Na zdjęciu widać mojego rozwydrzonego Teośka, który w momencie cykania tej foty postanowił wystawić jęzor do swojej rodzicielki i zrobił minę numer 7 :D
Mina ta oznacza mniej więcej tyle co:
„Joł, girlz! Walczyłem 5 minut, żeby założyć sobie na czerep czerwoną czapkę. I kiedy już miałem ochotę dać sobie z tym spokój, to udało się! Co z tego, że wyglądam jak papa smerf w szczycie formy. Grunt, że dałem radę!” ;-)
A fota pochodzi właśnie z Gór Sowich. Wielkanoc spędziliśmy u mojego Taty w Przytulnym Siedlisku w Górach Sowich. Wstępnie mieliśmy co prawda plan wegetować i leniuchować w Krakowie, ale ostatkiem sił w sobotę zebraliśmy się i dotarliśmy w góry. Zazwyczaj przeraża mnie to całe pakowanie maneli i ta cała droga. Nigdy nie wiadomo, w jakim humorze będą dzieciaki i czy uda się zaliczyć podróż bez urazów na psychice [wiedzą o nich doskonale ci, którzy mają wymagające dzieci :D].
Powiedzmy, że tym razem przetrwaliśmy. Gaia już wcale nie jest taka spokojna w trasie jak zaraz po urodzeniu a Junior miewa czasami jakieś odpały i mimo przystanków na trasie potrafi marudzić aż do znudzenia. Ale udało się!
Święta spędziliśmy w Przytulnym Siedlisku a lany poniedziałek spędziliśmy w „Dworzysku” w Szczawnie Zdrój. To właśnie po wizycie w Dworzysku, Teosiek postanowił zapozować do tej tytułowej foty.
Zastanówcie się chwilę i powiedzcie co wg Was na tej focie zupełnie nie pasuje? Co nie powinno mieć miejsca?
No to po kolei!
1. Może dziecko w czapeczce jest nie na miejscu? :D
Ja nie z tych wrażliwych matek, co to zakładają dziecku czapkę przy 25 stopniach w cieniu. Ale akurat tym razem powiedzmy, że czapka była uzasadniona ;-) Niekoniecznie w samochodzie, co prawda, ale na zewnątrz już prędzej. Wiało wtedy nieprzeciętnie. Także czapeczkę odpuszczamy. Na tym zdjęciu jest całkiem spoko. Tym bardziej, że dzięki niej młody był cicho jak makiem zasiał przez jakieś 5 minut :D
2. A może ten wystawiony język?
Fakt, jęzor nie do końca na miejscu, ale wybaczamy temu obywatelowi. Wszak „bunt prawie trzylatka” zobowiązuje :D
3. „A dlaczego to dziecko jedzie tyłem do kierunku jazdy? Przecież g..no widzi!”
Taki komentarz usłyszałam niecały rok temu na jednym z parkingów, kiedy jakaś kobiecina zobaczyła mojego syna siedzącego w foteliku RFW, czyli ustawionego tyłem do kierunku jazdy :D Bez komentarza z tym „g…wno widzi” :D
Akurat foteliki RWF uznane są za najbardziej optymalne i bezpieczne rozwiązanie. Więcej o nich pisałam już tutaj. I zapewniam ową kobiecinę, że moje dziecko widzi podczas jazdy całkiem sporo.
4. A dlaczego to dziecko nie ma pod spodenkami rajstopek?
:D Przyjmijmy, że na zewnątrz było jakieś 15 stopni Celsjusza. Przy takiej temperaturze moje dzieci rajstop nie noszą :D Zbrodnia w biały dzień? Niekoniecznie. Kwestia przyzwyczajenia.
5. A dlaczego matka cyka fotę zamiast z dzieckiem rozmawiać o przyrodzie i polityce?
:D Bo matka ma skrzywienie i lubi cykać foty swoim dzieciom. Tak, to ja i uważam, że robienie zdjęcia jest na miejscu. Ale wiem, że niektórych to obrusza i zamiast robić zdjęcia to wyciągają farbki czy jakieś inne akwarele i malują i robią tego rodzaju portrety swoim dzieciom :D
Żarty żartami, ale skoro nic z powyższych to co zatem nie powinno mieć miejsca na tym zdjęciu?
6. Kurtka! To dziecko nie powinno mieć na sobie kurtki i to jest ten szczegół, który nie powinien mieć miejsca na tym zdjęciu. Ponadto pasy, które ani trochę ściśle nie przylegają do ciała!
O tym też pisałam już wielokrotnie, że okrycia wierzchnie ściągamy na czas jazdy a pasy mają ściśle przylegać do ciała, inaczej jest ryzyko, że dziecko wyślizgnie się przy ewentualnym uderzeniu bądź dozna obrażeń spowodowanych tym, że nie było stabilnie przymocowane za pomocą pasów do swojego fotelika.
Po zrobieniu tej foty poprawiłam obywatela Teodora, ale taka fota daje do myślenia! Jeśli dobrze pamiętam, to dziadek, czyli mój Tata, przypinał wtedy Teośka do fotelika. To dość powszechny błąd, który pewnie popełniłaby większość babć czy dziadków, możliwe że część rodziców również. Zapięliby dziecko w foteliku, ale zrobiliby to tak, aby dziecku w tym foteliku było wygodnie, czyt. swobodnie.
Tymczasem dziecko nie ma się czuć w foteliku swobodnie i luźno!
Ono ma być w nim bezpieczne, czyli pasy powinny być napięte tak, aby pomiędzy ciało dziecka a pas udało się wsadzić palec, a wg innych źródeł max dwa palce. A jeszcze inni sugerują, że pas jest bezpiecznie zapięty wtedy, gdy nie uda się nam zrobić „testu skubnięcia”, czyli nie uda nam się tam złapać pasa, aby go „skubnąć” palcami.
Bezpiecznej jazdy! ;-)
A ja lecę gasić „pożar w domu”, bo u nas wieczory wyglądają mniej więcej tak, że dzieci dostają szaleju a rodzice już ledwo żyją po całym dniu :D ;-)
M.
5 komentarzy
„Przytulne siedlisko” należy do twojego taty?
Tak :)
tak :) kurtka i pasy :) rzuciło sie w oczy :) na szczęście niebawem schowany te kurtały głeboko do szaf
Dodatkowo zagłówek powinien być już wyżej, bo pasy sięgają obojczyków i przez to kiepsko chronią. Ten fotelik nie może również dotykać siedzenia z przodu. Takie są wymagania, by podczas wypadku nie rozpadł się na tysiąc części.
Całkiem niezły patent, który stosuję u swoich dzieciaków, to kurtka założona NA pasy, zapięciem do tyłu. Oczywiście nie zapinam jej już na pleckach, tylko podkładam pod ramiona i lędźwie.
W ten sposób dzieć ma miło, bezpiecznie i wygodnie, bo może swobodnie poruszać rączkami.
Mam nadzieję, że coraz więcej z Nas się „odczuli” na widok malców jadących tyłem. Otwarty umysł, a wszelkie trudności można pokonać:) RWF górą! ( tyłem?:)