Pozwólcie, że bez zbędnego komentarza zostawię Was z apelem Pani Aliny, która przed dwoma dniami zostawiła w mojej skrzynce wiadomość, z którą zgadzam się w całej rozciągłości. Dodam tylko, że i mnie kusiło przy moim pierwszym dziecku, aby popełniać ten błąd.
Właściwie to … nie wiem dlaczego. Chyba uległam namowom tych „bardziej doświadczonych”, którzy twierdzili uparcie, że zachęcanie dziecka do tego we wczesnym wieku przyspieszy jego rozwój ruchowy. Oj, jak bardzo się myliłam, kiedy skonfrontowałam to z naszą panią fizjoterapeutką, która każdego „błędnie oświeconego” kazała mi przekierowywać do siebie na małą pogadankę.
„Pani Magdo, pozwoliłam sobie napisać do Pani mały apel. Jeśli ma Pani tylko sposobność i zgadza się z nim Pani, to myślę, że zrobi Pani dużo dobrego publikując go.
Proszę wybaczyć, jeśli za bardzo się z Państwem spoufalam i jest on w pouczającym tonie. Proszę mi wierzyć, że jako pracownik przychodni z długoletnim już stażem, trudno czasami powstrzymać się od komentarza widząc rodziców, którzy nie wiedzą o konsekwencjach swojego postępowania. Proszę mnie źle nie zrozumieć – nikt nie ma obowiązku wiedzieć wszystkiego. Zdaję sobie z tego sprawę. Sama, jako mama teraz trzydziestoletniego już syna popełniałam wiele błędów, ale z uwagą słuchałam konstruktywnych uwag.
Czasami jednak warto posłuchać osób, które pracują z małymi dziećmi na codzień i potrafią wyłapywać błędy, których Państwo jako rodzice możecie unikać. Niektórzy rodzice dziękują za uwagi i wdrażają je w życie. Niestety z większością, która słuchać nas nie chce, spotykamy się później na sesjach, podczas których musimy naprawiać to, co rodzice zepsuli swoją niewiedzą. Wielka szkoda, ale cóż możemy zrobić więcej, jak tylko uczulać na niebezpieczeństwo.
Drodzy rodzice, proszę Was o to jako osoba, która wiele już widziała. Jako pracownik centrum fizjoterapeutycznego, przez które przewijają się tysiące dzieci rocznie proszę Was, abyście nie przyspieszali procesów, których przyspieszać nie potrzeba.
Gorąco Was proszę drodzy Państwo – nie sadzajcie swoich dzieci wtedy, gdy jeszcze nie są na to gotowe!
Wiem, ile pracy kosztuje naszych małych pacjentów i ich rodziców walka o ich prawidłową postawę, której nieprawidłowości są często wynikiem złych nawyków i niewiedzy.
Nie sadzajcie swoich kilkumiesięcznych dzieci na sofach czy fotelach obwarowując je poduszkami, aby zapewnić im prawidłową siedzącą postawę. Jeśli nie są one jeszcze na to gotowe, to poczekajcie aż same na to gotowe będą. Pozycja spionizowana przyjdzie im z czasem, uwierzcie mi. Nie ma najmniejszej potrzeby im w tym pomagać na siłę. Pamiętajcie, że każde dziecko rozwija się w innym tempie. To, że jedno dziecko siedzi już w wieku 5 miesięcy a Wasze w wieku siedmiu miesięcy jeszcze stabilnie nie siedzi, to nie powód do żadnego niepokoju.
Dzięki temu, że poczekacie i dacie im czas zamiast celowo sadzać na pupie i podciągać za rączki z pozycji leżącej do pozycji siedzącej, to zaoszczędzicie im wizyt rehabilitacyjnych w wieku 20 czy 30 lat i bólów kręgosłupa.
Dlatego życzę Państwu cierpliwości. Sama jako mama dorosłego już syna wiem, że trudno o rodzicielską cierpliwość i szczególnie jako mamy chciałybyśmy wszystko przyspieszać, choćby by móc pochwalić się jakie nasze dzieci są rozwinięte. Nie tędy droga drodzy Państwo :-)
Pozwólmy im usiąść a następnie chodzić we właściwym dla nich czasie.
Z serdecznymi pozdrowieniami,
Alina P.-K. „
Wielu z rodziców zastanawia się, kiedy dziecko powinno samodzielnie siadać i stabilnie siedzieć. W którym miesiącu ich życia powinno umieć już siadać stabilnie z pozycji leżącej. Chyba znam odpowiedź na to pytanie ;-)
Dziecko powinno samodzielnie siedzieć we właściwym dla siebie czasie!
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Możecie go też udostępnić swoim znajomym. Dziękuję! :*
5 komentarzy
Otóż to. Zgadzam się z p. Aliną w 100%. Niestety to prawda dużo rodziców na siłę sadza swoje dzieci. Dużym też problemem uważam jest wsadzanie małych dzieci do chodzików czy tzw skoczków.
Przykre jest też to, że dużo rodziców nie słucha!
chodziki to zło, ortopedzi o tym trabia a rodzice swoje… i również wciskanie dzieciom na nóżki butów domowych z twardymi zapiętkami, sztywna nóżka itd… ile ja się musialam natłumaczyć rodzinie że nasz syn będzie biegal na bosaka zawsze i ze nie dostanie od tego zapalenia płuc :)
Tez zgadzam się w 100% ze nie powinno się nic przyspieszać. Mam 2 synów i obaj usiedli w wieku 9 miesięcy jak zaczęli raczkowanie. A moje koleżanki sadzały juz 3 miesięczne dzieci. Głowy wisiały im do przodu ze od samego patrzenia bolalo. Zadne delikatne sugestie nie docieraly. A najlepsze są odpowiedzi na pytanie „czy raczkuje?” Nie, ale za rączki chodzi.
Też pisałam o tym na moim blogu i podpisuję się dwoma rękami. Ja też dzięki fizjoterapeutce dowiedziałam się o tym, gdy mój syn miał 2 m-ce, gdyby nie ona kto wie, pewnie robiłabym jak większość rodziców.
prawda.