Boję się. Naprawdę, pierwszy raz cholernie się boję! Nie mam w zwyczaju poruszać tych tematów publicznie, jednak dzisiaj muszę. Do tej pory wydawało mi się, że cokolwiek dzieje się w Polsce omija mnie szerokim łukiem, bo robimy z Mężem co w naszej mocy, aby być niezależni od jakiegokolwiek systemu. Do tej pory wychodziło nam to całkiem dobrze.
Jeszcze do niedawna żyłam w kraju, w którym co prawda żyć nie musiałam, ale żyć chciałam! Mając doświadczenia mieszkania w różnych miejscach na świecie, pomimo swoistego zacofania w niektórych obszarach i pewnych niedociągnięć traktowałam Polskę wyjątkowo i czułam się tutaj dobrze.
Ja akceptowałam to miejsce. To miejsce akceptowało mnie. Czułam się tu pewnie, jakby na swoim. 6 lat temu wróciłam na tę polską ziemię, bo marzyłam o rozwijaniu się i założeniu rodziny. Wybrałam to miejsce nieprzypadkowo. To właśnie tutaj się urodziłam. To tutaj moi przodkowie walczyli o wolność swoją i wolność moją. Oni swoje życie oddali za to, by wszystkim nam żyło się lepiej.
Mam na karku 31 lat. Dla jednych mało, dla drugi sporo. Dla mnie w sam raz. Był okres w moim życiu, kiedy mieszkałam poza Polską, gdzie byłam przyjęta bardzo przyjaźnie i czułam się pewna jutra. Dzisiaj w moim ojczystym kraju tego jutra pewna nie jestem.
W miejscu, które kocham, ktoś nagle chce zrobić zamach na moją wolność. Ktoś na siłę chce zabrać mi prawo o decydowaniu o mojej rodzinie, moim zdrowiu i moim życiu. Ktoś na siłę próbuje mnie umoralniać i kwestionować moje wybory. Czuję niebezpieczeństwo, że jako kobieta mogę nie mieć prawa decydować o swoim ciele, zdrowiu i życiu, tylko z góry będą mi narzucane poglądy.
Jestem trzeźwo myślącą kobietą. Matką dwójki dzieci. Żoną męża, z którym złączyła mnie miłość. To z nim chcę wychowywać nasze dzieci. To z nim do niedawna pragnęłam mieć trzecie dziecko! Ale boję się. Cholernie się boję. Boję się, że moje życie, jako matki dwójki dzieci, jest dla niektórych fraszką-igraszką.
„Jestem kobietą świadomą! Nikt mi nie musi wskazywać, co jest czarne, a co białe. Nikt nie musi mi wpajać powszechnej moralności. Wiem co jest złe i co jest dobre.
Pewne niełatwe decyzje, powinny być podejmowane tylko we własnym sumieniu i ewentualnie z najbliższymi, którzy emocjonalnie i fizycznie współuczestniczą w podejmowaniu decyzji. „
Nie, nie spieprzę z tego kraju. Jeszcze nie. Chcę wierzyć, że to jakaś pomyłka. Że te kolokwialne cymbały próbujące na siłę decydować o moim ciele, powiedzą na sam koniec tej szopki: „Dobra, kurwa, żartowaliśmy.” „Heheszki odwalamy za wszystkich, bo możemy. Ale okay, cofamy nasze pomysły. To była żenada. Bijemy się w pierś.”
Tak, ja naprawdę się boję! I tak, szykuje się na kobiety zamach w białych rękawiczkach! Nie, tym razem nie będę siedzieć cicho!
Spotkajmy się w #CzarnyPoniedziałek TUTAJ! Ktoś próbuje napisać moją historię, i Twoją też, historię Polski. Nie wiem jak Ty, ale ja nie mam ochoty uczestniczyć w tej ustalonej wersji! Chcę mieć wybór!
Jeśli Ty też chcesz mieć wybór, to widzimy się w poniedziałek tutaj!
Magda – świadoma kobieta, matka i żona.
14 komentarzy
Nie musisz się bać. To jak zwykle tylko więcej hałasu niż cokolwiek zostanie zrobione. Mydlą oczy mówieniem o tej ustawie, chociaż tak naprawdę dopiero przyjęto ją do pracy w komisji, a to w cale w najmniejszym stopniu nie oznacza, że zostanie ona uchwalona w takim kształcie, jeśli w ogóle. Bardziej trzeba się bać tego co pod przykryciem krzyku nad tą ustawą robią tak naprawdę. Jakie umowy międzynarodowe za naszymi, Polaków, plecami podpisują. Np. CETA. To jest ważniejsze. Bo teraz większość skupia się nad ustawą, która i tak nie wejdzie w życie, a mało kto zwraca uwagę na to, co tym chcą zagłuszyć.
Jeśli PIS podpisze CETA, to nawet nie chcę myśleć. PO się nie odważyło podpisać ACTA, bo ludzie wyszli na ulicę. Ta ustawa antyaborcyjna jest również ważna, bo ma bezpośredni wpływ na nasze życie tu i teraz. Komisje… w tym temacie nie można być obojętnym i zamieść sprawy pod dywan, a PIS szykuje swój projekt. Czekają nas zmiany, to jest pewne.
A ja boje się życ w kraju, w którym nie ma poszanowania i tolerancji dla chorych dzieci, tylko od razu sie je zabija.
Czy ktoś mówi o zabijaniu chorych dzieci? Czy w tej całej „akcji” chodzi o to że jak widzisz dziecko niepełnosprawne masz je zabić? Kobieto! Zrozum idee!! Płód do 12 t.ż. Nie jest dzieckiem dla kobiety która nie chce go mieć. Pomyśl – czy nie jest lepszym humanitarnie usunąć płód, który jeszcze nic nie czuje i jakoś sobie z tym poradzić czy lepiej patrzeć jak umiera w męczarniach dziecko, któremu dałaś szanse, pokochałaś i chciałaś wychować jego dzieci, których nigdy nie będzie mieć? Poza tym tu chodzi o to, żeby nikt nie mówił nam Kobietom jak MUSIMY postępować z własnym życiem i ciałem. MY UMIEMY MYŚLEĆ i każda z nas MA SUMIENIE i każda z nas chce żyć z WŁASNYM SUMIENIEM a nie z czyimś i na kogoś innych zasadach.
#czarnyprotest
A co się dzieje w 12 t.c. że zamiast o „płodzie” mówi się o dziecku???
Tu nie chodzi tylko o chore dzieci, ale o matki – ciąży pozamacicznej i tak nie donosisz, a w świetle nowej ustawy usunąć jej nie można do chwili, gdy kobiecie pęknie jajowód i zacznie się wykrwawiać. Super, jeśli zdąży do szpitala, ale jeśli mieszka na jakimś zadupiu – wyrok śmierci. A to tylko jeden przykład, gdy ciąża skazuje matkę na śmierć – bo rodzić będą kobiety śmiertelnie chore -nie z wyboru,a z przymusu – rodzić będą zgwałcone 12-13 latki, którym stała się krzywda, a państwo tylko tę krzywdę pogłębi. Rodzić będą matki czwórki, piątki dzieci po kilku cesarkach narażając się, że rosnąca kolejna ciąża doprowadzi do rozwarstwienia macicy – tak, umrą i matka i dziecko, a jej poprzednie dzieci stracą matkę – bo banda katoli tak zadecydowała. STANOWCZE NIE! CHCEMY MIEĆ TEN WYBÓR, DO CHOLERY!
A Tobie, kto dał prawo do decydowania, czyje życie jest ważniejsze:matki czy nienarodzonego dziecka? Gdybyś była w ciąży pozamacicznej, nie przerwałabyś jej? Serio, serio?
A ja się boję osób takich jak Ty… Nic nie zrozumiałaś z powyższego tekstu. Wasze zaślepienie sięga zenitu!
Tak się zastanawiałam czemu żadna z matek-blogerek, które „czytam” nie wypowiada się na ten temat. Całe szczęście jedna już to zrobiła. Teraz Ty! Super, cieszę się. Ta trzecia dalej zamieszcza te swoje sponsorowane artykuliki, które doprowadzają mnie do szału. Chyba żyje w innej rzeczywistości. Dzięki Ci Magdo.
Powiem tak… Nie jestem matką, ale jeśli kiedykolwiek zajdę w ciążę będzie ona wysokiego ryzyka że względu na mój stan zdrowia. Jeśli ta ustawa wejdzie w życie nie znajdę w tym kraju kompetentnego lekarza który poprowadzi moją ciążę, bo rozumiem że nie będzie się narażał na konsekwencje karne w razie komplikacji. W zasadzie z moim obciążeniem chorobowym, które samo w sobie nie wyklucza urodzenia zdrowego dziecka, nie powinnam zachodzić w ciążę, bo narażam się na konsekwencje karne bo jest większe ryzyko komplikacji wszelkiego rodzaju. Co mi pozostaje jeśli chcę być matką?
Jeśli ta ustawa wejdzie w życie pozostaje mi emigracja-smutne to ale prawdziwe.
Pozwoliłam sobie udostępnić wpis. Dziękuję za szczerość i autentyczność. Nie może być tak, ze na blogach rodzicielskich nie pojawia się ten temat. Właśnie matki powinny się wypowiadać, bo mają i doświadczenie i zrozumienie dla innych mam i ich dzieci. Żadna z blogerek, którą czytuję nie odwazyla się na to.
Popieram Panią. Sama jestem mamą dwóch synów. Bardzo chcialabym mieć 3 dziecko, oboje z mężem chcielibyśmy jeszcze mieć córkę. Ale boję się, boje się zaryzykować przyszłość moich dzieci i mojej rodziny dla tego marzenia. I żadne 500 + mnie do tego nie przekona.
W całej tej sytuacji cieszy mnie jedno. Nie daliśmy się całkiem podzielić. A tych, co mają skrajne podejścia niech się bawią sami.
Piszę jako mama Aniołka, który odszedł od nas ponad rok temu, chorował na bardzo cieżką nieuleczalną chorobę genetyczną. Był z nami 16 miesięcy… Tylko 16 miesięcy ale też aż 16 miesięcy z bólem, atakami padaczki, wiecznymi zapaleniami płuc, zalewaniem się śluzem z gardła, krztuszeniem się, z problemami z oddychaniem.. i mogłabym tak wymieniać dalej…
W imię czego miałabym kolejne dziecko skazywać na takie życie? Z miłości wolałabym przerwać taką ciążę na wczesnym etapie niż urodzić i powtarzać to cierpienie i dziecka i całej mojej rodziny.
Przez ten rok nie byłam gotowa na podjęcie próby by zajść w ciążę, zaryzykować, ponieważ w tej chorobie mamy 25% że kolejne dziecko znów będzie chore. Ale mamy też 75% że będzie zdrowe. Ostatnio zaczełam marzyć o zdrowym dziecku, poczułam siłę, że mogę spróbować… Ale przez obecne prace nad tą szatańską ustawą znów się boję… Chyba musze się poddać, odpuścić, zapomnieć o marzeniach.
Tak mnie boli, że dla wielu ludzi chore dzieci = zespół downa. Nie, nie, nie! Życie pisze dużo tragiczniejsze scenariusze.