To była środa. Dzień jak co dzień w Bieszczadach, czyli człowiek oddycha cudownie świeżym powietrzem, delektuje się bieszczadzkimi widokami i próbuje jakoś urozmaicić dzieciom czas, aby było dla nich ciekawie. ;-) Jesteśmy po raz n-ty w Olchowcu i to jest miejsce, w którym naprawdę uwielbiamy bywać.
Zjedliśmy kolację i wpadł mi do głowy pomysł, że skoro jest ciemno, to pójdziemy z dziećmi porzucać takim świecącym, LED-owym talerzem, który gdy zbliża się zmrok, to wygląda zjawiskowo. Plan był taki, że zmęczę towarzystwo i szybciej padnie do łóżek. ;-) Przed naszym wyjazdem w Bieszczady kupiłam też takie LED-owe kule na sznurku, zmieniające kolor, którymi można kręcić i powstają wtedy genialne świetlne efekty. Dzieciaki uwielbiają się tym bawić. Jeśli szukacie zabawek dla dzieci, którymi będą się bawić w plenerze to bardzo polecam Wam właśnie takie świecące kule do kręcenia i talerze do rzucania. Już czterolatek spokojnie ogarnie obsługę tymi zabawkami. Ja kupiłam moje na Tchibo w sekcji „Zabawki dla dzieci” i „Czas wolny”. Sporo tego tam jest.
Mój M. włączył się do zabawy i cała naszą piątka łącznie z 2,5 letnią Gaią genialnie bawiła się tymi gadżetami na trawie. W pewnym momencie chciałam złapać jeden z tych latających talerzy, który poszybował odrobinę za mną. Próbowałam się cofnąć i sięgnąć po niego ręką, ale moja stopa poślizgnęła się na trawie i nagle usłyszałam taki typowy tępy dźwięk, jakby coś w mojej stopie doznało urazu. Momentalnie upadłam na trawę, z masakrycznym bólem stopy. W sekundę zrobiło mi się słabo. Nawet nie z tego bólu, który totalnie mnie rozłożył, ale to ten dźwięk wywołał u mnie paniczny strach, że zrobiłam sobie niezłe kuku i bałam się, że spieprzę tym samym moim dzieciom wakacje :/
Moje śródstopie zaczęło puchnąć z sekundy na sekundę. Ivo totalnie przerażony. Teodor w szoku, w jakim go nigdy nie wydziałam. Mój M. szybko pobiegł po samochód którym zabrał mnie i dzieci na górę wzniesienia, w stronę hotelu, żeby stamtąd decydować, co dalej. Ja już wiedziałam, że muszę dzwonić od razu po karetkę, bo po pierwsze nie było mowy już na tym etapie, żebym samodzielnie nawet wyszła z samochodu, a do najbliższego szpitala było kilkadziesiąt kilometrów. A po drugie – jazda z trójką małych dzieci do szpitala to byłaby totalna pomyłką.
Co dobrego zrobił mój M. właściwie natychmiast po tym, jak tylko odstawił starsze dzieci do pokoju, to poleciał po worek z lodem i to nim cały czas aż do przyjazdu karetki okładałam stopę. Ja bym na to nie wpadła w tym całym ferworze, a to w szpitalu lekarz ocenił jako b. dobre posunięcie, bo wpływało na zmniejszenie opuchlizny i zmniejszenie ew. wewnętrznego krwawienia. Kolejną genialną rzeczą, bez jakiej byśmy chyba nie dali rady to nosidło dla naszej Gai, bo co prawda chłopcy spokojnie mogli sami zostać w pokoju hotelowym, który był kilka metrów od nas, i od poszli spać, ale już Gai byśmy samej nie zostawili, a tak to M. miał ją cały czas przy sobie i asystował żonie, która zwijała się z bólu aż do przyjazdu karetki :D Mam teraz dla Gai nosidło dla dzieci aż do wieku przedszkolnego i do 20kg wagi z Lennuy Lamb. To model Preschool.
Karetka przyjechała po ok. 30 minutach. Panowie ratownicy wnieśli mnie na noszach do pojazdu. Dostałam ketonal w kroplówce i w tym momencie zaczęłam być po tej lepszej stronie mocy. ;-) Chociaż największym moim zmartwieniem był nadal tak naprawdę fakt, że mogę potrzebować operacji stopy, którą wolałabym przeprowadzać w Krakowie a nie 300 km od domu… to by też oznaczało koniec naszych wakacji :/ Opuchlizna i ból nie były w okolicy kostki a raczej w okolicach śródstopia i to przód stopy wyglądał fatalnie :/
Całe moje szczęście, że miałam przy sobie dowód osobisty. A zazwyczaj to prawie nigdy go nie mam przy sobie. Bo moje dane pan ratownik spisywał już w karetce. Jak tylko wjechałam do szpitala to w ciągu max. 15 minut miałam zrobione zdjęcie RTG, po którym niestety nie postawiono mi zbyt dokładnej diagnozy. Wpisano w kartę: nieznany uraz stawu skokowego i stopy z pilną sugestią dot. wizyty u ortopedy w miejscu zamieszkania. Czyli tak naprawdę wiem, że … nic nie wiem :D Całe szczęście udało mi się w końcu umówić na najbliższą środę do jednego z najlepszych ortopedów „od stopy”, do którego chciałam od razu się umawiać. I to przez zupełny przypadek. Do tych najlepszych ortopedów terminy na prywatne wizyty były dopiero na wrzesień i do tego lekarza również. Tymczasem w czwartkową noc obudziłam się o 3 w nocy, nie mogłam zasnąć i jakimś dziwnym trafem pomyślałam, że a nuż może zwolnił się jakiś termin do tego lekarza na znanylekarz.pl I BINGO! :D Pojawił się jeden wolny termin w następnym tygodniu. :D Czyli mimo wszystko mam mnóstwo szczęścia w tym całym nieszczęściu :P.
Mam obecnie nogę w gipsie. I poruszam się o kulach, ale moje nadgarstki ledwo dają radę, bo jeszcze źle rozkładam ciężar ciała podczas chodzenie o kulach i muszę się lepiej w to wprawić. Planuję założyć sobie ortezę, jak polecałyście mi na Facebooku, bo gips to jest jakaś masakra szczególnie w te upały. Ale czekam na to, co powie lekarz. Teraz na rynku sporo jest tych ortez. Ja czaję się na tę marki OPED. To spory wydatek. Może ktoś z Was ją miał i możecie polecić? Jedna z Was polecała poruszanie się po mieszkaniu na krześle biurowym na kółkach i to jest eureka!!! Dobrze, że nie wypierniczyłam tego krzeszła na kółkach, które mamy, a przymierzałam się do tego ostatnio :D
Mam bezwzględne zalecenie leżenia. :D Wiecie, jak to moje leżenie wygląda? Tak, że leżę a później … wstaję, bo moje dzieci są wszędzie i trudno ogarnąć te ich harce. :D Powiem Wam, że pierwszy raz w życiu czuję się tak zaopiekowana, jak w tym hotelu przez mojego M. i obsługę. Mam śniadania i obiadokolacje donoszone do pokoju hotelowego (doceniam, bardzo dziękuję! :*) a mój M. robi co może i stara się, żebym mogła leżeć, ale… dzisiaj kiedy towarzystwo było na obiedzie, to już nas spakowałam podczas ich nieobecności, bo nie moglam bezczynnie leżeć. Człowiek musi się chyba nauczyć bezczynnego leżenia :-D
Jutro czeka mnie jeszcze głosowanko, także trzymajcie kciuki, abym na nie dotarła i nie zaliczyła kilku gleb po drodze ;-)
P.S. Trzymajcie za mnie kciuki, abym wyszła z tego na prędkości. Każda rada w cenie! :*
1 komentarz
Polecam zmianę na gips syntetyczny jest o wiele lżejszy a to wiele ułatwia :)