Inspiracją do napisania tego postu było pytanie, które pod jednym zdjęć na moim Instagramie [klik] zadała mi Kasia. Jak wyszło z dyskusji, Kasia jest mamą półrocznego Karola.
„Magda a co sądzisz tylko szczerze o kupowaniu butelek dla dzieci, talerzyków i sztućców i innych tego typu dupereli na Aliexpress? Wiem, że kupujesz tam gadżety dla siebie, ale czy kupujesz też rzeczy dla dzieci takie z których np. jedzą?”
Dobre pytanie. Odpowiedź na nie brzmi:
Nie, nie kupuję tego typu rzeczy na Aliexpress. Bardzo trudno o jakiekolwiek certyfikaty bezpieczeństwa. Na Aliexpress jest rzeczywiście wiele świetnych rzeczy, ale trzymam się zasady, że produkty typu: bidony, kubki, sztućce i wszystkie rzeczy, które mogą mieć kontakt z żywnością, kupuję tylko ze sprawdzonych źródeł. Dlaczego? Głównie ze względu na to, że nie mam gwarancji, że produkty są bez bisfenolu czy ftalanów. A na to staram się zwracać uwagę. Nie jestem jakimś „control freakiem”, bez przesady, ani „składniko-nazi”, żeby nie było. Ale po jednym incydencie z zakupami, gdzie przyszedł mi z Aliexpress kubek do kawy dla mnie, z którego zaczęła się sączyć jakaś maź, odpuściłam ;-)
Czym zatem karmimy nasze dzieci, a może okazać się toksyczne? Czego staram się unikać?
1. Bisfenolu
Jasne, nie każemy jeść im talerzyków plastykowych, wiadomo, ale mają one kontakt z żywnością, także zwracam uwagę na to, aby zastawa była BPA free, czyli bez bisfenolu. Często taki znaczek znajdziecie na opakowaniu czy spodzie produktu. Dla mnie to ważna informacja, że producent zadbał o ten aspekt.
2. Ftalanów.
Pamiętam, jak kiedyś mój syn dostał kiedyś bidon w prezencie. Z wyglądu: świetny! Ale był świetny do momentu jego rozpakowania. Raz, że śmierdział niemiłosiernie i nawet po umyciu w zmywarce śmierdział nadal, to śmierdziała po nim cała kuchnia :D Ftalany zmiękczają plastyk i czynią go wygodniejszym w użyciu, ale uchodzą za rakotwórcze. Tak że nie wszystko zdrowe, co miłe dla oka. Niestety.
3. Azorubina ( i niektóre inne barwniki)
Jeśli karmicie piersią, jak ja, albo jesteście w ciąży, to zwracajcie uwagę, czy suplementy diety, które przyjmujecie nie zawierają przypadkiem azorubiny. Często azorubinę znaleźć można w dobrych preparatach na włosy i paznokcie. Azorubina jest barwnikiem, ale może wpływać na aktywność i skupienie dzieci. A jak wiadomo, to co jemy, może niestety przedostać się do mleka matki.
4. Pestycydy
Jasne, nie wariujmy na ich punkcie, ale ja zaczęłam zwracać szczególną uwagę na to, co jemy po tym jak mój Junior zaczął dostawać wysypki po marketowych owocach i warzywach. Zaczęłam robić testy i po owocach z zaprzyjaźnionego gospodarstwa nie dostawał a po marketowych cudach dostawał. Szaleństwo z wysypką na ciele. Do syta. Mam w planach kupić miernik, którym można zmierzyć zawartość m.in. pestycydów w produktach. Nie będę chyba miała innego wyjścia, bo inaczej młody wysypany totalnie. Pestycydy nie tylko mogą uczulać, ale można je winić za powstawanie nowotworów. Im pestycydów mniej, tym lepiej.
5. Aspartam i inne substancji dosładzających.
Może powodować nadpobudliwość psychoruchową a także nadmierny apetyt u dziecka. Producenci przemycają go do wielu produktów… Oj bardzo wielu…
6. Produkty wysokoprzetworzone
Ograniczam do minimum podawanie dzieciom gotowców. Ale nie jestem idealna, nie będę ściemniać. Warto unikać szczególnie czerwonego mięsa z masowego uboju i wędlin. Staramy się kupować wędliny z małych, lokalnych masarni, ale z mięsem już gorzej, bo trudno o prawdziwe, wiejskie mięso, niestety.
7. Hormony w mięsie
Trudno sprawdzić, czym hodowcy szprycują zwierzęta, dlatego my ograniczamy podaż mięsa do minimum. Stawiamy na ryby z lokalnych źródeł. Przyznam jednak, że nie jest łatwo, bo moi chłopcy to miłośnicy udek z kurczaka w ilościach hurtowych. I skąd tu wziąć takie dobre, zdrowe udka? Ja nie mam pojęcia…
8. Antybiotyki w mięsie
Niedawno pisałam nawet o tym, że zakłada się, że indyk (tak kiedyś osławiony tym, że o wiele zdrowszy od kurczaka) jest najbardziej futrowanym antybiotykami mięsiwem. Dlaczego? Indyki to podobno bardzo chorowite i słabe zwierzęta i aby nie chorowały trzeba im fundowac antybiotyki na naprawdę szeroką skalę. Od ilu ja osób słyszę, że indyk najlepszy? A bzdura, niestety :( Antybiotyki przechodzą nie tylko do mięsa ale znajdują się również w nabiale, który kupujemy. Buuu. A ja tak lubię wszelkie sery… Antybiotyki mogą zaburzać/przyspieszać dojrzewanie u dzieci i oskarża się je o kancerogenne działanie.
Miało być 7 punktów a zrobiło się 8. Ja cały czas staram się nie dać zwariować temu pędowi ku zdrowotności za wszelką ceną, bo pewnie spędzałabym pół doby na szukaniu ekologicznych dostawców, ale mimo wszystko staram się ograniczać, co niezdrowe. Różnie wychodzi, ale wiem, że nie mogę być w temacie bierna.
A czego Wy unikacie przy komponowaniu posiłków?
2 komentarze
no tak. Ja ostatnio kupiłam do nas lustro akrylowe :) za 28zł całe a u nas takie jest za ponad 100 :)
Hmm… A ja słyszałam zupełnie na odwrot— indyki nie są faszerowane antybiotykami, bo padają kiedy im się je podaje, dlatego są zdrowe.