzyczce uśmiech. Dotykam jej dłoni najdelikatniej, jak tylko potrafię, aby jej nie zbudzić, i całuję w to małe czółko. Jednocześnie układam sobie w głowie plan na cały tydzień. W środę USG stawów biodrowych, w piątek pediatra. Przypominam sobie, czy czegokolwiek nie zapomniałam w tym pędzie dnia codziennego. Takie moje małe macierzyńskie troski, które czasami spokoju nie dają. Znacie je?

 

Idę do pokoju chłopców.

Przykrywam starszaka kołdrą i całuję go w policzek. On wtedy jak zawsze delikatnie pomrukuje, jakby doskonale wiedział, że właśnie przyszła jego mama. Mama, która zawsze całuje go w nocy i przykrywa kołdrą. Mama, do której biegnie się przytulić, kiedy coś go zaniepokoi. Mama, która zawsze jest, gdy on tego potrzebuje. A ja wtedy przytulam, całuję, uspokajam. Nawet nie chcę myśleć, że kiedykolwiek mogłoby mnie zabraknąć a takie myśli czasami nie dają mi spokoju.

Macierzyństwo uruchamia w nas strachy, które wcześniej nie istniały. Uruchamia w nas mechanizmy, które chcą bronić każde z naszych dzieci.

Martwi mnie jego suchy, nocny kaszel. Mamy na dniach wizytę u alergologa a w mojej głowie tysiąc czarnych scenariuszy. Każda niewiadoma spędza mi sen z powiek. Nie wiem, czy tylko ja tak mam, choć skrycie liczę, że każda mama tak ma i martwi się podobnie jak ja, co pozwala mi sądzić, że te troski to wynik miłości, której pokłady odkąd jestem mamą mam niewyczerpane. Przykrywam jeszcze jego małe a jednak każdego dnia coraz większe stópki i idę do Juniora, który też już śpi.

Junior jest królem życia, który chce wszystkiego spróbować. Ciężki dzień miał chłopak. Już na samym jego początku uderzył się skronią o kant stołu. Ja przy tego typu sytuacjach biorę głęboki oddech. Udaję, że mnie to nie martwi, choć tak naprawdę to od środka czuję niepokój. Nie ma u nas dnia bez niespodzianek. Niby próbuję się do tego przyzwyczaić, ale kiedy pomyślę, że czasami wystarczy drobna nieuwaga, aby stało się coś nieoczekiwanego, to zastygam.

Nigdy wcześniej nie bałam się o nikogo tak mocno, jak boję się teraz o moje dzieci.

I nigdy nie mówię o tym głośno. Aby nie zapeszyć? Sama nie wiem. Udaję, że nie ma tematu. Strach jest obecny tylko w mojej głowie, a na zewnątrz udaję, że go nie ma. Tymczasem w mojej głowie rodzą się tysiące scenariuszy. Chciałabym wszystkiemu zaradzić. Wszystko rozwiązać. Chciałabym być najlepszą mamą, jaką mogę być choć wiem, bycie idealną możliwe nie jest. Brakuje mi rąk, brakuje sił i czasami polegam na tym polu walki dnia codziennego. Nie chciałabym, aby ten mój strach odczuwały dzieci. Chciałabym, aby czuły przy mnie spokój i bym sama im go mogła dać. Wiem, że te małe ciałka i kłębiące się w ich małych główkach myśli nie potrzebują stresu. Wystarczą im przecież wyzwania codzienności.

Marzę wtedy o tym, aby ktoś zdął ze mnie ten ciężar.

Choć jego niewielką część. Ciężar bycia najlepszą, zawsze przewidującą, zawsze na czas, z tysiącem pomysłów i rozwiązań. Słodki a zarazem ważący tonę ciężar bycia najlepszą mamą dla moich dzieci. I przychodzi wtedy mój Mąż dopytując, co mnie martwi. A ja wyszeptuję, że nic. Że wszystko mam w jednym palcu. A on wtedy szepce, że nie muszę udawać. Że wszystko będzie dobrze.

A po policzku kapie mi łza. Potem druga, i trzecia.

Kapią sobie i spadają na moją bluzkę. Nazywam je łzami miłości.

To poklepanie po plecach przez mojego Męża pomaga. To przytulenie i wyszeptanie, że wszystko będzie dobrze. Pomaga oswoić strach codzienności, który towarzyszy chyba każdej z nas odkąd zostajemy mamami. Każda z nas ma swoje strachy. Jedne mamy większe, drugie mniejsze. One są oznaką miłości, choć mogłyby być czasami lżejsze swym ciężarem, takie bym miała marzenie. Marzymy podobnie?

LINK4 Mama pomaga mi oswoić niektóre moje strachy i niepokoje. Codziennie są to nowe troski i zmieniają się jak w kalejdoskopie. Nikt nie mówił, że macierzyństwo to będzie bułka z masłem, ja to wiem. Dlatego spinam się w sobie i idę dalej. Otrzepuję skrzydła macierzyństwa i nie poddaję się, aby moje dzieci widziały mamę radosną, a nie wiecznie zatroskaną.

LINK4, aby oswoić nasze macierzyńskie strachy, przygotowało dla mam pakiety LINK4 Mama, które dają wsparcie i zapewniają więcej spokoju. Znajduje się w nich pomoc i konsultacje z psychologiem w trudnych sytuacjach, porady profesjonalnej położnej, dietetyka i innych specjalistów. Jest udostępniona również infolinia medyczna 24/7, abyśmy w nagłych sytuacjach, o każdej porze dnia i nocy otrzymały rzetelną poradę medyczną. Można śmiało pytać o badania prenatalne, obowiązkowe szczepienia, o pielęgnację nad noworodkiem. W pakietach jest również ubezpieczenie NNW (Następstw Nieszczęśliwych Wypadków) dla Mamy i dziecka, i OC w życiu prywatnym, np. gdy nasze dziecko zniszczy przez przypadek przedmiot należący do obcej osoby, co już zaliczyliśmy niestety niefortunnie jakiś czas temu z naszym Juniorem…

 

LINK4 Mama [klik] to również porady prawne. Jako mamy często nie wiemy jakie prawa nam przysługują po powrocie do pracy. Wówczas możemy skorzystać z pomocy prawników, którzy doradzą nam jakie są nasze prawa. Zakres ochrony prawnej obejmuje wszystkie dziedziny związane z życiem codziennym (spadki , darowizny, umowy, etc.), pomoc prawną związaną z opieką i wychowywaniem dziecka, z posiadaniem i użytkowaniem lokalu lub nieruchomości, kradzieżą tożsamości a nawet prawami pacjenta, które tak często nie są przestrzegane w wielu placówkach, co utrudnia życie, kiedy jesteśmy w ciąży i mamy małe dzieci. Żałuję, że nie wiedziałam o tym ubezpieczeniu wcześniej, przy moich synach, bo oszczędziłabym sobie dzięki niemu sporo nerwów, pieniędzy i … czasu :(

Każda z nas czuje strach. Choć marzyłabym, abyśmy tych strachów miały jak najmniej jako mamy. Byśmy je oswajały. By nasi partnerzy również stawali na wysokości zadania. Świadomość, że nie jesteśmy w tym same i mamy wsparcie z wielu stron pomaga <3

#NieBojSieBac

Partnerem postu jest Link4Mama.

Nie bójmy się bać, bo strach jest nieodłącznym elementem naszego matczynego życia. Ale oswajajmy te nasze strachy, by nie przytłaczały nas swoim ciężarem i pozwalały cieszyć się dzieciństwem naszych skarbów! :*

Podobne wpisy

4 komentarze

  • Reply Monika 04/07/2018 at 21:21

    Mam jedno dziecko – niespełna dziewięciomiesięcznego synka i boje się o niego codziennie. Jak siedzi – ze upadnie, przewróci się i jego mała, krucha główka roztrzaska się na kawałki. Ze zakrztusi się podczas jedzenia, ze przejedzie nas wariat drogowy na pasach. Nasłuchuje i wypatruje jego oddechu, kiedy spi. Patrze i zachwycam się, jak świetnie sobie ze wszystkim radzi. Jak zostaje z nim sama na noc, bo mąż jedzie do pracy, boje się, ze ktoś się włamie i mi go ukradnie.
    Nie wyobrażam sobie, ze mogłoby mnie zabraknąć. Uważam na każdy swój ruch, przewiduje wszystko, co mogłoby mi się stać, dmucham na zimne i jestem skrajnie ostrożna.
    To siła i przekleństwo jednocześnie.
    Rozumiem Cię w zupełności, bo Ty masz to w potrójnej dawce.

    Tak to już jest – jesteśmy poduszkami bezpieczeństwa, ale tez motywatorkami do nauki nowych rzeczy, kołem ratunkowym, ale tez pchamy dzieci do przodu, ostoja, ale tez dajemy wyzwania. I bądź tu mądra i nie zwariuj :)

  • Reply Patryk Tarachoń 05/07/2018 at 15:52

    To zrozumiałe, patrzę na rówieśników z dziećmi i na myśl o swoich pociechach przechodzi mi zimny chłód po plecach.

  • Reply Szczęśliwa Siódemka 06/07/2018 at 12:22

    Śliczne skarby :) Oj, znam ten strach. A już najgorsze są niektóre sny…

  • Reply Paulina 06/07/2018 at 23:29

    Rozumiem cię doskonale mam 20 miesięcznego synka i czasami strach mnie ogarnia że mogłabym go stracić czesto chodzę do jego pokoju kładę rękę na kladce piersiowej aby sprawdzić czy oddycha może dla nie których do głupie ale ja jestem spokojna. Nie wyobrażam sobie życia bez mojego synka to mój spokój moja miłość moje życie. Pozdrawiam ?

Odpowiedz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.