• O mnie
  • Kontakt / Współpraca
  • Archiwum
szczesliva
  • Strona główna
  • Podróżniczo
    • Gdzie jest Tata?
    • Polska też jest fajna!
    • Szczesliva podróżuje
    • Close
  • Uroda
    • #AkcjaDetox
    • Szczesliva dba o skórę
    • Szczesliva jest FIT
    • Close
  • Moda
    • Moda dla dzieci
      • To shop or not to shop
      • Close
    • Moda dla mam
    • Close
  • Kulinarnie
    • COOLinarnie
    • COOLinarnie dla maluchów
    • Koktajlovo
    • Close
  • Moim zdaniem
    • BLOGOSFERA
    • Jak nie zwariować na macierzyńskim
    • Kalejdoskop miesiąca by szczesliva
    • Szczesliva po godzinach
    • Szczesliva w CIĄŻY
    • Close
  • Polecane
    • Aplikacje mobilne
    • Dla dziecka
    • Dla blogera
    • Close

Historia mojego trzeciego porodu. – część 3

napisała szczesliva • 02/01/2018 • Moim zdaniem, Szczesliva po godzinach

To już będzie ostatnia część porodowych perypetii sprzed tygodnia. Finał sprawy znacie (wszak Gaia jest już na świecie!), także po raz ostatni lojalnie ostrzegam, że Ci którzy nie lubią „tematów podpaskowych” tudzież historii w stylu „wietrzenia krocza”, śmiało mogą ten post w tym momencie opuścić :-)

Kilka osób widziałam, że oburzyło się faktem, że opisuję temat porodu, wszak to podobno „nic wielkiego” i „nie ma się czym tutaj chwalić, bo każda kobieta ma to za sobą” – cytuję. Myślałam, że tę kwestię sobie już kiedyś wyjaśniliśmy. Po pierwsze – nie chwalę się, a opisuję zdarzenia. Po drugie – nie opisywałabym ich, gdybym nie była o nie pytana.

Nie ukrywam, że moim zdaniem za mało mówi się o tych oczywistych aspektach porodu i ugładza, upiększa się te kwestie zapominając o tym, że często cesarskie cięcie to zbiór procedur, o których warto wiedzieć wcześniej, aby nie być zaskoczoną, jak to miało miejsce przy mojej pierwszej cesarce.

Byłam jak taki zlękniony ptaszek, który wypadł z gniazda. Przy czym już przy drugiej cesarce mogłabym śmiało oprowadzać ludzi po salach operacyjnych ;-) „If you know what I mean”.

Zwracam też honor wszystkim paniom położnym, które obruszyły się czytając w poprzednich częściach, że nazywam je „pielęgniarkami”. To wszystko z rozpędu. Wybaczcie to moje faux pas, które pewnie jeszcze nie raz mi się zdarzy.

Tutaj znajdziecie część pierwszą i część drugą.

Wracając do samego porodu, bo wiem, że to może niektórych interesować. Kiedy lekarz wykonujący cięcie nagle się odezwał słowami:

– No nie. Tak to my teraz na pewno nie zaczniemy. Co one znowu odwaliły? Ile razy mamy im powtarzać, co należy do ich obowiązków? – powiedział doktor totalnie podirytowany a ja zupełnie nie wiedziałam, o co chodzi!

I teraz nabierzcie duuużo powietrza i czytajcie następne zdania przez szparę zrobioną z palców – oczywiście, że chodziło lekarzowi o to, że panie położne, które przyjmowały mnie do szpitala, nie wykonały czegoś co nazywa się „goleniem krocza” :D Co prawda w moim przypadku nie chodziło o „wycinkę lasu” :D a tylko, że tak to ujmę „pozbycie się małego paseczka”, ale fakt był faktem. Temat niby wstydliwy, gdy poruszany publicznie, ale chrzanić system. Nie będę tutaj historyjki Wam ugładzać, że było inaczej.

Oczywiście, że miałam świadomość, że krocze do cesarki należy mieć ogolone, ale nie wiedziałam, że w tym szpitalu wymagają golenia na „zero”, czy jak to niektórzy mówią: „na Stachursky’ego” :D W poprzednich szpitalach należało mieć krocze podgolone, niekoniecznie na zero. Dlaczego każą golić krocze? Wynika to głównie z praktycznego faktu, aby podczas np. szycia rany owłosienie nie dostało się w okolice rany, co mogłoby skutkować „babraniem się” tego miejsca. Czyli estetyka i higiena grają tutaj pierwsze skrzypce.

Także panie położne czy inne osoby asystujące wzięły maszynkę w dłoń i oporządziły mnie odpowiednio. Zdezynfekowano mi miejsce do operacji a pan doktor odetchnął z ulgą i przystąpił do akcji.

Pani anestezjolog mocno trzymała mnie za rękę a reszta ekipy zaczęła czynić swoją powinność. W międzyczasie założono mi maseczkę na twarz, które podawała mi (chyba) tlen, jeśli się nie mylę. Ale nie takim turbo powiewem, a robiła mi delikatną mgiełkę w okolicach nosa. A lekarz zaczął mnie kroić skalpelem. Przy czym warto podkreślić, że już chwilę wcześniej nie czułam moich nóg i nie byłam w stanie nimi w żaden sposób kierować, co jest znakiem, że lekarze mogą przystąpić do cięcia. Ja jestem z tych panikar i dopóki nie będę pewna, że nie podnoszę żadnej z nóg, nie pozwalam się ciąć :D

Miałam wrażenie, że zanim wyjmą ze mnie Gaię te wszystkie procedury trwają wieczność! Jakoś ewidentnie mi się to dłużyło porównując do poprzednich moich cesarek. Czułam ruchy skalpela, który ciął kolejne warstwy mojego podbrzusza aż w pewnym momencie poczułam, że już jesteśmy blisko tego, aby wyjąć ze mnie Gaię. W jaki sposób to poczułam? Czuć wtedy jakby takie poluzowanie podbrzusza i lekarz pewnie w tym czasie lokalizuje dziecko i przygotowuje się do jego wyciągnięcia, co podobno wcale nie jest najprostszym manewrem. W pewnym momencie czuję spore poruszenie w moim brzuchu, dużo ruchów, które mogą świadczyć, że lekarz jest już blisko. Czuć pewnego rodzaju wyrywanie, szarpanie. Nie czuć bólu w żaden sposób, ale można się domyślić, że niebawem będzie kulminacja!

Chwila ciszy i … czuję, że chyba Młodą wyciągnęli!

Czekam sekundę, drugą, trzecią, czwartą. Zaczynam się denerwować, bo mam wrażenie, że już ją trzymają, ale ja nie słyszę jeszcze płaczu, bo na to przecież tak bardzo czekamy wszystkie!

I … nagle słyszę ją! Słyszę ten pierwszy krzyk! To pierwsze jej tchnienie na zewnątrz. I mam w głowie tysiące myśli! Począwszy od wzruszenia i potoku łez, które staram się powstrzymywać, skończywszy na tym takim strachu, czy wszystko z nią okay. Miliony myśli. Że na pewno jej teraz jest zimno. Że nie mogę jeszcze jej całej przytulić. Wziąć na ręce. Ukochać. Ucałować. Że ona taka sama. A matkę teraz muszą zszywać a mogłaby już być ze mną. Ach, ile emocji targa wtedy kobietą, to jest nie do opisania!

I nagle pani położna przyniosła mi ją taką płaczącą, skomlącą do policzka!

A ona w tym płaczu nagle zamilkła! Tak jakby poczuła, że jest przy mamie. Że jest bezpieczna. Że jest jej ciepło. Że słyszy nareszcie głos, który słyszała cały czas będąc pod moim serduchem.

Ogromne wzruszenie, że po tylu miesiącach nareszcie to maleństwo jest już na świecie i że mogę je dotknąć. Piszę to i łzy kapią mi ciurkiem po policzku, bo tak to już jest, że są momenty, których nie da się nawet przypomnieć w myślach bez emocji. Doskonale to znacie, wiec nawet nie muszę na ten temat pisać.

Piękna ta nasza rola. Rola matki, która będzie pokazywała świat tym małym ludziom. I obyśmy mogły im ten świat pokazywać jak najdłużej i oby nic nas nigdy nie musiało przedwcześnie rozdzielać.

Po tym naszym kilkuminutowym przytulaniu wzięto ją do mierzenia i ważenia, a ekipa w tym czasie na najwyższych obrotach doprowadzała mnie do porządku. Od chwili ucałowania tej małej istoty niewiele później analizowałam z całej cesarki. Raczej zastanawiałam się, jak ona się czuje i chciałam usłyszeć pierwsze wieści na temat jej zdrowia.

A kiedy pani położna wróciła i oznajmiła, że mamy oto 10/10 W skali Apgar mimo jej niewielkiej wagi (2420 gramów), wiedziałam, że jesteśmy na prostej! :-) Pewnie za kilka dni powiem Wam z czego wynika fakt, że młoda i moi chłopcy nie przekraczali 2,5 kilograma mimo że urodzeni byli zawsze w terminie, bo o to też często pytacie.

Po zszyciu mnie zabrano mnie na salę pooperacyjną, na której leżałam 6 godzin. A później już byłyśmy razem, choć ja jeszcze niewiele mogłam przy niej samodzielnie zrobić, nad czym ubolewałam strasznie :( Nie byłam jeszcze „uruchomiona”, czyli spionizowana, co jest ważnym elementem po każdej operacji. Do tego czasu ruchy są raczej bardzo ograniczone i nawet przewinięcie dziecka nie jest możliwe.

Jeśli przed Wami cesarka i chciałybyście wiedzieć, jak wyglądało moje „uruchomienie” i co warto robić, aby przebiegło ono jak najsprawniej z mojego punktu widzenia, to dajcie znać. Może uda mi się zrobić małą poporodową kontynuację, aby podzielić się z Wami moim skromnym, potrójnym cesarkowym doświadczeniem.

Dla mnie świat się zatrzymał i poczułam wielką radość pomieszaną z ulgą, kiedy przystawiłam młodą do piersi już po 6 godzinach od operacji i ona … od razu zaskoczyła!

Jest moim pierwszym szkrabem, z którym nie muszę walczyć przy piersi i ta mleczna przygoda pozbawiona jest moich i jej łez. I niech tak zostanie!

A jak jest Gai na świecie? Myślę, że jest jej dobrze :-) Że trafiła na świetnych braci, którzy świata poza nią nie widzą i rodziców gotowych na to, aby nieba jej uchylić. Jeśli będzie dawała nam się wysypiać, jak do tej pory czyni, to nawet jest szansa, że w tym roku przeczytam jakąś książkę! :D

Uściski!

Historia mojego trzeciego porodu. - część 2
Dlaczego moje dziecko ważyło niecałe 2,5 kg, mimo że urodziło się w terminie?

Podobne wpisy

  • 8 rozwijających ZABAW dla DZIECI❗🧒 (idealnych na czas FERII i nie tylko❗💪😍)

  • NIE będę PRZEPRASZAĆ za to, że skaczę z radości, kiedy moje dzieci idą do SZKOŁY albo przedszkola❗

  • Wszędobylska bylejakość.

  • O kobiecie, która ROZBIŁA MAŁŻEŃSTWO swojego syna❗ (bo zapomniała zejść ze sceny w odpowiednim momencie).

Wpadnij do mnie też tutaj:

Wyszukiwarka

Archiwum

SZCZESLIVA.PL to blog afirmujący życie. Lekko parentingowy, lifestylowy, z podróżami w tle. Tutaj zobaczysz nasz rodzinny kalejdoskop, nasz miejski lifestyle i zwiedzisz z nami ciekawe miejsca.
Magda

FACEBOOK

FACEBOOK

Najnowsze wpisy

  • 8 rozwijających ZABAW dla DZIECI❗🧒 (idealnych na czas FERII i nie tylko❗💪😍)

    14/01/2021
  • NIE będę PRZEPRASZAĆ za to, że skaczę z radości, kiedy moje dzieci idą do SZKOŁY albo przedszkola❗

    11/01/2021
  • Wszędobylska bylejakość.

    05/01/2021
  • O kobiecie, która ROZBIŁA MAŁŻEŃSTWO swojego syna❗ (bo zapomniała zejść ze sceny w odpowiednim momencie).

    01/01/2021
  • 3 pyszne PRZEKĄSKI na Sylwestra 🎉🎆 (i nie tylko!), które UWIELBIAJĄ dzieci i dorośli❗💪❤️

    28/12/2020
  • 5 sposobów, dzięki którym Święta będą wyjątkowe dla mojej rodziny w tym roku.🎄❤️

    22/12/2020
  • 5 rzeczy, które może zrobić facet, aby przeżyć upojną noc ze swoją kobietą.

    21/12/2020
  • Warzywa zwiększające odporność – 6 genialnych propozycji

    20/12/2020

Popularne posty

20 zabobonów na temat dzieci, od których włos jeży się na głowie.

24/05/2017
01

Jak nazwiemy nasze trzecie dziecko?

10/08/2017
02

Mit dotyczący skóry małego dziecka, w który rodzice nie powinni wierzyć.

14/03/2018
03

Tagi

aplikacje dla rodziców aplikacje na telefon bajki dla dzieci blogi parentingowe blog parentingowy chłopiec ciąża dzieci dziecko gdzie jest tata jak zrobić płyn antybakteryjny karmienie piersią Kraków macierzyństwo małżeństwo najlepsze blogi parentingowe podróże z dzieckiem post sponsorowany projekt 52 przepis reklama szczesliva Tata podróżuje Trochę Ciążowej Prywaty WSPÓŁPRACA

Najnowsze komentarze

  • Katarzyna Ura o Najgłupsze pytanie a propos moich dzieci, jakie zadała mi niejaka Angela!
  • Janka o Coś niezwykle ważnego, co każda kobieta powinna mieć zagwarantowane po porodzie!
  • Lukasz Pawlowski o Dzisiaj dam coś każdej kobiecie. Obiecaj tylko, że to wykorzystasz!
  • Wodzynianka o Najgłupsze pytanie a propos moich dzieci, jakie zadała mi niejaka Angela!
  • melanii o O tym, jak Czytelniczka Ania po 10 latach małżeństwa podjęła decyzję, której nikt się nie spodziewał.
Ta strona korzysta z plików cookie ("ciasteczka"). Pozostając na niej, wyrażasz zgodę na korzystanie z cookies.

Najnowsze wpisy

  • 8 rozwijających ZABAW dla DZIECI❗🧒 (idealnych na czas FERII i nie tylko❗💪😍)
  • NIE będę PRZEPRASZAĆ za to, że skaczę z radości, kiedy moje dzieci idą do SZKOŁY albo przedszkola❗
  • Wszędobylska bylejakość.
  • O kobiecie, która ROZBIŁA MAŁŻEŃSTWO swojego syna❗ (bo zapomniała zejść ze sceny w odpowiednim momencie).
  • 3 pyszne PRZEKĄSKI na Sylwestra 🎉🎆 (i nie tylko!), które UWIELBIAJĄ dzieci i dorośli❗💪❤️

WAŻNY KOMUNIKAT

Wszystkie treści opublikowane na www.szczesliva.pl mają wartość wyłącznie informacyjną. W żadnym wypadku nie mogą zastąpić indywidualnej porady lekarskiej, psychologicznej, prawniczej ani też żadnej innej.
Facebook Twitter Instagram Pinterest Google Plus

COPYRIGHT © 2018 szczesliva.pl
    »
    «