W ostatnich dniach dostałam od Was sporo maili, w których pytałyście mnie m.in. o to, czy zamierzam rodzić z moim mężem, w którym szpitalu zamierzam rodzić oraz czy zdecydowałam się na położną, doulę czy może będę rodziła w prywatnym szpitalu, czy może publicznym.
Większość z Was już pewnie wie, że mój trzeci poród, tak jak zresztą i poprzednie, odbędzie się poprzez cesarskie cięcie. W trakcie każdej ciąży moje spojenie łonowe było w fatalnym stanie, stąd decyzja lekarzy o tym, aby nie narażać mnie na skutki rozejścia spojenia podczas naturalnego porodu.
I w ten oto sposób będę „cięta” po raz trzeci.
Czy jestem z tego powodu zadowolona? Ani trochę, ale tutaj moje zadowolenie nie ma nic do tego. Ma być bezpiecznie dla mnie i dla dziecka, koniec kropka.
Pierwszy i drugi poród miał miejsce w publicznym krakowskim szpitalu. Jeśli jesteście z Krakowa to z pewnością skojarzycie szpital na „U” i szpital na „K”. Czy byłam zadowolona ze szpitala na „U”? Opiekę miałam cudowną. Panie położne cudowne. Pani neonatolog – bez komentarza :D Zero ludzkiego podejścia, ale niektóre typy tak mają. To historia na osobny post. Pana, który robił mi cesarskie cięcie, nie zapomnę do końca życia. Kiedy mnie zobaczył na sali operacyjnej o godz. 15.00 z minutami skwitował moją obecność w stylu:
„Jeszcze jedna???!”
Ano, jeszcze jedna. Peszek, panie doktorze. Kiedyś się z panem jeszcze przywitam i zamienię słów parę. Mam nadzieję, że wtedy był pan cholernie zmęczony, bo inaczej nie da rady tego wytłumaczyć.
Z kolei szpital na „K”, gdzie rodziłam mojego drugiego syna, wspominam całkiem ok. Pomimo chaosu, który tam panował, opiekę miałam cudowną. Nie wiem, po co trzymali mnie prawie 24h w skurczach tuż przed samą cesarką, zamiast po prostu zacząć mnie kroić skoro akcja porodowa następowała, ale pewnie nigdy się nie dowiem. Za to zszyta zostałam pierwszorzędnie. Nie na odpierdziel, jak to miało miejsce w szpitalu na „U”. Po cięciu w pierwszym szpitalu z rany sączyło mi się przez 6 miesięcy i ledwo chodziłam kilka miesięcy po operacji. Po drugim porodzie szyli mnie długo i dokładnie. Tak dokładnie, że na trzeci dzień nie odczuwałam niemalże żadnego bólu po cięciu, i mogłam biegać i skakać.
Myślę, że metoda i dokładność szycia ma ogromne znaczenie podczas rekonwalescencji pooperacyjnej.
Jak Cię dokładnie zszyją, tak się będziesz czuła. Jestem pewna co do słuszności tej mojej prywatnej tezy. Dlatego tym razem przy trzecim porodzie zdecydowałam, że nie ma najmniejszych szans, abym zdecydowała się na przypadkowego lekarza, który zszyje mnie albo dokładnie albo niedokładnie. Albo potraktuje mnie jako wrzód na tyłku i zrobi to na odpierdziel, albo postara się, jak to każdy lekarz chirurg powinien mieć w zwyczaju.
Dlatego cesarskie cięcie wykona w moim przypadku mój lekarz prowadzący, z którym jestem umówiona na konkretną datę, i wtedy dokona się cięcia numer 3.
W jakim szpitalu?
Tym razem nie będzie to ani szpital na „U” ani szpital na „K”. Ale będzie to również szpital publiczny, gdzie mam prawo mieć bezpłatną opiekę lekarską z racji tego, że każda obywatelka Polski ma prawo do bezpłatnej opieki okołoporodowej. Nawet ta, która nie odprowadzała składek, a wiem, że niektóre z Was martwią się, że Wam porodu odmówią. Nie mają do tego prawa. Śpijcie spokojnie.
Dlaczego szpital publiczny a nie prywatny?
Po pierwsze nie mam pojęcia, czy istnieją w moim województwie prywatne szpitale położnicze na wysokim poziomie i z odpowiednim osprzętem. Po drugie – chyba nie do końca ufałabym małemu szpitalowi, który dopiero zaczyna raczkować na rynku usług medycznych. Po trzecie – ja nie potrzebuję pałacu, w którym mam rodzić. Ja chcę opieki na najwyższym poziomie, ale po takową opiekę nie mam zamiaru jeździć do Warszawy. To byłoby logistycznie nieporozumienie i cholerne koszta, na które mnie nie stać.
Dlatego wybrałam publiczny szpital, w którym dodatkowo zapłacę za to, że lekarz spoza placówki wykona na mnie cesarskie cięcie. Ile ta usługa będzie kosztować? Jeszcze nie mam umowy i rachunku w ręku, ale za możliwość przeprowadzenia cięcia cesarskiego przez lekarza spoza listy etatowych pracowników szpitala, zapłacę kwotę ok. 1.000 – 1.500 PLN złotych. O dokładnych kosztach dowiem się za kilka dni.
Czy to dużo? To w końcu połowa średniej krajowej.
Jedno powiedzą, że bardzo dużo. Ja powiem, że to nie jest dużo. Dokładnie pamiętam moje samopoczucie i cholerną rekonwalescencję po pierwszym cięciu wykonanym na odpierdziel (wybaczcie kolokwializmy, ale nazywajmy rzeczy po imieniu) przez przypadkowego lekarza, który ciął mnie jako ostatnią podczas swojej zmiany – NIGDY WIĘCEJ.
Prawdopodobnie będzie to mój ostatni poród, dlatego chciałabym być zszyta dobrze i przez lekarza, który nie będzie mi robił łaski, że jestem jeszcze jedną w „kolejce” po szczęśliwy poród…
Dlatego mój trzeci poród odbędzie się za niespełna miesiąc i będzie porodem w publicznej placówce. Przy cięciu cesarskim mój Mąż nie będzie obecny nie dlatego, że nie miałby prawa do obecności (wiem, że można negocjować w tej sprawie w kilku placówkach w Polsce i pozwalają oni na obecność osoby towarzyszącej przy cięciu). Chyba wolę, aby czekał na mnie i malucha poza salą operacyjną, w której zbyt dużo się dzieje podczas takiej operacji i nie wiem, czy jest to do końca potrzebny widok.
Ja tylko się modlę o to, aby mnie nie podkusiło patrzeć w jedną z lamp, w której odbija się wszystko i można podczas cięcia zobaczyć za dużo ;-) U mnie omdlenie byłoby wtedy gwarantowane.
Dziewczyny, szybkich, bezproblemowych i szczęśliwych porodów! Trzymam kciuki za Was wszystkie, a wiem, że jeszcze wiele z Was doświadczy tego cudu, jakim niewątpliwie są narodziny tego małego-wielkiego człowieka!
Uściski!
20 komentarzy
Magda, zadzwoń do mnie. Napisz na Priv. Podpowiem Ci troszkę. Pozdrawiam.
Jutro się odezwę! :-)
Ja też zapłaciłam swojej lekarce, zresztą wspaniałej, za cięcie cesarskie, które nie odbyło się w przewidzianym terminie. W nocy tydzień wcześniej, nagle odeszły mi wody płodowe i pozwoliłam sobie zadzwonić do mojej lekarki. Nie była zaskoczona, ani wściekła, że ją obudziłam, tylko powiedziała żebym pojechała do szpitala R w Krakowie.
Pobyt w tym szpitalu nie wspominam najlepiej, niestety, ale to już osobny temat.
Ja rodziłam mojego synka prawie trzy lata temu w szpiatlu na u pojechałam ze skurczami myślałam że będzie poród naturalny niestety sytuacja się zmieniła i musiałam mieć cięcie ale nie narzekam bo lekarz super mnie zszyl że nawet nie widać blizny teraz jestem w 10 tyg i także będzie cięcie i również będzie w tym samym szpitalu :) wiadomo każdy lekarz inaczej szyję
Ja patrzyłam w lampę ale nic nie widziałam. Może to i lepiej. ? pozdrawiam i życzę zdrówka dla mamy i bobasa ?
Pierwsze cc również miałam w chwalonym pod niebiosa szpitalu na U. Nie mam pojęcia za co go tak wychwalają. Na patologii, na której leżałam 2 razy nie wykryli poważnych wad dziecka. W ciągu kilku minut wylądowałam na stole operacyjnym, bez żadnych informacji, jakbym była kawałkiem mięsa. Ranę źle zeszyli, została mi po niej przerośnięta 20 centymetrowa blizna. Jak się okazało przy kolejnej ciąży, źle zeszyli mnie również w środku, przez co o mało nie doszło do pęknięcia macicy przy drugiej ciąży. W zasadzie to doszło, ale już na sali operacyjnej. Tylko dzięki lekarzom, których sama wybrałam do prowadzenia drugiej ciąży, jeszcze żyjemy. A są to lekarze ze szpitala na R.
Mam takiego bliznowca po ostatnim szyciu. ..buuuu teraz mi go wytna…
Przy tym drugim cc też mi wycieli. Po bliźnie prawie nie ma śladu. Wszystko zależy od tego czy komuś się chce.
Tez rodziłam w szpitalu na U pierwsze dziecko, a drugie właśnie na S tam gdzie Pani doktor wykonuje cc. Myśle, ze jesteś w najlepszych rekach. Ja co prawda miałam obydwa porody SN, i z samego szpitala nie jestem zadowolona, to sam fakt prowadzenia ciąży i świadomości, ze do Pani doktor można zawdzwonic i nie odmówi pomocy był dla mnie najważniejszy. Życzę najlepszego ?
Wczoraj miałam cc, ale w innym szpitalu niż pierwsze, różnica kolosalna na plus dla tego drugiego. Życzę, aby każda trafiła na taki szpital jak ja
Pamietam jak mialam cc i patrzylam w lampe i wszystko widzialam. w pewnym momencie bez namyslu powiedzialam, niech Pan sie tak nie nachyla, bo wsztystko Pan mi zaslania :) Doktor A. zasmial sie i zapytal czy ktorac z Pań na sali nie ma lusterka zebym mogla dokladniej poogladac ;)
Trzeci poród szaleństwo musisz być bardzo bogata. Kto się teraz decyduje na tyle dzieci ?
Hej ? wczoraj byłam na planowaniu porodu – będę rodziła w Niemczech. .tu tak jest? Pani doktor wyjasiła mi na czym polega ta operacja..jakie powikłania i td…..to będzie moje ostatnie 3 dziecko- poddaje się sterylizacji – tez mi wszystko wyjaśniła i pokazała na obrazku jak to wygląda. ….mój mąż będzie na sali opracuje , bo tak chcemy i mamy taką możliwość ? później on idzie na salę poporodowa I dostaje Maluszka na swoją klatę, mnie doprowadzają do porządku w tym czasie…zabieg sterylizacji to tylko 5, 7 dłuższą operacja wiec spoko….otem Pani doktor zrobiła mi usg ..pomiędzy la i wybralysmy termin porodu- równe 38 tc 15 grudnia. Nie wiem jak jest w Polsce z planowana cc..w Niemczech to wyg lada tak…jak z opieką – nie wiem, ale się dowiem ?
A mówią że mamy ujemny przyrost naturalny a ty tyle rodzących
Uważam podobnie jak Ty- szpital- nie ma znaczenia. ZAWSZE chodzi o osoby, na które trafimy, zawsze! Nie ważne czy prywatnie, czy publicznie. Oczywiście prywatnie mamy większą szansę, że będą obchodzić się z nami jak z jajkiem, ale z doświadczenia swojego i doświadczeń znajomych widzę,że nic nie jest regułą.
Dlatego nie dziwię Ci się, że powierzasz się w ręce kogoś, komu ufasz. To najważniejsze, by mieć poczucie bezpieczeństwa.
Ja tez patrzylam w lampe :). Dwa razy. Dla mnie to bylo fascynujace ;). Za drugim razem widzialam mniej, co mnie bardzo martwilo :).
Powodzenia podczas porodu. Wszystkiego najlepszego.
Przy trzecim porodzie zdecydowalabym tak jak Ty. Mam bardzo podobne doswiadczenia. Z tym ze druga akcja porodowa trwala 6 godzin, nie 24. Dlaczego, skoro i tak mialo byc cc? Nie wiem. ;)
Też byłam szyta w szpitalu na K. Naczytałam się wielu negatywnych informacji, a ja mam prawie same dobre doświadczenia. Może poza opieka związaną z poradą laktacyjną, tu mam zastrzeżenia. Za mało czasu dla każdej kobiety. Piegniarki miłe, pomocne, jedna to anioł po prostu. CC robił mi lekarz do którego chodziłam całą ciążę, nie zapłaciłam za to ani zł. Lekarz to w ogóle inna historia- zszył mnie w minutę, dwie? Pierwsza cesarka więc i szycie łatwiejsze. Mimo, że szył tak szybko to zrobił to w taki sposób, że przysięgam-nastepnego dnia NIC nie czułam i odmawiałam ketonalu, którym chcieli uśmierzać ból. Chodziłam całkiem wyprostowana, dziewczyny z sali były przekonane, że rodziłam naturalnie. Zgadzam się w 100% z Tobą- to kto wykonuje nam operacje to podstawa.
Nie chodzi tylko o szycie, ale głównie o cięcie, a właściwie jak najmniej używania skalpela – zaliczyłam dwie cc, różnica jest kolosalna.
Po piewszej którą przeprowadziła pani z doktoratem zbierałam się kilka miesiecy,
Po drugiej w pierwszej dobie sama przewijalam dziecko, bo byłam w stanie, do domu wróciłam ćwierkająca, a nie wlokąca się po schodach aby paść na łóżko i jak najdłużej nie musieć się ruszać.
W święta przypadkowy lekarz okazał się wieloletnim ordynatorem ze szpitala w innym mieście, który miał dobrą wolę i czas aby przeprowadzić operację po ludzku (i uczyć młodego lekarza z izby przyjęć nowych technik szycia bez koniecznosci wycinania szwów, gdy drugi właściwy lekarz zaginął).
Polecam przyszłym mamom przyswoić dwa magiczne słowa:
Misgav Ladach
Ciekawe jak publiczny szpital, w którym planujesz mieć cc, prawnie rozwiąże kwestę opłaty za zabieg? Zgodnie z obowiązującym prawem, placówki państwowe nie maja prawa pobierać pieniędzy za usługi, nie maja tez prawa łączyć świadczeń NFZowych z prywatnymi. Więc zgodnie z tym musiałabyś zapłacić za całość (pobyt, opiekę), a nie tylko za cięcie.
Hej Magda.
Znasz może podstawę prawną w tej kwestii? Bardzo mnie zaciekawiłaś tym twierdzeniem, tym bardziej że podpisałam już umowę ze szpitalem.