Są takie miejsca na mapie Krakowa, w których nie byłam mimo iż niektórzy twierdzą, że powinnam. Mieszkam tutaj już ponad pięć lat i zwyczajnie wypadałoby. No :-) Ale pomalutku zapełniam tę swoją prywatną mapę.
W swoim tempie, bez ciśnienia. Rozumiecie o co chodzi? Już ten owczy pęd do płaczącego dzieciaka mi wystarczy w zupełności ;-) I niektórzy twierdzą, że pracownia lizaków też jest takim miejscem właśnie. No dobra, ściemniam. Nikt tak nie twierdzi oprócz mnie ;-) Ale mam ku temu podstawy. No i te podstawy są doprawdy takiego podstawowego kalibru, że tak to ujmę, aby dopełnić bezsensowności tego zdania ;-)
.
.
.
Jeśli jeszcze nie zgubiliście się w powyższych wywodach, to dodam, że gdy całkiem niedawno weszłam tam pierwszy raz, do tej pracowni [jaśniej pisząc] i gdy polizałam tego pierwszego prekursora czupaczupsów, to dostałam takiego skoku krzywej cukrowej, że miałam ochotę rozsadzić całą ulicę Grodzką i śpiewać do tłumu, że jest mi dobrze, a właściwie najlepiej.
No więc. Jeśli chcecie poczuć się jak prawdziwe dziecko, zupełnie tak jak ja się tam poczułam. I dokładnie tak jak poczuł się tam mój Syn, dostając oczopląsu od cukrzastych dobrotek. To musicie tam chociaż wejść. Wejść. Niuchnąć tych zapachów. Wyciągnąć pięć zeta i kupić cokolwiek. Cokolwiek kolorowego co łaskocze podniebienie każdego kto chociaż na chwilę chrzani liczenie kalorii. [Swoją drogą: po ciąży serio zaczęłam liczyć te kalorie i pilnuję się. Skubana ja. I jakoś nie najgorzej mi z tym liczeniem. Ale bywa ciężko. A czasami najciężej. Na przykład wtedy, gdy moja mama tydzień temu kupiła 3 bezy. Boskie bezy, które mają miliard kalorii i zapewne zero wartości odżywczych ;-).
.
.
Wracając do Fabryki Cukierka. Bo to o niej próbuję napisać nie napisawszy nic niemalże. Kiedyś mieściła się ona na Gołębiej. Takiej dość tajemniczej, malutkiej i schowanej ulicy tuż przy samym krakowskim Rynku. Lubię tę Gołębią. Lubię ją, bo jest tam kilka takich dość niszowych miejsc, o których może kiedy indziej. Ale tej Fabryce nie było za dobrze na tej ukrytej Gołębiej i są teraz na Grodzkiej. I tam jest im tłumniej i zapewnie bardziej owocnie.
I cholera. Znowu zapomniałam, że to o randce miałam pisać a nie o sobie. Zabrałam tam mojego pierworodnego, bo w oczach jego widziałam, że ma deficyt cukru. Że brakuje mu tej iskry i że brakuje mi tego wkurzenia na samą siebie, że mi obiadu jeść nie chce. I jak pomyślałam, tak zrobiłam. Najpierw poszliśmy na najlepsze krakowskie fryty, o których już pisałam tutaj [klik]. A później poszliśmy na Grodzką. Słońce świeciło. Wiatr muskał nasze lica a mój Syn gonił gołębie. Pełnia szczęścia. I udawałam, że zupełnie nie pamiętam, że w domu czekają na nas utłuczone kotlety, jakaś surówa i coś tam jeszcze.
.
.
Mówię do Ivka:
- Chodź, Dziabągu mały, docukrzymy się.
No nie oponował, obywatel. Nic a nic ;-) Ma to po matce ;-)
I gdy dostał trzy duże lizaki, to ucieszył się jak małe dziecko. Którym zresztą jest … ekhem… ;-) Obkleił się po wsze czasy. Łącznie z szalikiem, włosami, szyją i całą resztą. Szalik skleił się tak, że łapał wszelkie okoliczne muchy i komary. Ale przeżyliśmy!
Dlatego jeśli chcecie odjąć sobie lat, dodać sobie dziecięcego splendoru i pomnożyć wewnętrzną radość, to lećcie koniecznie do Fabryki. Codzienne odbywają się tam show, w których pokazują cały proces robienia tych kalorycznych bomb. Bo robią je wszystkie na miejscu. I są podobno najmniejszą na świecie manufakturą cukierków. Tak się chwalą :-)
Adres: CiuCiu ul.Grodzka 38 Kraków
No więc kto już był a kto dopiero będzie? ;-)
– Masz trzy cukierki w jednej dłoni i dwa w drugiej -tłumaczyłam – to ile masz razem?
– Pełną buzię – odrzekła Karola. – Lucy Maud Montgomery [Ania z Avonlea]
5 komentarzy
Synal był w sierpniu.Przyniosł conieco.Zjadlam pysznosci i do dzisiaj zachodzę w głowę jak oni robią te cukierki z mikroskopijnymi wzorkami.
No właśnie, wiesz że zapomniałam zapytać jak oni robią te wzorki? Arbuzowy wzór mnie urzekł na maxa :-)
… będziemy :)) Byliśmy w podobnej fabryce! w Katowicach.
Ja polecam Samą Słodycz na Chmieleńcu, wg. mnie nie ma lepszych w Krakowie :-p
Lidia, dzięki za cynk! Nigdy o tym miejscu nie słyszałam! Coś konkretnego polecasz czy cały asortyment jest spoko?