Przeglądasz archiwum

styczeń, 2024

❝ O tym, co zrobił mój mąż, kiedy raz NIE UGOTOWAŁAM dla niego OBIADU❗❞

napisała 17/01/2024 Moim zdaniem, Szczesliva po godzinach

Zostawię Was dzisiaj z mailem, który przed trzema dniami dostałam od Gabrysi. Zbyt wiele do niego dodawać nie trzeba.

„Cześć Magdo.

Nie wiem, czy przeczytasz moją wiadomość. Pomyślałam, że napiszę. […] Ostatnio zaczęłam pisać w nocy pamiętnik i takie pisanie działa na mnie jak terapia. Zapisuję to, co dla mnie ważne, ale zapisuję tylko dobre rzeczy. Te gorsze staram się puszczać w niepamięć a jak pewnie sama wiesz, to tych gorszych chwil każda mama ma bez liku. Nie jestem wyjątkiem a ostatnio moja dwulatka przechodzi jakiś bunt czy skok rozwojowy. Włosy rwę z głowy. Bywają chwile, że mam ochotę wyjść z domu i nie wracać. […]

Jestem mamą na pełen etat. Czwórka dzieci w domu. Jeden piątoklasista, drugoklasistka i dwójka młodszych. Czterolatek i dwulatka. Charakterki mają takie, że momentami ręce opadają. […] Dzień zaczynam od szóstej. Najmłodsi od siódmej już są na nogach więc do tej siódmej mam czas wypić szybką kawę, nastawić na zupę. Czasami uda mi się jeszcze wystawić na sprzedaż kilka rzeczy po dzieciach i od siódmej z minutami wchodzę na wysokie obroty. […]

Z mężem znamy się od szkoły podstawowej. Wychowany na wsi w rodzinie, gdzie matka zajmowała się domem i siedmiorgiem dzieci a ojciec przynosił do domu pieniądze. W jego domu dzieci były bite i bardzo szybko były angażowane do pracy w gospodarstwie. […] Ojciec poniżał matkę na oczach dzieci. Do rękoczynów też dochodziło. W wieku 51 lat teściowa zmarła na atak serca. Myślę, że nie wytrzymała tego nerwowo. A kto by wytrzymał? […]

Mąż nie miał dobrych wzorców wśród dorosłych mężczyzn w swojej rodzinie. Wszyscy bracia jego ojca tak samo bili swoje żony i poniżali je na porządku dziennym a dzieci tylko patrzyły i chowały się po kątach, żeby im się przypadkiem nie oberwało. Obrywało im się nieustannie. Dyżurny pasek wisiał tuż przy drzwiach wejściowych, aby każde dziecko pamiętało wchodząc do domu i wychodząc z niego, że ojciec w tym domu ma władzę. […]

Kiedy pobraliśmy się ustaliliśmy, że to ja zajmę się domem, a on będzie pracował. Ja dorabiam robieniem domowych pierogów i makaronów i realizuję zamówienia na weekend. Mój Maciej pracuje fizycznie. Wychodzi z domu skoro świt i wraca późnym popołudniem. Jeszcze nigdy nie narzekał, że jest zmęczony a widzę po nim, że czasami ledwo trzyma oczy otwarte. Przypomina mi mojego ojczyma. Ten sam spokój, stanowczość i pracowitość. […]

Odkąd się znamy, to ja zawsze gotuję. On nie czuje się w kuchni swobodnie. Jako dziecko był z kuchni wyganiany przez matkę, bo jak opowiadał mi, to tylko podobno niepotrzebnie się krzątał i w garnkach mieszał. Jeden z jego braci pod nieobecność mamy wylał na siebie cały garnek wrzątku i zmarł w szpitalu na posocznicę. Od tamtej pory jego mama żadnego dziecka nie wpuszczała do kuchni. Pewnie bała się, że to się powtórzy. […]

Kuchnia to zawsze był mój rewir. Na mojej głowie są śniadania, obiady i kolacje, ale lubię to. Pranie, prasowanie, maglowanie, sprzątanie. Robię to w międzyczasie, żeby weekendy były dla nas wolne. […]

Trzy tygodnie temu moja dwulatka chciała mi skoczyć na ręce i coś strzeliło mi w kręgosłupie. To było południe. Mój Maciej w pracy. Ja nieruchoma. Ledwo dosunęłam się do łóżka, żeby się położyć. Młodsze dzieci jakoś dotrwały do osiemnastej aż Maciej wróci. Dotrwały tylko dzięki temu, że czterolatek potrafi posługiwać się pilotem do telewizora i sięga do szafki, w której są chrupki. Starsze dzieci u dziadków na drugim końcu Polski. Paraliż rodziny. Pamiętam, jak Ty kiedyś pisałaś o rotawirusie, który nawiedził Cię a Twój mąż był po drugiej stronie globu. U nas to wyglądało tak samo. Powiało grozą. Ja podłamałam się momentalnie.

Maciej jest stolarzem. Robi meble na wymiar i rozwozi je później po klientach i montuje. Jak wrócił po osiemnastej do domu, to od razu przyjechał z fizjoterapeutą. Fizjoterapeuta nastawił mnie, ponaciągał. Ból nadal był spory. Miałam leżeć na podłodze z nogami na krześle, żeby plecy, uda i łydki tworzyły kąt prosty. […]

To był pierwszy raz, kiedy Maciej wrócił do domu a w domu nie było na stole obiadu. Wyobrażasz sobie, że ja leżąc nieruchoma na łóżku nie myślałam w ogóle o moich plecach i tym, że jestem uziemiona tylko myślałam o tym, że on wróci z pracy i nie będzie mógł zjeść ciepłego obiadu? Cała ja.

Co zrobił Maciej? A Maciej po drodze z pracy zgarnął nie tylko fizjoterapeutę, ale przywiózł też ze sobą słoiki z gotowymi obiadami, które kupił w jakimś barze mlecznym obok mieszkania klienta. Jak tylko usłyszeliśmy od fizjoterapeuty, że czeka mnie leżenie i oszczędzanie, to ja spanikowałam. Zaczęłam zarzekać się, że ja zaraz wstanę tylko dostanę przeciwbólowe i będę zdrowa jak ryba. Maciej kazał mi wrócił do pozycji leżącej i powiedział, że on już sobie wszystko w głowie ustawił i ma dla nas plan na najbliższe dni. Kazałam mu się popukać w głowę.

Maciej tak jak powiedział, tak zrobił. Od wtorku do piątku zabierał dzieci do warsztatu, który wynajmuje 5 kilometrów od domu. Zrobił im tam w kącie kojec z zabawkami. Pozabierał z domu zabawki, jedzenie, pieluchy i tak jak z nimi wychodził z domu o ósmej, tak wracał po osiemnastej. Przemontował z naszej osobówki foteliki do jego roboczego combi i tak przez cztery dni podróżowali razem we trójkę, z domu do warsztatu i z warsztatu do domu i czasami do klientów na pomiary. A ja leżałam i zdrowiałam. […]

Madziu, wiesz, co było w tym odbierające mi mowę? Że on ani przez sekundę nie narzekał, w przeciwieństwie do mnie. Zorganizował sobie wszystko od A do Z. Potraktował to wyzwanie jako zadanie do wykonania i ani przez moment się nie zawahał. Dzieci wracały do domu szczęśliwe, najedzone. Dzięki tym czterem dniom udało mi się wrócić do pełnej sprawności. Pomogły w tym trzy wizyty fizjoterapeuty w domu i odpoczynek.

Pomyślałam sobie, że ta moja historia może będzie inspiracją dla Twoich Czytelniczek i ich mężów. Są jeszcze na świecie faceci, którzy stają na wysokości zadania mimo że nam kobietom może się wydawać, że oni sobie z czymś zupełnie nie poradzą. […]

Gabryśka P. „

Konkludując – oby takich partnerów było jak najwięcej, stających na wysokości zadania!

Nie unikających odpowiedzialności.

Szukających rozwiązań.

Gotowych na przejęcie obowiązków swoich partnerek.

Traktujących dom jako miejsce, w którym zadania rozdzielane są wg możliwości i zmiennych sytuacji, które wymagają od nas dopasowania.

Ściskam!

P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu.   Możecie też go podać dalej. Dziękuję! :*

Podobne wpisy