Za nami bardzo intensywne miesiące. Rozdzielały naszą szczęslivą trójcę morza i oceany. Różne strefy czasowe utrudniały kontakt. Tygodnie rozłąki dłużyły nam się niemiłosiernie.
Pierwsze pewne kroki Iventego niestety nie zostały postawione w obecności jego Taty. Jednak teraz wszystko nadrabiamy. Jemy wspólne śniadania, jeździmy na rowerowe wycieczki, odwiedzamy dawno niewidzianą rodzinę. Właśnie lenimy się na wsi u pradziadków Iventego [ a nie mówiłam, że zwracam się ku naturze coraz bardziej i oddalam od miasta;-)]. Grillujemy. Przycinamy żywopłot. Pielimy grządki. Wpatrujemy się w rwącą rzekę i obserwujemy bociany. Sielanka.
Mieliśmy dość oglądania rzecznego nurtu – zapragnęliśmy pobawić się w Słoneczny patrol. Postawiliśmy na wersję wyjątkowo oszczędną, zarówno pod względem formy jak i wydatków. Kupiliśmy Ivkowi basen za 4 dolary, kolorowe foremki za niespełna $1. Ja przywdziałam czerwony strój Pameli, jakże oszczędny pod względem użytego materiału ;-) Można by rzec, że byłam niemalże naga, toteż zdjęć mojej osoby nie uświadczycie ;-)
Najważniejsza w tym całym słonecznym zamieszaniu była letnia stylówka Iventego. I na niej się skupmy. Czapencja za 2 dolary – wyjątkowo dobrze wydana suma. Czapka była z nami na Mykonosie w sierpniu 2013. I rośnie z naszym małym ratownikiem. Nieodzownym elementem jest także pielucha. Pielucha [koszt 25 centów], która wspaniale wchłania basenową wodę [po zakończonej imprezie ważyła ok. 10kg!;-P ]. Nie mieliśmy czasu na zakup wodnego pampersa, toteż posłużyliśmy się klasycznym pieluchomajtkiem, który był założony tylko na potrzeby zdjęć. Jak tylko odstawiłam aparat na bok, ściągneliśmy czym prędzej ten majtkowy nocnik. Nie myśleliście chyba, że pozwoliłam mojemu synalowi na to, aby zaparzał się w tym gumowym tworze? ;-P
Najważniejszy w tym całym zamieszaniu był krem z filtrem. LaRochePosay +50 jest z nami od roku i sprawdza się idealnie. Fotostabilny, nie klejący i łatwo się wchłania. To nasz pewniak na lato. I to jedyna pozycja, na której nie przyoszczędziłam. Pamiętacie o kremie z filtrami UV? Z tym nie ma żartów.
Iventy, niczym Mitch Buchannon, uratował kilka much. Kilka z nich próbował zjeść. Wybaczcie mu ten haniebny czyn, nie przeczytał dokładnie scenariusza. Przypominam, że to jest odcinek pilotażowy naszego Słonecznego patrolu. Piszecie się na kolejne części?
Podsumowując:
- Pielucha [z marketowej półki, dla aktywnych babies ;-)]- 25 centów
- Czapka [bazarowy tworek, no name] – $2
- krem UV LRP +50 – $20
- basen [INTEX] – $4
- foremki [ z marketowej półki, no name] $1
koszt imprezy: $27,25
satysfakcja: gwarantowana
Do później! Muszę przygotować mięcho na grilla i wstawić co nieco do lodówki, aby się dobrze schłodziło ;-)
P.S. Piszecie się na kolejne części Słonecznego Patrolu? Iventy już pręży klatę, żeby dobrze się prezentować ;-P
5 komentarzy
świetna stylóweczka :)
starałam się! :-P
pewnie, że się piszemy! i dzięki za polecenie kremu, bo właśnie szukam jakiegoś sprawdzonego ;-)
Madzia, cieszę się :-)
super fotki ;)