Ostatnio dużo myślę. Spotykam się w myślach sama ze sobą i analizuję. Dumam, jakby to powiedział mój mąż. Macierzyństwo jest zdecydowanie stanem myślowego skupienia. I całe szczęście. Matka myśląca to skarb. Te moje myśli zamieniają się w życzenia. Życzenia, które latają mi w myślach niczym latawce. To są marzenia. Skryte i jawne. Jak już zacznę marzyć to koniec świata. Lecę po bandzie. Loty w kosmos, prywatne wyspy, urodziny na środku oceanu. Ale, cholera, lubię te moje marzenia! Utopijne, dalekie i wyjątkowo kolorowe. Co więcej, mam przeczucie, że część z nich uda mi się zrealizować.
1. Chcę pokazać mojemu synowi świat cały. Albo chociaż pół. 1/4 też będzie ok. Resztę zobaczy na własną rękę ;-) Chciałabym, abyśmy w rodzinnym komplecie, gdy już zakończymy powiększanie familii, polecieli na kilka dłuższych wypraw. Musimy zaliczyć: noc na pustyni, wyprawę kajakiem w górskich południowo-amerykańskich potokach, i kilka innych atrakcji.
2. Buick Riviera 1971. Odpicowany na maksa. W takim kolorze jak na zdjęciu. Bounce’ujący po polskich drogach niczym konik polny.
3. Dom nad jeziorem. Taki dom i nad takim jeziorem. Z boiskiem do koszykówki. Z łódką przy małym molo i wiecznie zielonymi drzewami. Z miejscem grillowym na 30 osób. Z dużym ogrodem i psem wałęsającym się między krzakami. Z ptakami, które wracają do swoich domków na zimę. Z sąsiadami, którzy przychodzą po cukier i mają do opowiedzenia ciekawą historię.
4. Prawdziwy drewniany stół. Z idealnie wysezonowanego i skrojonego drewna. W pięknym orzechowym odcieniu. Duży i ciężki. Taki, aby mogła zasiąść przy nim cała rodzina, i dalsi krewni.
5. Marzy mi się wielka, prywatna biblioteczka, w której znajdę wszystkie swoje ulubione książki. W której także znajdziemy nasze wspólne zdjęcia. Posegregowane, w albumach. W ilości przekraczającej ogarnięcie ich wzrokiem. Do których będziemy mogli zawsze zaglądnąć. I nasze wnuki. I prawnuki ;-)
6. Życzę sobie także mieć zawsze czas dla najbliższych. Czas by porozmawiać. Wsłuchać się w nasze myśli i cieszyć każdą wspólną chwilą.
Somnio ergo sum! A jakie Ty masz marzenia, z lekką nutką utopii?;-)
Zdjęcia: Pinterest, Houzz.com.
7 komentarzy
Kiedys przeczytalam, ze dopoki jest morze i szum morza, dopoty sa marzenia.W moim przypadku to niezaprzeczalna prawda.Ja marze codziennie a odkad odkrylam, ze marzenia to podmiot i orzeczenie w zyciu, jedno za drugim zaczynaja sie realizowac.Oczywiscie mam w tym niemaly udzial.
Podroz swoich marzen zaczelam od siebie.Wyruszylam w daleki swiat fiordow, zeby w surowych warunkach poznac swoje mocne strony ,przyznac sie do slabosci, wykorzystac je i pokochac siebie. W zyciu doswiadczam roznych uczuc wiec marze o kolejnych doswiadczeniach.Samotnosc jest jednym z tych doswiadczen, ktorego potrzebuje raz w zyciu wlasnie po to aby zrealizowac marzenie o poznaniu swoich nieograniczonych mozliwosci.Marze aby zyc w , harmonii miedzy swoim zewn a wewnetrznym ja……………………………………………………………………….
niezmiennie trzymam kciuki!
Pięknie marzysz!
Kapitalne życzenia :)
Kurcze, chciałaby się kiedyś z Tobą spotkać, wiesz? Szkoda, że tak daleko od siebie mieszkamy.. ja w Białymstoku, Ty w Krakowie. Choć w sumie bywają większe odległości ;)
Ja myślę, że jeśli nie spotkamy się ani w Krakowie ani w Białymstoku, to spotkamy się gdzieś po środku! ;-P
Ale, Eureka! Ja się od lat wybieram do Augustowa, skąd pochodzi moja rodzina. Może to właśnie będzie ta sposobność? :-)
Oby się spełniły :-D
Bardzo mi się podobają twoje marzenia. Ten dom nad jeziorem to i mi by się marzył tyle że bez sąsiadów w pobliżu :)