Miałam Wam o tym nie pisać. Ale sen był tak realistyczny i tak mocno wbił mi się do głowy, że jego szczegóły przypominały mi się przez cały dzisiejszy dzień. Cholernie rzadko mam tak ze snami, że pamiętam niemalże wszystko z ich fabuły.
Jednak kiedy zdarzają mi się takie sny, to muszę, po prostu mu-szę się nimi z kimś podzielić! Nie wiem, czy czujecie podobnie z niektórymi snami, że one po prostu muszą zostać opowiedziane, podzielone z drugą osobą, szczególnie jeśli jej dotyczą. I tak właśnie było tym razem! :D
A to było tak.
Obudziłam się rano. Zjadłam śniadanie i zaczęłam przygotowania. Dzieci biegały po mieszkaniu samopas. Nawet moja czteromiesięczna Gaia w tym śnie biegała, co mnie na początku dziwiło, ale później stało się czymś naturalnym dla mnie :D No więc dzieciaki szarżowały po mieszkaniu. Mój mąż coś gotował w kuchni i co chwilę dopytywał, o której wrócę i że mam się szanować :D
Ja cały czas stałam przed lustrem i przymierzałam kolejne kreacje, bo żadna na mnie nie była dobra.
Wszystkie kiecki, które zakładałam na siebie albo rozrywały mi się na wysokości dupska albo miały na sobie jakąś plamę. W końcu przyszła sąsiadka i powiedziała, że pożyczy mi swoją sukienkę, którą miała na Hawajach. Przyniosła kieckę, ja ją przymierzyłam i obie postanowiłyśmy, że wyglądam w niej świetnie. To nic, że sukienka składała się tylko ze stanika, takiego w formie trójkącików, który nawet by moich piersi nie zdołał odpowiednio podtrzymać :D i stringów, które właściwie to nic nie zakrywały. Sukienka była sukienką tylko dlatego, że miała taki rzemyk łączący górę z dołem. No więc obie z sąsiadką uznałyśmy, że wyglądam w tym stroju fenomenalnie. Na początku dziwił mnie fakt, że mam taki cellulit i jej się to podoba, ale za moment uznałam we śnie, że ona w sumie wie najlepiej i w maliny by mnie nie wpędziła :D
No nic.
Wyszłam w tym stroju kąpielowym na ulicę.
Ludzie się dziwnie patrzyli, ale doszłam do wniosku, że pewnie za zimno się ubrałam, bo na zewnątrz było tylko 20 stopni a ja taka roznegliżowana. I zaczęłam zaczepiać kobiety na ulicy pytając je, czy idą na tę bibę Czytelniczek Szczesliva.pl o której mówiłam na Facebooku.
Niektóre nie wiedziały o czym mówię, ale im dalej szłam tym okazywało się, że zbiera się pomału ekipa!
Szłam jak taka krakowska i przytyta Shakira :D i zbierałam Was z ulicy mówiąc, że zaraz będzie impreza i nie możecie wrócić do swoich dzieci.
Że jak nie macie ich z kim zostawić, to mój Mąż spokojnie je ogarnie. Podawałam każdej z Was adres mojego męża a Wy dzwoniłyście do kogoś w domu i kazałyście im przyjechać do mojego męża, żeby zaopiekował się Waszymi dziećmi. No i jak to w śnie mój mąż co chwilę dzwonił do mnie i mówił, że już w naszym domu jest coraz więcej dzieci i jest super! :D Śmiał się, że już nie mieszczą się w mieszkaniu, ale rozwalił jakąś szafę i zmieściło się jeszcze 50 dzieciaków :D
Spoko, pomyślałam. Zaradny jest. Przybijałam mu piąteczkę przez telefon i w jakiejś hali rozlewałam Wam drinki. Wszystkie byłyśmy w stringach i stanikach i miałyśmy niezłą bekę z przechodniów, których było widać za dużymi oknami. Oni popylali w garniturach i jeansach a my rozwalone na miejskich leżakach sączyłyśmy alkohol, tańczyłyśmy i gadałyśmy o tym, która metoda depilacji bikini jest najlepsza :D I zaczęłyśmy ni z tego ni z owego rzucać stringami. Chyba bez celu.
Za moment krzyknęłam, że otworzyli basen i wszystkie rzuciłyśmy się do basenu, który za moment okazał się być Wisłą :D Minęła chwila i dostaję kolejny telefon od męża, że zrobił wszystkim dzieciom naleśniki, zabrakło właśnie mąki i Gaia powiedziała do niego pierwszy raz: „Tata!”
Przywiozłam mu jakąś mąkę z jakąś Anią Grzywacz, z jedną z Czytelniczek (nie wiem nawet, czy taka istnieje! :D) i Hanią z bloga Szalonooka (Hanka, szaleństwo, mówię Ci :D) i znowu wróciłam do imprezowania z Wami. Wy zaczęłyście śpiewać jakiś hymn i po tym hymnie okazało się, że zaczęli zjeżdżać się Wasi mężowie, bo oni ten hymn usłyszeli we wszystkich miastach, tak głośno śpiewałyśmy :D
I za chwilę wszyscy jak jeden mąż błagali Was, żebyście wróciły do nich, bo oni sobie nie radzą sami w domu i że to był błąd, że Was puścili, bo oni tak bardzo za Wami tęsknią :D
I sen się urwał :D
Także tak :D Chyba nie pozostaje mi nic innego, jak zorganizować jakąś imprezę dla Was! :D Ja na tej ostatniej bawiłam się świetnie! :D Kto się pisze?! :D
10 komentarzy
Ale czadowy sen! Zwariowany, ale mimo że jestem duża padnięta, uśmiechnęłam się dzięki Tobie od ucha do ucha ? kasie pisze na imprezkę w tym klimacie, choc to w ogóle do mnie nie byłoby podobne. ? Ale razie żyje ? i wiesz co? Panowie i w realu mieliby tak samo. Fajnie, fajnie z dziećmi, ale już do mnie wracaj kochanie… ?
Ja! :-)
Hahahah padłam!!! :D
Rewelacja! Ja się piszę! Swoja drogą dobrze wiedzieć, że nie tylko ja mam tak pojechanie sny :D
Ja bardzo chetnie. Tylko czy Twoj maz ogarnie moje dwa diabelki? Hym.
Ja się pisze , jeśli nie będę musiała w stringach paradować po mieście ? bo jak wywalę moje dupsko na światło dzienne to całe miasto będzie nasze , wszyscy postanowią się z niego ulotnić .. ?
Ale jazda!
Dobrze wiedzieć, że nie tylko Ja mam podobnie pojechane sny.
Magda montujemy catering !!!!ale ja w stringach nie wyskocze heh ?
Nie ma sprawy tylko może niech mąż nie rozwala szafy- tak mało miejsca i 50 dzieciaków? Jestem pod wrażeniem ;)
Wow jaki sen! Też tak mam często, że po oryginalnym śnie mam ochotę wszystkim o tym opowiedzieć! ;)