Nie sądziłam, że kiedykolwiek się do tego przyznam. Nie mogłam sobie wyobrazić gorszego scenariusza. Długo to przed wszystkimi ukrywałam, jednak wczoraj w nocy uznałam, że jesteście mi na tyle bliscy, że podzielę się z Wami moją historią. Jestem pewna, że podjęlibyście podobną decyzję będąc na moim miejscu.
Byliśmy ze sobą dość długo. Ostatnie dwa miesiące razem wydawały się być wyjątkowo intensywne. Przez ten czas bardzo się zmienił. Dojrzał. Dostojniał. Mimo wielu przeciwności losu byliśmy razem. Po prostu razem.
Ja kwitłam przy nim. On kwitnął przy mnie – niestety od początku widziałam, że jemu to nie służy.
Mimo swoich wad był inny niż inni. Tak przynajmniej wydawało mi się na początku. Był gładki, przejrzysty jeśli wiecie co mam na myśli. Nie żałuję ani jednej chwili, którą z nim spędziłam. Czuję jednak pewien niesmak. Co innego mi obiecywał… i jak życie pokazało: co innego zrobił.
On i ja. Ja i on. Jedność. Razem jedliśmy śniadania. Razem gotowaliśmy obiady. Razem prasowaliśmy. Cieszył się nawet na myśl wypakowywania ze mną naczyń ze zmywarki.
Wieczory jak ze snu. Gorące popołudnia. Wspólne prysznice, czytanie tych samych książek.
Momentami jednak doprowadzał mnie do szewskiej pasji – próbował mnie. Tak jakby czekał kiedy sama pęknę i pozwolę mu odejść, tak jak pozwoliłam odejść wszystkim jego poprzednikom. Jednak to on pękł.
Nie należę do kobiet, które trzymają na siłę. To nie w moim stylu. Prędzej obetnę tę łączącą nas nić i poczekam na nowe. Lubię rozpoczynać nowy rozdział. Nie patrzę wtedy za siebie.
Żałuję jednak jednej rzeczy – jeśli można to określić mianem żalu. Szkoda mi tych wielu, naprawdę wielu wieczorów, podczas których dałam z siebie wszystko. Obawiam się, że żadna inna kobieta nie dałaby mu tyle co ja mu ofiarowałam. Inne dziwiły mi się i mówiły, że on nic nie jest wart. Że jest jak każdy inny. Miękki. Że w pewnym momencie wyjdzie na jaw jego prawdziwa natura. Moja mama mówiła to samo. Żę idę w jej ślady. Że szkoda mojego czasu. Że zbyt cenne jest moje życie, aby marnować je na takiego darmozjada.
Od początku wydawał mi się trochę podejrzany. Uwielbiał ubierać się na czerwono. Lubiłam go w tej czerwieni niemalże od „stóp do głów”, na wysoki połysk. Dał mi kiedyś do zrozumienia, że „Bez czerwieni czuję się goły. Niczym francuski piesek…” Sama także dopasowywałam się do niego wyglądem. Głupota, teraz już wiem, że na marne te moje starania.
Wieczory w wannie przy świecach, z oliwką w ręku i masażem. Pewnego dnia popatrzyłam na niego spojrzeniem pełnym troski a on dał mi do zrozumienia, że chciałby, abym zajęła się także jego kolegami. Nogi się pode mną ugięły! On nawet się nie wzruszył.
Teraz, z perspektywy czasu wiem, że wina leży po środku. Ja też go próbowałam. Sprawdzałam go na każdym kroku. Wyglądał tak jakby chciał mi powiedzieć „Nie wyciągaj na wierzch moich brudów!” , „Nie wyciągnę każdej drzazgi, którą sama sobie wbiłaś!”. Musiał już mieć tego dosyć.
Pewnego dnia, tuż przed naszym ostatecznym rozstaniem, jak gdyby nigdy nic, podczas wspólnego śniadania, nie wytrzymał. Miał szczęście, że nie miałam wtedy nożyczek w ręku, albo innego ostrego narzędzia. Gdy chciałam podnieść rękę na niego – nie trafiłam! Spudłowałam! Właśnie wtedy gdy chciałam mu dać kolejną szansę, to on pękł!
Złamał się! Złamał się na pół ten mój cholerny paznokieć! ;-)
P. S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Możecie też go podać dalej. Dziękuję! :*
29 komentarzy
Ić babo.
Już chciałam pisać słowa pełne współczucia :)
Trzymałaś mnie z napięciu do końca. Zastanawiałam się czytając, jakie będzie zakończenie. :) nie zawiodłaś mnie! :)
Dobra jesteś :) Z twoim talentem powinnaś książki pisać :)
dobre !!!
po tytule wiedziałam, że chodzi o paznokieć :]
Genialna jesteś :)
Wywalam z ulubionych, odlajkowuje na fb. Blog robi się niestety tanią klepaniną nastawioną na kliknięcia. Sorry, beze mnie.
Sorry. Bez Ciebie. Ciao! Lepiej późno niż później.
To na poważnie? #omatkojedyno :D przepraszam, ale dopiero to mnie rozbawiło :D.
:-D selekcja naturalna. taki lajf „nastawionego na kliknięcia” blogera :-D
:) dobre
Nie wiem jak ty to robisz, ale do ostatniego zdania nie potrafiłam zgadnąć o co chodzi :-D Genialne!
Świetna historia, już myslałem ze kolejny wpis o złamanej miłosci. Pozdrawiam!
https://pokojzzabawkami.pl
A już przygotowałam sie na najgorsze, trzymało w napięciu… Chce wiecej!!!
wariatka :)
Hahaha :) Chyba wszystkich nabrałaś :)
Ojej! Ależ mnie wciągnęła ta dramatyczna historia!
Ależ mnie wciągnęła ta dramatyczna historia!
Ja też dałam się zwieść. Już chciałam pisać coś w stylu: „wszyscy faceci są tacy sami”, a tu taki koniec. Genialne ! ;)
Chciał, żebyś zajęła się jego kolegami? No też ci wymagania, kto ma na to czas? A sio! Są takie Panie, co jak dobrze jej zapłacą, to i przedłuży;D
Prze-genialna jesteś!
Ps. Pani Kora, to tak na serio? Kobito, tyś się z choinki urwała!
Toś mnie wykiwała! :D
Od kiedy zaczęłam czytać, myślałam… ołówek? Jakiś sprzęt kuchenny? … Wibrator?! No nie spodziewałam się tego paznokcia :D
byłam pewna, że nie chodzi o męzczyznę ale cierpliwie czekałam do ostatniego zdania:) choć korciło, oj korciło :)
Doskonały troll :)
Super! Pisz książkę a ja ustawiam się w kolejce w księgarni:)
Osz Ty cholero, ale mnie wkręciłaś :)
Dałam się złapać!
haa! potrafisz trzymać w napięciu :D Uwielbiam Cię czytać – to mój pierwszy komentarz choć towarzyszę Ci już od dawna. . Pozdrawiam :)
O kurcze ,ale napięcie ?