Wstałaś z łóżka jak na komendę, kiedy te małe, kochane rączki oplotły Twoją twarz i próbowały siłą otworzyć Twoje powieki. Ciężkie, zmęczone i niewyspane. Drugie dziecko właśnie zaczęło poranek krzykiem, którego przyczyny nie znał nikt, włącznie z autorem pisków.
Przypomniałaś sobie, jak poprzedniego obiecywałaś sobie, że dzisiaj nie pozwolisz na to, aby byle pierdoła wyprowadziła Cię z równowagi. I ponad wszystko staniesz na straży swojej cierpliwości. Dlatego zaczęłaś ten dzień od niespoglądania na pranie, które czekało jeszcze nieposegregowane na fotelu, i nie dałaś po sobie poznać, że zauważyłaś jak Twoje młodsze dziecko postanowiło z uśmiechem na twarzy z samego rana wylać zawartość bidonu na dopiero co wypucowaną sofę. Zacisnęłaś zęby i położyłaś na plamę ręcznik. „Czego oczy nie widzą, tego…” – wyszeptałaś pod nosem.
Spojrzałaś na pełną pieluchę Twojego młodszego szkraba. Przewinęłaś ją machinalnie, niczym oddziałowa noworodków, myśląc o tym, co zjecie na śniadanie. W lodówce oprócz jajek, mleka i kilku kawałków wędliny oraz sera było jeszcze światło. To był wbrew pozorom całkiem dobry znak, który wskazywał na to, że rachunki udało Wam się w tej codziennej gonitwie zapłacić na czas.
Przetarłaś oczy wyciągając z ich kącików „śpiochy”, poprawiłaś kikut na głowie i dopadła Cię niemoc. To niemoc, nad którą czasami trudno zapanować. Znaj ją doskonale! Mam wtedy ochotę schować się pod kołdrą i zostać tam całą wieczność, jak taka mała dziewczynka. Wiesz, że nie ma czasu na to, aby się nad sobą roztkliwiać, ale czasami masz tę potrzebę, aby ktoś Cię w tym momencie przytulił. Próbujesz to zrekompensować tuleniem się do tego małego człowieka, który akurat w tym momencie Cię od siebie odpycha, bo wybrałaś zły timing na przytulanie. No cóż, zdarza się.
Jednemu zrobiłaś kaszkę, drugiemu skombinowałaś tosty. Miałaś plan zacząć na talerzach szkrabów robić te fikuśne malunki, wycinać kanapki na kształt zwierząt i upstrokacać je warzywami, ale rzeczywistość okazało się być inna. Twoje dzieci uśmiechną się co prawda na widok komicznej kanapki, ale to by było na tyle z aktywności, które w tej materii podejmą ;-)
Pół kaszki wylądowało na podłodze i koszulce, a w międzyczasie okazało się, że tost ma w środku za dużo sera, dlatego Twoje starsze dziecię odmawia współpracy w zakresie jedzenia. „Zajebiście. Matka robi a Ty wybrzydzasz.” – mówisz w myślach. Tak naprawdę ze stoickim spokojem mówisz jedynie: „No to będziesz chodził głodny. Wybór należy do Ciebie.” Duża piątka! Ja chyba użyłabym dzisiaj pierwszego zdania, bo od kilku dni moje maluchy wodzą paluchem po talerzu olewając podaż zawartości do żołądka.
Ściągasz piżamę, zakładasz dyżurne dresy. Oczywiście wszystko z widownią i setką pytań, dlaczego wczoraj było Słońce na niebie a dzisiaj go nie ma, kiedy wróci tata i dlaczego musimy na niego czekać, a co by się stało, gdyby sufit spadł nam na głowę oraz dlaczego cycuszki chłopców są małe a mamy są dużo większe.
Po każdym „dlaczego?” pojawia się kolejne „dlaczego?”, a Twoja mało rezolutna odpowiedź spowoduje kolejną lawinę tych samych pytań. Dorosłemu człowiekowi kazałabyś się odczepić, ale głupio Ci tak hamować dziecięcą ciekawość, dlatego jeszcze przez dwie minuty cierpliwie odpowiadasz. A później udajesz, że boli Cię głowa i koncert życzeń właśnie się skończył ;-)
Obwieszczasz samej sobie, że dzisiaj dzień bez gotowców i zaczynasz pieczołowite obieranie włoszczyzny na rosół, klepiesz kotlety i marynujesz je w musztardzie. W międzyczasie pojawia się kolejna setka pytań z gatunku „A dlaczego?” a drugie małe rączki ciągną Cię do zabawek, na które momentami nie możesz już patrzeć. Spoko, ja momentami robię cyrkowe przewracanie oczu, kiedy mam po raz setny trzymać samolot na wysokości dwóch metrów, po to aby inne samoloty z bazy mogły go zestrzelić ;-)
Przy okazji raz po raz dowiesz się od kogoś, że zazdrości Ci siedzenia na tyłku i tej wiecznej matczynej beztroski. Ktoś inny dorzuci jeszcze, że mogłabyś się wziąć za siebie, bo Lewandowska już ma po porodzie na brzuchu kaloryfer a Ty dalej w powijakach.
I może kilka lat temu byś się tym wszystkim przejęła, tymczasem teraz ze swoim bagażem doświadczeniem wiesz, że po prostu będąc matką i w międzyczasie będąc sobą … robisz dobrą robotę!
I pieprzysz te uwagi otoczenia, które za nic nie mają Cię motywować a celem ich jest wytknięcie Ci niedostatków. Olewasz zazdrości kobiet, które mijają się z prawdą i same czują niezrealizowane i pokrzywdzone. Zwyczajnie idziesz przez swoje życie po swojemu, nie przejmując się tym, że świat zupełnie jakby zapomniał o tym, że Ty masz swój rozum i podejmujesz właściwe dla Ciebie i rodziny decyzje.
Widziałam Cię wczoraj w moich myślach, jak siedzisz wieczorem po skończonym dniu i masz satysfakcję z tego, że Twoje życie wygląda dokładnie tak, jak wygląda. I pomimo często cholernego zmęczenia, to przybijasz sobie wirtualną piątkę za całokształt i wkład, pamiętając o tym, że Ty jesteś jednym z tych motorów, które napędzają Waszą rodzinę!
Piąteczka! Czapki z głów i bądźmy z siebie zwyczajnie dumne! :-)
1 komentarz
Kolejny raz, niezmiennie napędzasz mnie do matczynego, kobiecego i ogólnie życiowego działania. Dzięki Twoim postom nawet zimna kawa smakuje bosko, przeogromne dzięki i piąteczka :)