Sytuacja z wczoraj, o której za moment. O mało nie spadłam z krzesła, kiedy pewna para kobiecych oczu na moment zatrzymała się na mnie, następnie przeniosła swój wzrok na płot, aby za sekundę ponownie na mnie zatrzymać się z niesmakiem.
Och, to było doprawdy rozkoszne patrzeć, jak ktoś nie może uwierzyć, że można inaczej i że są również inne metody, aby przejść przez życie z dwójką czy trójką dzieci próbując się przy tym świetnie bawić zamiast zgrywać idealną matkę i panią domu. Wg tej osoby jestem najprawdopodobniej kobiecym darmozjadem, który śmie robić coś, co jest dozwolone zapewne dopiero na łożu śmierci, a nie teraz kiedy dzieci są małe. Ja powinnam zapierdzielać z motorkiem w dupie, aby wszystkim dogodzić zarzynając się do samiuchnego końca. Ot co, ale niedoczekanie.
Tak bardzo się cieszę, że w moim bliskim otoczeniu nie ma osób, które odwalają takie scenki jak ta wczorajsza. Zazwyczaj idiotyzmy, o których za moment, odpieprzają jednostki zupełnie przypadkowe, które długo by w moim otoczeniu miejsca nie zagrzały, głównie chyba dlatego, że ulegałyby samospaleniu poprzez niezrozumienie.
Aby nie podawać zbyt wielu szczegółów i nie zanudzać Was dokładnym opisem sytuacji, opiszę tylko możliwie najskładniej i najkrócej jak tylko potrafię, jak próbowano mnie wczoraj przywołać do porządku :D Bo ja wg tej osoby byłam najprawdopodobniej „w totalnym życiowym nieogarnięciu, które zakrawa o macierzyńską patologię połączoną z chronicznym nieróbstwem”. Nasz dialog był dosyć barwny, i brzmiał jak poniżej, z kilkoma osobistymi wycieczkami w moją stronę, które pozwolę sobie ominąć i zostawić jednak dla siebie.
– Ho Ho. – rzekła do mnie wczoraj pewna kobieta. Widzę, że ciąża Pani służy. Jedno dziecko na huśtawce, drugie grzebie w piachu, a Pani łapie jesienne promienie Słońca. Pozazdrościć.
– Robię, co mogę, aby pozwolić kręgosłupowi odpocząć, kiedy dzieci grzecznie się bawią. – odparłam.
– Ja bym tak nie potrafiła. U mnie wszystko musiało być jak w zegarku. Kiedy dzieci się bawiły, ja dopieszczałam ogród albo mieszkanko. Nie miałam czasu na chwilę odpoczynku i nicnierobienie. Odpoczywać to ja będę po śmierci. – odparła nadzwyczaj oschle, jakbym właśnie dopuszczała się jakiejś zbrodni odpoczywając, rozprostowując nogi i ciesząc się, że dzieci same się bawią, a ja mam rzadką chwilę „świętego spokoju”.
– To widzę, że rzeczywiście się różnimy. A ja w nielicznych chwilach odpoczywam za życia i dobrze mi z tym. – odparłam i uśmiechnęłam się do niej próbując nic nie robić sobie z postępujących szpileczek, które mi kobiecina zaczynała wbijać. Czułam jednak, że kobieta się rozkręca.
– Moja świętej pamięci mama zawsze powtarzała, że matka musi być gospodarna. Pracowita kobieta nie może sobie pozwolić na to, żeby dom był zaniedbany. Zawsze coś się do roboty znajdzie. Nie potrafiłabym tak siedzieć bezczynnie jak Pani.
– Proszę kiedyś spróbować. Delektowanie się ciszą świetnie smakuje. A kiedy Pani odpoczywa? – zapytałam.
– No właśnie o tym mówię. Odpocznę po śmierci. Ja bym nie potrafiła być taka jak Pani.
– Ależ nikt Pani nie każe być taką jak ja. – skontrowałam zdziwiona.
– Proszę się nie obrażać na mnie, ale to jakby zakrawało mi na lenistwo, a tego brzydzę się najmocniej. Moja córka też sobie na chwilę lenistwa nie pozwala i ja to u niej cenię. To dla mnie szokujące, że pani sobie teraz siedzi bezczynnie. Nic mi do tego, ale w środku mną aż trzęsie. Przykład dla dzieci powinien iść z góry. – odparła, zostawiając dla mojej Teściowej jakiś miesięcznik i odwróciła się na pięcie.
– Ja z kolei staram się moim synom pokazywać, że ich kochająca matka ma również prawo do odpoczynku. – odparłam już ledwo wytrzymując wewnętrzny śmiech, bo wiedziałam, że uderzam w mur.
Doprawdy jest to obrzydliwe, karygodne i szokujące, że są kobiety, które podczas codziennej gonitwy, postanawiają raz na jakiś czas się jednak zatrzymać, jak ja wtedy :D Nic tylko na stryczek ze mną uświadamiając mi, jakim prawem mam czelność odpoczywać, gdy praca czeka. No czeka, cholera, no! So what? :D
Ależ ja wiem, że macierzyństwo i prowadzenie domu to nieustanna orka! Zdrowy na umyśle ten, kto potrafi w międzyczasie przystopować i podelektować się efektami poprzedniego zapierdzielania, a nie tylko lecieć na szóstym biegu w imię ojca i syna i z wywieszonym jęzorem do przodu, bo „gospodarność ponad wszystko!” ;-)
14 komentarzy
Amen.
A co miesięcznik robił u tej Pani? Chociaż pewnie jest tak gospodarna, że ten miesięcznik przypina do tablicy korkowej nad stołem i czyta w międzyczasie bicia kotletów.
Heheh ja ktorejs soboty spałam do 12 w rym czasie moja corka zjadla jogurt i obejżała bajkę, kurcze jakie to straszne wyspac sie po tygodniu ciężkiej pracy….ta kobieta nie wie co mowi nikt nie jest robotem i kazdy potrzebuje chwili regeneracji…
Trzeba jeszcze było powiedzieć tej kobiecie, że nie chodzisz do zwyczajnej pracy,tylko prowadzisz bloga. Juz by całkiem się zniesmaczyla? takie lenistwo;)
Co do lenistwa-smiesza mnie pytania w stylu „kiedy wrócisz do pracy?”. To nic,ze jestem architektem i pracuję zdalnie,wiec głównie w domu. Nie wychodzę na 8h do pracy,wiec wg nich nie pracuję-logiczne nie?
Nika a mogę Cię prosić o radę odpisz na maila klaudynakulinska@gmail.com prosze
Na jakiej podstawie ten babsztyl stwierdził, że masz nieporobione, nieogarnięte, nieugotowane itd.? Może masz ukrytą kamerę? ?No co za tupet trzeba mieć żeby tak komuś powiedzieć! Trzeba było przypomnieć tej babie, że właśnie marnuje swój cenny czas na mielenie ozorem ?
Ostatnio jestem na zwolnieniu od 2 tyg z powodu kręgosłupa (w mojej pracy jest niestety podstawą) i już ze trzy razy usłyszałam komentarz że robić mi się nie chce?? to nic że mimo wszystko siedzę z dzieckiem, chodzę na rehabilitację i ogarniam dom. Wg niektórych jestem nierobem i pasożytem społecznym bo pozwalam sobie nie dac się zajechac aż naprawdę nie będę dawała rady. No masakra. Pozdro?
Jak ja słyszę takie gadanie to mnie krew zalewa…. Ja pierdule dom to nie muzeum a dla mnie ceniejsze są spędzone chwilę z dzieckiem a nie na ciągłym sprzątaniu . Ja dzisiaj wstałam z córka ( 8 miesięcy ) śniadanko zjedzone w domu nie ogar i no to co sprzatanie???? … oj nie krem z filtrem i na podwórko piękna pogoda trzeba korzystać…. I tak jestem zła gospodynią nie mam idealnie w domu ale wiecie co dobrze mi z tym bo najważniejsze dla mnie sa chwilę spędzone z córką.. Co prawda córka teraz ma drzemke co wykorzystalam i posprzatalan i wzięłam sie za robienie obiadu ale bez spiny na spokojnie nawet czas na przejrzenie internetu sobie dalam skandal :-P … Kobiety szanujmy sie i swoje zdrowie zarówno fizyczne i psychiczne bo szczęśliwa mama = szczęśliwe dziecko.
Racja bije ukłon tez tak mam tym bardziej ze co posprzątam za chwile mój syn rozwalić co innego i gdybym sprzątają. Nigdy nic bym nie zrobiła hehe.
Na szczęście nie mam, i nigdy nie miałam problemów z proszeniem ?
Na szczęście albo i nieszczęście nigdy nie należałam do grupy
perfekcjonistek. Nie wszystko muszę robić sama w przeświadczeniu, że
nikt nie zrobi tego lepiej niż ja
Ja powiem jedna każda mama wie ile roboty jest przy dzieciach więcej niż jedno. Ja wiem ze bez odpoczynku nie ma szans od kadry zaszłam ciążę z 1 dzieckiem robiłam sobie drzemki razem z córką w południe olać ze obiadu nie zrobiłam codziennie świeżego zupa na 3 dni albo jajko sadzonek ziemniaczki i buraczki. Bo mając małe dziecko i studia musiałam odpoczywać w dzień by naładować baterie. Ktoś mógłby pomyślę a studia zaoczne to pikuś dziecko jedno jej co to za robota przecież nie pracujesz. Ale miałam inne zdanie najważniejsze że mój mąż rozumiał i czasami sam mnie cisną o odpoczynek wiec luz bluzy. Hehe ja na pani miejscu serio ostro bym pojechała ta panią hehe
Cholera, ja juz jesień czułam :))) ;)
Biedna… :) Dużo spokoju, ciszy i relaksu życzę… :)
Ja o mały włos nie wyniosłam przekonań tej Pani z domu..
Nasz dom to dom wielopokoleniowy, z babcią na czele. A babcia.. lekko ujmując to pracoholik. Nie ma czasu na odpoczynek bo robota. I ona źle się czuje, wszystko ją boli, bo nie dziś nie popracowała!
W głowie więc miałam wpojone, że zawsze coś do roboty jest i robić trzeba. Inaczej łapały wyrzuty sumienia, że zmarnowany dzień, albo za mało zrobione.
Dziękuję Bogu, za mojego męża, który mnie „naprostował” i jak to w wielu innych kwestiach także ujmuję „sprowadził na dobrą drogę” ;) Pokazał, że chwila.. nie musisz tego dziś robić, odpocznij, usiądź i po prostu się „poleń”. Dopiero zaczynam się tego uczyć, że tak można i świat się nie zawali. I tak od roku (w niedzielę 1 rocznica!) żyje mi się w końcu przyjemniej :)