Żyję sobie na tym ziemskim padole już ponad 30 wiosen. Dla jednych mało, dla drugich dużo. Dla mnie w sam raz. Zazwyczaj udawało mi się żyć szczęśliwie, a jak było pod górkę i dostawałam w dupsko, to spadałam zazwyczaj na cztery łapy.
Jedni powiedzą, że bezczelnego farta miałam z tym upadkiem na wszystkie kończyny, bo inu ciągle dryfują. A inni uśmiechną się i poklepią mnie po plecach.
I ja powiem Wam, że tak jak tutaj stukam w klawiaturę te kilka zdań i klawiatura mi się pod paluchami pali, to wiem i powiem jedno: ja chcę przebywać tylko wśród tych, którzy będą mnie klepać po plecach. Z sympatią albo motywacyjnie. Ci, którzy mówią, że jadę na życiowym farcie czy jestem jedną na milion, bo mam kochającego męża, fajne dzieci i jestem zdrowa, co nie trwa wiecznie, to tym złociutkim i odkrywczym osobnikom na wstępie podziękuję.
Tych wszystkich podstawiających mi kolokwialnego haka albo życzących mi źle, to właśnie w myślach ustawiam sobie pod ścianą i daję ich do odstrzału. Zupełnie bez emocji. Klasycznym pyk, pyk i pyk ustawiam sobie towarzystwo po drugiej stronie mojej życiowej barykady i udaję, że ich po prostu nie ma. Dla mnie oni nie istnieją :-) Świetne uczucie, polecam na marginesie! To cudowne, wręcz odprężające uczucie pozbyć się w myślach tych wszystkich, którzy z zawiści, nudów czy innych fanaberii próbują umniejszyć coś, co nigdy do nich nie należało, czyli moje życie.
To całe towarzystwo, któremu się wydaje, że wszystko spadło mi z nieba, albo że dach mam nad głową za jednym pstryk, albo że powinnam się zastanowić, bo mój mąż na bank mnie zdradza, skoro wylatuje w dalekie lądy. Albo, żebym się tak nie jarała zdrowiem, bo to może się w każdym momencie zmienić :D Prawda, że wybitnie odkrywcze te ich teksty? ;-) Tym wszystkim pionkom w tej grze, z której dawno się już wypisałam, to ja dziękuję za bycie nikomu do niczego niepotrzebnymi dodatkami zupełnie nie wnoszącymi nic pozytywnego do mojego świata.
Pamiętam zaskoczenie mojej koleżanki, która na moje stwierdzenie, że z dwiema osobami ucinam kontakt krótko przy dupie, bo nie lubię fałszu, obłudy i krętactwa powiedziała:
– No ale jak? Serio, chcesz zerwać kontakt? Tak po prostu? Przecież znacie się tyle lat?!
– No właśnie, znamy się o 10 lat za długo! I cały czas przez te 10 lat miałam wrażenie, że było mi z tymi osobami nie po drodze. ..
Czemu w ogóle o tym piszę? Nie po to, żeby się tutaj chwalić, że „ja to sobie wszystko poukładałam i otrzepałam rączki”. Piszecie do mnie często, że zawiść ludzka nie zna granic, że niektórzy nienawiścią zieją nawet się nie odzywając do Was i nie wiecie, jak macie sobie z tym poradzić. Że zielenieją z zazdrości i czekają na każde Wasze potknięcie. Że najchętniej to zabraliby Wam to wszystko, na co zapierdzielaliście [nie ukrywajmy, że manna z nieba nikomu raczej nie spada] i co własnymi rękami wypracowaliście.
Wiecie jak to jest? Te wszystkie zajebiste demony, które Wam czegoś zazdroszczą albo patrzą na Was z przekąsem, to z reguły niestety malutcy ludzie. Słabi stratedzy, lenie, osoby bez pomysłu i polotu na życie. Jednostki wybitnie toksyczne. To takie z lekka przeterminowane wędlinki, których nikt nie chce jeść, nikt nie chce wąchać i zaczynają coraz bardziej śmierdzieć w Waszym towarzystwie. Pozostaje nam tylko spierdzielać jak najdalej, aby nie zacząć gnić w tym emocjonalnym bagienku jak i one. Kontakt z takimi „wybitnościami” ukracamy jednym cięciem. A jeśli nie da się, bo zbyt blisko są nas i trudno wyjść z tej matni, to pozostaje nam jedynie zbudowanie muru, przez który ten jad, zawiść i głupota nie przejdą.
Za każdym razem, gdy stykam się z tymi cudeńkami nie mogę się nadziwić, że jeszcze nie zjadła ich własna głupota i miernota. Pozostaje mi jedynie przyglądać się im jak toną. Bo to, że kiedyś zatoną, jest pewne.
Za skuteczne czystki! Piąteczka! :*
3 komentarze
Piątka!
Niby coraz więcej w nas świadomości, że nie warto tych znajomości kontynuować… a jak przychodzi co do czego to ciężko nam się tak po prostu odciąć. Ja też robię te czystki. Smutne jest to, że ludzie odzywający się w momencie kiedy potrzebują pomocy dopiero teraz czują się skrzywdzeni, że nie chcesz im jej udzielić i uważają Cię za egoistę nie dostrzegając tego ile z siebie już wcześniej im oddałeś. A później czas mija, części z nich otwierają się oczy i są nawet w stanie powiedzieć, że „coś wtedy źle się ułożyło”.
A z drugiej strony skoro ktoś potrzebuje pomocy i się do ciebie zwraca to może widzi w tobie przyjaciela. Moze uwaza ze przyjaciół poznaje sie w biedzie i czuje sie jednak zawiedziony ze testu nie zdałaś.
Ja zauważyłam ze ludzie własnie podtrzymują kontakty jak jest miło, wesoło i pozytywnie. Super śmiejemy się, wygłupiamy, pijemy winko… Ma „grac gitara” I gdy pojawia sie ktoś z problemem to nagle nikomu nie chce sie z nim spotykać. Bo 'ględzi mi coś non stopem o problemach jak bym swoich nie miała” bo”wyszłam sie oderwac od codziennosci a ona mi wciąż o problemach” itd itd. I ten z problemem się zamyka ze swoim problemem sam bo nie ma ochoty na gadanie o „d.pie Maryni” a cala reszta uwaza ze sie taka nudna i wysysajaca zrobiła wiec moze trzeba zerwac znajomość.
Może widzi. Ale w wypadku „przyjaciół poznaje się w biedzie” zakładam, że w nie-biedzie ci ludzie też są obecni. A mnie chodziło o te relacje działające na zasadzie „przychodzę gdy mam problem”.
Zgadzam się z tym, że znajomości kończących się podczas problemów jednej strony jest wiele. I owszem, to jest cios poniżej pasa. Ale patrząc na wampiry energetyczne, które nie dzielą się radościami a jedynie narzekają to czasem naprawdę nie warto mieć ich w swoim otoczeniu.