Powiem tak. Nikt absolutnie nie odkrył Ameryki stawiając tezę zawartą w tytule tego postu. To, że jest to popularna i niebezpieczna substancja mająca niekorzystny wpływ na nasz organizm domyślają się chyba wszyscy, tylko nie wszyscy wiedzą, że to na serio jest niebezpieczne draństwo.
Wszyscy ją stosujemy każdego dnia, jednak w niektórych wypadkach powinniśmy dać sobie na wstrzymanie i ją najzwyczajniej w świecie odstawić!
Cieszę się jednak, że zaczęto tę tezę naukowo udowadniać. My z tych chyba niedowiarków, którzy zapominają, że są momenty, w których trzeba powiedzieć sobie: „STOP!”
Wszyscy od zawsze bębnią to samo, kiedy jesteśmy w ciąży:
„Oszczędzaj się. Zwolnij. Zatrzymaj się na chwilę. Odsapnij. Daj sobie na wstrzymanie. Nie denerwuj się. Weź dwa głębokie wdechy. Nie przejmuj się.”
Niektórzy naprawdę biorą sobie te rady do serducha i w pewnym sensie im tego zazdroszczę. Ja czasami wyrzucam sobie, że naginałam swoje możliwości w ciąży, choć w trzeciej ciąży nie byłam takim hardcore’em jakim byłam podczas drugiej ciąży. Mimo zalecenia leżenia i oszczędzania sił, odkurzałam na całego, szorowałam dywany, okna. Przyskrzyniło mnie dopiero wtedy na dobre, kiedy o kilka tygodni za wcześnie poczułam bóle porodowe i musiałam zostawić mojego dwulatka z sąsiadem i w trybie natychmiastowym jechałam na porodówkę. Mąż po drugiej stronie oceanu, ja sama, samiusieńka i totalnie psychicznie podminowana. Szkoda gadać.
Jestem typem wrażliwca.
Pyskującego wrażliwca. Przejmuję się wszystkim cholernie. Piszę w głowie scenariusze. Rozbijam sytuacje na czynniki pierwsze. I niestety martwię się! Spalam się często w sobie i stresuję każdą pierdołą, choćby nie było tego po mnie widać, ale tak właśnie jest. A ponieważ zarówno ja i mój mąż mamy oboje silne charaktery, to ścieramy się.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że momentami zupełnie zapomina się o tym, kiedy jest się w ciąży i naprawdę powinnyśmy się wtedy oszczędzać, nie tylko fizycznie, ale również emocjonalnie! Każda z nas powinna, szczególnie właśnie ciąży! A otoczenie również nie powinno zapominać o tym, że to nie jest ten moment, aby prać brudy, stwarzać stresujące dla nas sytuacje. Po każdej pierdołowatej kłótni czy nawet drobnej sprzeczce odczuwam skutki napięcia. Brzuch mi się „stawia” i jestem cała rozdygotana. Czy potrzebnie?
Ugryźmy się wszyscy w niewyparzony jęzor.
Niech otoczenie w końcu zrozumie, że nie tędy droga. Że my jako kobiety mamy wystarczająco powodów do stresu i zmartwień poprzez stan, w którym się znalazłyśmy, że nie potrzeba nam kolejnych dawek hormonów stresu.
Do tego właśnie zmierzam.
Długotrwały stres w czasie ciąży „przenika” do wód płodowych i ma niekorzystny wpływ na rozwój płodu. O tym przed miesiącami poinformowali naukowcy z Uniwersytetu w Zurychu, a mi mignął jakiś czas temu artykuł medyczny na ten temat. i stad mój dzisiejszy wywód. To już nie są mrzonki czy przesłanki, że stres wpływa niekorzystnie na płód. To już są fakty.
To nie ciężarnej robimy „kuku” narażając ją na nieprzespane noce. To dziecko może okazać się ofiarą stresu, na który jest narażana jego matka.
Kobiecy organizm w odpowiedzi na stres wydziela hormony, takie jak kortykoliberyna, której wydzielanie powoduje wzrost poziomu kortyzolu, którego niewielka ilość dostaje się do płynu owodniowego oraz wpływa na metabolizm płodu. Udowodniono, że podwyższony poziom kortyzolu może przyczyniać się do nieprawidłowego wykształcenia narządów i nie tylko, ale to nadal badają.
Źródło: magazyn „Stress”
Drodzy mężowie, partnerzy, my same – odpuszczajmy! Nie prowokujmy, zatrzymujmy się tam, gdzie próbowaliśmy zacząć. To już nie jest utarty frazes, że stres nie służy kobietom w ciąży i ich nienarodzonym dzieciom. Teraz ten frazes jest już udowodniony.
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Możecie też się nim podzielić ze swoimi znajomymi. Dziękuję!
2 komentarze
Tak – przed dzieckiem niczego nie ukryjesz Jesteśmy teraz skazane na błogie lenistwo – dobrą książką i spacery relaksacyjne – wszystko dla dobra dziecka oczywiście
Js wciąż pracuję w fabryce a jestem juz w czwartym miesiacu ciąży. Zamierzam pracowac do 7. Miesiaca. W kraju w ktorym mieszkam (Irlandia) wiekszosc kobiet w ciazy jest aktywna. Byc moze dlatego ze nie maja platnych 100 % zwolnien lekarskich a jedynie na zwolnieniu dostaje sie niecałe 200 euro tygodniowo… Wiec mi osobiscie na zwolnienuu wyszlo by 50% mojej normalnej wyplaty. Wiekszosc kobiet rowniez konczy pracowac w ciazy 2 tygodnie przed porodem (u mnie w fabryce rowniez sie to zdarza).