Dziś są moje urodziny. Kolejne! ;-) 31 sierpnia to data, z którą mam tyle wspomnień, że chciałoby się każde spisać na papierze, ale one chyba wolą jednak być zamknięte w szufladach mojej pamięci i wspominek przy lampce wina ;-)
Obiecajcie mi jedno po przeczytaniu tego postu: nawet jeśli się ze mną nie zgodzicie, to chociaż spróbujecie zrozumieć mój punkt widzenia! ;-) Wiem, bywa on czasami kontrowersyjny, może trochę pod prąd. Może nie tak, jak sugeruje rozum i podpowiada serce, ale w naszym wypadku okazał się być najlepszy!
Są historie obok których nie można przejść obojętnie. Powiedziałabym nawet, że czytając tylko pierwsze zdania wiem już, że będzie to coś, co na długo zostanie w mojej głowie, wyciśnie ze mnie morze łez, aby na sam koniec dać mi do myślenia.
Nigdy nie sądziłam, że jestem w stanie być aż tak agresywna i zdeterminowana w tym, aby pozbyć się kogoś z domu. Zazwyczaj uchodziłam za całkiem ułożoną pannicę, [która tylko w chwilach słabości rzucała talerzami i wyganiała osobników z chaty ;-) ]
Dawno tak bardzo się nie cieszyłam! A jak cieszyli się moi synowie?! Trudno to opisać słowami! :-) Najszczęśliwszy był mój Starszak, który już pomału czuje zbliżającą się „zerówkę”. On już najchętniej to poszedłby do szkoły, na studia, założył tornister, zapakował do niego zeszyty, książki i resoraki ;-)
Od razu dementuję ewentualne plotki! Nie, nie jestem w ciąży! Nie, nie planujemy na ten moment czwartego dziecka. Tak, to co czasami można dostrzec na zdjęciach, to mój brzuch, który sam po trzeciej ciąży nie spadnie.
Powiedzcie, że nie jestem z tym sama! Kurczę! Przyznam szczerze, że ostatnio zwątpiłam odrobinę i zaczęłam się zastanawiać, gdzie są granice przewrażliwienia. Ja zdecydowanie nie jestem matką panikarą. Mam wrażenie, że jestem gdzieś pośrodku.
Założę się, że po publikacji tego postu dostanę co najmniej kilkanaście wiadomości prywatnych od trolli o podobnym do siebie brzmieniu, w stylu:
– Skoro zdecydowałaś się mieć dzieci, to masz już wszystko. Jak w ogóle możesz pisać, że czegokolwiek Ci brakuje?