[post archiwalny] Ten post zapewne by nie powstał, gdyby nie moja dzisiejsza wizyta w szpitalu na oddziale patologii ciąży. Spędzę tutaj najbliższe kilka dni i mam nadzieję już więcej nie być świadkiem podobnych sytuacji. Sytuacji, które każą mi wątpić w niektóre kobiety jako istoty myślące i godne tego, aby nosić w sobie inne życie.
Zazwyczaj nie przysłuchuję się dialogom innych ludzi. Szczególnie w miejscach takich jak przychodnie, szpitale czy gabinety lekarskie. To tam poruszane są nasze mniej lub bardziej intymne sprawy i czułabym się nieswojo biorąc w tym bierny lub nawet czynny udział. Zresztą, sama nie chciałabym aby inni przysłuchiwali się moim historiom.
Tym razem jednak nie miałam wyboru. Ulokowali mnie w trzyosobowej sali. Podłączono mnie do maszyny KTG i byłam uziemiona na dobre 40 minut. W międzyczasie do mojej współlokatorki dzielącej tę samą salę przyszedł anestezjolog i pielęgniarka, i zaczęli przeprowadzać wywiad lekarski.
„Fuck…Tylko nie to…” – pomyślałam. Ani nie mogę opuścić sali, ani zatkać uszu, bo dostałam instrukcję, aby jeden z koniuszków urządzenia podtrzymywać cały czas przy brzuchu. Sytuacja w moim odczuciu fatalna, bo będę świadkiem rozmowy, która zupełnie mnie nie interesuje. Trudno. Przełknę to jakoś. Zdarza się.
„Która ciąża? Który poród?” – pyta pielęgniarka.
„Warunki w domu są na jakim poziomie?”
„Przyjmuje Pani jakieś leki?”
„Z jakich wskazań były poprzednie cesarskie cięcia?”
I tak dalej, i tak dalej. Zestaw pytań się rozkręcał a ja śpiewałam w międzyczasie w myślach beatlesowski „Yellow Submarine”, aby nie słyszeć, co koleżanka z prawej ma do powiedzenia. Starałam się z całych sił przy akompaniamencie urządzenia, do którego byłam podłączona.
„Pali pani papierosy?”
„Tak.” – odparła.
Że co proszę?! Ocknęłam się jak ze złego snu. Ona tego nie powiedziała. No nie. Nie mogła tego powiedzieć. W ciąży papierosów się przecież nie pali. Nie wolno. To zbrodnia na sobie i nienarodzonym dziecku. Musiałam się przesłyszeć. Sama 4 lata temu zerwałam z nałogiem na rok przed planowaną pierwszą ciążą.
„Jak dużo pani pali?”
„Paczkę, czasami półtorej paczki dziennie.”
Nie przesłyszałam się jednak! Ona, do jasnej cholery, naprawdę pali! Ona truje to swoje kochane, małe dziecko, które zamieszkuje jej łono, i jest w stanie odważnie przyznać w towarzystwie innych ludzi, że nie ma skrupułów je pomału zabijać i podduszać!
Miałam ochotę wstać i wykrzyczeć jej te wszystkie swoje myśli prosto w twarz. Miałam ochotę nią potrząsnąć! Miałam ochotę podejść do niej i zacząć ją miarowo podduszać i zabierać pełne oddechy, aby poczuła to, co czuje ten mały człowiek, który w niej rośnie!
„Próbowała pani przestać palić?” – zapytał bez większych emocji lekarz.
„Tak, ale było mi trudno z tym zerwać. Wie Pan. To nie jest takie łatwe, jak by się mogło wydawać. Zresztą, paliłam w każdej poprzedniej ciąży. Taki mój mały grzeszek. ” – odparła tym samym, spokojnym i wyprowadzającym mnie z równowagi tonem.
Próbowałaś, do cholery?! Jak próbowałaś rzucić te fajki, skoro nadal palisz?! Ty nadal palisz ponad paczkę dziennie! Ćmisz trując przy tym nie tylko siebie, ale także dziecko, któremu nie pozostawiłaś wyboru! Czy Ty rozumiesz, że przez Ciebie [bo nikogo innego winić nie można!] ten mały bąbel będzie zapewne mniejszy od swoich rówieśników i już na starcie uśmiercasz w nim te miliony cudownych neurologicznych połączeń, które przecież mają go nieść przez życie całe jak na skrzydłach?! Dlaczego, powiedz mi?! Dlaczego to robisz?
Jak śmiesz to robić i jeszcze otwarcie o tym mówić? Za podduszanie i umyślne szkodzenie zdrowiu i życiu narodzonych istot już dawno ktoś próbowałby wyciągnąć z tego tytułu konsekwencje prawne. Tymczasem Ty masz w sobie to piękne i bezbronne stworzenie, i szkodzisz mu jak tylko potrafisz najgorzej!
Nie mogłam się z tego otrząsnąć. Wezbrała we mnie nienawiść do tej kobiety. Brzydzę się ludźmi, którzy szkodzą innym i otwarcie się do tego przyznają. Ciśnienie mi się podnosi i chciałabym zmusić ich do tego, aby wreszcie przestali. Ale cóż mogę ja? Przecież jestem jakimś tam pionkiem, któremu przyszło tylko obserwować i wkurzać się.
Wywiad lekarski trwał w najlepsze. Zszedł już teraz na bardziej medyczne, stricte przedoperacyjne tory. Uzgodnili jakiego znieczulenia życzy sobie pacjentka i pożegnali się. A my zostałyśmy same w sali. Krótkie pukanie do drzwi i wszedł partner mojej współlokatorki.
„To co, wychodzimy?” – zapytał ją szybko, trzymając paczkę szlugów w ręce.
„No, tylko zarzucę na siebie szlafrok. Masz zapalniczkę?” – zapytała kobieta. Na moje oko 35-40 letnia.
Czyli drań jeden wie, że jego kobieta pali! I wie, że jego dziecko jest notorycznie trute tym tytoniowym paskudztwem! Co więcej, nie jest w stanie wpłynąć na jej zachowanie a wręcz zachęca ją do tego, aby razem truli to maleństwo!
Mam ochotę stąd wyjść! Mam ochotę uciec jak najdalej, bo w głowie mi się to wszystko nie mieści.
Ciemnogród.
Głupota.
Totalny brak odpowiedzialności.
Egoizm najgorszej postaci!
To jest tak cholernie niesprawiedliwe!
„Słyszałam, że palisz. Wiesz, a próbowałaś już może akupunktury?” – próbuję nieśmiało zagadać. „Słyszałam na przykładzie moich znajomych, że to naprawdę pomaga.” – nie odpuszczam, próbując ciągnąć ten wątek, choć w głębi duszy wiem, że moja gadka skazana jest na porażkę i zostanie olana.
„Czego to ja nie próbowałam, kochana.” – i wyszła na kolejnego dymka zabijając przy tym moją nadzieję na to, że jestem w stanie cokolwiek zmienić w jej postępowaniu.
W tym momencie poczułam się jak taki mały żuczek, nie nie znaczący człowieczek, którego ściska w środku na myśl o tym, jak bardzo ktoś szkodzi temu maluszkowi, jednocześnie nic nie mogąc z tym zrobić.
Realnie nie mogę nic. Widzę jak ktoś wyrządza komuś niewyobrażalną krzywdę, co jest tolerowane w środowisku lekarskim. W środowisku, które w moim odczuciu powinno zareagować. Zaproponować tej kobiecie pomoc. Wezwać kogoś, kto wytłumaczyłby jej szkody, które wyrządza temu dziecku i zaproponowałby jej rozwiązania, wskazał drogę ku lepszemu.
Tymczasem ze strony lekarza nie wyszedł najmniejszy ruch, by spróbować pomóc dziecku i jego matce. Znieczulica? Brak instrumentów pomagającym w walce z tego typu nałogami u ciężarnych?
A przecież ten mały człowiek jest nie tylko zatruwany, narażany na kontakt z rakotwórczymi substancjami, ale również otrzymuje wraz z krwią mniej składników odżywczych i o 25 proc. mniej tlenu!
To tak jakby ktoś trzymał na Waszych gardłach ręce i zabierał Wam 1/4 wdechu!
„Tworzysz coś co jest doskonałe w swojej istocie, i zabierasz mu tę doskonałość zanim ujrzy ona światło dziennie… To zbrodnia.”
47 komentarzy
Też nie rozumiem palących przyszłych mam. Nie da się. Z resztą tych palących nad wózkiem z dzieckiem tez nie…Podpisuję się pod tym co napisałaś…
Wiem co czujesz. Nasze społeczeństwo to totalna znieczulica… Az szkoda słów. Mam taką znajomą, która przez całe 9 miesięcy ciąży paliła, bo jak stwierdziła- lekarz powiedział że jak rzuci tak nagle to będzie szok dla organizmu, a to jest bardzo niezdrowe… Największa głupota jaką w życiu słyszałam EVER!! Trzymaj się ciepło i nie denerwuj- złość piękności szkodzi :)
Zapraszam do siebie https://codziennoscmatkipolki.wordpress.com/
Kiedy ja urodziłam moją córę, leżała ze mną i dwiema innymi mamami na sali poporodowej pewna dziewczyna. Urodziła śliczną dziewczynkę, i też średnio raz na 2 godziny wychodziła zapalić. Potem jak gdyby nigdy nic karmiła małą piersią. Pewnego dnia jej partner przyniósł jej paluszki – zwykłe słone paluszki. A ona, wieczorem, kiedy już nikogo w sali nie było ni stąd ni zowąd pyta: 'Ej, dziewczyny, Myślice, że jak zjem paluszki to małej nie zaszkodzą?’
To bardzo przykre że w tak doskonale poinformowany świecie są osoby które w tak drastyczny sposób zabijają swoje dzieci. Jeszcze całkiem niedawno usłyszałam że niemal za ścianą urodziło się przedwcześnie dziecko. Martwe. Matka paliła, nie oszczedzala się. Tak mi smutno na sercu się zrobiło, jak usłyszałam że to dziewczynka jeszcze z kciukiem w ustach i tak zasnela czując się zupełnie bezpiecznie pod bijacym sercem matki. Żal tego dziecka, nie matki bo bezmyślnie trula swoje dziecię.
Pamiętam jak raz byłam z mężem w restauracji. Obok siedziały dwie babki po 40-tce. W sumie byliśmy tylko my i one więc chcąc nie chcąc słyszeliśmy o czym rozmawiają. Jedna paląc papierosa i popijając winko mówi do drugiej – „wiesz co, 40-tka na karku a ja w ciąży…. boję się, że będzie chore, tyle mówią o późnym macierzyństwie”…
Straszne! Z pewnością późne macierzyństwo zaszkodzi temu dziecku… Litry wina i niezliczone paczki fajek z pewnością nie. okropne to. A jak się zwróci uwagę to dopiero walka z wiatrakami sie rozpoczyna… :(
najgorszy jest brak reakcji. pamiętam, jak oglądałam chyba na tlc o ciążach z problemami, działo się to w anglii. tam matki, które mają problemy, depresje, pijące i palące, stanowczo za grube itp będąc w ciąży mają opiekę położnych, które im pomagają, które próbują je zmotywować do zaprzestania złych nawyków, poprzez przekazwyanie ogromnej wiedzy i terapii szokowej. a unas? u nas jak zawsze nic nie ma…i tylko dzidziusia szkoda…
Kobita (i jej partner też) zwyczajnie nieodpowiedzialna i głupia… ciąża trwa długo, to czas na zmiany, największe zmiany, na pewno nie paląc poczułaby się lepiej, miałaby dotleniony mózg i dziecko, a przy tym trochę (całkiem sporo) więcej kasy w portfelu.
Madzia to zbrodnia najgorsza kiedy matka a właściwie ciężarna bo mamą taka kobieta dla mnie nie jest krzywdzi tak swoje dziecko. napisałaś wszystko co i ja myślę. ja nigdy nie paliłam. Mój tata chory na raka, dla którego papieros był ostatnią przyjemnością przestał palić żeby nie truć wnuka którego mu nosiłam pod sercem!!! Wszystko można. Świat tak postępuje do przodu a ludzie wciąż tacy głupi, a lekarze wciąż mają znieczulicę i olewkę. Zabieranie dziecku dobrego startu w życie – to dopiero zbrodnia! A kary nie będzie. Świadomości czynienia czegoś złego też nie. :(
Jakie to niesprawiedliwe. Ja nie palę, nie ćpam i nie piję i poroniłam…a taka, która robi krzywdę dziecku nie ma najmniejszego problemu z donoszeniem…wyć się chce!!!
oj tak to jest cholernie niesprawiedliwe! :(((
Nie uogólniajcie, proszę! Poronienie to nie temat do licytacji kto bardziej zasługuje, kto mniej, kto bardziej cierpi…
Dla jasności nie palę i wk…a mnie jak przyszłe matki trują swoje dzieci.
niestety ale przechodzilam przest to samo nawet zaczelam sie obwiniac o to ze widocznie za bardzo dbalam o swoje malenstwo
Paliłam będąc jeszcze w ciąży – ale o tym nie wiedząc. W momencie pojawienia się dwóch kresek na teście odechciało mi się papierosów. A nawet kawy. Nie toleruję palenia w ciąży. A taka ze mnie hipokrytka, że nie toleruję palenia wcale :)
Mój mąż też palił. I jak zobaczył dwie kresy to przestał. Da się. W stopniowe odstawianie papierosów w ciązy nie wierzę. A że zrezygnowałam z takiej mojej małej słabostki w życiu? Z takiej małej przyjemności? Hmmm…Cera mi się poprawiła, zwiększyła wydolność płuc, oszczędziłam trochę kasy. A ty tylko niewielka część atutów rzucenia palenia. Czy jakikolwiek kardiolog mówi do pacjenta po zawale: „Musi pan stopniowo rzucić palenie”? Gdyby tak było, to na oddziałach byłyby oficjalnie wydzielone palarnie – coby gwałtowne porzucenie nałogu zawałowcom nie zaszkodziło. To dlaczego są jeszcze ginekolodzy, którzy jeszcze pozwalają na coś takiego?
brak słów…
Jestem nieco porywcza z natury i takiej babie to bym nagadała do słuchu. Niestety niektórzy nie rozumieją delikatnych aluzji. Pomijam już fakt, że wiele ludzi jest po prostu szokująco głupia. Nie mniej wobec takich matek powinny być wyciągnięte konsekwencje prawne ! Przecież ona truje i zabija swoje dziecko, co z tego że jeszcze nie narodzone ! Gdyby taka dała 3 latkowi fajki do palenia to by została ukarana, a fakt że truje dziecko w brzuchu karze nie podlega ? Nie o garniam tego naprawdę nie ogarniam.
mi się to w głowie nie mieści. wkurwia mnie to niesamowicie. bo normalni ludzie drżą i modlą się całą ciążę by dziecko było zdrowe, by się dobrze rozwijało, a taka menda społeczna świadomie zabija, truje i krzywdzi swoje dziecko. najgorsze jest to że najczęściej jest właśnie na przekór, rodzicom swidomym, kochającym urodzi się chory maluszek a takiej co pali i truje zdrowe dziecko.. żal tego maluszka. a taka matka powinna od lekarza dostać w ten swój głupi łep. przepraszam za emocje i wulgaryzmy, ale nie mogę wytrzymać!!!!!! jak w naszej 3 lata wystaranej i wyczekanej ciąży w 8 miesiacu stwierdzili hipotrofię i małowodzie umierałam ze strachu, choć dbałam o siebie jak mogłam czułam że zawaliłam. że moj organizm zawiódł. A taka idiotka świadomie i celowo znając zagrożenia funduje dziecku taki start
ja kiedyś od palącej znajomej w ciąży usłyszałam, że rzucanie palenia jest dla dziecka niezdrowe, bo ono jest już przyzwyczajone do nikotyny !
ba ! ta sama osoba pokusiła się na karmienie piersią, gdzie jedną ręką trzymała noworodka a drugą fajkę w gębie !
przestała karmić po kilku tygodniach bo nie mogła spokojnie na fajkę wyjść…
to jest matka?
moim zdaniem ABSOLUTNIE NIE !!!
Wedlug ciebie to hardcore? Hmm rodzilam w Szkocji a dokladnie w Edynburgu, stolica najwiekszy szpital. Oddzial na ktorym mialam wywolywany porod mial wszystkie okna (po jednej stronie) wychodzace na podworze. Byl tam mini parking gdzie miedzy innymi w zatoczce mogly podjezdzac taksowki lub rodziny odbierajacy malenstwa. Na parkingu plus iles tam ustawowo metrow dalej byl calkowity zakaz palecznie z cyt. NO SMOKING! Wielkimi literami wymalowane na chodnikach! Gigantyczne biale wielkie litery? I co??? Stojaca patologia (bo tak nazywam matki palace) palily jeden za drugim. Mozecie sie tylko domyslec co bylo jak otworzylo sie okno wychodzace na TO WLASNIE podworko. Lipiec…gorace lato i ty kiszaca sie w swojej sali bo jak otworzysz okno to bedziesz wdychala dym papierosowy. Zachod, pojedyncze salki, mnostwo poloznych….i nie dalo rady wyplenic patologii! Szkoda mi bylo poloznych bo krecily glowami, mowily ze walczyly i walcza z tym od lat i nic.
Kiedy lezalam na patologii po poronieniu najbardzie bolal mnie widok ciezarnych z tymi wstretnymi fajkami. Mialam nawet w akcie rozpaczy durne mysli typu ze moze gdybym o moj Skarb tez nie dbala tylko palilabym i wygladala na taka co calymi dniami pije to nie stracilabym dziecka. Bo skoro te babska zaniedbuja dzieci cala ciaze i jakos nic sie nie dzieje to dlaczego ja prowadzaca zdrowy tryb zycia, lykajaca witaminy nie moge ciazy donosic.
Oj jakże łatwo jest oceniać innych drogie Panie . Ja natomiast jestem zdania, że każdy jest odpowiedzialny za swoje życie i czyny. Uważam, że nikt nie dał mi prawa do oceniania innych ludzi. Według mnie każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie, czy postępować w sposób, który jest daleki od mojego ideału postępowania, i ja jak najbardziej to szanuję choć mogę się z czymś nie zgadzać ba może mnie bulwersować. Nie podoba mi się wiele rzeczy, ale to że kogoś ocenię,”palnę w łeb” bądź naubliżam nie sprawi, że problem zniknie. Mogę jedynie przyjrzeć się bardziej sobie i mieć czyste sumienie, że ja postępuję dobrze. Co do ciąży i poronień to z głębi serca współczuję wszystkim kobietom, które straciły swoje maleństwo bądź nie mogą go mieć, i mogę jedynie sobie sobie wyobrazić co możecie czuć ( nie będę ściemniać, że wiem). Obecnie jestem w drugiej ciąży, którą przechodzę znacznie gorzej niż pierwszą, nawet istniało realne prawdopodobieństwo, że poronię ale lekarz powiedział, że jeśli ciąża ma się utrzymać to nic ale to nic temu nie przeszkodzi i choć nadal drżę ze strachu to wierzę, że tak właśnie jest. Nie mam wpływu na inne kobiety i na to co robią, ale mam wpływ na to co ja robię i w zasadzie tylko to mnie obchodzi. Od dziecka wiem, że sprawiedliwości na tym świecie nie ma i zamiast odczuwać rozgoryczenie czy zazdrość po prostu postanowiłam to zaakceptować i dzięki temu mogę skupić się na sobie i na swoim postępowaniu. Postanowiłam napisać ponieważ przykro czyta mi się wypowiedzi tak bardzo oceniające innego człowieka. Jestem zdania, że każdy człowiek z osobna zostanie „rozliczony ze swoich występków” przez życie więc po co tracić czas na zajmowanie się innymi?
Słysząc coś co mi się nie podoba zaczynam analizować swoją osobę pod tym kontem, i jeśli dojdę do wniosku że jestem ok mogę odetchnąć spokojnie i być z siebie dumna :) i moim zdaniem właśnie o to chodzi byśmy byli zadowoleni przede wszystkim z samych siebie a innych pozostawić ich własnemu sumieniu :)
Pozdrawiam serdecznie
Zgadzam się z Panią. ;) Czasem mam wrażenie, że ludzie nie potrzebnie inwestują swój czas i energię w wyprowadzanie ludzi z ich błędnego postępowania. Dosyć często z góry jest to skazane na porażkę. Jak ktoś jest uzależniony od nikotyny to będzie palił mimo wszystko. I czy to nam się podoba czy nie. No można bo ludzie to ludzie. Każdy odpowiada sam za siebie.
Mam wrażenie że przemawia tu raczej egoizm niż chęć bycia w pełni zadowolonym z siebie. Jakkolwiek to dziwnie brzmi. Autorka tekstu jest zbulwersowana po prostu niegodnym zachowaniem tamtej kobiety. Nie zgadza się na niszczenie zdrowia innym ludziom, tutaj bezbronnym dzieciom. Przy okazji nazywa rzeczy po imieniu. To nie jest egoizm czy jakaś chęć poczucia się lepszym poprzez ocenianie. To bunt i złość jaka się rodzi w normalnym człowieku gdy jeden zabija drugiego.
„Każdy jest odpowiedzialny za swoje życie i czyny”, tak masz rację, ale NIKT NIE MA PRAWA decydować już na starcie, że nienarodzone dziecko będzie niosło konsekwencje i brzemię uczynków innych ludzi, nawet jeśli są nimi rodzice, a właściwie w szczególności jeśli są to rodzice! Dziękuję.
Uwielbiałam palić cienkie mentole,kilkakrotne próby zerwania z nałogiem kończyły się fiaskiem,ja po prostu je kochałam i już.Zastanawiałam się jak to będzie z tym paleniem,gdy w przyszłości zajdę w ciążę,miałam świadomość jak szkodzą płodowi,ale mój nałóg był przecież nie oderwalną częścią mnie…ciąży nie planowałam,odkładaliśmy z mężem decyzję o dziecku na ,,potem” i pewnego dnia nie pojawiła się miesiączka,odczekałam kilka dni i popędziłam do apteki po test.Dwie kreseczki!!!Dom w budowie,kredyt,dziecko,praca,z nerwów,strachu,nie pewności,radości sięgnęłam po papierosa….i uświadomiłam sobie,że ta mała fasolka tworzy właśnie wszystkie swoje organy,te drobne paluszki,każdą żyłkę….i to był mój ostatni papieros.Ja palaczka,której mąż zwracał uwagę,znów sięgasz po papierosa,palisz coraz więcej,pożegnałam się z nimi raz na dobre,aby dać memu dziecku szansę zdrowego rozwoju,a nie robić mu komorę gazową.Wiem,że mój organizm i tak był pełen toksyn,oczyszczanie z nich jednak trochę trwa,ale kochane mamy dla naszych dzieci jesteśmy w stanie zrobić wszystko.
Już po pierwszych linijkach tekstu w mojej głowie pojawił się okrzyk „SAY WHAT?”. Serio, pomyślałam, że to prowokacja… Ale nie była…
Mam znajomą, która „popalała” w ciąży tłumacząc nam, że lekarz powiedział, że lepiej tak niż gdyby miał ją ssać głód nikotynowy bo jej stres odczuwałoby dziecko… Trudno mi uwierzyć, że jakiś lekarz tak powiedział. Nie wiem. Nigdy nie usłyszałam takich słów.
Świadome macierzyństwo to takie, że palenie rzuca się min. 6 miesięcy wcześniej, nim się zajdzie w ciążę. Mówi się, że dziecko jest owocem miłości. Szkoda, że niektóre kobiety tylko tak umieją okazać miłość swojemu nienarodzonemu maleństwu, że je regularnie podduszają. Straszne, że matka (czyli ta, co będzie o to maleństwo dbać najbardziej na świecie) potrafi świadomie tak krzywdzić swoje maleństwo.
A może gdybyś powiedziała jej bardziej dosadnie… Może nie „ciemogród”, a raczej „Tworzysz coś co jest doskonałe w swojej istocie, i zabierasz mu tę doskonałość(…)”… Może by do niej dotarło? Może by Ci się oberwało. A może by w niej została jakaś myśl, nadzieja na refleksję… A tak… Cyt. wyrwać chwasta…
Drogie Panie Ja urodziłam pierwsze dziecko miesiąc przed 20 urodzinami ….Gdy osoba nieznajoma patrzyła sie na mój brzuszek widziała bardzo młodą kobietkę ….śmiałam sie ze pewnie myśleli ze jestem nie pełnoletnia bo tak młodziutko wyglądałam!!!
Matka mi powiedziała ze będę żałować ze urodziłam ???
Krótko mówiąc jestem osobą nie palącą i nie wyobrażam sobie truć swojego dziecka!!! Nigdy nie paliłam,a byłam z synkiem 4 razy na podtrzymaniu w szpitalu…. Widziałam palące matki wchodziłam do łazienki która śmierdziała fajkami przebywałam z osobami śmierdzącymi fajkami i powiem wam je to dla mnie jest najgorszy smród na świecie….,Zna,go kazda osoba po rzuceniu palenia!!!
Czasami taka mała nie letnia małolata ma więcej rozumu i powagi aby rzucić palenie i zająć się dzieckiem niż kobieta po 40
A jak któraś mówi ze nie potrafi rzucić palenie to niech spali całą paczkę mocnych fajeczek jeden za drugim starając sie przy tym mało oddychać!!! Co by poczuło sie jak,ten mały bezbronny dzidziuś…. Rzucenie palenia gwarantowane 100% wstręt do zapachu fajek
„Tworzysz coś co jest doskonałe w swojej istocie, i zabierasz mu tę doskonałość zanim ujrzy ona światło dziennie… To zbrodnia.” Cytat, ale z kogo?
W takim razie nie oceniajmy! Jeśli pali,to pali,jeśli zabija,to zabija. Tylko skąd później w ludziach taki bulwers? Czy zabijanie świadome jest inne??? O co w takim razie te krzyki,ze kobiety usuwaja ciążę? Przeciez paląc zabijaja również!!! I jak Pani pisze poniżej…..Nie oceniajmy…W końcu każdy odpowiada za swoje czyny.
to i ja dorzucę parę groszy… są matki które chodzą w ciąży jak z jajkiem… nie wolno jeść tego.. tamtego.. pić… palić…. jakby zabronili się wypróżniać też by tego nie robiły i co…. mają chore dzieci… lub wcale bo dziecko umiera. Są matki które palą, balują… po prostu żyją i co…..??? dzieci zdrowe jak byki? (nie namawiam do takiego stylu życia, bo to przegięcie) wiec gdzie tu logika? zlinczujcie mnie…. ale ja też paliłam w obydwóch ciążach i pale i będę palić… chociaż dzieci już nie planuje. pierwsze dziecko mam po wylewie, bo „przy porodzie zdarzył się wypadek..” ogólnie jest całkiem normalnym zwykłym, pyskatym dzieckiem, drugi też chłopak i nawet grypy nie przechodzi… a zapomniałam wam dodać że moje dzieci nie chorują. ot taka normalna ja. jeśli kogoś uraziłam to przepraszam ale nie zmienie się bo tak powinnam.
Dla mnie to jest straszne… Niepojęte wręcz ! Przeraża mnie też to, że niektórzy „lekarze” twierdzą, że dla dziecka w brzuszku nagłe rzucenie palenia przez matkę może być szkodliwe…. Jak ktoś taki, kto śmie nazywać siebie lekarzem, może głosić takie bzdurne teorie…. Ja rozumiem, nałóg to nałóg ale do cholery jasnej tu się rozchodzi o życie dziecka, naszego dziecka…. Nikt mi nie powie, że się nie da ! Bo się da, sama jak zaszłam w ciąże to przestałam palić jak się tylko dowiedziałam (choć powinnam przestać palić zanim zaszłam w ciąże), bo są rzeczy ważne i WAŻNIEJSZE… A potem płaczą durne baby, że dziecku coś… Oczywiście nikomu nie życzę ale jak już coś się dzieje, to nawet przez myśl im nie przejdzie, że to być może przez to, że paliły w ciąży (paczkę dziennie zamiast dwóch!). Uważam, że palenie i picie w ciąży powinno być karane, bo jeśli do tych głupich „matek” nie można dotrzeć w inny sposób niż edukacją to może groźbą i karą się dotrze. Dla zdrowia dzieci.
Brawo, poruszylas jeden z tematow tabu. Niestety bardzo wiele ciezarnych pali w ciazy i nie dociera,ze trują dziecko, ze krzywdza, ze to przez nie ten maly aniolek jest chory. A potem zbiorka pieniedzy w internecie, blagania o pomoc w leczeniu…
Niestety placz, zgrzytanie zebami i 'moze’ wyrzuty sumienia są… Jednak tu sie nie sprawdza powiedzenie-lepiej pozno niz wcale.
Ja pochodzę z ciąży, w której wypalana była „tylko” paczka dziennie. Świadomość tego nie jest dla mnie pozytywnym odczuciem, bo sama nie palę, nigdy nie paliłam, nie piłam i czuję żal, bo sama bym tego swojemu dziecku nie zrobiła. Nie mogę się nadziwić, że kobiety bronią swojego nawyku i obruszają się tym, że ktoś śmie im zwrócić uwagę. Niemniej jednak nadmienię, że mimo tego, co było w życiu płodowym, jestem osobą zdrową, wykształconą, wysoką (zarzut niskiego wzrostu), urodziłam się jedynie z mniejszą masą urodzeniową. Natomiast moje dziecko z ciąży bez papierosa urodziło się chore na epilepsję. Takie właśnie jest życie, nierówne (całe szczęście dla mnie, że nic mi nie dolega, nieszczęście dla takich dzieci jak moje, o które się zabiega, troszczy, a mimo to coś jest nie tak).P.s matko paląca, jeśli Twoje dziecko jest zdrowe, a tej niepalącej nie to i tak nie jest dla ciebie usprawiedliwienie ani powód do dumy…
Niestety, mimo że Pani jest zdrowa to właśnie „dzięki” temu, że Pani matka paliła, dopiero Pani potomstwo właśnie może ciężko to przypłacić zdrowiem… :( trzymam kciuki, żeby tak nie było ;(
Powiem coś tutaj. Pracuję jako pracownik biurowy w szpitalu. Mam do czynienia z rakowcami (taka specyfika oddziału, nie to nie jest onkologia). Większośc w wywiadzie ma palenie. Czy rzucają skąd. Często nawet kłamią o paleniu i wychodzi później. Jesli człowiek nie chce to nie rzuci. Lekarze namawiają, grożą i prosza. Nic. Po jakimś czasie się przestają przejmować. Robią to co do nich nalezy. A czemu partner nie chce aby ona rzuciła? Bo by musiał rzucać razem z nią. Często widzę tez inny obrazek: dziecko na reku a kobieta pali. Mam ochotę podejść i strzelić.
Ja leżałam na poporodowej z matką 4 dzieci. Z dumą opowiadała mi, że przez wszystkie ciąże paliła, a do tego porodu szła do szpitala na piechotę, żeby wypalić sobie jeszcze po drodze kilka ostatnich sztuk przed porodem. Po porodzie zażądała, aby podać jej już normalne leki na ciśnienie (już nie te, które można brać przy ciąży i karmieniu), bo ona nie chce karmić piersią i taką decyzję podjęła. W nocy robiła awantury o to, że chce wyjść zapalić. Pewnej nocy dostała takiego szału, że zabrali jej dziecko na oddział i dali leki na uspokojenie. Walczyła o wyjście na każdego papierosa, jak lwica, a gdy mały płakał, nawet się nie budziła :(
Ja byłam po moim pierwszym porodzie i nie mogłam zrozumieć „jak to wszystko jest możliwe”. Była taka dumna z siebie, z tego, że paliła idąc do porodu. Ja nie paliłam nigdy, bo pochodzę z domu, gdzie oboje rodzice robili to w nadmiarze.
Oczywiście dowodem na nieszkodliwość palenia w ciąży miało być to, że wszystkie jej dzieci są zdrowe. Ale jak się okazało wszystkie poza ostatnim. Poza tym maluszkiem, który leżał obok mnie i mojego syna, na tej jednej nieszczęsnej sali. Bo tej nocy, gdy ona dostała leki, a chłopczyka zabrali, żeby się niem zająć, podczas obserwacji okazało się, że z jego dotlenieniem nie jest tak dobrze, jak się wydawało. Kiedy my wychodziliśmy ze szpitala, ona właśnie miała podjąć decyzję czy zgodzić się na transfuzję u małego.
Ciężko przeżyłam ten pobyt w szpitalu po porodzie. Za dużo widziałam, za dużo słyszałam. I nie chcę mieć więcej takich sąsiadek na sali :(
o dziecko powinno sie dbac od momentu jak sie dowiemy ze jest w brzuszku odstawienie nalogowtypu alkohol i papierosy powinny byc priorytetem w dbaniu o zdrowie malenstwa ale nie zawsze tak jest i tego nie zmienimy ani Ty ani ja piszac w necie swoje opinie …. kazda matka odpowiada za siebie i za swoje potomstwo i mimo ze wiem ze dzieci nie sa winne tego jakie bledy popelniaja ich rodzice to jednak sa to rodzice i niech kazdy zajmnie sie swoim wlasnym kawalkiem podlogi i nie wtraca sie i nie ocenia zycia i decyzji innych ludzi .
Dokładnie pseudooburzenie. Trzeba było jej wytłumaczyć jak szkodzi dziecku. Typowa reakcja. Obmawianie za plecami. Masz coś do kogoś powiedz mu w twarz.
Żeby nie było, jestem przeciwniczką palenia. Sama rzucilam palenie w 1 ciąży, nie bez problemów. Moja ciąża to typowa wpadka była. Kiedy zobaczyłam 2 kreski na teście, pierwsze o czym pomyślałam „cholercia, muszę rzucić fajki”. Odwlekalam to jednak do momentu potwierdzenia ciąży przez lekarza (choć wcześniej bardzo mocno palenie ograniczylam). Na wizytę czekałam tydzień i juz w tym dniu nie puściłam ani jednego dymka (przed wizytą mialam takiego stresa, że nie dałam rady zapalić, a po wizycie wiedziałam juz że będę mamą i nie paliłam, choc momentami było potwornie ciężko). Moja córka urodziła się zdrowa z wagą 3300g.
Moja siostra natomiast „kopciła” całą ciążę (właściwie 4) i urodziła 3 chłopaków o wagach kolejno 4200, 4580 i 4920g i córkę o wadze 3470g. Wszystkie dzieci ma piekielnie zdolne (moje oczywiscie też takie są). 2 chłopaków to typowi sportowcy, mają stypendia sportowe (i średnie pow. 4.75), trzeci jest „mózgowcem” i w tym roku miał średnią o 0.02 mniejszą od mojej pierworodnej (córka miała śr. 5.2), natomiast najmłodsza latorosl siostry chodzi do przedszkola, ale tez jest piekielnie inteligentną dziewczynką.
Zawsze krzyczalam na siostrę i w czasie ciąż i podczas karmienia piersią, że szkodzi dzieciakom. Ciekawe co by było, gdyby nie paliła ;)
PS. Mój syn urodził się z wagą 4770g, więc te masy chłopaków zwalamy na geny ;)
Obie z siostrą wazymy ciut wiecej niż worek ziemniaków (54-56 kg), zadna z nas nie jest cukrzyczką i obie rodzilysmy sn ;)
A ja mysle ze skoro pali to już jej indywidualna sprawa. To ona bedzie to dziecko wychowywać. Mysle ze kazdy powinien zajac sie swoimi sprawami a nie oceniac z gory. Też jestem w ciazy, też popalam i moje dziecko jest calkowicie zdrowe. Moja polozna oraz lekarz wiedza ze pale, fakt faktem jedna paczke mam na jakies 4 dni ale jednak. Zaden lekarz ani zadna polozna nie maja z tym problemu. Wiem ze nie jest to dobre dla dziecka ale w dzisiejszym swiecie malo co jest zdrowe. A ze powiedziala otwarcie ze pali? Miala oszukac lekarza aby pani poczula sie lepiej slyszac to? Kazdy odpowiada za swoje czyny i przykre jest to ze kazdy wokol potrafi tylko oceniac i w wiekszosci krytykowac.
Temat stary jak swiat i wielki jak Wszechswiat. Wiele kobiet nie mysli co robi, badz lekcewazy, myslac….nic nie bedzie…bardzo egoistyczne podejscie, wrecz diabelskie podejscie. Ale jak ktos powiedzial kiedys :”W przyrodzie nic nie ginie”, tak i tez cpanie, palenie i chlanie rowniez wyjdzie wczesniej czy pozniej, ale wyjdzie zawsze. Jesli o mnie chodzi to dbalam o siebie zawsze i staralam sie bardzo o zdrowie psychiczne i fizyczne. Bowiem tak chcialam, a przede wszystkim dobrze sie czulam. Gdy zorientowalam sie, ze jestem w ciazy, wzmoglam jeszcze bardziej starania by jak najlepiej przygotowac sie do tego jakze najpiekniejszego ale i trudnego okresu w swym zyciu.Jedynemu w swoim rodzaju…Rzucilam jedyna uzywke jakiej nie moglam sie oprzec przez dlugi czas i pozbyc – herbaty. Ale dla Malenstwa wszystko, badz prawie wszystko robilam i staralam sie by bylo jak najlepiej.Najwazniejsze dla mnie bylo, by mialo wszystkiego jak najwiecej, najzdrowszego jedzenia, napojow, byleby urodzilo sie zdrowe. I dzieki Bogu wysilki nie poszly nadaremnie.A cieplutko zrobilo sie na sercu kiedy w szpitalu uslyszalam, ze …..: „Twoje cialo jest cialem 30-latki,a mialam wowczas 42 lata”. Absolutnie nie zaluje, ze urodzilam pozno jak na warunki polskie, bo nareszcie bylam gotowa na zostanie mama a i zycie tak mi sie ulozylo……
Paliłam kiedyś. Jak planowałam zajście w ciążę to rzuciłam papierosy, nie wyobrażałam sobie siebie z fajką w ustach trującą dziecko w brzuchu. Potem ponad 2-3 lata staraliśmy się o małą i będąc w ciąży cieszyłam się że udało mi się pozbyć tego nałogu. Ja sama mogę się truć, ale przy dziecku, obojętnie jakim nie zapalę. Nawet gdy moja koleżanka była w ciąży też nie paliłam przy niej. Dzisiaj niestety wróciłam do nałogu, nie będę się tłumaczyć czemu, sprawy osobiste. Ale mam 1 zasadę – przy córce nie palę i tego się trzymam. Nie chcę jej truć. I nie rozumiem matek, które palą w ciąży albo przy dzieciach. :/ Chcą się truć to nie się trują, ale jak mogą dzieciom to robić?! Z każdego nałogu da się wyjść – potrzeba tylko silnej woli i samozaparcia. Tyle.
Rozumiem oburzenie – też mnie trzęsie, gdy myślę o truciu Maluszka. Takie toto niewinne, bezbronne, jak można krzywdzić.
Jednocześnie chciałabym poruszyć inną kwestię, mianowicie dramat, jaki przechodzą kobiety ciężarne, od lat uzależnione od palenia. To nie jest już w tym momencie wybór – to uzależnienie, choroba doprowadzająca do szaleństwa. Znam wręcz przypadek, gdzie lekarz zabronił rzucić palenie w ciąży, a kazał jedynie ograniczyć do minimum, gdyż szok dla organizmu po odstawieniu nałogu byłby dla dziecka groźniejszy niż papieros czy dwa dziennie.
Jeszcze raz: nie popieram. Sama w ciąży nie paliłam (wcześniej tylko okazjonalnie), teraz gdy karmię też nie tknę tytoniu, unikam palaczy. Ale bądźcie wyrozumiałe. Gdy widzicie kobietę palącą w ciąży i naprawdę męczy to Was, nie patrzcie pogardliwie, nie wylewajcie jadu na forach czy Facebooku. Podejdźcie, zapytajcie, porozmawiajcie. Dajcie ten numer: 801 108 108. To numer Telefonicznej Poradni Pomocy Palącym. Może to pomoże chronić zdrowie tej Małej Istotki.
Ja rowniez jestem przeciwniczka palenia w ciazy i nie dawalam spokoju moim znajomym,ktore mialy z tym problem.
Postawa tej kobiety jest szokujaca.
Dziwi mnie jednak Twoje obrzydzenie do otwartosci mowienia o tym.
Kobieta byla u lekarza a akurat podczas wywiadu tego faktu nie powinna pomijac.
Fajki fajkami a w brzuchu Kochany Cud bo ciaza to Cud Natury. Ja nie mam litosci dla tych Matek-Sratek co pala. To ze innym sie „pofarcilo”to nie znaczy ze im tez. To wielka nieodpowiedzialnosc i analfabetyzm. Slowa sie cisna na rozne litery. Co ta fajka Ci da Matko od Papierosow wielkie NIC. Szanuj Dziecko w brzuszku. Jesli nie szanujesz Wlasnego Zdrowia to sie wykastroj. A tressci „to silniejsze ode mnie”to jak tekst malucha ze lubi slodkosci wiec Giga dziecinne.
Niektórym dzieciom to nie przeszkadzało, większość nie jest świadoma co odczuwała jak była w brzuchu, jedno jest pewne lepiej zapobiegać niż później walczyć przez resztę życia z poczuciem świadomości że się komuś zaszkodziło