Pewnie tylko część z Was wie, że jestem zawodową barmanką. Nie będę ukrywać, że z barmaństwem wiążą się jedne z najbardziej barwnych (pod względem imprezowym) lat mojego życia i to właśnie wtedy, prawie dekadę temu, wyrobił się mój alkoholowy gust.
Co to były za czasy! ;-) Moje pierwsze miesiące z moim M. to były nieustanne eksperymenty koktajlowo-smakowe i pamiętam, że to wtedy właśnie rozpoczęłam kolekcję różnorakich alkoholi i tworzenie swojego „barku”, aby móc gościom serwować same cuda, z którego nic nie pozostało, z uwagi na pojawienie się potomstwa ;-)
Co prawda teraz moje domowe barowe laboratorium odrobinę przystopowało, jednak już węszę optymistycznie, że niebawem będę mogła pozwolić sobie na wieczorny koktajl i ponowię eksperymenty.
Dzisiaj prezentuję mój letni faworyt. Po pierwsze – jest całkiem niskokaloryczny. Po drugie – jego „making of” trwa naprawdę krótko. Polecam. Właściwie jeśli lubicie koktajle to w czerwcu/lipcu nie możecie go nie spróbować. To byłaby wielka smakowa strata ;-)
To jeden z moich ulubionych koktajli, ponieważ:
- jest wyjątkowo szybki do zrobienia – nie musimy kruszyć lodu, nie musimy niczego muddlować, w ostateczności nawet shaker nie jest nam potrzebny
- jest baaardzo orzeźwiający
- składniki do jego wykonania są łatwo dostępne [szczególnie latem, choć i zimą lepiej zaopatrzone markety nie pogardzą arbuzem]
- jest tani [sok z arbuza, cytryna (ew. limonka), odrobina mięty, syrop z agawy/cukier, wódka]
- nie wymaga zdolności barmańskich, aby go poprawnie i smacznie wykonać
- dobrze się prezentuje, nawet gdy nie mamy w zanadrzu szklanic typu „cosmopolitan”
- garnishowanie [czyli ozdabianie] jego jest bardzo efektowne ;-)
Potrzebne nam będą [porcja na 1 drink]:
- ok.120 ml soku z arbuza
- 10 ml soku z cytryny [jeśli macie limonkę to jeszcze lepiej!]
- 10 ml syropu z agawy lub pół łyżeczki brązowego cukru
- kilka listków mięty
- 50 ml wódki [albo nie dodajemy, jeśli chcemy zrobić wersję non-alco]
- lód
Dobrze mieszamy sok z arbuza z cukrem, cytryną, kawałeczkami mięty. Dodajemy wódkę i przelewamy do szklanicy pełnej lodu. Na koniec dekorujemy kawałkiem arbuza. Voila! Jeśli mamy trochę nadmiaru owoców warto pokusić się o zrobienie deseru typu fit. Kawałki arbuza z dodatkiem limonki. Bardzo polecam!
Wersja bezalkoholowa [virgin – tak nazywana w krajach anglojęzycznych] też jest pyyycha!
Cin cin! Udanego arbuzowego weekendu! ;-)
10 komentarzy
[…] już był na tapecie [przepis na niego: TU ], w takim razie pora na kolejny z moich faworytów: caipirinha [czyt.kajpirińia]. Brazylijski […]
Pyszności !!!
Ok, to ja mam pytanie z serii te beznadziejne.. sok z arbuza. Wystarczy arbuza np zblendować? :F
dokładnie! :-)
Mam smaka na pewno zrobie ;)
Pychotka
jak szkoda, że nie trafiliśmy na ten post przed weekendem!
Bardzo pyszne tylko szkoda że nie wyciągliśmy pestek z arbuza ?
Bardzo szkoda to jest nie z powodu pestek a nieumiejętności posługiwania się choćby odrobinę poprawną polszczyzną :D „Wyciągnęliśmy”. I polecam napisać to ze 100 razy na czystej stronicy :D
Bardzo szkoda