To co mnie spotkało mogłabym wyrazić na wiele sposobów. Gdybym potrafiła malować, namalowałabym na wyjątkowym płótnie najpiękniej jak tylko potrafię, to co właśnie w sercu mi gra. Gdybym potrafiła śpiewać, wyśpiewałabym najpiękniejszy utwór na jaki byłoby mnie wokalnie stać. Gdybym potrafiła pisać wierszem, wierszowałabym bez końca o moim szczęściu. Gdybym potrafiła biegać na długie dystanse, zapewne biegałabym maratony z uśmiechem na ustach.
Jednak nie potrafię żadnych z tych powyższych rzeczy, dlatego chcę przelać na tę wirtualną stronicę to co czuję. Co w głowie mam od prawie dwóch lat i co budzi mnie do życia za każdym razem, gdy mam gorszy dzień.
A obudził mnie do życia mój Syn. Mój jedyny i niepowtarzalny Syn, który pojawił się w moim życiu w najwłaściwszym momencie. Pojawił się właśnie wtedy, gdy uznał, że jesteśmy na niego gotowi. Przywitał nas w cudownych emocjach i nie miał żadnych wątpliwości co do tego, że to my jesteśmy jego opiekunami, którzy zrobią wszystko, aby przyjąć go z miłością i przygotować do samodzielnego życia. Zaufał nam od pierwszej chwili.
To on sprawił, że łzy zalały moje oczy, gdy wziął swój pierwszy samodzielny oddech. Gdy pierwszy raz zagościł na jego twarzy uśmiech rozpłynęłam się i błagałam o więcej. Każdego dnia dostaję od niego niepowtarzalne prezenty.
Gdy jest mu źle, prędko do mnie biegnie, aby wtulić się w moje kolana. Zamyka oczy i ściska mnie swoimi drobnymi rączkami. Gdy budzi się o poranku drepcze do mnie i sprawdza czy jeszcze śpię. Dotyka mojej twarzy i otwiera powieki. On wie, że teraz jesteśmy razem i wspólnie będziemy witać tysiące kolejnych dni. Wspólnie będziemy uczyć się życia i poznamy nasze potrzeby. Będziemy mieli nasze sekrety i zaczniemy porozumiewać się bez słów.
Słowa nie są nam potrzebne. Nasze oczy spotykają się w połowie drogi i wiemy już kiedy trzeba ukoić troski przytulając się ile tylko mamy sił w ramionach.
Mamy swoje rytuały. Buziak na dzień dobry i buziak na dobranoc. Mamy swój kod, którym porozumiewamy się codziennie. Mamy wspólny język, który wydaje się dla innych niezrozumiały. A dla nas jest on wiatrem, który niesie nasze emocje i dociera do naszych serc.
Wiele jeszcze przed nami.
Czekają nas dalekie podróże i bliskie wycieczki. Czekają nas wspólne chwile zdenerwowania. Przed nami wachlarz emocji. Pierwsze dni w przedszkolu i szkole. Przed nami pierwsze zawody i frustracje. Gorączka egzaminowa też nie będzie nam obca. Przed nami kłótnie i łzy bezsilności.
Chciałabym jednak, aby zawsze była w nas niezwyciężona siła. Siła, która pozwoli nam ze sobą rozmawiać. Bez względu na koleje naszych emocji i dróg, które wybierzemy. Bez względu na wszystko chciałabym, abyśmy pamiętali, że warto pięlęgnować to co się tak długo budowało. Warto walczyć o dobrą historię naszej wyjatkowej relacji. A gdy przyjdzie taki moment, że mnie zabraknie, to nie zostanie w sercu pustka, a piękne wspomnienia, które zbudują kolejne pokolenie.
20 komentarzy
Super !!! Uwielbiam czytać wpisy matek, które przelewają na papier miłość do swoich dzieci ! Fajnie jest być fajną mamą i mieć fajne dzieci, prawda? :)
PRAWDA! :-)
Piękne! Czuję to samo w stosunku do mojej Córki! :-) Ale z jednym smutno się nie zgodzę… Jak mamy zabraknie to w sercu pozostaje wręcz ogromna pustka. Widzę to w moim 57-letnim Tacie, który stracił Mamę w wieku 53 lat i widzę to teraz w moim 30-letnim Mężu, którego Mama odeszła pół roku temu. I ja się tej pustki ogromnie boję i ciężko mi sobie ją wyobrazić… :-(
Bardzo mi przykro, Karolino <3
Może choć trochę czas uleczy ranę?
Piękne słowa ! Aż nie moge sie doczekać , kiedy to ja doznam takich wrażeń , uczuć jako MAMA :)) cos niesamowitego :) pozdrowionka
Paulinka, czego Ci z całego serca życzę! :-)
Trzeba przyznać, że macierzyństwo zmienia całkowicie patrzenie na świat :-D Pięknie to ujęłaś!
Całkowicie zmienia, prawda? :-)
Pięknie ujęłaś słowa miłości matki do dziecka. Aż się wzruszyłam. I podpisuję się pod tym co napisałaś. Sama czuję taką niesamowitą miłość do córci i to od momentu kiedy dowiedziałam się że jest już w drodze.
<3
Pięknie, wzruszająco i prawdziwie. Czuję podobnie, choć nie potrafię tak pięknie przelać tego na klawiaturę.
Ale pewnie pięknie śpiewasz, tańczysz, … :-)
Zachowaj te słowa dla Synka :) Poczuje się cudownie, jak kiedyś je przeczyta.
<3
Pięknie i mądrze napisane .Ja mam trzy córki , najstarsza ma 9 lat, średnia 7 lat a najmłodsza 16 m-cy , każda z nich potrzebuje ode mnie innej formy uczucia …
Najmłodsza o dziwo nie lubi się tulić ani dawać buzi ale kiedy czegoś się przestraszy to pędzi niczym rakieta w moje ramiona a mnie przeszywa takie uczucie , że jestem dla niej ostoją , tarczą i czuję się wtedy bardzo ważna…
Średnia siedziała by na kolanach i tuliła cały czas , nic najlepiej nie mówić tylko drapać plecy a kiedy usłyszę od niej że jestem najlepszą mamą na świecie to świat tańczy ze mną …
Najstarsza z nich wkracza w okres buntu , szybko ale chyba to wynika z jej charakteru, jej muszę poświęcać najwięcej uwagi i miłości , taka studnia bez dna , zawsze mało …dużo rozmawiamy na poważne tematy, również się kłócimy ale zaraz godzimy. Tu najważniejsza jest chwila którą spędzamy razem , oraz jakość – ja i tylko ona – wtedy czuje że kocham ją …
Często powtarzam swoim córeczką trzy słowa usłyszane w pewnym filmie :
– jesteś najpiękniejsza
– jesteś najmądrzejsza
– jesteś najukochańsza
Sylwia, dziękuję za Twój komentarz! <3
Pięknie to napisałaś bardzo. Mam czasami podobne odczucia. U mnie dwójka szkrabow które rosną w oczach…Pozdrawiam!
Ojj mogłabym tak czytać i czytać…każda kochająca mama czuje podobnie! pozdrawiam cieplutko
<3
Pięknie napisane. Też byłam kiedyś taką mamą dopóki nie zachorowałam na ciężką chorobę. Miesiące w szpitalu oddaliły mnie od moich dzieci. Bardzo mi ich brakuje a jednocześnie czuję że ich przywiązanie już nie jest takie jak kiedyś. Cały czas jestem w szpitalu. Walczę z ciężką depresją która oddaliła mnie od mojej rodziny. Tak bardzo chciałabym być zdrowa, wrócić do nich i żeby było tak jak kiedyś. To moje największe marzenie.