Możliwe, że jestem w tym poczuciu odosobniona i okaże się, że ten temat zupełnie nie jest dla nikogo ważny. A wtedy podkulę się grzecznie i przyznam, że najprawdopodobniej jestem słabą jednostką, która szybko się męczy i brakuje jej hartu ducha.
Zaryzykuję jednak twierdzenie, że każdej z nas (bo od kilku mężczyzn dowiedziałam się, że podobno oni nie miewają tego rodzaju upadków tak często jak my – prawda to?) i mam na myśli w szczególności matki, no właśnie … że każdej matce zdarza się mieć gorszy okres.
Taki czas, w którym mamy ochotę wszystko rzucić w cholerę, zwinąć się w kulkę, zamknąć dzieci w klatce albo oddać rodzinie, puścić pełną wannę wody, załkać gorzko i wykrzyczeć na cały głos tak, aby wszyscy to wyraźnie i dosadnie usłyszeli:
– Nie mam już (k…wa) siły!!!
Nie mam siły, nie mam ochoty, dajcie Wy mi wszyscy święty spokój. Sami się nakarmcie, przewińcie, zróbcie sobie obiad, idźcie w cholerę, zajmijcie się sobą, posprzątajcie, ugotujcie, nasrajcie na środek pokoju i pójdźcie Wy wszyscy spać.
I po tym fragmencie możliwe, że część osób, która to przeczytała, obruszy się i powie, że matce tak nie przystoi nawet myśleć, a co dopiero głośno to wypowiedzieć. Wiecie co ja na to? A ja na to a róbcie, co chcecie i dalej zgrywajcie panów świata, którzy nigdy słabości nie miewają, zawsze im się chce i za nic nie przyznają się, że nie mają już na coś siły.
Ja nie jestem w typie mojej babci i prababci, które zaciskały zęby i koniowi na Helu co najwyżej meldowały swoje rozgoryczenie i chwilowy spadek formy. Odkąd w pierwszych miesiącach macierzyństwa dostałam zdrowo w dupę na całej linii, a wiedzą to tylko Ci, którzy mnie wtedy znali, zrozumiałam prawdopodobnie najważniejszą rzecz, która zmieniła całą moją perspektywę!
– Babo jedna wstrętna – nie jesteś niezstąpiona! Nigdy więcej! Nie będziesz więcej zgrywać heroski, paniusi która to na klatę bierze wszystko i prosi o więcej, laski która nadstawia drugi policzek, gdy dostała przez sekundą wpierdziel w pierwszy.
Zamiast za każdym razem udawać, że dziecko zje słoiczek jakiejś dyniowej papki jedynie z mojej ręki, to szukałam towarzystwa, które było gotowe przejąć obowiązek na chwil parę a ja wtedy umyłam sobie włosy. Zamiast udawać, że najlepiej dziecko przewijam ja, to nauczyłam się sadzać bąbla na kolanach zakochanym w nim dziadkom i instruowałam, jak się zmienia pieluchę. Może na początku oponowali i zgrywali, że to tylko moja kolokwialnie to ujmując „brocha”, ale nie miałam skrupułów. Jak się okazywało, czynność przewijania nie była wcale taka straszna a dziadek, który swoich synów nie przewijał, teraz zobaczył, jak oporządza się męskie rowki i nakłada krem przeciw odparzeniom.
Uprzedzając zaraz ewentualnych zniesmaczonych faktem, że jak to! „Skoro chciałaś dziecka, to teraz ogarniaj babo sama człowieczka, który się urodził!”
Rodzina, gwoli ścisłości, nie składa się z niezastąpionej matki w jednej osobie. Rodzina, żeby być skrupulatnym, to często matka, a przy niej często ojciec. Jak ojca brakuje, to są jeszcze inne osoby związane więzami krwi, które mają potencjał pomóc, ulżyć nam w chwilach totalnego macierzyńskiego wypalenia. Jeśli nie są chętni i zapierają się rękami i nogami, to jakby powiedział mój Tata: a kij im w tylne łapy! Ale prawdziwą rodzinę poznaje się wtedy, gdy można na siebie liczyć i nie trzeba mieć skrupułów prosić o pomoc.
Może jestem zbyt odważna twierdząc powyższe, ale wyszło mi to na dobre. Nie zwariowałam!
I zrozumiałam, że … niezastąpione są najprawdopodobniej tylko drożdże. Całej reszcie, w tym matce, da się najprawdopodobniej znaleźć choćby chwilowy zamiennik ;-)
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Możecie też go podać dalej. Dziękuję!
50 komentarzy
Zgadzam się w 100%. Nawet chciałabym to stosować, ale teściowie mają na głowie mamę mojego teścia i nie chcę im dokładać drugiego w pełni zależnego od innych człowieka. Dobrze, że szwagier ma często czas wolny, to jego wykorzystuję bez wyrzutów sumienia ?
Mam tak samo :) mam wychodne gdy sie oczywiście da (mam 3szkrabow w tym 2letnia parkę) nie dajmy się zwariować każdy musi czasem odpocząć i dać upust emocjom. Mam grzeczne ale bardzo żywe dzieci wiec ciesze sie ze jeszcze nie dosięgają do klamek od drzwi bo w oknach juz nie maja ich? a z głodu nie padną jak czasem zamiast obiadu bedzie buła:) pozdrawiam wszystkie nieidealne mamusie?
rracja:*
„Nie zastąpione są tylko drożdże” padłam ;-)
Zazdroszczę..Ja niestety jestem kompletnie sama z 18-miesięczna córka i sama muszę wszystko robić. Moi rodzice zmarli, „tatuś” od siedmiu boleści poszedł sobie do innej Pani i widzi się z córka od święta a sam nie ma rodziców. Dalsza rodzina mieszka bardzo daleko i mają swoje obowiązki. Pomimo tego wszystkiego córka to mój cały świat i miewajac często gorsze dni, nie poddaje się. Robie to wszystko dla Niej :)
Uswiadomilas mi jak bardzo nie mogę liczyć na moich rodziców… Ciężko bywa z ich zaangażowaniem. Często kończy się na kupieniu prezentu raz na jakiś czas i odwiedzin raz na miesiąc albo dwa :/ na szczęście w pełni mogę liczyć na teściów za co po rękach bym ich całowała chociaż czasem trochę za bardzo się w nas wtrącają. To na nich mogę liczyć kiedy nie mam siły i chciałabym usiąść spokojnie przed książką chociaż na godzinę albo po prostu pobyć sam na sam z mężem :)
Dla mnie bez sensu. Nie chcialabym prosic nikogo z najblizszych, bo pozniej sluchalabym przez najblizsze 20 lat ile to dla mnie poswiecili. Cale zycie tego slucham. Ale nianke na kilka godzin w tygodniu jsk najbardziej. Kogos, komu zaplace i nikt niczego nie bedzie mi wypominal.
To wszystko zależy od rodziny. Ja mam 8 miesięczną córkę i moja siostra chce ją wziąć do siebie na wakacje na jeden dzień. Ma 3 swoich dzieci i mieszka 5 km. ode mnie. to jak sie tu niezgodzić? Tylko się cieszyć! :)
No tak, skoro sama chce. Ale na sile wciskac, bo mi sie tak podoba i nie mam sily do wlasnego dziecka? Inni tym bardziej nie musza miec. Totalnie nie podoba mi sie ten wpis…
Cudownie jest mieć wsparcie w rodzicach i teściach. Naprawdę powinniśmy to bardzo doceniać – jeśli tylko je mamy.
A czy znasz już książkę „Zatrzymać dzień” ?
Polecam Ci jako lekturę obowiązkową dla każdego rodzica. Książka pełna macierzyństwa, miłości, przyjaźni. Do mojego życia dużo wniosła i na pewno jeszcze do niej wrócę.
Cudowny post. Jeden z lepszych wpisow blogerek jaki czytalam, bo zazwyczaj wlasnie kazda zgrywa tą niezastąpioną. Pozdrawia mama ktora aktualnie pada na twarz! ;)
uwielbiam Cię za to właśnie źe powiedziałeś to głośno.Dziękuję.
Zgadzam się z tym co napisałaś. Ile razy ja też tak myślałam, że mam wszystkiego dość. Ale w moim przypadku chciałbym więcej liczyć na pomoc kogoś ale się nie da. Wszyscy pracują. Sam mój mąż nieraz jest po 36h lub 48h w pracy. Marzę wtedy, żeby ktoś przyszedł na chwilę i wziął naszego cukiereczka. Pobawił się z nim lub go na karmił. Ale jak ktoś już jest, to wykorzystuję to :)
Powiem tak od urodzenia córki macaly czas wykorzystuje Mame i siostrę wychowuje córkę sama nie raz prosilam mame by zostala z młoda bo ja musialam isc sie ” od chamic” bo juz mialam dosyć wszystkiego córki sytuacji braku pracy itp to co piszesz jest święta racją moja córka ma już 3 lata i do tej pory wykorzystuje mamę i siostre aby nawet wzięły ja na głupi pół godzinny spacer ?? może jestem zła matką karzdy niech patrzy na siebie ja nie jestem idealna i nie bede ?
Super że to napisałaś, bo bałam się już że jestem wyrodną matką… ale niestety muszę przyznać że rzadko znajduję osoby które mogłyby zająć się moim smykiem w rodzinie a obcych (tzw niań) boje się prosić o to, bo są obce… więc jak raz w miesiącu uda mi się na chwilę oderwać od małego to jestem (choć brzmi to strasznie) mega szczęśliwa ;)
Hej super blog ja jestem mamą trójki a w grudniu 4 dzieci obecnie w ciąży w 4 miesiącu i powiem Wam,że nawet rok temu załamanie przeszłam nerwowe bo za dużo miałam na głowie. Gdy dowiedziałam się o ciąży pierwsza reakcja płacz i bezradności. Strach o to że znowu powtórka z rozrywki a potem dasz radę,bèdzie ciężko i najważniejsze żeby zdrowe było. Popieram Cię w 100 % też tak miałam jesteśmy tylko ludźmi. W tamtym roku wróciłam po rocznym macierzyńskim do pracy i znowu w grudniu powtórka z rozrywki tylko chyba pół roku wezmę. Najmłodszy syn od września do żłoba bo moja mama nie ma siły się nim zajmować,może i dobrze ale pewnie choroby będzie znosił i najmłodsze zarażał będzie wesoło. Na samą myśl włos mi się jeży na głowie. Córka do pierwszej klasy,syn do szôstej a kiedy czas dla mnie czy będę miała chwilę
Blogowanie jest moją pracą, szanowna koleżanko.
A do reszty się nie odnoszę, bo mam wrażenie, że próbowałaś sobie ulżyć :-)
W takim razie masz złe wrażenie.
A jednak, chciałaś sobie ulżyć :-)
Serdeczności.
Matki to nie cyborgi! Mama, Ty i ja mamy prawo do słabszych dni, czasem one są krótsze, czasem dłuższe, mama ma prawo do uczuć negatywnych tak samo jak dzieci…. Poza tym jesteśmy super babki :):):) Pozdrawiam serdecznie :)
Masz mało pokarmu to może dziecko marudzi itp bo jest głodne..? Może coś mu dorzuć. Sama jesteś wyczerpana i fizycznie i psychicznie i mały też to czuje. A co do pomocy innych to bądź może bardziej stanowcza. Wręcz dziecko tatusiowi i oznajmij, że kobieta też człowiek i zjeść i odpocząć musi :-)
A skoro babcia jest dosyć „osiągalną” pomocą to nie krępuj się z niej korzystać. Komunikuj. Rozmawiaj. Masz prawo być zmęczona. Masz prawo mieć dosyć. I pamiętaj jesteś super mama!!! Dajesz z siebie wszystko i Twoj synek ma szczęście, że Ciebie ma przy sobie :-) trzymaj się ciepło!
Ja nigdy nie mowilam że jestem nie zastapiona problem tylko taki że rodzinie to ja muszę mojego dziecia wręcz narzucac i przynajmniej raz w tygodniu informowac (czytaj krzyczeć)że robotem nie jestem…
Skonczcie narzekać ja musiałem zostać z bliźniakami od 4 miesiąca ich życia nikt mi nie pomagał i jakoś nie zwariowalem. Po prostu trzeba robić swoje. Tata Filipa i Wiktorii. Pozdrawiam.
Jakoś nie uwierzę, że nie było chwili załamania…
Też mam takie chwile pamiętam jak np na fb że kto powiedział że dzieci sa cudowne to by mnie normalnie zzarli. Jak możesz itp. Nie wierzę w to że każdy jest idealna matka i nie ma gorszych dni. No nie da się . każdy jest tylko człowiekiem . czasami zmęczenie daje w kość do tego inne cidzienne obowiązki myślę że nie ma idealnych osób ci co mowia ze tak nie można jestem ciekawa czy tylko to sa pozory ze sa takie idealne nigdy nie narzekają bo ja do takich osób nie należę czasami brak mi siły mam ochotę po prostu odpocząć chyba nic w tym złego.
No dokladnie jakbym czytala o sobie mam identyczna sytuacje I dzieci w tym samym wieku I 4 ciaza nieplanowana.Pozdrawiam ???
Brawo! wreszcie ktoś powiedział to otwarcie..
Matka jest niezastąpiona tylko i wyłącznie przy cycku (o ile nie ściągnie pokarmu w butelkę) – za wszystko inne „zapłacisz kartą MasterCard” :) -taki żarcik.. Warto dać się wyręczyć :)
Ja dziecko i dom ogarnialam sama . Ani rodzina ani maż specjalnie mi w tym nie pomagał. Fakt mały był mega grzeczny i mogłam przy nim zrobić wszystko. Gdy miał 2 latka poszedł do przedszkola a ja wróciłam do pracy. I nadal ogarniam wszystko sama choć fakt jestem bardzo zmęczona. Takie życie . Pojdzie do szkoły to odpocznę :) albo i nie .
Nie trzeba być robotem ani przyslowiowa kura domowa z tlustymi włosami. Wystarczy byc mega zorganizowanym :)
Współczuję, jak czytałam Twój komentarz zrobiło mi się smutno i żal. Wydaje mi się, że Cię rozumiem. Gdy urodziłam drugie dziecko, córeczkę, ktora była śpiochem i aniołkiem, mój pierwszybsynek miał 3 lata. To był horror. Mieszkaliśmy u teściow od 10 m-cy na czas remontu naszego mieszkania. Syn wulkan energii, nie panowałam nad nim, bo muał dwie mamy: mnie i tesciowoa ktora choc chciala dobrze to niestety wychodzilo zle. Ja karmiaca, krzycząca, po 12 godzin sama z dziecmi i tesciowa, ktora rozwalała mi moje wychowanie i moj porzadek dnia. Po 4 miesiacach wrocilismy wreszcie na swoje,,, ale bylo juz za pozno. Wyladowalam z nerwica i poczatkiem psychozy u psychiatry. 4 miesiace lekow. Maz zrezygnowal z pracy zeby mi pomoc i zebym nie musiala leczyc sie w szpitalu. Rownilegle chodzilam na terapie do psychologa. Teraz mija 10 miesiecy od tamtego kryzysu. U mnie happy end. Do lekow nie wrocilam, psycholog zrobil dobra robote. Nauczylam sie nie robic wszystkiego. Nie chciec byc perfekcyjna. Zycze Ci zebys nie bala sie drastycznych rozwiazan i lekow. Psychiatra to lekarz, ktory tez czasem jest konieczny. Dzieki temu ze siegbelam po leki moj przedszkolak przestal byc nerwowy i nie reaguje na wszystko placzem i wrzaskiem. Wtedy gdy sama sobie nie radzilam, wszystko odbilo sie na nim i jego zachowaniu. Teraz jestem z niego dumna i naszej rodziny.
Dziękuję Ci za ten komentarz. Czasem tak bardzo skupiam się na sobie, że zapominam jak bardzo pragnęłam moich dzieci, jak bardzo je kocham i jak bardzo się bałam, że nigdy ich mieć nie będę. Wzruszyłam się :(
;(
Dokładnie!przy trzecim dziecku zaczyna sie prawdziwy hardcore! Jakos sie rozdwoisz, ale roztroic juz sie nie ma szans. Tez mam maluchy co 2 lata, najstarsze 4,5roku. choćbym bardzo chciała, nie wyrecze sie rodzina, bo mieszkam na końcu świata , maz pracuje do wieczora a ja „sobie siedze z dziećmi w domu i sie bawimy”??
Duzo siły i pomocy dziewczyny! Ja to sie wole wiecej nie bzykać, niz sobie czwarte sprawić ?
Tak jest! W zupełności sie zgadzam i ostatnio nawet sama zaczęłam wprowadzac to w zycie. My kobietki, a w szczegolnosci matki nie jestesmy robotami wiadomo każda z nas kocha swoje malenstwo najbardziej na swiecie i tak poswiecamy im całe siebie wiec nikomu krzywda sie nie stanie jeśli ktos chodz troche odciazy nas od i tak wielkiej ilosci obowiazkow..
Mam taką samą sytuację. Kiedyś myślałam że jestem głupia bo narzekam i wyzywać ale teraz wiem że to normalne no i kto da rade jak nie my mamy
ooo… to mnie zmotywowałaś :) dziękuję :) Idę dziś na rower i już :)
Jak mnie to było dzisiaj potrzebne. Dziękuję! Opisałaś w punkt mój dzisiejszy stan i chwała Tobie!
Kiedy moje dzieci przyszły na świat tez myślałam że to się nigdy nie skończy ten dzień świstaka. To karmienie, przewijanie, przecieranie, targanie toreb pełnych ciuchów na zmianę, pieluch i innych dupereli. Ale z czasem kiedy ta cała rzeczywistość stawała się łaskawsza w obsłudze los pokazał mi kto tu rządzi. Przyszła choroba dziecka i znowu nastał czas kiedy to moje szczęście jest zależne ode mnie. To ja muszę myśleć jak ma żyć. Wierzcie jest jeszcze gorzej bo tym razem widoków na przyszłość brak?
Mam identyczne podejście i dzięki temu zdrowsza jestem ?
Po urodzeniu drugiego dziecka tez wyszłam z takiego założenia ??
Super to ujęłas! Mój mąż bardzo mi pomaga u bardzo mnie wspiera , niestety dużo pracuje bo z czegos żyć trzeba, a rodzina mimo możliwości nie wpadnie na pomysł że może ja matka mam prawo być zmęczona i że może fajnie byłoby żebym gdzieś wyszła, napila się kawy, żebyśmy trochę odpoczeli…Mimo tego, że bardzo kocham swoje dziecko mogę mieć DOŚĆ bo córeczka jest bardzo wymagająca i wcale się tego nie wstydzę, uważam że to normalne. Niestety nawet mówienie wprost nie pomaga :) Według rodziny mi jako matce nie należy się nic :)
No ale mówiłaś, ze tego i tego dnia musisz wyjsć? I potrzebujesz opieki do dziecka? Z ojcem moje dzieci zostawiam tylko informując wcześniej, ze będę wychodzić. Innych sie pytam, czy taki termin pasuje? Czy moze inny.
Nikt inaczej sie nie domyśli. A często matki przy pierwszym dziecku wręcz nie chcą dziecka z nikim innym zostawiać, bo one da nie zastapione. Same sobie to robimy. ;) ja tez taka byłam :)
Oczywiście że mówiłam i to momentami dość dobitnie, na prośbę żeby zostali usłyszałam od razu odmowę :) udało mi się też usłyszeć chciałaś dziecko to się zajmuj, dziecko jest najważniejsze (od razu czujesz się lepiej…),jak wspomniałam że dużo płacze, jest wymagajaca i jest ciężko to usluszlamam serię pochwal pt. Ale jak pięknie się uśmiecha, conajmniej jakbym kwestionowala że moja córka jest wspaniała itd. Itp. Jedyna osoba na którą naprawdę mogę liczyć to mąż.
Pamiętam sytuację, gdy mój syn miał jakieś 8 miesięcy i nie dość, że w dzień spał tyko godzinę, to w nocy budził się co 20 minut- DOSŁOWNIE CO 20 MINUT!!! Jak spytałam się „członka najbliższej rodziny”, czy zajmie się dzieckiem, żebym mogła do kina wyjść, to usłyszałam, że skoro chciałam dziecko, to mam sobie kino z głowy wybić.
Moja matka zajęła się moimi dziećmi 1 raz (a syn ma już prawie 5 lat) i to tylko dlatego, że na godzinę wyszłam do lekarza.
JESTEŚ MATKĄ, TO NIE MASZ PRAWA MIEĆ WŁASNYCH POTRZEB!!!- takie jest przekonanie
Gdy byłam na badaniu po pierwszej ciąży, Pani ginekolog w czasie rozmowy powiedziała mi, że panuje takie przekonanie, iż młoda mama nie ma prawa narzekać! Na to że jest zmęczona i nie ma już sił zajmować się dziećmi i domem. Skoro tak bardzo chciałyśmy dziecka, tak bardzo cieszyłyśmy się, że jesteśmy w ciąży, to jakim prawem teraz narzekamy! Same tego przecież chciałyśmy! Zgodziłam się z nią. Jest takie przekonanie w naszym społeczeństwie, że mamy powinny chodzić uśmiechnięte i radosne przez cały dzień. Ja czasami już boję się powiedzieć, że chłopaki dają mi w kość, bo może to zostać źle odebrane. Niestety jest w tym trochę naszej winy bo same taki obrazek szczęśliwej mamy kreujemy. Gdy mają przyjść goście, to stajemy na rzęsach, aby mieszkanko lśniło. Gdy wychodzimy do znajomych, to robimy wszystko, aby nie pokazać innym, że nie ogarniamy naszych pociech. To są chyba przekonania wyciągnięte z naszych domów… ’ Co ludzie powiedzą?!?’. Ja sama mam z tym problem i codziennie próbuję wyluzować ;)
Dokladnie. Przy pierwszym dizecku bylam uparta jak osiol. Chociaz teraz moze jakbym mogla sie cofnac w czasie, to nie wiem, czy ktos dalby rady mnie przekonac w ogole do tego, zeby „zatrudnic” rodzine. Niestety na pomoc bylego meza moglam liczyc w tak minimalnym stopniu, ze teraz sie dziwie, ze w ogole dalam rade… Ale tak, jest nastawienie matki ze wszytko bedzie jak sobie wymarzylam, i takie przekonanie na dokladke, ze to musze zrobic sama. Nawet nie wiem, skad to rpzekonanie, taka duma, ze przyszelo na swiat malenstwo i wszsytko musi byc perfekcyjne. A u mnie jak „szef” z pingwinow z madagaskaru, jak cos ma byc zrobione dobrze, to musialo byc po mojemu.
Oo jak bym czytała o sobie ?
Zazdroszczę Ci
Popieram ja robie podobnie choc szczerze powiem mnie macierzynstwo meczy no ale coz trzeba isc do przodu☺
a u mnie jest zupełnie odwrotnie, wszyscy by wyściskali, wycałowali i najlepiej „z chrupali” gdyby mogli, ale niestety oferują pomoc wtedy gdy jej nie potrzebuje (narzucając się). Mało tego teściowa ostatnio nazwała się „mamą” dla mojego syna ale szybko się poprawiła mówiąc „chodz do babci:. Niby nic ale jednak za bolało… Wszystko poprawia po mnie.. i chętnie ” po wtrącałaby się do wychowywania mojego brzdąca. Przez to udaje silną przed samą sobą, bo gdybym tylko pokazała akt desperacki wówczas nie odzyskałabym już swojego syna bo teściowa „wiedziałaby lepiej”
I ja mam tak samo ? wszechwiedza i wszechobecnosc teściowej (mieszkamy z nią) odebrała mi radość z pierwszych miesięcy z synkiem . Zamiast skupić się na sobie i dziecku to drżałam , aby tylko nie zapłakał, bo w mgnieniu oka zjawiala się ona by ratować wnuka przede mną bo wg niej go maltretuje. A potem całe osiedle się dowiaduje jaką jestem beznadziejna matką , a babcia cudowną bohaterką . Modlę się kiedy będzie nam dane się wyprowadzić.