To są te momenty, kiedy dostajesz takiego kopniaka w tyłek i tzw. „liścia w twarz”, że momentalnie doprowadzasz samego siebie do pionu i zmieniasz swoje myślenie.
To są te momenty, które nie tylko dają do myślenia, ale również każą Ci się zatrzymać na moment, popatrzeć wstecz i zastanowić się, jak wiele szkód wyrządzasz nie do końca świadomie. Sęk w tym, że od kiedy jesteśmy dorośli, to powinniśmy brać na siebie całą odpowiedzialność za nasze poczynania a odkąd mamy dzieci bierzemy też odpowiedzialność za nasze dzieci.
Łatwo mówić, prawda? Rzeczywistość jednak pokazuje, że łatwo uchodzić za idealnego. Zdecydowanie trudniej być tak wspaniałym, jakie mamy na nasz temat wyobrażenie.
Dzisiaj dostałam od mojego syna w twarz. Nie bezpośrednio a poprzez to, co powiedział na głos publicznie.
To była taka nasza otrzeźwiałka, która mam nadzieję będzie takim naszym znakiem stopu. A może bardziej tzw. „pier…lnięciem”, które zatrzyma nas za każdym razem, gdy wejdziemy niepotrzebnie na niewłaściwe tory?
Wybraliśmy się dzisiaj całą rodziną na obiad. Starszak dostał od nas dyspensę i nie poszedł do przedszkola, dlatego postanowiliśmy wykorzystać ten dzień rodzinnie. Udało się. Złożyliśmy zamówienie na nasze dania i zaczęło się oczekiwanie. Starszak, jak to starszak, ciekawski to typ, w pewnym momencie znalazł pod stołem pieniążek. To była jednogroszówka. Pokazał mi ją i zaczął obracać między palcami. Na co ja w pewnym momencie odparłam:
– Mam pomysł! Skoro znalazłeś 1 grosz to możesz wypowiedzieć swoje marzenie, a może się spełni! Jak byłam w Twoim wieku tak się właśnie robiło.
Starszak był bardzo tym podekscytowany. Poleciłam mu wypowiedzieć jego życzenie, chuchnąć na monetę i rzucić ją za siebie. W międzyczasie podeszła Pani kelnerka i zaczęła przysłuchiwać się naszej zabawie, a on nie czekając ani chwili powiedział:
– Moje marzenie to, żeby moi rodzice się nie kłócili. – uśmiechnął się do nas i rzucił pieniążek za siebie.
Pif paf. Prawy sierpowy. Lewy sierpowy. Leżę ja. Leży mój M. Pani kelnerka się uśmiecha. A my leżymy rozwaleni na ziemi i właściwie nie wiemy nawet, co powiedzieć. Po chwili otrząsam się z tego strzału i mówię:
– Piękne marzenie, Ivo!
– Spełni się jeśli rzuciłem pieniążek?! – zapytał szybko.
– Zrobimy z Tatą wszystko, żeby się spełniło!
Nie jesteśmy jakoś wybitnie kłócącym się małżeństwem. Zdarzają się nam sprzeczki, a jednak w oczach naszego syna to nie żadne tam sprzeczki! To wojna myśli. To coś co boli i chce, żeby nie miało miejsca.
Dlatego wiem, że warto się starać. Warto pamiętać o tym, że świadkami naszej słownej walki są Ci, którzy przysłuchują się jej z boku i cierpią. Ci, których tak mocno kochamy i chcemy być dla nich przykładem. A zapytani o ich największe marzenie walą prawdą między oczy i błagalnym wzrokiem proszą nas, żebyśmy przestali…
Dlatego mam cel. Niełatwe zadanie, ale życzenie zostało wypowiedziane. Jego realizacja jest w naszych rękach…
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Możecie go też udostępnić swoim znajomym. Dziękuję! :*
3 komentarze
Moja starsza córka kiedyś prawie ze łzami w oczach powiedziała nam żebyśmy się nie kłócili a my jedynie głośno dyskutowaliśmy. W oczach dzieci wszystko wygląda inaczej więc musimy uważać na to co i jak robimy w ich obecności.
Ehh dzieciakom bardzo łatwo wpłynąć na psychikę, co niestety jest smutne. U mojej kuzynki jak młody widzi, że ktoś głośniej coś powie to odrazu wbiega i krzyczy „nie kłóćcie się”. Szkoda mi malucha, bo dobrze wiem czym jest to spowodowane, ale niestety rodzice jego wolą kłócić się i straszyć tym niczemu winnego dzieciaka, a malec jest naprawdę mądrym chłopcem.
Mocne i dające do myślenia…