Dzisiejszy wpis jest pierwszym i odrobinę przypadkowym wpisem, w którym rozpoczynam swoją przygodę z audioblogowaniem :-)
Uff. Wydawało mi się, że nasze randkowanie z Ivkiem skończy się równie szybko jak się zaczęło, bo maluch no.2 jest wybitnie, ale to wybitnie absorbującym małym człowiekiem. [Zupełnie szczerze i bez ściemy uważam, że jest chyba najbardziej absorbującym tworem jakiego znam. ]
Ale i z tym sobie poradzimy. A jak sobie nie poradzimy, to on prędzej czy później z tego wyrośnie ;-) Jednak wracając do tego naszego randkowania po Krakowie, bo to ono Was przywiodło do tego postu, a nie żadne tam moje tere-fere o moim drugim dzieciu ;-). Toteż wracając do tego randkowania, to robimy co możemy, aby raz na jakiś czas wyściubić nos z domu tylko we dwójkę. A zdarza się to rzadko, ale się zdarza!
Tym razem wybrałam się z Ivkiem do księgarni, która jest magiczna. Za każdym razem gdy przekraczam jej próg, to czuję, że to jest to miejsce, w którym będę miała swoje 5 minut ciszy. W spokoju mogę przewracać stronice książek i nikt, zupełnie nikt, nie będzie mi w tym przeszkadzał. No chyba, że mój pierworodny, ale on tym razem zdecydował, że będzie smacznie spał w wózku zmęczony bieganiem za krakowskimi gołębiami, których jest tutaj „jak mrówków” [jak by to powiedziała moja prababcia :-)]. I pomyślicie, że z randki nici wyszły, ale ja myślę zupełnie szczerze, że to ta magiczna księgarnia sprawiła, że on zasnął i śniła mu się jakaś piękna historia z tych półkowych zbiorów :-)
W tym miejscu nikt nie będzie patrzeć na Wasze ręce. Nikt nie będzie Was nagminnie zaczepiał o Wasze książkowe preferencje. Co najwyżej księgarniania pani podejdzie raz. Skromniutko, nie narzucając się i rozwiewając Wasze wątpliwości podsunie co lepsze wydawnicze kąski.
I wcale nie uważam, że nasza książkowa randka nie udała się z powodu drzemki mojego Syna. Wręcz przeciwnie. Ja się zrelaksowałam jak nigdy. Przeniosłam się w zupełnie inny, papierowy świat. Miałam wrażenie, że za każdym książkowym rogiem czai się mały elf, który za chwilę do mnie przyfrunie, poda swoją drobną rękę i powie:
„No dobra, Magda. Jesteś fajną mamą. A ja jestem fajnym elfem. W takim razie zabieram Cię na krótką podróż do innych światów. Ivo będzie smacznie sobie spał w wózku, sprawię że przyśni mu się jedna z baśni tysiąca i jednej nocy a Ty wychillujesz się jak nigdy.”
Sorry, ale kto by nie skorzystał! ;-) Na blogu niebawem nasze czytelnicze wybory. A było pośród czego wybierać!
Adres: Kamienica Szołayskich pl.Szczepański 9 , Kraków
W Krakowie wiele jest księgarni z pozycjami dla dzieci. To miejsce jest jednak moim ulubionym. A oprócz książek znajdziecie mnóstwo innych ciekawych papierniczych i okołopapierniczych gadżetów, planszówek i pozycji dla dorosłych również. Księgarnia mieści się we wspaniałej kamienicy Szołayskich, na terenie Muzeum Narodowego. Tuż obok macie kawiarnię Tribeca, w której napijecie się całkiem przyzwoitego cappuccino.
I gdy wystukałam na klawiaturze słowo „cappuccino”, to pomyślałam sobie zupełnie szczerze, że fajnie by było napić się kiedyś takiego wspólnego, zbiorowego cappuccino ze wszystkimi, którzy tutaj bywają :-)
Mam nadzieję, że udało Wam się odpalić górny Player, w którym odsłuchaliście tego wpisu online. To mój audioblogowy debiut i jest on po troszę na prośbę dwóch Czytelniczek, które napisały w duecie, że oczekują ode mnie wpisów, które będą słuchać podczas odkurzania i latania po mieszkaniu ze ścierą :-D A po troszę zobaczyłam w nim także pewien potencjał poznania się trochę z bardziej ludzkiej i namacalnej strony, i kto wie o ile dzieci i czas kiedyś pozwolą, czy nie będzie to wstęp do formy video, która mnie okrutnie kusi. Przymrużcie oko na błędy podczas czytania i dajcie znać [choćby kciukiem w górę] że takie audio jest znośne i od czasu do czasu zdarzy Wam się mnie play’ować. P.S. W następnych nagraniach będzie trochę więcej odautorskich komentarzy ;-)
9 komentarzy
Polecam apkę Audio-blog ;)
Niki, zaraz ją obczaję! Dzięki za cynk! :-)
Wysłuchałam i wydaje mi się, że bardzo fajnie wyszło.
Szczerze przyznam, że podziwiam świeżo-upieczone po raz kolejny mamy. Czasem ledwo ogarniam moje jedno Szkrabiątko i z trudem sobie wyobrażam zrealizowanie moich planów o kolejnym. Będę dzielna! Jak widać… można!
Joasiu, zdecydowanie bądź dzielna! Na bank dasz radę! :-)
Super! Świetna alternatywa dla zabieganych czytelniczek (czyt. słuchaczek?)
Natalia, cieszę się, że tak myślisz! :-)
Fajnie się czyta i słucha :) Dzięki Tobie przypomniałam sobie o moim „podkradaniu” czasu dla starszej córki kiedy tata wracał z pracy i mógł zająć się młodszą … hmm piękne czasy. Weronika do dziś wspomina jak śledziłyśmy białego psa (serio! a miała wtedy 2 latka – teraz ma 5; różnica między moimi córkami to 2 lata bez 2 miesięcy). Dziękuje również za polecenie świetnego miejsca – na pewno odwiedzimy bo uwielbiamy książki i gry :)
Magda, cieszę się, że zaciekawiłam Cię tym miejscem :-)
P.S. Twój komentarz uświadomił mnie, że maluchy już mają wspomnienia z okresu bycia np. niespełna dwulatkiem! To krzepiące, kurczę :-)
Mają, mają:) Uświadomiła i udowodniła mi to moja córka, która została starsza siostrą w poważnym wieku 22 miesięcy;)