Zawsze uśmiecham się pod nosem, kiedy czytam ostatnio maile od Was, w których nie owijając w bawełnę pytacie:
– Madzia, jak ogarniasz trójkę dzieci? Jak to się robi?
Albo tak jak pytała Paulina wczoraj:
„Jestem w drugiej ciąży i aż boję się na myśl co będzie się działo po urodzeniu Amelci. Z moim synkiem bywa już trudno a co dopiero jak pojawi się córeczka. Może masz jakąś złotą radę dla mnie, żebym wzięła się w garść? Bardzo się boję lipca bo na wtedy zaplanowany mam poród. […]
I ja zastanawiałam się, jak to będzie jak urodzę drugie dziecko!
Momentami byłam tak spanikowana na myśl o dwóch dzieciakach w domu, że zaczęłam snuć w wyobraźni jakieś katastroficzne wizje, w których byłam ukrzyżowana a dzieci wokół mnie odprawiały taniec voodoo :D Serio. Zaczęłam mieć momentami skrzywienia, w których wizualizowałam sobie dzieci, jako pastwiące się nade mną osobniki a ja niczym taki Kopciuch z umorusaną buzią byłabym ich służącą pijącą wodę i wsuwającą skórkę chleba w przerwie na robienie siku z dwójką ryczących dzieci na rękach :D
Także sami widzicie, że i ja miewałam kryzysy.
A kiedy pojawił się Teosiek, moje „średnie” dziecko, to przeszłam z tymi moimi strachami do porządku dziennego. Dawał facet w tyłek niemiłosiernie, ale codziennie pocieszałam się, że przetrwam. I co się stało? No przetrwałam!
Ba! Kiedy przeszły kolesiowi kolki, co miało miejsce jakoś w 8. miesiącu, to zaczęłam rozważania na temat kolejnej ciąży! :D A z tych rozważań przeszliśmy do czynów i … oto jest z nami Gaia! ;-)
Ale do rzeczy! Jak to jest mieć trójkę dzieci?! I to w dodatku dość małych, bo każde z nich dzielą mniej więcej 2 lata różnicy.
Bywa ciężko, nie przeczę. Powodów tego „ciężko” jest kilka.
1. Raz, że jednak cała trójka jest dość mała. Mój starszak skończył dopiero 5 lat, także on co prawda czasami pomaga w drobnych sprawach, ale to nie to co taki ośmiolatek czy trzynastolatek, który w miarę ogarnie na kwadrans opiekę nad dzieckiem, kiedy matka chce akurat wskoczyć pod prysznic.
2. Dwa, nie mamy tego luksusu posiadania babć, dziadków czy cioć i wujków, którzy wezmą wnuka na spacer. A to jednak luksus, mówię Wam! Trzymajcie się kurczowo i bądźcie dobrzy dla tych swoich „krewnych” pomocników, bo ja bym się dała pokroić za nich ;-)
Nasi rodzice na drugich krańcach Polski. Moja mama na północy Europy. Moi rodzice pracujący, a teściowie nie w takim wieku, aby przejechać pół Polski i zajmować się szaloną trójką. Także nie mamy tutaj za łatwo.
3. A po trzecie – sierpnia 2017 nie posiadamy też opiekunki i opiekę nad trójką sprawujemy sami, co bywa wyzwaniem. Ja sporo podróżuję po Polsce, biorę udział w konferencjach czy spotkaniach i tutaj pole do popisu zostawiam mężowi, który jak zostaje z trójką, to czasami tylko sobie w łeb strzelić :D
A jednak, gdyby ktoś zapytał mnie tu i teraz (po naprawdę trudnym dniu z trójką, która cały dzień miauczała, a ilość maili, komentarzy, sesji photo czy telefonów do wykonania była niemała):
– Jakaś złota rada dla matki spodziewającej się kolejnego dziecka, która robi w portki?
To mam złotą radę!
Wziąć tyłek w troki i nie przejmować się syfem w kuchni! Nie przejmować się pralką, która czeka dwa dni z rzędu na opróżnienie a w rezultacie trzeba wstawić pranie po raz n-ty bo śmierdzi :D Zamówić czasami na bezczelce żarcie na wynos i kazać facetowi sobie odgrzać jak wróci z pracy. Zostawić faceta wieczorem z dwójką czy trójką na dwa kwadranse i walnąć się do wanny udając, że świat się zatrzymał! A przede wszystkim walczyć jak lwica o to, aby zaangażować innych do pomocy! Bywa pod górkę, ja to wiem, ale my nie jesteśmy chodzącymi procesorami, które można wiecznie podkręcać, aby były coraz bardziej wydajne! Grunt to od czasu do czasu tupnąć nogą na znak, że my nie jesteśmy niewidzialne i też mamy swoje potrzeby. Z perspektywy czasu wiem, że świat zaczyna to rozumieć i … pomaga!
Także jest dla nas nadzieja! ;-) Trzeba tylko szukać z uporem maniaka tych wentyli, które pozwalają nie zwariować!
Jeszcze w temacie dzieci i tego, jak bywa ciężko:
Przypomniał mi się mój mąż, który tuż przed świętami jechał jeszcze kupić laptop mojemu bratu. I opowiadał jak zjawił się na polskiej wsi, u dwóch dorosłych braci sprzedających komputery. A w pewnym momencie do pokoju weszła mama owych braci. Od słowa do słowa temat zszedł na dzieci i mój mąż już chciał się chwalić owej pani, jaki to on chojrak, że ma trójkę, wszak to wynik ponadprzeciętny wg jego uznania :D Ale postanowił zapytać ową panią, ile ona ma dzieci, bo podejrzewał, że tylko tych dwóch synów, i myślał, że zabłyśnie wynikiem „3”. Na co owa pani odparła totalnie go nokautując:
– Dziesięcioro ich mam, panie!
I w dodatku pracowała na pół etatu w dwóch firmach:D Mój mąż poczuł się znokautowany, że aż mi o tym opowiedział :D
Także laski. Jak ktoś ogarnął 10 dzieci, to my ogarniemy tę naszą dwójkę, trójkę czy czwórkę. Z palcem w tyłku! My miałybyśmy rady nie dać?! :D Litości! :D
Piąteczka!
7 komentarzy
Wiesz kiedy najłatwiej mi ogarnąć moją dwójkę 4,5 i 1? Kiedy jestem sama, wtedy wszystko jest na czas, wszystko zrobione i załatwione, gdy mąż wyjechał do mamusi na tydzień bo święta są i musi być z rodziną, tak dobrze czytasz rodzina to rodzice i rodzeństwo a nie żona i dzieci :D mniejsza o to, ale wtedy wszystko chodziło jak w zegarku,a z babcią na pokładzie z kolei od razu muszę słuchać co powinnam robić, jak, gdzie i kiedy sprzątać a o gotowaniu pełnym tłuszczu, cukru i soli nie wspomnę. Tak pójdzie na spacer i zajmie się dzieckiem ale w pakiecie jest masa innych gwiazdek :D nie mniej nigdy nie jest tak źle żeby nie mogło być gorzej więc piąteczka
Ania
Ja na twoim miejscu pojechałabym w święta do rodzinki męża razem z nim. Na gotowe kochana! Jeszcze dziecmi by się zajęli. Dlaczego? Bo tak sama robię od 20 lat. Dobre jest to też dla naszego małżeństwa.
Kurcze a ja myślałam że tylko ja mam takiego meza a tu proszę mam identycznie dosłownie, możemy sobie przebić pione:D
Najgorsze są wieczorne porządki, bo rano idę do pracy, a przychodzi niania i musi być ogarnięte. Zamiast bawić się z trójką, gadać z nimi, poświęcić czas trojce dzieci i dwójce zwierzakow, zasuwam na mopie, bo sprzątam. ..dla niani.
ja również mam termin z bobasem nr 3 na lipiec i robi mi sie słabo… moje maluchy mają 3lata,syn w sierpiu 2….ale mam mamę piętro niżej więc mam ogromną pomoc-wiadomo nie codziennie,bo sama pracuje na etat-ale jest. Jest ciocia,do której koje dzieci to sie zabijają żeby iść. Także sram w porty,ale każdy mnie zapewnia,że damy rade.
Bo dacie radę. Ja też się bałam będąc w ciąży. Potem okazało się że jest o wiele lepiej niż myślałam.
Jestem „na wylocie” ciąży bliźniaczej, w domu 3,5 latka ewidentnie typu HNB, a my na dodatek od niedawna na drugim końcu świata, dosłownie :D sprawa jest dla mnie tak abstrakcyjna, że już nawet się nie zastanawiam, JAK :D A w chwilach kryzysu myślę, że moja babcia miała ósemkę, w tym zestaw twixów, po nocach szyła całej ekipie ubranka, a w dzień jeździła kombajnem i inne takie. Więc.. mogło być trudniej, to pewne :D