Mam wrażenie, że przynajmniej pół mojego życia mogłabym śmiało podpisać dwoma słowami – „jestem ZA”. A jeśli mam być z Wami szczera, to chętnie dodałabym do tego jeszcze kolejne dwa słowa, po których część z Was przestanie czytać ten tekst.
I fair. Niektórzy są wrażliwi na mocniejszy przekaz i trudno im on przechodzi nawet czytany w myślach. Nic na to nie poradzę. Aby żyć w zgodzie ze sobą koryguję zatem, co napisałam wcześniej, i jednak podpisałabym sporą część mojego życia zdecydowanie inaczej:
„Znowu jestem kurwa ZA.”
Ale pozwólcie, że już w kolejnych zdaniach zastąpię to soczyste „kurwa” ☆ gwiazdką, a Wy sobie to słowo dopowiecie. Możecie je nawet cholernie mocno zaakcentować. Nie obrażę się.
Znowu jestem ☆ ZA GRUBA.
Dokładnie tak się poczułam, kiedy będąc dojrzewającą nastolatką trenerka ucząca mniej tańca towarzyskiego podeszła do mnie i poklepała po ramieniu szepcząc:
„Schudłaś, Madzia. Jeszcze kilka kilogramów mniej i będziesz tak szybka i filigranowa jak XYZ.”
To był, ☆, komplement czy może szydera?! Ale może skorygujmy to. Wprowadźmy kolejny zwrot do słownika. Będzie on brzmiał „Ja pierdolę”. Ja pierdolę od tej chwili będziemy oznaczać kwiatuszkiem ✿. Jakże wymownie. No właśnie.
„✿, to był☆ komplement czy szydera ze strony trenerki?
XYZ była drobniutką nastolatką, o głowę niższą ode mnie, szybko ogarniającą obroty w tańcach latynoamerykańskich i podskakującą jak zajączek. Moje obroty nie były tak zwinne. Ja byłam wysoką, grubokościstą nastolatką, która zaczęła coraz mniej jeść na śniadanie, obiad i kolację, bo jakaś kretynka zaczęła mi sugerować, że są ode mnie drobniejsze i zwinniejsze.
Znowu jestem ☆ ZA GŁUPIA.
Tak o sobie pomyślałam, gdy zostałam wezwana w liceum do tablicy przez chemiczkę, która poprosiła mnie o rozwiązanie jakiegoś chemicznego wzoru (którego tak na marginesie ani razu nie użyłam w moim życiu od tamtego czasu.) Co ciekawsze, ☆, ja tego wzoru ani razu nigdy nie użyję! Ale chemiczka nie dała wtedy za wygraną. Wezwała mnie do tablicy. Poprosiła o rozwiązanie wzoru. Ja totalnie jego nie rozumiejąc powiedziałam, że … spasuję. Dla niej ta odpowiedź była niewystarczająca. I usłyszałam wtedy: „Wałęcka, rozwiązuj go, bo Cię nie przepuszczę do następnej klasy.” Ja nie dawałam za wygraną, i powiedziałam, że nie zacznę go rozwiązywać, bo równie dobrze mogę właśnie na tablicy zacząć rysować drzewka i domki. Co zresztą uczyniłam.
„Siadaj. Pała. Głupia do tablicy przyszłaś i głupia od tablicy odchodzisz. Twój wybór.”
Znowu jestem ☆ ZA leniwa.
Pamiętam to do dzisiaj, kiedy będąc nastolatką posprzątałam w sobotnie popołudnie całe mieszkanie w czasie gdy moi rodzice zabrali młodsze rodzeństwo na spacer. Miało to być niespodzianką dla nich, bo wiedziałam, że się z tego ucieszą. Ale już w niedzielę, kiedy czytałam wieczorem książkę i niechętnie zareagowałam na polecenie, aby wyrzucić śmieci, usłyszałam, że „jestem leniwym dziewuszyskiem i życie mnie kiedyś jeszcze nauczy.” Cieszę się, że z czasem nasze relacje uległy poprawie, ale tamtego czasu nie wspominam miło. Pamiętam, że wtedy pod kołdrą z mokrą od łez książką w ręku obiecałam sobie, że jeśli kiedykolwiek będę miała dzieci, to będę ich sprzymierzeńcem a nie cichym wrogiem pod peleryną „dobrych życzeń”, który niby chce dobrze, ale czasami nie potrafi wczuć się w moment i swoje dziecko poniża.
Cały czas byłam dla kogoś ☆ ZA.
Niedawno wymieniłam maile z Czytelniczką Anią. Akurat trafiła na moment, gdy o 3.00 nad ranem nie mogłam spać i usłyszałam w moim telefonie klasyczne „piiing!”. To był właśnie mail od niej, który zresztą zainspirował mnie do tego, aby napisać dzisiejszy post.
Ania napisała [mail edytowany we fragmentach]:
„Już mam tego wszystkiego serdecznie dość. […]
Jestem z mężczyzną, którego kocham i on niby kocha mnie. Ale momentami mam głupie myśli, które włączają mi się po nocach i wyobrażam sobie, co by było gdyby mnie zabrakło. Kiedy ostatnio to sobie wyobrażałam, to doszło do mnie, że chyba wiem, co on by poczuł w chwili mojej śmierci. Najpierw poczułby smutek. Miałby problem odnaleźć się w pierwszych tygodniach od mojej śmierci, wytłumaczyć to wszystko dzieciom, poskładać na nowo, ale po pewnym czasie poczułby ULGĘ. Tak, Madzia, poczułby ulgę. I chyba wiem, dlaczego.
Odkąd się znamy dla niego od zawsze byłam nie taka, jak być powinnam. Ani razu nie usłyszałam od niego pochwały, przyjacielskiego poklepania po plecach. Dla niego jestem za głupia, za gruba i za leniwa. […]
On jest święcie przekonany, że cokolwiek zrobię, to zawdzięczam jemu. Wypruwam sobie flaki, staram się, żeby to wszystko w naszej rodzinie poskładać, aby działało jak w zegarku, ale momentami polegam, bo perfekcjonizm wpojony od dziecka mnie zabija.
Dla niego jestem też za głupia. Przecież codziennie mnie uświadamia, że to on stoi za każdym moim sukcesem i jeszcze nie zdarzyło mu się nie zaznaczyć, że coś zawdzięczam samej sobie. To jemu zawdzięczam awans, nie mojej ciężkiej pracy. To jemu zawdzięczam zarobki, bo wg niego to niby dzięki niemu dostałam awans, za którym poszły wyższe zarobki. Proste? No przecież. Zawsze najrozsądniejszy, najmądrzejszy i ma receptę na wszystko. Zastanawiam się momentami, jak to się stało, że nie został Billem Gates’em, bo ewidentnie ma ku temu inklinacje ;-) […]
Dla niego jestem też zawsze za gruba. Chyba marzył o długonogiej blondynie, która będzie szczupła do siedemdziesiątki, bez oponki, zmarszczek, w typie Francuzki. No nie trafiła mu się taka, wręcz jestem takiej przeciwieństwem. Ale żeby nie było – on nie jest mężczyzną z okładki męskiego Sports Illustrated. I nigdy nie był, ale mniemanie ma o sobie, jakby co najmniej pretendował do miana Ciacho Roku. „
Pomyślałam sobie wtedy, że Ania, chyba tak jak i ja przez całe życie „znowu jest kurwa ZA.” Że to cholernie smutne, że jest z kimś, kogo kocha i kto ją również podobno kocha, ale nie potrafi tego okazać, bo zamiast dodawać jej skrzydeł, to skutecznie je podcina!
Jaki on w tym widzi cel, do cholery?
Dziewczyny, błagam Was i proszę o to siebie również. Nie pozwólmy już nigdy być dla NIKOGO „ZNOWU KURWA ZA”! Czy to za grube, chude, głupie, leniwe, wolne, niepełne, nietakie! NIGDY! Miejmy tę odwagę stanąć przed lustrem z wypiętą piersią i powiedzieć w końcu, na głos, wymawiając każde ze słów wyraźnie, bo to wyjątek od tego, co słyszałyśmy wcześniej:
„Jestem ZAJEBISTA!”
Bo to prawda! Stajemy na rzęsach, staramy się, walczymy z czasem, siłujemy się z codziennością, w imię miłości, rodzinnej równowagi, chcemy dobrze, wypruwamy sobie często flaki! Mamy prawo słyszeć słowa otuchy, docenienia. Mamy prawo być przytulane, motywowane. Ale NIKT NIGDY nie ma prawa nam umniejszać!
Dlatego, życzę nam koło siebie mężczyzn, dla których zawsze będziemy mądre, seksowne i pracowite. Życzę nam mężczyzn, którzy w naszej codzienności dostrzegą naszą siłę, w naszych sukcesach wytrwałość, i dla których zawsze będziemy tymi, na które czekali całe życie. Wierzę, że nawet jeśli takich nie mamy, to przyjdzie moment, w którym przy takim kiedyś osiądziemy, pijąc grzane wino, pewnie spoglądając w przyszłość i jego oczy słysząc:
„Kocham Cię, doceniam i akceptuję”.
Uściski!
Magda
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Możecie go też udostępnić swoim znajomym. Dziękuję! :*
Brak komentarzy